Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

mefedron - pierwszy kontakt

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
1 gram
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
strasznie podły nastrój, własny pokój, cisza i spokój
Wiek:
47 lat
Doświadczenie:
THC, DXM, alko, tytoń, amfa

mefedron - pierwszy kontakt

Mam bardzo podły nastrój od kilku dni. Nie chce mi się żyć, wszystko mnie irytuje, cały czas myślę o samobójstwie. Po katastrofie w mojej firmie, która miała miejsce ponad pół roku temu wpadłem w długi i kłopoty bez rozwiązania. Trzeba było pomyśleć coś o poprawieniu sobie nastroju bo już sam ze sobą nie mogłem wytrzymać.

Ponieważ sprawdzona maryśka śmierdzi w całym domu, pomyślałem o mefedronie. Maryśka co prawda jest dla mnie najlepszym sposobem na stres ale chciałem oszczędzić domownikom jej zapachu.

Zdobyłem więc mefedron. 1 gram. Diler powiedział co i jak (rozgnieść kartą płatniczą na proszek, wciągnąć itd...). Rozgniotłem kartą prawie białe kryształki (leciutko brązowe) na biurku , co spowodowało zwiększenie objętości towaru o co najmniej 300 %. To mnie ucieszyło bo w torebeczce było tego jakoś na moje oko bardzo mało.

Poczytałem o skutkch ubocznych Mefedronu w NeuroGroove i stwierdziłem - zaryzykuję. Zapodałen sobie beta-bloker BETO ZK 100 (95 mg) na osłabienie działania na serce. Czuję się przybity, bez humoru, z niskim nastrojem, taki żywot bez sensu. Wypiłem dziś po pracy 4 piwa przez 4 h. Czułem jego działanie ale to nie o to mi chodziło. Piwo zamula, nie daje normalnego spojrzenia na świat, tylko nieco znieczula a nie o to mi chodziło... Chodziło mi o wyraźne podniesienie nastroju.

Jestem przeziębiony, mam niezłe jazdy z napadowym kaszlem i stosuję DEX'a (Tussidex, około 100 mg na dzień) aby to opanować. Kaszel jest napadowy, suchy, nie do zniesienia. Duszący, przeszkadzający w pracy i normalnej egzystencji. Dziś dodatkowo na wzmocnienie zapodałem CIRRUS 1 tabsa i jakiegoś energetyka ze sklepu. Ogólnie wszystko słabo działa ale lepsze to niż nic... Jakoś wytrzymuję to przeziębienie. Cirrus odetkał nos i dał energię (pseudoefedryna), energetyk wzmocnił. Jakoś działałem....

21:30 Zapuściłem kreskę Mefedronu przez nos. Wybór padł na prawą dziurkę. Ból, jaki się pojawił po wciągnięciu kreski po prostu okropny (!!!), nie do zniesienia. Prawe oko mi zaczęło tak łzawić, że aż łzy kapały. Ba! Łzy sikały z oka... Po prostu masakra...Ból utrzymuje się już 15 minut, oko łzawi ale mniej. Czekam co się stanie... Mef doszedł przez nos do gardła. Gorzki smak. OK, znaczy wszystko poszło jak należy. Czekam...

21:51. Zaczyna się wszystko uspokajać. Oko zaczyna wracać do normy, można w miarę dobrze patrzeć przez łzę, która nieustannie się w nim gromadzi. Z nosem prawie OK ale daleko mu do normalności. Najbardziej przeszkadza mi prawe oko. Bardzo łzawi, co powoduje rozmazanie obrazu ale zaczynam czuć sie lepiej.

W międzyczasie wpierniczam ugotowany wcześniej bób. Bardzo go lubię. Znów mi po policzku leci łza... Oko reaguje bardzo długo na wciągnięty proszek...

22:10. Odczywam przypływ dobrego nastroju ale nie jest to to, czego się spodziewałem. Serce zaczyna mocniej bić (kołatać) więc wzięcie beta-blokera było jak najbardziej sensowne.  Pewnie go wezmę więcej (może z pół tabletki - 50 mg, aby nie przesadzić). Przynajmniej z tym będzie spokój. Coś na kształt bardzo słabej euforii zaczyna ogarniać mój nastrój. Głowa zaczyna intensywniej myśleć. Przeszkadza łzawiące oko i katar z użyej dziurki w nosie. OK, poczekajmy co będzie dalej. Słucham swojej muzy (jestem z zamiłowania kompozytorem elektro - jeśli chcesz zajrzeć - zapraszam: http://reason.pl a do posłuchania płytę: http://reason.pl/CD-Orchestral_Hit-2015.zip)

22:21. Nastrój poprawił się do tego stopnia, że przeredagowałem tego TR aby sensowniej brzmiał i miał więcej szczegółów. Czuję, że to chyba o to mi chodziło. Myślę coraz bardziej pozytywnie ale to jeszcze nie jest to.

