a hard dazed knight
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
a hard dazed knight
podobne
to bylo moje pierwsze starcie z opiatami (wczesniej jedynie zdazalo mi sie
lechtac receptory opioidowe Tramalem). do wydobytego z glebi kuchennej szafy
garnka wsypalem 0,5 kg maku, ktory dzien wczesniej zakupilem w Biedronce
(Mak "Bakaliowy", kl. I, op. 250g, cena: jedynie 1,69 zl/szt.). zalalem go
wrzatkiem (ok. 500ml) i wycisnalem don jedna cytryne sredniej wielkosci
(teoretycznie powinno sie do tego celu uzywac 3-4 cytryn, ale niestety na
parapecie znalazlem tylko jedna). tak przygotowana miksture odstawilem na
pol godziny, po czym przelalem przez kawalek przescieradla do drugiego,
wiekszego garnka, wyduszajac resztki wywaru z napecznialych nasion.
otrzymalem ok. 400ml plynu o intrygujacej barwie, osobliwym zapachu i, jak
sie po chwili okazalo, niepowtarzalnym smaku (nigdy wiecej nie kupie
drozdzowki z makiem). bylo to ok. godz. 23.00. stan umyslu na wejsciu:
wyciszenie i spokoj (sieg heil benzo; 0,5mg alprazolamu ok. 17.30). miejsce
akcji: dom.
tyle tytulem wstepu technicznego. przebieg doswiadczenia:
00:00 - juz wypilem.
+00:30 - czuje sie lekko rozluzniony.
+00:35 - czuje sie rozluzniony.
+00:40 - czuje sie bardzo rozluzniony.
+00:45 - dosyc nagle zalewa mnie fala gwaltownego odprezenia: najpierw
tulow, pozniej ramiona, na koncu nogi. umysl w pelni trzezwy.
+00:50 - wychodze zapalic (papierosa). przyjemne odprezenie przechodzi
stopniowo w uczucie lekkiego fizycznego wyczerpania. podniesienie reki do
ust kosztuje nieco wysilku. wiem juz, dlaczego cpuny z dworca powlocza
nogami ;-). zauwazam jakas nieuchwytna w swej naturze zmiane w postrzeganiu
zmyslowym. nie, to nie placebo. tak, jakby odczucia zmyslowe ulegly
nieznacznemu poglebieniu. troche jak po benzo, ale inaczej, przyjemniej.
pojawia sie uczucie rozleniwienia, chce sie jak najszybciej znalezc w lozku.
kurcze, fajnie sie pali tego papierosa, zupelnie, jak po seksie :-).
+01:00 - jestem juz w swoim pokoju, gasze swiatlo. zostaje mi powidok po
blasku zarowki, w ktora sie uprzednio przez krotka, niewarta wzmianki
chwile wpatrywalem bez celu. tu dostrzegam subtelny, lecz ciekawy efekt: ow
powidok wydaje mi sie czyms materialnym, jakas zielona, gabczasta, spowita
lekka mgielka bryla zawieszona w przestrzeni ze dwa metry przede mna. robie
pare krokow w przod i mam wrazenie, ze przede mna ucieka :-).
+01:05 - oki, leze juz w lozku, zbyt rozleniwiony i wyczerpany, zeby
zmieniac pozycje. z zamknietymi oczami obserwuje z wolna zanikajace
powidoki. znowuz wydaja mi sie one brylami unoszacymi sie w ziejacej czernia
przestrzeni... w tym momencie doznaje oswiecenia i naciskam gwaltownie
palcami galki oczne (sprobujcie, a dowiecie sie dlaczego). to co widze
przed oczami naprawde trudno opisac, wiec nie podejmuje sie tego zadania...
+01:15 - totalnie nic mi sie niechce. wlaczylem na chwile radio, ale muzyka
rychlo stala sie nuzaca, tak wiec
dalem sobie spokoj. za zaskoczeniem odnotowuje fakt, ze jest mi przyjemnie i
odczuwam cos na ksztalt cichego zadowolenia, satysfakcji; tak, jakbym caly
dzien harowal fizycznie, albo plywal, albo chodzil po gorach, albo sie
seksil, a teraz nadszedl czas na w pelni zasluzony odpoczynek. uczucie to
wydaje mi sie czyms calkowicie naturalnym, nie czuje w sobie narkotyku.
umysl mam w pelni trzezwy, jednak nie chce mi sie formulowac zadnych mysli.
pragne jedynie pograzyc sie w blogosci, co tez czynie. lezenie w lozku
sprawia mi ogromna przyjemnosc, wtulam sie w koldre i mrucze z zadowolenia
;-). wszystkie moje problemy staja sie odlegle i nieistotne...
+02:00 - uczucie blogostanu zaczyna ustepowac. przewracam sie na bok i
probuje zasnac. jestem zdziwiony, ze dotad nie zasnalem. czuje sie
przemeczony, ale dotyczy to wylacznie ciala. psychicznie wszystko w
porzadku. przychodzi mi do glowy, ze faza po wywarze z maku jest idealnym
odwroceniem fazy po efedrynie...
+02:30 - leze i leze, a sen nie nadchodzi. po jakims czasie pojawiaja sie
zazwyczaj zwiastujace jego nadejscie wizje hipnagogiczne. mimo to nie
zasypiam, pograzam sie jedynie w tych wizjach, zatracajac poczucie
tozsamosci, ale nie swiadomosc (zazwyczaj mi sie to nie zdarza).
+07:00 - udaje mi sie zapasc w sen, niestety bardzo plytki.
+10:00 - wstaje z lozka. czuje sie senny i troche oslabiony, ale odprezony.
nastroj mam pozytywny, co mnie cieszy (ostatnio nasilaja mi sie stany
depresyjne).
+15:00 - koncze pisac sprawozdanie. nadal czuje sie zmeczony. zbyt zmeczony
by wyciagac wnioski...
podsumowanie napisze kiedy indziej.
- 8266 odsłon