Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

no nie będę ukrywał...spodobało mi się

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
375mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Pragnienie złagodzenia bólu istnienia i samoświadomości. Obawy co do substancji. Niewyspany, lekko obolały i podchorowany. Ciągnący się, nużący beznadziejny, deszczowy dzień.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Marihuana: dosyć rzadko, ale jakieś 150 tripów to już mam za sobą
etanol, nikotyna: trudno to określić
gałka muszkatołowa 9 razy
kodeina/tramadol 8 razy
eksperymentalnie: MDMA, amfetamina, kokaina, DXM, dimenhydrynat, fenobarbital, opripramol, alprazolam, pseudoefedryna
Do tego melatonina od kilku miesięcy

no nie będę ukrywał...spodobało mi się

"Przekleństwo?... Tylko dziki, kiedy się skaleczy,

złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.

Ironia?... Lecz największe z szyderstw czyż się może

równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?

 

Wzgarda... lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,

którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.

Rozpacz?... Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,

co się zabija, kiedy otoczą go żarem?

 

Walka?... Ale czyż mrówka rzucona na szyny

może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?

Rezygnacja?... Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,

gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?

 

Byt przyszły?... Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,

kto zliczy zgasłe słońca i kres światu zgadnie?

Użycie?... Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie.

co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.

 

Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,

dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?

Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,

człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy."

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

 

 

 

Pozwole sobie napisać wstęp żeby dla ciekawych lepiej nakreślić sytuację. Raport znajdziecie poniżej. 

Koniec z marihuaną. Finito! Nie ma. Skończyło się. A zbierało się na to długo. Blisko prawie rok. Na początku wiadomo, to było wielkie "Łał". Jak zdaje się u każdego. Chciałem z Marią przeżyć jak najwięcej, choćby to były codzienne zwykłe zajęcia, przesłuchać jak najwięcej, zwiedzać świat w tym stanie, odkrywać, przeżywać, tworzyć, rozmyślać, dywagować, zajarać z kim się da, poznać jak najlepsze gatunki palenia etc. etc. Miałem na fazach głębokie przemyślenia, sentymenty, niewyrażalne doznania, zgłębiałem tajemnice, osiągałem stany ekstaz, mając z tego naprawdę dużo wspomnień. Później ustąpiło to miejsce schizom, wykolejonym myślom, roztrząsaniu drobiazgów i pierdół, anhedonii, przelotnym stanom bezmyślności, stresowi. Skończyły się przemyślenia. Tripy przestały cokolwiek wnosić do życia. Stały się jałowymi omamami bez kszty nowości. Nawet sam rytuał palenia stracił na wartości (ziomeczek kładzie piątkę na wagę, kręci bata a ty patrzysz jakby robił na drutach). Dobra, spoko ale co ma do tego ganda? W moim podłym, życiu była jak wyższa afirmacja, klucz do drzwi percepcji, wielowymiarowe wrota, które dawały mi siłę w tym szarym pierdolniku. Jej dawna postać ma niewiele wspólnego z dzisiejszą. Odzruciłem ją a ona odzrzuciła mnie. Btw sory za moje gadulstwo, ale jestem jeszcze naćpany. Planowałem detoks od wszystkiego, ale muszę go przełożyć bo urodziny kolegi. Problem zrozumie kto ćwiczył samokontrolę umysłu. Wyobrażając sobie dowolny przedmiot i skupiając się na nim, nie wytrzymamy jednolitego skupienia i ujęcia przedmiotu przeciwnie będzie latał znikał, deformował się i tak też jest z otaczającą rzeczywistością, trudno ją urzymać gdy cię przygniata i zmienia się w bestię albo krwawą maszynę, bo tak się to u mnie przynajmniej objawia. Ograniczenie w czasie i przestrzeni rodzi nienasycenie, które jest motorem napedząjącym porzebę zmian stanów świadomości (To tak po krótce) . Ale do rzeczy. Otóż stało się to czego się obawiałem: wkręciłem się w opiaty. Są używkami, co do których moja ćpuńska część umysłu ma jak najmniej zastrzeżeń. Jak gdyby były mi one pisane. Teraz coraz bardziej wątpliwa staje się kwestia mojej trzeźwośći.

 

 

TR

16:00

Wróciwszy do domu, zmęczony, wkurwiony i sprechowany na tramal. Decyduje się na dziesięć tabletek palgotalu. Po godzinnej drzemce, obiedzie, i kapki gorzałki. rozkruszam tabsy.

17;00

Wypijam  375 mg. 

17;15

Idę po bułki, przy okazji wychylając somersby.

17;30

Na razie czuć trochę alkohol i pozytywne nastawienie (jakże szybko zmienione :))

18;30

Leże w łóżku słuchając starych sentymentalnych kawałków i oglądając obrazy w grafice. Swoją drogą tylko do takich rzeczy się to nadaje. Aby uprzedzić zamułkę wypijam mocną herbatę ( bo kawe to pierdolę serdecznie :*)

19;00

Weszło. Przy tym typowe objawy, "przyjaźniejsze myśli", zapomnienie, jest dużo cieplej i to przy sporym znieczuleniu oraz zastrzyk energi i ta charakterystyczna sentymentalność; to jest właściwa część tego szczęścia.

19;00

Poszedłem bełtnąć do klopa. Na swędzenie i nudności biorę xyzal.

19;20

Wtapiam się w łóżko i nie mam ochoty ruszać nawet palcem. W tle lęcą nuty do palenia. Wreszcie błogostan, spokój a brak tych pojebanych i najeżonych ostrzami myśli. Nie trzeba wspominać, że jest przyjemnie choć to nawet nie jest trip ani stricte faza.

19:40

Po dłuższym czasie staję to nudne. Sprzątam po sobie i żeby nie zamulać cipy wychodzę z domu.

20;30

Wyruszam na dłuższą wędrówkę.

21;00

Siadam odetchnąć. Popijam kupione po drodze karpackie popalając szlugiem.

23;00 

Jestem w domu.

1;00

Zaczynam pisać ten TR. Jest na tyle późno abym czuł się wyjątkowo zmęczony. Stąd wzieło się zawężenie tego raportu jak również z tego, że skończyło się działanie tramca zanim skończyłem go pisać. Chciałem zachować myśli w pierwotnej swojej postaci pisząc to od razu. Za ewentualne niedociągnięcia i braki przepraszam. Radze nie kierować się zbyt radykalnie kwestią stylistyki. Moderatorze, zobacz krew na tych literach.

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Pragnienie złagodzenia bólu istnienia i samoświadomości. Obawy co do substancji. Niewyspany, lekko obolały i podchorowany. Ciągnący się, nużący beznadziejny, deszczowy dzień.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana: dosyć rzadko, ale jakieś 150 tripów to już mam za sobą etanol, nikotyna: trudno to określić gałka muszkatołowa 9 razy kodeina/tramadol 8 razy eksperymentalnie: MDMA, amfetamina, kokaina, DXM, dimenhydrynat, fenobarbital, opripramol, alprazolam, pseudoefedryna Do tego melatonina od kilku miesięcy
Dawkowanie: 
375mg

Odpowiedzi

Witam kolegę w naszych skromnych "szczęśliwych" progach ;3

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media