umysłowa pufa
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
umysłowa pufa
podobne
Moje przeżycia są zapewne dość niedokładne, ponieważ miały
miejsca z jakieś 2 - 2,5 roku temu.
W każdym razie pierwsze palenie jak to zwykle bywa rozpoczęło
się krótką słowną inicjacją (gdzie w roli narkotycznych mentorów
wcieli się dwaj przyjaciele) i paroma głębokimi wdechami,
czystego, wakacyjnego śląskiego powietrza (tak to trzeba było
robić, wmawiałem sam sobie żeby to niby poczuć jak jeden z
wielu - już doświadczonych). Na miejsce mojego wejścia w
umysłową dorosłości obraliśmy kamienną piaskownice (przyp.
charakterystyczne jaruzelskie pustaki wyglądają jak odłamki
blokowych płyt które wtórnie zostały wykorzystane). Po krótkiej
naradzie i przekonaniu samego siebie, że w gruncie rzeczy robię
coś co ma mnie zadowolić, zamaszystym buchem rozpocząłem cały
swój twórczy proces. Najpierw jeden dymek potem drugi i nic,
myślę sobie kurwa, badziew ten narkotyk niemiłosierny, wszyscy
opisują to jak stan podświadomej ekstazy, a ja nic siedzę i boje
się, że z bloku, którego 15 metrowe sąsiedztwo bardzo mi
ciążyło, wyskoczy jakiś posrany koleś oczywiście znajomy
starucha i powie "Ty znarkotyzowany młodzieńcze, biorąc to
świństwo do ust skazujesz się na odmóżdżenie i izolacje
społeczną", później poprawiając zamaszystego ruchem wąsa znikł.
Samo takie zastanawianie się wydało mi się nadwyraz szczegółowe,
ale nic, trzeba brnąć na przód, wstaje więc, patrzę na kumpli i
nagle Jeb...... ścięło mnie jak uderzenie prętem przez głowę.
Nagle ni stąd, ni zowąd znalazłem się w świecie który można
wyobrazić sobie tylko we śnie, w ogóle cała pierwsza przygoda
mieni mi się jako mglista jawa, której zakończenia nie chce się
pamiętać. Niemniej szczypiące drgawki lęku które teraz zdawały
się jednoczyć w jednokomórkowe ciało, prawie mnie rozsadzały a
zdziwaczałe miny moich kumpli (jeden brwi podniesione do góry
niczym rozmarzony poeta, drugi twarz lękliwego zbója)
doprowadzały mnie do niby to świadomej paranoi, która od czasu
do czasu w dziwaczny sposób, kazała sama się uśmiechać. Jednak
myśl o uśmiechaniu też doprowadzał mnie prawie, że do obłędu,
ten nakazywał zaprzestania śmiechu na sekundę, po czy cykl
zaczynał się od nowa.
I to prawie byłby koniec opowieści bo prawdę mówiąc czekałem na
zejście z drogi grzechu, ale w momencie największego w moim
życiu rozjebu umysłowego napadła mnie przeraźliwie realistyczna
myśl, która niczym tętniące serce uderzała w resztki trzeźwej
świadomości. Ten pulsujący marsz obwieszczał tylko jedną dobitną
pieśń, mianowicie - czas do domu młodzieńcze, twój podwórkowy
czas pełen rozpusty dawno się skończył. Z wielkim więc grymasem
na twarzy musiałem wmówić sobie, że dom to dla mnie teraz
najlepsze miejsce. Samo otwieranie drzwi zdawało się
kłopotliwym, ale to co czekało na mnie w środku przerosło
wszystkie moje lękliwe oczekiwania. Stan mojej równowagi dobrze
oddają lewitacje dwóch znanych naukowców - Sigmy i Pi. Ta
wędrówka od butów po pas (przy okazji której kręgosłup zdawał
się wyginać niczym kończyny Plastic Men'a) była dla mnie
mordęgą, a ogólna nadwrażliwość komórek nerwowych koszmarem,
który miał się rychło skończyć. Jednak czas, który wcale wydawał
się nie współgrać z moimi wysiłkami, przyniósł jeszcze parę
niespodzianek. Uczucie max kapy szybko ogarnęło mnie po
męczarniach przedpokojowych, a "czekająca" na mnie w ustronnym
pokoiku starsza, zniewieściała siostra, dopełniła jej ekstremum
zupełnie. Tu czekał mnie jeszcze łoże pełne nie odkrytych
wcześniej elementów, małe przeczołganie się po podłodze na
oczach siostry po piżamkę i do łóżeczka. Całe wydarzenie maniło
mi się jak emocjonalny gwałt bez złoczyńcy, ale szybko chciałem
zapomnieć i rozmarzyć się w błogim śnie. Niestety nie wszystko
ułożyło się po mojej myśli, bowiem w łóżku czekał mnie jeszcze
żołądkowy bonus, z którym mimo sąsiedztwa łazienko - ubikacji z
mamowym pokojem, trzeba było się uporać. Jak to mówią
nieszczęścia lubią chodzić parami, ja przekonałem się o tym
najdobitniej spostrzegając że moja muszla wybawienia zasiadana
jest przez brata. Wiedziałem że nie będzie czasu na choćby mały
fresh. Ale szybko się z tym pogodziłem i po krótkim oczekiwaniu
zostawiłem po sobie rozluźnioną materie w bielutkim sedesie.
Rozmowa z bratem w niezrozumiałym dla nikogo języku i próba
wytłumaczenia mu nadumyłowego stanu mojego ducha to już drobny
epizodzik z całej kończącej się przygody. Z końcowego etapu
kiedy to umysł pracuje na sennym etacie pamiętam już tylko
gorliwe upominanie się u siostry która oglądała męczący
telewizor, żeby zrobiła coś ......., bliżej
niezidentyfikowanego. Rano nikt nie poinformował mnie o jakiś
anormalnych nocnych zachowaniach, także mam nadziej że takowe
nie miały miejsca .
FIN
- 7370 odsłon