Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

świat z plasteliny - świadectwo

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
Kilka gramow na miesiac przez trzy lata.
Dopalacze dwa razy w zyciu
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Psychoza. Epizody psychotyczne
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Marihuana gram-dwa na miesiac przez trzy lata.
Dwa razy dopalacze

świat z plasteliny - świadectwo

to bedzie nadzwyczajny trip raport bo bedzie opisywal caly trip ktorym jest moje zycie. w koncu musialem sie zabrac za napisanie tego co mnie spotkalo chodz do dzis nie moglbym jednoznacznie okreslic czy moje przygody to sprawka narkotykow, slabej psychiki czy samego Boga.

 

moze zaczne od poczatku. pierwsza moja wazna rozkmina bylo to ze gdy w wieku okolo 7 lat lepilem sobie samoloty z plasteliny i rozkminilem ze caly swiat mozna formowac tak jak plasteline. nie wazne co to jest to i tak to jest puste w srodku. popatrzylem na jablko. myslalem ze moze to jablko jest tak naprawde puste w srodku, nie ma zadnego srodka ani grubosci a to co widzimy po przekrojeniu go lub ugryzieniu , tak naprawde tworzy sie w czasie ingerencji w nie. 

 

to dalo mi do myslenia po nastu latach gdy pod wplywem pierwszych przezyc z marihuana zaczalem wglebiac sie w struktury umyslu. gdy ja ujarany sluchalem psychodelicznej muzyki to ziomki z ktorymi palilem smiali ze mnie ze znow za mocno mi weszlo. gdy po wielu waznych rozkminach na temat psychiki, sensu zycia, sciagnolem sluchawki zeby zobaczyc o czym gadaja kumple to oni rozkminiali ktory z nich ma wiekrze klaki na nogach. nie moglem marnowac tak glebokich przemyslen tylko po to zeby zajmowac sie jakimis glupstwami. oni tlumaczyli mi ze rozkminia sie jak sie pali samemu a nie jak jest sie w towarzystwie ale ja tak nie umialem. wiedzialem ze ta roslina ma mi cos wielkiego do przekazania. to byla moja pulapka. za kazdym razem jak jaralem pojawialem sie w jakby alternatywnym swiecie ktory jak mialem wrazenie skads znam, jakby z dziecinstwa. nawet jak nie czulem tego wprost to zawsze palenie nakierowywalo mnie wlasnie na te mysli. ze ja tak naprawde zyje w innym swiecie. pojolem ze tak naprawde nie wiemy nic o pogladach na swiat innych osob bo kazdy patrzy na siebie swiat i swoje mysli inaczej w sensie nikt nie wie co komu siedzi w glowie. zrozumialem ze moze wlasnie to jest przyczyna tego dlaczego ja jak i wiele osob tak bardzo pokochalo ziolo. baka pokazuje ze nie ma sie czym przejmowac skoro i tak wszystko jest stanem umyslu. ale co jesli nie ma sie do marychy dostepu i wraca sie do przykrej szarej rzeczywistosci gdzie juz trzeba sie skonfrontowac z innymi ludzmi. trzeba dbac o swoja opinie o swoja przyszlosc. ziolo mi pokazalo ze zycie to bajka. tak jak plasteline wszystko mozna uformowac na przychylna nam rzecz. na fazie wszystko mozna wytlumaczyc. ma sie wrazenie ze wszystko jest tak proste i oczywiste. czasami nie moglem zrozumiec dlaczego nie raz jestem smutny skoro wszystko to tylko stan umyslu i mozna sobie to wszystko wytlumaczyc w naszej glowie. pulapka tego myslenia bylo to ze do podtrzymania tego stanu trzeba bylo jarac coraz wiecej. mialem wrazenie ze gdy jestem trzezwy to tak naprawde snie mimo ze mysle ze to rzeczywistosc i mimo ze swiat fazy bardziej przypominal sen to czulem sie jak w rzeczywistosci o wiele realniejszej od swiata. to byl blad bo roznica jest taka za gdy duzo jaramy to tak jakbysmy zamieszkali w swojej glowie. z czasem to juz niejest tylko odkrywanie swojej psychiki tylko egzystowanie w swiecie marzen. iluzja juz od pozatku daje wrazenie prawdy ale z.czasem coraz trudniej zauwazyc nie spojne rozkminy na temat swiata i fazy. 

