psychodeliczna wizja po dxm
detale
psychodeliczna wizja po dxm
podobne
Wiek: 21
Waga: 65
Set and Setting: własny pokój
Doświadczenie: MJ, Bieluń, Salvia Divinorum (liście), DXM, Kodeina, Methoxetamine, LSD, Psylocybine, 4-Aco-DMT, Foxy Methoxy, 2C-C, 2C-E, 2C-P, 25D-NBOMe, Ampetamine, Extasy, 3,4 DMMC, Flufedron, Mefedron, Bufedron, Brefedron, MeOPP, JWH-210, JWH-018, Clonozepanum, Estazolam, Fenazepam, Zolpidem
Dawkowanie: DXM – 900 mg (300 mg + 600 mg) + sok grejfrutowy + hasz Afghan
Ts (22:06) – Po 2 tabletki co 1 min.
T0 (22:15) – Poszło 20 tabletek, popite sokiem z grejpfruta.
T+45 – Czuć bardzo subtelne spowolnienie czasu. Efekty na granicy placebo.
T+65 – Czas coraz bardziej spowalnia. To już nie placebo. Ruchy stają się wolniejsze i wymagają więcej wysiłku
T+75 – Musiałem iść czegoś się napić. Kuchnia wyglądała trochę dziwnie. Coś mi w niej nie pasowało. Wszystko widziałem jakby za cienką warstwą folii przeźroczystej. W głowie uruchomiła się karuzela na wolnych obrotach.
T+85 – Wszystko staje się plastyczne i miękkie. Obiekty wyglądają jakby oddychały. Kiedy skupiam wzrok na jakimś przedmiocie, mam poczucie jakby bardzo subtelnie się powiększał. Wszystko to widziane jest w umiarkowanie rozmazanym obrazie.
T+95 – Ruchy są jeszcze bardziej powolne, podobnie jak czas. Obraz lekko faluje. Efekt ten jest jednak bardzo słaby.
T+105 - Pierwsza dawka wkręciła się już sympatycznie. Zaczyna się lekka dysocjacja. Dorzucam 600 mg.
T+? - Od tego momentu nie liczyłem czasu, ponieważ wiedziałem, że nie będzie to możliwe. Po około godzinie (nie liczyłem czasu, więc mogły to być nawet dwie godziny) od wrzucenia drugiej partii zaczęło, się robić konkretnie. Na samym początku było fajnie. Czułem mocną dysocjację. Przy zamkniętych oczach miałem miłe wizualizacje. Wszędzie pełno było jasnych kropek i różnego rodzaju wzorków. Po pewnym czasie, wizualizacje zaczęły przybierać na sile i zaczęły przekształcać się w coś w rodzaju marzeń sennych. W przypadku poprzednich tripów, miałem chociaż ograniczoną kontrolę nad przebiegiem wydarzeń. W tym przypadku była, to ostra jazda bez trzymanki. W przeciągu kilku sekund, cała kolorowa otoczka zniknęła, a wszędzie zapanował niesamowicie POTĘŻNY, psychodeliczny klimat. Jeszcze nie miałem okazji spróbować czegoś tak potężnego w kategorii kreowania jakże tajemniczej atmosfery. Wszystko było szare i ponure. Firanka w oknie wyglądała bardzo interesująco. Wszystko uległo zmianie w momencie, w którym ściąłem słuchawki z głowy. Nagle znalazłem się w zupełnie innym miejscu. Chciałbym sobie przypomnieć gdzie to było, jednak wiadomo jak jest z zapamiętaniem tripu. Wszystko było niesamowicie realistyczne. Czułem się trzeźwo, ale bardzo dziwnie. Wokół panował ponury, przytłaczający klimat. Pamiętam chmury – szare i gęste. Nie mogę sobie przypomnieć miejsca, gdzie to wszystko się rozgrywało. Miałem wrażenie, że obrazy przedstawione podczas tripa, wygenerowane zostały przez mój mózg, a bazą danych na podstawie których zostały wyliczone, był zbiór doświadczeń z życia. Trip miał charakterystykę czegoś w rodzaju świadomego snu. Niezależnie od tego, czy miałem otwarte czy zamknięte oczy, to i tak byłem w tamtym, tajemniczym miejscu. Chmury płynęły inaczej niż w realnym świecie – raz przyśpieszały, aby potem na kilka sekund zwolnić i kłębić się w miejscu. Świat, w którym byłem, pomalowany był szarymi barwami. Praktycznie przez cały trip, towarzyszyło mi ogromne uczucie niepokoju i strachu. Spacer do łazienki również nie należał do prostych czynności. Kiedy już dotarłem, wyglądała ona bardzo dziwnie. Wszystko falowało, a obiekty się powiększały lub przesuwały. Gdy patrzyłem na doniczkę, stojącą na parapecie, w pewnym momencie się przesunęła. Nie było to dla mnie jakieś specjalnie interesujące, ponieważ wokół działy działy się o wiele ciekawsze rzeczy. Wzorki na płytkach zaczęły się samoistnie transformować. Również same płytki lekko się poruszały. Chodzenie było niezwykle karkołomnym wyczynem i w efekcie kroki, które stawiałem, nie zawsze były do końca przemyślane. Misja powrotu do łózka zakończyła się sukcesem. W kulminacyjnym punkcie poczułem atak potężnej paniki. Nie pamiętam sytuacji, która wywołałaby taki stan. Wydaje mi się, że po prostu realizm wykreowanych scen był tak wielki, że po prostu się tego przestraszyłem. Wszystkie obrazy, były dosłownie namacalne. Wszystko obserwowałem jakby z perspektywy innej osoby. Podczas tripu miałem uczucie trzeźwości. Nie byłem świadom tego, że właśnie tripuje na dexie. Z pomocą na wciąż obecny i silny strach, przyszedł świetny hasz Afghan. Po jednym buchu odpłynąłem i nie wiele pamiętam z tego co działo się dalej. Z tego co pamiętam, to chyba zasnąłem, albo jeszcze bardziej odleciałem. Obudziłem się jeszcze coś około 4 nad ranem, oczywiście wciąż czułem bardzo mocne efekty działania dexa. Później, pamiętam tylko jak wstałem nieco po 12, leżąc jeszcze przez chwilę na łóżku i wspominając podróż.
Trip był moim najmocniejszym przeżyciem po DXM. Pomimo dość silnych stanów lękowych, zaoferował mi niesamowicie głęboki przekaz, który jest dość osobisty. Wielu ludzi, twierdzących, że DXM nie może zaoferować głębokiego i mistycznego przeżycia, tylko dlatego, że jest to lek na kaszel „za piątkę”, jest w błędzie. Nie zamierzam jednak nikogo przekonywać do brania DXM, bo oczywiście nie jest to dobra droga. Każdy ma jednak swój rozum.
Muszę dodać, że nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego ataku paniki podczas tripa. Piszę to w taki sposób, ponieważ nie chcę opisywać tej podróży jako bad trip, bo takowy na pewno nie był. Mogę jednak przypuszczać, że efekty były wzmocnione przez inhibicyjną moc soku z grejpfruta.
- 12052 odsłony