wiedziałam, że sama do tego dorosne
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
wiedziałam, że sama do tego dorosne
podobne
by The Mouse Army
W narkomani jest jak w hierarchii.. Każdy chcąc czy
nie chcąc.. świadomie bądź nieświadomie dąży do tego
szczebelka, do tego NAJWYŻSZEGO, a zarazem najniższego.
Dąży do najwyższego dna. Pamiętam...
Byłam w 6 klasie podstawówki, zaczęły się wypady na miasto, wagary, koledzy, zmiany klimatów. Ktoś zaproponował, że pójdziemy się "opić". Tak się zaczęło... Każdy kiedyś
zaczyna od błahych i beznadziejnych początków. O
papierosach już nie wspominam. Po tym pijaństwie,
które ciągnęło się dłuższy czas, a ciągnęło się naprawdę, bo
jak to dzieci. Każdy był zakręcony tym. Przyszła kolej
na marihuanę. Pierwszy raz zapaliłam i pierwszy
zarazem kontakt z tego typu nowością w gruncie rzeczy
miałam na terenie szkoły. Codziennie obmyślaliśmy plan z
jakiej lekcji uciekniemy, kiedy będziemy palić itd. Zioło
było wtedy błogością, nie pamiętam nawet czy zawsze
miałam jakieś loty. Czasem wydawało mi się, ze czuje
się normalna, że nic mi nie jest, ale udawało się, że
zajebiste loty bo cóż!!!!!! Całe 3 lata gimnazjum
generalnie były takim etapem dorastania, świadomość
pogłębiała się, wiedziałam do czego wszystko prowadzi,
ale w głębi serca i... podświadomie dążyłam do tego żeby
wzbijać się w "górę".
Zaczęłam chodzić na dyskoteki... odrzuciłam na trochę jaranie bo doszłam do wniosku, ze jest nudne. Modnym tematem i na czasie stała się feta. Każdy opisywał swoje tripy i co to go nie spotkało, jakie miał srogie schizy. Nie brakowało mi tego, ale
czułam się gorsza, mniejsza itd. Poznałam zajebistych
ludzi, mieszali niedaleko mojego osiedla. Znani byli
z tego, że handlują i biorą. Każdy chodził fajnie ubrany, roześmiany, taki szczęśliwy człowiek. Zadając się z nimi czułam się taka doroślejsza i bardziej doświadczona.Codziennie jaraliśmy, piliśmy. Dochodziło do tego, ze dziennie kupowaliśmy ok 5 nalewek i spijaliśmy je na klatówie bądź na takim polu gdzie rosły drzewa i mało ludzi tam chodziło. Różnica pomiędzy nami polegała na tym, że oni już musieli... Musieli czymś się zadowalać, zaspokajać ten "głód" a ja... a ja
brnęłam po prostu do przodu, stawałam się bardziej
odporna, np. jarając zioło nie łapałam już klimatu, zwieszałam się dość często, wtedy wódka, wino, piwa, to zaspokajało mnie. Oni potrzebowali tego... czymś musieli się zaspokoić. Trwało to dzień w dzień..Wbrew pozorom traciłam mało pieniędzy... dziennie może ok 2-3 złotych i to nawet nie zawsze. Nie wiem skąd brali pieniądze, nie codziennie i nie zawsze mieli klientów.
Byli to chłopcy w wieku od 17-21 lat. Ja można powiedzieć
taka "gównarzeria" przy nich. Dorastałam psychicznie
mając 15-16 lat do tego co oni osiągnęli w całej swej kadencji. Wspomniałam wcześniej, dyskoteki, feta. Mnie to nie kręciło, "zioło" i fajki, no i oczywiście picie, to było to "coś". Otworzyli zajebisty klub u nas, każdy tam ściągał, każdy by poczuć się zajebiście. Wtedy myślałam, że ci ludzie są naprawdę obłędni. Jak to młodzież potrafi się zajebiście zrównać, zjednoczyć i bawić. Kręciło mnie to, sikałam na samą myśl, że tam pojadę. Przed sama dyskoteka wypiłam jedno piwo, oni standardowo "pixa pixa pixa" i białe. W swoim żywiole wchodzili i wkręcali się w klimat. Wtedy się nic dla nich nie liczyło... wirowali w rytmie muzyki... ja balowałam normalnie na czysto, po piwku. Kiedy widziałam te małolaty po 13-14 lat, ućpane z wielkimi oczami, myślałam zawsze: "jakie one są puste...".