 

tak ziolo zamknelo mnie w swoich sidlach. cos co mialo pokazac mi prawde zamykalo mnie w coraz glebszych kokonach z ktorych nie dalo sie wyjsc bo gdy jedynym sposobem uwolnienia sie jest calkowite zapomnienie o psychodelikach ja mialem wrazenie ze to wlasnie coraz czestsze jaranie pozwoli mi odkryc prawde. sens istnienia mnie i psychodelikow. da mi spokoj ducha i wiedze. da mi poczucie ze jestem prawdziwym soba w prawdziwym swiecie. 

 

nie minelo dlugo odkad ziolo mimo ze nie stalo sie codziennym kompanem to zamieszkalo w moich myslach na dobre. nie wyobrazalem sobie jak bym wygladal gdybym co jakis czas nie wciagal bucha. moja przyszlosc byla gleboko zwiazana z jaraniem. wszystkie mysli o przyszlym czasie byly opetane przez ziolo obojetnie czy mialbym zostac farmerem programista muzykiem czy ksiedzem zawsze moje wyobrazenia przyszlosci przedstawialy mnie z jointem. 

 

punktem zwrotnym w mojej karierze jaracza byla chec zasadzenia krzaka w pobliskim lesie. czekalem od konca jednych wakacji do nastepnych by wychodowac jakiegos automata. jako ze bylem i wciaz jestem bardzo religijny to modlilem sie duzo o wyrosniecie rosliny. modlilem sie o to nawet nowenna pompejanska. i w koncu nadszedl czas kupowania nasion i sadzenia. powiem w skrocie. pierwsze zamowienie nie wyszlo bo wogole nasiona sie nie wykluwaly. drugie zjadly mi slimaki zaraz po wsadzeniu. trzeci raz zamowilem nasiona wszystko bylo przygotowane ale nie mialem miejscowy w domu wiec kumpel wziol roslinki do siebie i polozyl na szafie. po jednym dniu jego mama znalazla i poobrywala. 

 

zalamalem sie bo naprawde nie widzialem nic zlego w sadzeniu ziola. nie moglem pojac dlaczego Bog nie chce mi pozwolic na krzaka skoro tyle sie o niego modlilem.

teraz pojolem ze moze moja modlitwa nie byla o to by miec wiecej ziola. tylko moze o to by wlasnie NIE POTRZEBOWAC takiej ilosci. 

 

na tych samych wakacjach na ktorych od roku oczekiwalem krzaka zajaralem jakies maczane gowno i najprosciej mowiac odwalilo mi. telewizor do mnie gadal. ja mialem wrazenie ze w poprzednim zyciu bylem lennonem a jeszcze wczesniej Jezusem mahometem i greckim bogiem. myslalem ze mnie podsluchuje caly swiat. ze jestem najwazniejszym czlowiekiem we wszechswiecie. Bogiem ktory zmienia wszystko tak jak chce. i tak powodowalem czesienia ziemi powodzie. sprawialem ze ludzie wygrywali fortuny albo gineli w wypadkach. hipnotyzowalem i czytalem w myslach. a wszystkie filmy byly o mnie. ja bylem harrym potterem i neo z matrixa. moja boska sielanka skonczyla sie jak trafilem do psychiatryka za sprawa moich rodzicow. 

