salvia divinorum - episode 3 - bad trip ?
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
salvia divinorum - episode 3 - bad trip ?
podobne
Hej, ho ! Okazuje sie ze SD to masakrycznie potezny psychedelik.
Szkoda ze mialem tak malo. T-R w sumie malo spektakularny ale mi sie
nudzi to napisze, ha !. Szkoda ze mi biedactwo uschlo, musze sie
zaopatrzyc w nowa sadzonke :)
Jako ze pogoda sliczna byla ostatnio, wydlubalem z szuflady paczuszke
Salvii (ok 0,6g), ktora mialem schowana, nie wiadomo po co i dlaczego.
Ruszylem rowerkiem na wycieczke do lasu. W sumie nie spodziewalem sie
cudow, szczegolnie ze moje poprzednie spotkania z SD nie byly
rewelacja (oprocz podpalonej firanki w pokoju nie zaobserwowano
zadnych ciekawych efektow) :].
Rozlokowalem sie na lesnej polance z dala od wszelkiej cywilizacji.
Elegancko rozbilem kocyk na trawce i zabralem sie dziarsko do palenia.
Salvie przysmazylem przenosna lutownica gazowa. Pierwsze 2 chmurki
(polowa materialu) daly zauwazalne efekty, ale starajac sie nie
zwracac na nie uwagi z niemalym trudem wsypalem reszte materialu do
cybuszka i przypalilem. Salvia zaskwierczala i zamieniajac sie w szary
oblok, zniknela w moch plucach. Zaczyna sie bajka :).
Palnik wylaczylem resztka sil i wypuscilem dym. Swiat w tym momencie
wygladal juz zupelnie inaczej. Czas zwolnil, przestrzen skurczyla sie
i splaszczyla. Totoalny zanik perspektywy. Dzwieki docieraja z kazdej
strony. W jednej chwili poczulem sie jak czesc jakiejs psychopatycznej
kreskowki. Wrazenie bycia obiektem namalowanym kredkami na kartce bylo
nieodparte. Ogolnie rzecz ujmujac zostalem postawiony przed absolutna
zagadka: "Co sie dzieje?". Okazalo sie ze moj wczesniejszy brak
szacunku do SD, byl gwozdziem do trumny - efekt dzialania uznalem za
placebo(!). Czemu ? - Nie wiem :). Coz swieta Salvia wie jak nauczyc
pokory. Zderzenie ze swiatem duchow bylo szybkie i gwaltowne. Po
raz pierwszy po jakims psychodeliku zachowywalem sie chaotycznie i
kompletnie nieobliczalnie. ;]
Zaczelo sie od naglego ataku smiechu. Polozylem sie na kocyku z
nadzieja na wlasciwa czesc tripa. Kilka sekund(?) pozniej okazalo sie
ze temperatura otoczenia jest o wiele za wysoka niz bym tego chcial,
do tego slonko prazylo bezlitosnie. Kolejne kilka cennych chwil
spedzilem na wymyslaniu wygodnej pozycji. Skonczylo sie na brzuchu ;).
Pograzam sie w bordowej przestrzeni zamknietych powiek. Nic.
Wizualizuje cos na sile. Nie dziala. Leze jak glupek w lesie z
zamknietymi oczami. Salvia mnie nie slucha. Wiem ze sie ze mnie
smieje. Wsciekam sie. Ciemosc. Poddaje sie, puszczam. "Poleze
chwile - przejdzie - SD nie dziala dlugo".
Ide w gumofilcach i pikowanej granatowej kamizelce przez las. Wychodze
na mala polanke. Pod drzewkiem maly kocyk na niej ktos lezy. Mowie:
"Marek znalazlem kolejengo narkomana, wrzuc go na furmanke".
Pierwsza mysl: "Przeciez to ja!"
Zrywam sie na rowne nogi. Podbiegam do drzewa: "ONI mnie znajda.
Kazdego znajda i wywioza!". Las patrzy na mnie, wyczuwam pogarde w
kazdym szumie lisci, w kazdym szmerze wiatru. Swiat wyglada dziwnie,
troche jak po muchomorach, troche jak w swiadomym snie. Salvia smieje sie
szyderczo. Odwaracam sie. Dalej leze na kocu. Ogarnia mnie paranoja.
Otwieram oczy. Wstaje na rowne nogi. Ile czasu minelo ? Moze to bylo
tylko kilka sekund. Podbiegam do drzewa, tym razem na prawde. Upewniam
sie ze na pewno wstalem. Swiat wyglada jak we snie. Kompletnie nie
wiem co sie dzieje i co ja tutaj robie. Staje na czyms miekkim. "To
jest grob". Podbiegam znowu do kocyka. Musze to przeczekac. Zdejmuje
koszulke (?) i zaczynam spiewac na glos piosenke "O chomiku ktory
zgubil sie w lesie"(!). Efekty dzialania zanikaja powoli. Mija kilka
minut. Przestaje spiewac ;]. Powoli wszystko wraca do normy.
Cale doswiadczenie jest dla mnie absolutna zagadka. Co sie wlasciwie
stalo ? Wszystko dzialo sie tak szybko ze sam nie wiem czy to tak na
prawde mialo miejsce. Przezycie calkiem strzaszne, kompletne
zagubienie, brak jakiegokolwiek punktu odniesienia. Wciaz nie jestem
tak na prawde pewien czy SD dziala na prawde. Moze to bylo tylko
placebo ? Jedno czego jestem pewien to to ze musialem wygladac calkiem
zabawnie z zewnatrz ;].
Koniec. Mialo byc krotkie ale sie jakos rozpisalem :P
Na koniec:
- Moral 1: SD jest potezna, pomimo ze jest legalna i po mimo tego ze
dziala bardzo krotko (swoja droga dzieki jej za to wielkie). - Moral 2: 1 spotkanie z SD jest jak zderzenie z pociagiem pancernym.
Krotkie i bardzo wstrzasajace. - Moral 3: Nie pal SD bez opiekuna. Na prawde :)
- 9273 odsłony