[dxm 1500mg] w morderczym uścisku najlepszej przyjaciółki... / by vadimus
detale
raporty vart
- Zniesmaczony? hm? / by MeneVes
- Intelektualny orgazm / by Newbe
- Dzień w świetle i śniegu / by Pokolenie Ł.K.
- po raz pierwszy? sprzedane! / by elmo
- Pomaturalny BadTrip / by Hitori
- W 20 sekund do prawdziwego świata... / by Mr.Blond
- Dziki lot przez bramy rzeczywistośći i pocięty film / by electrofreak
- Subtelny lot w przestworza i rozpuszczanie się ego / by nautic
- Pierwsze spotkanie z ekstraktem z Salvii x20 / by Pan Piotr
- Szkoła życia z Szałwią / by altWET
[dxm 1500mg] w morderczym uścisku najlepszej przyjaciółki... / by vadimus
podobne
Autor: vadimus
Wiek: 17 lat.
Waga: 65 kg.
Środek: Acodin w tabletkach 3,5 opakowania + polopiryna 6 tabletek
Miejscówka: Krzaki na łące, 2 km od jakiejkolwiek cywilizacji, godzina 16.00
Staż: 1 raz 900 DXM, MJ, wszelaki Spice oraz inne słabsze wg. mnie rzeczy.
Chciałbym opisać mojego Drugiego w życiu tripa po DXM,
A było to tak...
Otóż na pierwszy raz wziąłem 900 mg - efekty dość dziwne, nieobliczalny high, kolorowe obrazy, brak synchronizacji gałek ocznych, problemy z chodzenie i mówieniem, bar wymiotów (o dziwo!), bardzo nieprzyjemne odczucia i szeroko pojęty badtrip z flashbackami przez następny tydzień.
Zacznę od tego, że w ciągu dnia łyknąłem 6 tabletek polopiryny, bo strasznie bolał mnie ząb (dopiero teraz dowiedziałem się, że nie powinno się tego łączyć). Na drugi raz z DEXem postanowiłem wziąć troszkę mniej. Po raz drugi w życiu postanowiłem wziąć 750 mg. Chciałem zrobić to z przyjaciółką, ale w ostatnim momencie zrezygnowała z całej "imprezy" Stwierdziłem, że to na mnie nie działa zbyt mocno i wezmę 1500 mg na raz. I miałem racje. Połknąłem w ok 15 minut wszystko. I co? Nic się nie działo...
Aż do pewnego momentu, kiedy straciłem przytomność. Film się urwał, nagle. Miałem wrażenie, że moje ciało jest drugą osobą, strasznie dziwne uczucie, słyszałem w tle "Psychodele" kalibra 44 wydobywającą się z głośników mojego ipoda. Minęło kilka godzin (tak mi się wydawało). "Powróciłem" do ciała. Psychodela leciała dalej. Czas niemiłosiernie się dłużył, wydawało mi się, ze ktoś jeździ dookoła na rowerze i że jestem na słońcu, grzało niemiłosiernie, słońce paliło mi skórę, swędziało okropnie. Zamknąłem oczy (cały czas były zamknięte, dopiero teraz sobie to uświadomiłem). Nagle zaczęły mi migać przed nimi jakieś kolorowe figury, czułem, że unoszę się w powietrzu, nagle spadłem na ziemię, ktoś chciał mnie udusić! Przestałem oddychać. Potem walczyłem z napastnikiem, moje ruchy były dziwnie wolne i czułem jakbym poruszał się w jakimś oleju, taka dziwna gęstość powietrza (w rzeczywistości leżałem). Pytałem napastnika, czemu to robi, czemu chce mnie zabić, choć czułem, że urywam końcówki wyrazów. Nagle dostałem mocno w klatę. Zacząłem oddychać normalnie, choć nieregularnie, obróciłem się na bok.
Nie kontrolowałem już czasu, następne halucynacje były równie silne i dotyczyły pociągów, tygrysów, F-16 i innych rzeczy, o których nawet bym nie pomyślał normalnie w takiej miejscówce. W pewnym momencie nawet miałem wrażenie, że jestem w zoo pełnym obcych istot z innej galaktyki.
Znów opuściłem swoje ciało,chodziłem między planetami, spotykałem duchy swoich znajomych, wydawało mi się, ze one do mnie mówią, chodziłem po całym świecie, zwiedzałem różne miejsca, aż nagle poczułem, że umieram.
I te kilka szybkich myśli: Umieram. Nie chcę umierać. Szkoda, że umieram, Ku**a, ja umieram...
Potem zaczęło się schodzenie, popatrzyłem na zegarek, było po północy, nagle jakby coś mnie kopnęło i się "obudziłem", muzyka już nie grała, powoli zacząłem otwierać oczy, zamykać to jedno, to drugie...
I co zobaczyłem ?
Że owa wyżej wymieniona przyjaciółka zmieniła zdanie i przyszła, ale spóźniła się na tripa !
I to gdy ja walczyłem z jakimś napastnikiem, to ona mnie ruszała i mówiła mi żebym oddychał (podobno, przynajmniej tak twierdzi, ja nie zaprzeczam). Potem oswajałem się z chodzeniem w blasku księżyca, był przyjemny high. Około godz. 6 rano wszystko wracało do "normalnej normy".
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Do dziś minęło dokładnie 4 dni, a ja wciąż czuję, że ten eksperyment totalnie zrył mi psychikę.
Już jakoś inaczej postrzega się otaczający świat. Człowiek zrobił się jakiś taki cichszy, spokojniejszy i do wszystkiego podchodzi z większym dystansem i ostrożnością.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Pojawił się u mnie lęk przed następnymi tego typu eksperymentami!
DXM to nieobliczalny psychodel, pełen wielkiej, naprawdę ogromnej mocy.
Duże dawki plus polopiryna - polecam lubiącym ostre wrażenia, ale podobno są silnie toksyczne i niebezpieczne - ja już tego nie próbuję.
Ostrzegam wszystkich nieodpowiedzialnych - Jeśli nie jesteście pewni - nie bierzcie !
Pozdrawiam wszystkich czytelników.
- 18706 odsłon
Odpowiedzi
.....
Dawka smiertelna to okolo 20 mg/kg masz szczescie ze jeszcze zyjesz
Brawo,mało się nie zabiłeś. A
Brawo,mało się nie zabiłeś.
A ja myślałem,że to ja jestem mistrzem nieodpowiedzialności...
Radze spróbować zarzucić mniej,efekty będą słabsze i nie będziesz przynajmniej umierał,bo nie ma co ukrywać-byłeś blisko.
Zabawnie musiało być ;P
Ludziom,którym zależy-ku przestrodze.
jak widac debili nie brakuje
jak widac debili nie brakuje