 

po wyjsciu coraz bardziej zenowaly mnie moje odpaly i nie chcialem do tego wracac a jednym z warunkow zeby psychoza nie powrocila bylo calkowite odstawienie jarania. po kazdym najmniejszym buchu moglem spowrotem trafic do szpitala. jak trafilem tam we wrzesniu w listopadzie wyszedlem praktycznie zdrowy i na sylwestra oczywiscie dwa buchy wziolem. to byla masakra bo wszystko wrocilo. nagle zaczelo sie wszystko ukladac w calosc i zrozumialem ze jestem tak wazny ze proboja sprawic bym o tym zapomnial i przez to wciskaja mi psychotropy. nie moglem sie dac. TO SPISEK ale powtarzalem sobie w kolko ze jestem zjarany ze zaraz to przejdzie. i przeszlo. bo bralem spowrotem tabletki. gdy odstawilem za zgoda lekarza poczatkiem wakacji to pod koniec sporotem do tego lekarza wrocilem oczywiscie za sprawa moich rodzicow gdyz ja nie widzialem nic w swoim zachowaniu. na nowo mi odwalilo i znow musialem wrocic do brania lekow.nie widzialem nawet ze to co sie ze mna dzieje jest skutkiem tego ze po odstawieniu lekow znow zajaralem. myslalem ze jestem zdrowy i choroba przyszla bo jaralem jakies maczanki czy mieszanki ziolowe. myslalem ze od czystej baki nic mi nie bedzie. mylilem sie. psychozy na poczatku nie mozna zdiagnozowac u samego siebie. na psychozie jest sie tak wszechwiedzacy ze wszscy inny to bezmozgie zombie ktorymi i tak ty sterujesz. 

 

konczac. tabletki biore od ostatniego odstawienia juz ponad rok. rok tez nie pale i nie mam zamiaru wrocic chodz bardzo kusi. tak naprawde o definitywnym zerwaniu z ziolem zadecydowalem jakies dwa miesiace temu. mysli o marihuanie pozostaly do dzis ale juz inaczej na to patrze. wraz z co dwu tygodniowa spowiedzia zucilem gniew przeklenstwa marihuane i nieczyste mysli. prawdziwa praca nad soba daje efekty. juz sie tak nie zalamuje jak podczas psychozy chwile po niej czy jak palilem przed nia. kiedys nie umialem wytrzymac bez pornola 5 dni. dzis jestem wolny od prawie trzech miesiecy. nie mam zamiaru do tego wrocic tak jak do palenia. mimo ze te dwie rzeczy wydaja sie byc czyms dobrym to tak naprawde sa oszukiwaniem samego siebie. pozbylem sie ich za pomoca szczerej spowiedzi z calego zycia. z praktykowania wychodzenia z ciala pornoli ziola. zrozumialem dzieki temu ze jesli tkwi sie w tym grzechu to nie mozna naprawde zrozumiec jakie spustoszenie w twojej duszy i umysle to robi. wydaje sie ze jak sie bardzo chce to psychodeliki dadza ci odpowiedz jak zyc. ale prawda jest taka ze nawet jak se wkrecisz ze jestes kosmita to bedziesz tym kosmita. swiat nie jest z plasteliny i nie wazne co sobie zaplanujemy to my nie jestesmy bogami ktorzy moga sobie ulepic miejsce w ktorym sie bedziemy czuc bezpiecznie. ziolo trzymalo mnie wlasnie w takim bezpiecznym miejscu dawalo jluzje szczescia i spelnienia. to jak sie z tego wyrwalem przypomina manifestacje demona. ktory cie omamia a gdy polaczy sie to z modlitwa to on ukazuje swoja prawdziwa twarz. teraz stwierdzam ze procz jakiegos nakierowania mojej wyobrazni na rzeczy wyzsze ziolo nie dalo mi nic. nie natchnelo mnie do jakis wielkich dziel ani nie pomoglo w rozwoju duchowym. to wszystko zato daje mi wiara. swiat nie jest z plasteliny ale jesli ma sie przy sobie kogos dla ktorego ten swiat jest prosty do uformowania ja mysl to nic nie jest niemozliwego. wierze ze to wszystko co tu przezywamy jest tylko zbieraniem doswiadczenia. by wiedziec co chcemy robic w wiecznosci. seksualnosc jak i psychodeliki nie sa same z siebie zle. ale czlowiek zle je wykorzystuje. jesli ktos by jaral 5 procentowe czyste ziolo sprzed tysiaca lat i gral sobie na bembenku przy tym to moze by nie zachorowal na chorobe psychiczna. ale ja palilem mocne modyfikowane scierwo i rozkminialem po tym rzeczy  boskie. a to moze juz wzbodzic boski gniew. ale oprocz Jego gniewu poczulem tez bardzo mocno Jego dary dla mnie. to ze obdazyl mnie zrozumieniem wielu rzeczy bez dostepu do baki. za to jestem mu wdzieczny i poznajac milosc Boga wiem ze w niebie bedzie o wiele lepiej niz na ziemi. bedziemy sie tam kochac i testowac najwieksze psychodeliki stworzone przez Boga. bedzjemy planowac kolejne wcielenia w swoich wlasnych niebianskich wszechswiatach bedziemy sie w nich rodzic nie bedac nigdy odlaczonymi od Boga przez grzech. bedziemy mogli robic wszystko co na ziemi nawet o wiele doskonalej bo tam nie bedzie szatana i grzechu. wiec jaki sens jest wglebiac sie w swoj niedoskonaly zanieczyszczong mozg i szkodzic przy tym sobie i innym. jak mozna zerwac z tym wyciagac innych z gowna i miec wiare w to ze kiedys trafimy do swiata gdzie bedziemy mogli formowac swoje emocje doswiatczenia zdarzenia i swiaty.. tak jak plasteline?