22:30. Pojawia się myśl o drugiej kresce. Oko nadal przeszkadza, nos jest wrażliwy na wdychane powietrze. Drażniący przepływ zwykłego powietrza powoduje dyskomfort. Jedno jest pewne - rozpędziłem się już umysłowo. Właśnie rozmawiałem z kolegą przez telefon (on do mnie zadzwonił) i zdziwiłem się, że tak mi gładko idzie gadanie. Czyli jest dobrze. Szykuję następną kreskę.... Jest godzina 22:42, oko przeszkadza, jest załzawione, lekko szczypie. Troszkę mnie to wkurza bo jestem "prawooczny" więc mam problem z widzeniem przez podrażnione oko.

22:50. Druga kreska. O jezu jak to boli!!! Oko łzawi jak cholera. Łzy lecą po policzku. Patrząc na opakowanie, wciągnąłem w sumie jakieś 0,5 grama. Gorzki smak w gardle. Rozsądek mówi, że muszę teaz poczekać co najmniej z 30 minut jak to wszystko zacznie działać. OK, czekam.

23:00. Odczuwam lekkie wchodzenie w mózg energii ale nie o to mi chodziło. Za mało euforii choć nastrój zdecydowanie się poprawił. Zaczyna mi się robić gorąco. Niespotykanie szybko potrafię pisać na klawiaturze bez robienia błędów co mnie niezmiernie dziwi bo ostatnio miałem z tym problemy. Z głośników leci moja muza, która coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Zaczynam myśleć o wypiciu piwa żeby zniwelować ostry gorzki smak w gardle. Chwila zastanowienia, czy sobie nie zaszkodzę... Ale w sumie już dziś od 17.00 4 wypiłem i jakoś żyję :) Daję sobie chwilę do zastanowienia. Chęć napicia się zimnego browara zwycięża. Spróbuję. Najwyżej po prostu wyleję do zlewu...

23:05. Zawsze lubiłem piwo Tyskie. Tu muszę zaznaczyć, że nie piłem żadnego alko od około 3 lat a ostatnio mnie nachodzi jego konsumpcja (za duzo stresu). Wypijam więc od jakichś 2 tygodni około kilku piw wieczorem (różnie, od 2 do 7) i idę spać. Tak wygląda mój codzienny wieczór. Dziś ma być inaczej. Zdjąłem z siebie ciepły polar. Zaczyna się robić coraz bardziej ciepło... Tak, piwo to teraz najbardziej pożądana rzecz. Idę do lodówki... Postanawiam zmierzyć sobie ciśnienie i tętno. Wynik: 146/80 puls: 91. Za szybko serducho bije. Tłumaczę to sobie tak, że po pierwsze, tętno podnosi już dziś wypite piwo a po drugie stresy i Mefedron też robią swoje. Ponieważ przy tętnie na poziomie 90 nie czuję się komfortowo, zapodaję kolejną dawkę BETO ZK - 50 mg. Lek co prawda wolno działa ale innego beta-blokera nie mam.

23:20. ZMierzyłem ponownie - ciśnienie: 141/77, puls: 88. Jest OK. Otwieram piwo. Całkiem dobre ale gorzkie :)  Zobaczymy jak to zadziała... Na logikę powinno być w miarę OK. Zaczynam się uspokajać. Odczuwam już wyraźnie działanie Mefedronu. Przeszedłem się po mieszkaniu coś tam poszukać. Mam dużo energii. Jak na tę porę - zdecydowanie za dużo. Myśli stały się spokojne i bardziej uporządkowane. Jest coraz lepiej... Zaczynam myśleć o pracy, że w pracy taki Mefedron bardzo by mi pomógł bo już nie mogę patrzeć na debilną mordę swojego szefa, który ciągle się do mnie dopierdala a nic nie potrafi.

23:24. Właśnie się uśmiechnąłem :) Z głośników leci moja muza z płyty: http://reason.pl/CD-Orchestral_Hit-2015.zip  Zaczyna być całkiem miło. Wszyscy domownicy w łóżkach a ja z Mefedronem, komputerem i pisaniem tego tekstu. Jestem coraz bardziej z siebie zadowolony i uśmiechnięty. Właśnie o to mi chodziło!!! Wiem, że to działanie Mefedronu, które się na pewno rano skończy ale na obecną chwilę wystarcza mi to całkowicie.

