dxm + koda = całkiem fajnie
detale
raporty hyperpaluch
- dxm super trip
- Mefedron + DXM + THC ciąg dalszy
- Mefedron + Piwo + DXM
- Pseudoefedryna to wróżka
- Jak się wyleczyłem z lęków - DXM + THC
- Maryśka + DXM z piwem
- Kodeina - błoga samotność z sensacjami żołądkowymi
- Drugie podejście do metamfetaminy
- Mieszanina THX, DXM, kody i alko.
- Mefedron czyli lek na stres
dxm + koda = całkiem fajnie
podobne
Jest godzina 12:30. Wstałem i wpadło mi do głowy, że zarzucę dziś mieszankę kody i DXM. Wczoraj próbowałem ale za małe dawki wziąłem więc powtarzam to wszystko pisząc ten TR. Napisałem nawet pokażnego TR ale komp postanowił się zaktualizować i wszystko poszło w dupę... Więc dziś od nowa to samo. Może nawet lepiej, ze tak się stało bo mam bardziej poukładane w głowie co i jak. Dziś przede wszstkim robię co jakś czas kopię w pliku TXT tego co napisałem.
No to jedziemy...
Godzina 13:00.
Wziąłem 300 mg Kody + 300 mg DXM na pusty żołądek. Zapiłem zimną Colą.
Już tak mam, że DXM wchodzi mi bardzo długo. Kilka godzin (3-4). Za to koda działa praktycznie po 60 minutach. Na szczęście po łykaniu tabsów nie mam negatywnych odczuć typu wymioty itp. Jest OK.
Godzina 14:20
Koda wchodzi dość szybko. Odczuwam pierwsze zmiany w nastroju. Lekkie zawroty głowy i nieco odrealnienia. Charakterystyczne uderzenie gorąca. Wiadomo, że to koda. DXM jest zimny, chemiczny, wywołuje u mnie dreszcze. Koda jest ciepła, spokojna. Zajmuję sie duperelami i piszę tego Raport Tripa.
Zapomniałem wziąć Claritine (2 tabsy). Teraz to zrobiłem. Po co? Przy kodzie trzeba wziąć jakiś lek antyhistaminowy bo będzie cię wszystko swędzieć. Właśnie zacząłem to odczuwać więc zaaplikowałem 2 x Claritine 10 mg.
Koda ma to do siebie, że hamuje łaknienie. To dobry znak dla osób, które chcą się odchudzać. Zero łaknienia. Nic nie smakuje jakoś specjalnie - ot zwykłe jedzenie, bez żadnych rewelacji. Zupełnie odwrotnie niż przy THC. Oczywiście należy coś zjeść aby nie siedzieć z pustym żołądkiem, tak dla świętego spokoju. Może jakiś banan...
Godzina 15:15
Gorąca kąpiel była bardzo miła... Mógłbym siedzieć w wannie całymi godzinami :) Chyba zaczyna działać DXM bo robię sie coraz bardziej zamulony. Ogólnie samopoczucie jest OK, wydaje mi się, że myślę trzeźwo. Piszę "wydaje mi się" z tego powodu, że DXM nie daje szansy na obiektywne spojrzenie. Juz nie raz się dałem nabrać DXM na jego sztuczki więc jestem w ocenie sytuacji ostrożny. Co wyróżnia? Spokój i relaks. Nie jest to mistrzostwo świata ale jest przyjemnie. Brakuje mi maryśki. Tak, trzeba coś z tym zrobić...
Wszystko mnie swędzi, psiamać :) Na szczęście można to opanować ale czuję, że ciężki dzień przezde mną. Koda daje o sobie znać uczuciem gorąca. Nie jest mi ciepło, jest mi gorąco. Zmierzę temperatuę... 36,6 C. Czyli jest OK.
Idę do kumpla. Daleko nie mam, mieszka pode mną :) Pogadam z nim trochę. Fajny gość... Samopoczucie jest w porządku. Trochę mi przeszkadza to uczucie ciepła oraz swędzenie całego ciała. Lekki zawrót głowy daje o sobie znać przy ruszaniu oczami. Nie jest to uczucie niemiłe. Jest takie sobie, nawet fajne. Ogólnie jestem dobrze nastawiony do świata...
Czytałem TR innych ludzi, którzy się uskarżali na problemy z żołądkiem przy braniu Thiocodinu. No to pomyślałem, że zbadam co to jest takiego niedobrego. I czytam na opakowaniu co tam oprócz kody jeszcze jest - sulfogwajakol. Czytam w Wikipedii:
Działania niepożądane: Dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego; preparaty te mają niezbyt przyjemny smak, nie zawsze tolerowany przez chorych.
To może tłumaczyć uczucie ciężkości w żołądku. Nie jest to jakiś problem ale pomyślałem, że to opiszę. I jestem zadowolony z tej czynności. Nawet dumny z siebie. Tak, to działa koda... Każda duperela przynosi zadowolenie. Cokolwiek sie nie zrobi, znajduje się pozytywny aspekt.