Z chłopakami zawsze paliłam i piłam, ale nigdy przenigdy nie proponowali ani nie namawiali mnie do pudru czy do piguł. Zawsze powtarzali, żebym nie marnowała się, żebym nie wchodziła w to gówno. Że mam 16 lat, żebym zastanowiła się nad sobą. Że to jest bagno. Wtedy śmiałam się z tego... "matkowali" mi, a to mnie zawsze wkurzało. Miałam z nimi poważna rozmowę, opowiedzieli mi o początkach, o tym jak teraz żyją, co dla nich staje na pierwszym miejscu, że teraz nie ma już wartości. Nie będę przytaczać całej rozmowy bo chyba nie ma sensu. Po tym dopiero widziałam ich takimi, jakimi byli naprawdę. Widziałam ich zawieszki, doły, zmienne nastroje, widziałam to czego dotychczas np. nie umiałam dostrzec. Zawsze wydawali mi się zajebiści, szczęśliwi, normalni, tacy wyloozowani ludzie. Tylko że wtedy gdy ich widziałam rzadko, zdarzało się spotkać ich normalnych, zwykłych. Od tego momentu nic się już nie kryło. Nikt się nie przejmował nikim. Kolega któregoś
dnia bez fety siedział skulony pod klatką i nikt się nie
przejmował, słyszałam tylko "to standard", "tak już musi być". Nikt nawet nie mówił i nie myślał chyba o tym, żeby to zmienić. Oni mogliby tak do usranej śmierci. To był temat TABU. Narzekali dopiero wtedy, gdy robiły się długi, gdy nie było kasy, nie było skąd skołować. Wtedy były rozterki. Każdy na każdego krzyczał i wyzywał się. Ja stałam z boku.
"Przyjemność" pierwszego kontaktu z pigułami miałam na urodzinach jednego z nich. Wtedy był klimat. Było wszystko czego dusza zapragnęła, nie było jedzenia, było picie i kanapki, ale to odchodziło zawsze w bok. Tam dostać mogłam co tylko chciałam, począwszy od nalewek, piw i wódki, po zioło a nawet hasz, po cięższe dragi typu feta, puder, tabsy, itd. Wszystko było tak jakby standardowe, codzienne. Każdy bez krępacji wołał to co chciał. Wtedy z dziewczynami wzięłyśmy sobie pół tabsa. Po jakimś czasie drugie pół, itd. Potem wódka, piwa, i tak do rana, nie spałam prawie w ogóle. To był jakby "pierwszy raz". Potem jak to potem, byle okazja się natrafiła żeby łyknąć sobie wersacza czy wisienki... Byłam z siebie jakby dumna,że wreszcie wspięłam się wyżej, z takiego gówniarza początkowego wspinałam się po hierarchii. Na dyskotece zajebałam sobie z chłopakami po ekstazie, i wtedy miałam właśnie swój pierwszy zmulony trip. Chciałam umrzeć... Czułam, jak wszystko wiruje, jak każdy na mnie patrzy z taka wrogością. Czułam spojrzenia, których nie było, bo tak naprawdę to OLEWKA. Widziałam zakrwawione ręce. płakać mi się chciało. Oczywiście zły trip trwa i odczuwasz go dłużej niż zwykłego. Czas wtedy tak wolno leciał. Wszyscy się dobrze bawili, tańczyli, skakali a ja siedziałam zapłakana.
Wracając do początku... Obojętnie kiedy zaczniesz, czy w 6 klasie, czy majac 18 lat i zaczniesz jarać zioło.
Miej świadomość, bo za jakiś czas to zioło co jarałeś na początku nie będzie już tym ziołem... przestanie Ci wystarczać. Będzie utrapieniem. Tak samo jak feta, czy zaczniesz prędzej, czy później. to potem już nie będzie takich efektów... potem będą tylko skutki.