23:28, Zaczynam myśleć o problemach, które tak mnie rozbiły. Okazuje się, że wcale nie są takie okropne... W sumie to można powiedzieć, że sam sobie ubzdurałem ich wielkość. Nie powinienem się przejmować sprawami, na które już nie mam wpływu. Na skutek przypływu dobrego nastroju pomyślałem, że już nie będe przeredagowywać i poprawiać tego Trip-Raportu bo wszystko poprzekręcam i nic z tego nie wyjdzie. Jest coraz lepiej. Zaczynam rozumieć naturę Mefedronu. Potrafię się skupić, skoncentrować, wyzwolić myśli, uśmiechnąć się do nich i stwierdzić, że nie jest tak źle. W sumie mogłoby być gorzej, np. gdybym Mefedronu nie zdobył :))

23:33. Zaczyna mi brakować czasu. Zdaję sobie sprawę, że samopoczucie jest naprawdę dobre a jest już późna pora... wykle wstaję do pracy około 6:30 - 7:00 ale na razie troszkę się przetrzymam. Jest ku temu dobra okazja. Poza tym, wczoraj spałem 12h więc skoro jutro mamy piątek to mogę się nie wyspać :) Taka oto dziwaczna logika mnie nachodzi a gęba sama się lekko uśmiecha.

Nieco zastanawia mnie, że Mefedron jest w sumie słabym  srodkiem, wolno działającym. Tak mi się wydaje... Może jestem tylko niecierpliwy bo jak w przypadku maryśki mam efekt po 10 miutach. Tak, to chyba to... Tu musiałem poczekać godzinę. Spory czas jak na coś, co się wciąga nosem. Cały czas przeszkadza mi prawe oko. Jest zaczrwienione i lekko łzawi. Ale OK, widocznie tak ma być. W sumie mam na biurku jakieś kropelki na zmęczone oczy to może zapuścić. Oczywiście nie do nosa :))

23:40. Tak, teraz jestem w pełni wyluzowany. Mefedron, łyk dobrego piwa i kilka pozytywnych myśli spowodowały, że jest ogólnie OK. Gdyby ktoś przyszedł do mnie wyjaśnić jakąś zaległą sprawę, pewnie bym potraktował go łagodnie. W głowie pozostaje wspomnienie złego, tego, co się wydarzylo ostatnio, co mnie wprawiło w podły nastrój. Teraz zupełnie inaczej do tego podchodzę. Powtórzę - nie jest to euforia tylko dobry nastrój, któremu do euforii sporo brakuje. Ale przeciez mam jeszcze 0,5  Mefedronu :))

Dziwnie się chodzi. Jakbym miał za dużo energii. Bardzo pozytywne uczucie, jak po DXM. Nie tak wyraźne jak po DXM ale o wiele bardziej subtelne. Tak, jakbym płynął w powietrzu. Lekko i zwinnie.

23:54 Idę na papierosa. Mentolowego oczywiście. Ci, którzy czytają moje RT wiedzą, że to jedyna sensowna używka podnosząca znacznie efekty tego co się bierze. MENTOLOWE papierosy. Żadne inne. Mentol zwiększa działanie nikotyny 3-krotnie, marihuany podobnie. Zobaczymy jak zadziała na Mefedron :) Acha, oko nadal łzawi i widzi niewyraźnie. Ale przecież mam drugie :)) Tak, tu widać, że nastrój mam już mocno poklepany. Idę na fajkę.

Papieros nie wszedł dobrze. Jakieś duszności i w ogóle do bani. Nieco przypominało to zapalenie go po sporej dawce THC ale nastrój jeszcze bardziej się zwiększył. Teraz dopiero czuję to, co chciałem czyli wyluzowaie i pełe odprężenie. Musze chwilę odpocząć od pisania aby rozkoszować się dobrym humorem... :)

Może zapalę jeszcze jednego papierosa. W sumie czemu nie... Myslę już o następnej kresce Mefedronu. Godzina: 0:03. Mam ochotę na drugą fajkę. Mentolową - koniecznie.

0:06 - Rozmyślam nad drugim papierosem. Mam takie rozkminy jak po THC. Odlotowe, abstrakcyjne, pełne niejasności a zarazem spójne i logiczne. Bardzo mi się to podoba... Lubię ten stan. Tak, mieszanie różnych rzeczy jest fajne. Duży problem występuje tylko wtedy, gdy zmieszamy coś, co do tego kompletnie się nie nadaje (np. DXM 300 mg + kodeina 300mg + mefedron 0,2 g). W moim przypadku Mefedron 0,5g + piwo (w sumie nie wiem jak to policzyć - około 5 butelek z czego 4 przed wzięciem Mefedronu) + papieros mentolowy dają całkiem dobry efekt. Nie tak wyraźny jak po THC. Po prostu zupełnie inny. Poznałem coś innego, co mi się spodobało. To oczywiście cieszy. Żadnych schiz, trzeźwe myślenie, dobry nastrój i głowa pełna fajnych pomysłów. BETO ZK uspokoiło serce. Czuje się naprawdę dobrze. Szkoda, że to wszystko tak wolno trwa...