Wpadło mi do głowy, że skoro jest sobota to znaczy jutro jest niedziela czyli będę mieć problem z kupieniem DXM i kody. Wyszedłem z domu aby przejść się po aptekach. Tu zdecydowanie przydaje się się właściwość DXM. Pomaga chodzić. Oczywiście w niskich pletau (1 i 2). Człowiek ma więcej energii do działania, więcej siły. Tak, jakby zmieszać maryśkę z amfetaminą. W ten sposób obszedłem pół miasta. Miasto nieduże więc spacer nie był zbyt męczący. Nawet mi nie przeszkadzała pogoda - z nieba kapał mały deszcz.
Odwiedziłem 6 aptek, w których kupiłem w sumie kilka paczek Acodinu i Thiocodinu. Spacer zajął mi około 2 h. Czułem się dobrze. Poszedłem jeszcze zrobić małe zakupu spożywcze i wróciłem do domu. Po drodze wstąpiłem do sąsiada.
Godzina 18.00.
U sąsiada był bardzo fajny gość, który z narkotykami przeszedł pół życia. Bardzo miły, przyjazny, rzeczowy. Posiedzieliśmy i porozmawialiśmy. Rozmowa bardzo się kleiła. Tematy to oczywiście narkotyki. Wyjaśnił mi między innymi jaki jest jego sposób traktowania dragów. Podchodzi do nich filozoficznie. Otwierają mu drogi w głowie do lepszego pojmowania rzeczywistości. Rozmowa trwała bardzo długo. Na tyle, że zacząłem czuć, że trzeźwieję. Do tego nie mogłem dopuścić :)
Godzina 20:00
Poszedłem do mojego mieszkania. Wziąłem 300 mg Kody + 300 mg DXM na pusty żołądek. Zapiłem zimną Colą. Zapaliłem jointa, takiego 3 cm. Załapałem bardzo mocną fazę THC. Jakbym pierwszy raz w życiu palił. Świetne uczucie. Trzyma mnie już ponad godzinę.
Godzina 21:45
Właśnie rozkminiam czym jest spowodowana taka silna faza po maryśce i dochodzę do sprzecznych wniosków. Zapętlam się w myśleniu, w kółko analizuję te same fakty. Nie wiem, czy to jest efekt THC + metabolity DXM czy po prostu szybko wchodzi DXM. I jedno i drugie jest tak samo prawdopodobne. A może to efekt wchodzenia kody? Jest mi gorąco.
W takim miksie trudno się rozeznać co się z czego bierze. Ale ponieważ jest wsio OK to przyjmuję ten objaw jako dobrą monetę. W sumie chodzi o efekt, który tym razem następuje dość szybko od połknięcia tabsów. Jestem coraz bardziej nafazowany. Dodam, że cały czas wszystko mnie swędzi. Drapię się co chwila. Wesoło z tej okazji było u kumpla. Ja siedzę, normalnie gadam i drapię się jakby mi mrówki wszędzie łaziły. na szczęście rozumiał to doskonale i tylko się ze mnie śmiał :)
Godzina 22:30
Faza osiągnęła szczyt (chyba). Czuję sie doskonale rozluźniony, zrelaksowany. Słucham w słuchawkach muzy elektro.
Wypaliłem małego jointa (3 cm). Jest po prostu bosko! Wszystkie troski tego świata zniknęły. Muza w słuchawkach świetnie brzmi. Nie jestem senny. Jestem mega-nafazowany. Pozytywnie naćpany :) Zobaczymy jak długo taki stan się utrzyma...
Faza jest tak silna, że "zawieszam się" na prostych czynnościach typu obserwacja mrugającego kursora. Czas BARDZO WOLNO płynie. Złapałem się na tym, że myślałem, że upłynęło pół godziny a upłynęły 3 minuty.
Godzina 22:55
To, co się teraz dzieje to wynik mieszanki DXM + Koda + THC. Jest to idealne połączenie. mogę pisać tego TR więc z motoryką nie jest źle. Mogę normalnie mówić. Owszem, ze świata sygnały docierają z trudem ale właśnie o to chodziło!
Czuję się prawie bosko. Delikatnie mnie swędzi skóra. Wszędzie. Ale jest tak doskonale, że nie chce mi się nawet ruszyć ręką. Pisanie tego raportu jest strasznie męczące. Muszę oddalić się ...........
Godzina 23:30
Wypaliłem małego jointa (3 cm). Głęboki relaks, ciepło, spokój... Oj dawno nie miałem takiej fazy.... Oczy mi zezują. W dowolnym kierunkach. Oczywiście dzieje się to tylko wtedy, gdy nie zmuszam się do patrzenia na coś. Jeśli pogrążam się w rozmyślaniach - oczy sie rozjeżdżają. Fajna sprawa :)
Muszę poszukać porządnej muzy. Takiej np. spokojnej. Padło na JMJ Oxygene. Jest wręcz idealnie...
Warto pokazać w jakim tempie to wszystko się odbywa. Płytę JMJ Oxygene mam na dysku bo jej często słucham. Koniec szukania muzyki: 0:01 :)
Pół godziny zeszło na znalezienie doskonale znanego katalogu na dysku...
Godzina 0:30
Jest bosko
- 19834 odsłony