Bo obojętnie czym, obojętnie co będziesz brać. Z czasem będziesz dążyć do takiego stanu, który kiedyś był dla Ciebie koszmarem. Potem będziesz robić wszystko by poczuć ten poprzedni koszmar. Ale to już nie będzie koszmar, to już będzie ucieczka; chwilka, chwileczka oderwania się. Znam kolesia co na jednej dyskotece potrafi wziąć 30 piguł i pod koniec jest normalny. Ma dziury, ma zoraną psychę, ale cóż. Nikt nigdy nie zmuszał nikogo by to brać, nikt nie wpychał do ust tego gówna. Skoro nasze życie jest nasze i od nas zależy wszystko, bo "sami jesteśmy kowalami swojego losu", to dlaczego chcąc dla siebie dobra idziemy ku złej drodze? I potwierdza to regułę, że z kim się obstajesz takim się stajesz. Teraz wiem, że
gdybym nie zadawała się z nimi od początku, bądź nasza znajomość oparłaby się tylko na wspólnym "piciu" nie doszłabym do tego stopnia, do tego szczebelka! Ale nie narzekam.. nie żałuję niczego. Robiąc cokolwiek w życiu jestem nastawiona na to, że nie zawsze jest zajebiście, nie zawsze każdy każdemu sprzyja, i że tak naprawdę to sama zjebałam całą sprawę. Przez te pół roku zadawania się z
nimi poznałam naprawdę dużo ludzi, poznałam i dowiedziałam
się o takich rzeczach, o których mi się nie śniło. Teraz nie wiem czy moze mnie coś zaskoczyć. Jednego jestem pewna...
Dzięki Tobie "kolego", Dzięki temu co napisałeś zrozumiałam sens swojego życia, sens mojego istnienia i sens tych wszystkich wartości, których przedtem nie widziałam lub nie chciałam widzieć.
Z tego całego towarzystwa wyrwał mnie brat. Zagroził mi, że narobi mi problemów, przypału przy rodzicach itd. jeśli będę się dalej zadawać z nimi. Doskonale znał te stany, w które ja zaczęłam się wdrażać. Widział co się ze mną dzieje, jaka wracam do domu. Wiedział o co chodzi. Teraz jestem mu wdzięczna. Nie wiem, co by ze mną było gdybym dalej bujała się z nimi. Pewnie białe byłoby dla mnie standardem. Widuje się z chłopakami na mieście. Teraz są dla mnie tacy zmarnowani, zniszczeni. Wyglądają tak mizernie, chudziutko. Sama się zdziwiłam, że tak "szybko" się zmienili.. a może ja tak szybko przejrzałam na oczy..(?)
DROGI AUTORZE!!! JESTEM WDZIĘCZNA CI ZA WSZYSTKO, PODZIWIAM
CIE..NAPRAWDE. CIESZĘ SIE, ZE MASZ ODWAGE ZMIENIC SWOJE
ZYCIE. NIE WAZNE PO JAKIM ZCASIE ..KAZDY MOMENT JETS
WŁASCIWY BY PZRESTAC. NIE MYSL O LUDZIACH , ZE KTOS OD
CIEBIE TEGO OZCEKUJE. POPATRZ NA SIEBIE. ZROB TO DLA
SIEBIE!!!!!!!!!!!!! A ZA JAKIES 2-3 LATA ZROZUMIESZ ZE
ZROBIŁES TO TAKZE DLA NAS..DLA TYCH KTORZY 3MAJA ZA CIEBIE
KCIUKI..I ZA TYCH KTORZY WIERZA W CIEBIE CAŁYM SERCEM I
DUSZĄ. ZDAJE SOBIE SPRAWE Z TEGO JAK MUSI CI BYĆ ZLE,
JAK CIEZKO I W GOLE. AE PAMIETAJ NIE JESTES SAM .
I NIE TY PIERWSZY I OSTATNI TO CZUJESZ. DASZ RADE
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!NAPEWNO PORADZISZ SOBIE. POZDRAWIAM I
CAŁUJE MOCNO:**********WIERZE W CIEBIE CAŁYM SERCEM BEDE
SIE MODLIC. I DAJ ZNAC..JAKOS W JAKIKOLWIEM SPOSOB CO SIEZ
TOBĄ DZIEJE I JAK SIE CZUJESZ. :*:*:*:*:*:*:*:*:*
- 24651 odsłon