00:17. Czuję lekkie zawroty głowy ale jest OK. Nie są nieprzyjemne. Takie jak po piwie czyli jest to pewien standard. I pewnie o piwo właśnie chodzi. Idę na fajkę. Gdy palę - robi mi się zez w oczach :))

00:24. Papieros zamienia działanie Mefedronu w działanie jak po THC. Człowiek robi się ciężki, nic się nie chce. Popełniam mnóstwo literówek, które muszę poprawiać. Kręci mi się w głowie (to sprawa papierosa) i czuję dobry nastrój (to zasługa Mefedronu). Jest fajnie choć zdaje sobie sprawę z tego, że mogłoby być lepiej. Czas na kolejną kreskę :)

00:33. Poszło w drugą dziurkę. Teraz już mi łzawią i prawe i lewe oko... Okropne uczucie. Drapiące w nos, bolące, powodujące katar. Z nosa prawie mi kapią gile :)) Z oczu lecą łzy. Strasznie czczypie... Odczuwam miły błogostan. Tak, to jest to.

00:40. Zauważam, że Mefedron o wiele lepiej działa, gdy oddaję się rozmyślaniom. Gdy zaczynam pisać TR, wraca normalność. Oddalam się więc na chwilę rozkminiać czy Wszechświat jaki znamy to bańka wśród innych baniek...

Wydaje się, że czas się zatrzymał. Chwile trwają w nieskończoność. Jest dużo czasu na rozkminy choć zegar pokazuje coś zupełnie innego. Dochodzi pierwsza w nocy. Muzyka uspokaja a mnie przychodzi ochota na kolejnego papierosa. W sumie nie wiem czemu bo mi dziś ewidentnie nie wchodzą ale skoro tego domaga się moja głowa - sprzeciwu być nie może :) No, może jeszcze końcówkę poprzedniej kreski wciągnę bo jakoś nie wlazło wszystko jak należy. Tak, to dobry pomysł. Uwaga, będzie szczypać!

01:15. Szczypało jak cholera. Znów... Idę na papierosa. Ledwo go wypaliłem, pojawiły się odruchy wymiotne.

01:22. Pomyslałem, że teraz zaaplikuję sobie działkę przez śluzówkę w ustach czyli go zliżę ze stołu :) W sumie bedzie mieć to samo działanie (przenikaie do krwi). Działanie więc powinno bycć takie same jak nie lepsze.

01:24. Wciągam ostatnia kreskę Mefedronu za pomocą ust. Mamy w japie pełno śluzówki więc czemu z tego nie skorzystać? Jak smakuje? Ohydnie. Jest słony, gorzki, ostry i nieprzyjemny. Odczuwa się gorycz, która nie ma końca. Czuć chemię. Język drętwieje, nie jest to przyjemne. Popijam piwem aby pozbyć się tego smaku. Oczywiście z piwem czekam aby śluzówki zaczęły działać czyli wchłonąc to, co wylizałem ze stołu :). No po prostu męczarnia ale lepsza od wciągania nosem. Nic nie boli, nie szczypie itd...

Wnioski:

Mefedron daje zdecywane podniesienie nastroju. Wciąganie go nosem jest bolesne i powoduje łzawienie z oczu. Człowiek odżywa, problemy stają się małe a rozwiąznia ich w zasięgu ręki. Jak do tej pory, jest to jedyny środek dający trzeźwe podejście do życia, nie zamula (jak np. THC czy DXM). Jego wadą jest smak i ból w nosie (+ towarzyszące mu łzy). Drugą wadą jest cena. Jest droższy od THC i na pewno działa inaczej. Gdybym kupił dziś 1 gram THC, miałbym zabawy na cały wiecżór albo jeszcze jutro. Tu się to zabawa szybko kończy. Daje dużo relaksu i brak stanów lękowych choć gdybym miał wybór - wybrałbym THC. Może go za mało wziąłem. Nie wiem, będę to musiał sprawdzić a to pewnie nastąpi szybko :)

Jeśli więc chcesz spróbować Mefedronu, przygotuj się przede wszystkim na ból śluzówki nosa i związane z tym obfite łzawienie. Jest jak najbardziej dla ludzi ale obeznanych z lekami (beta-blokery). Nie zauważyłem żadnych negatywów jego działania, wręcz przeciwnie - odczułem ulgę po ciężkiej pracy, poprawienie nastroju, żadnego lęku. I właśnie o to chodziło. Jeśli więc nie potrzebujesz zamuły THC, wybierz Mefedron. Z pewnością Ci przypadnie do gustu ale musisz mieć dobry S&S aby w pełni wykorzystać potencjał w nim ukryty.

 

Do następnego razu!

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
47 lat
Set and setting: 
strasznie podły nastrój, własny pokój, cisza i spokój
Ocena: 
Doświadczenie: 
THC, DXM, alko, tytoń, amfa
chemia: 
Dawkowanie: 
1 gram
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media