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Psychoza. Epizody psychotyczne
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana gram-dwa na miesiac przez trzy lata. Dwa razy dopalacze
natura: 
Dawkowanie: 
Kilka gramow na miesiac przez trzy lata. Dopalacze dwa razy w zyciu

Odpowiedzi

Historia jakich wiele. Świetna, wielu powinno to przeczytać. Tylko nie mów, że masz na imię Grzesiek :o

Dzięki ;) i nie nazywam się Grzesiek ani Błażej to tylko pseudo

Świetne świadectwo ;)

 

Dziena :D jutro postaram sie dodac cos nowego. Wiecej rozkmin!

Słyszałeś kiedyś o interpunkcji??? 

Choroby psychiczne nie wynikają z przyjęcia jakiejkolwiek substancji, chociaż te mogą wystawić na światło dzienne już istniejące problemy. Marihuana jest świętą rośliną i jak każdy psychedelik narzędziem. Noża możesz użyć do pokrojenia chleba i posmarowania go masłem, ale również możesz nim zabić. Jednak to, co z nim zrobisz zależy od Ciebie i nikogo innego. Psychotropy, którymi się "leczysz" tylko ukrywają Twoje problemy, ale ich nie usuwają. Pozwalają Ci zasnąć... Coś, co ukrywasz prędzej, czy później i tak wypełźnie (albo wybuchnie) na domiar złego ze zwielokrotnioną siłą. Twoje przemyślenia odnośnie świata i plasteliny są bardzo trafne. Cały Wszechświat (Multiświat, czy jak tam nazwać Kosmos) jest Umysłem, a ten ze swojej natury jest bardzo plastyczny. Umysł jest jednocześnie odbiornikiem i nadajnikiem, a my dostrajamy się do odpowiednich fal (energii, myśli itp.) Niesamowite jest to, że myśli, z którymi rezonujemy znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zawsze! I tu właśnie jest miejsce na ciężką pracę. Medytacja (modlitwa to też rodzaj medytacji) zwiększa naszą energię (Moc), ale to afirmacja generuje wydarzenia. Twoje modlitwy o wyhodowanie krzaka na pewno były wysłuchane przez kosmos, ale... jak one wyglądały? Bo jeśli mówiłeś coś w stylu: "Boże spraw, żeby ten krzaczek nie zgnił, żeby nie zjadły go ślimaki, albo żeby nikt go nie wyrzucił", to właśnie prosiłeś o wszystko, co się stało. Umysł bowiem nie rozumie NIE. Dlatego trzeba afirmować pozytywnie. Na Twoim przykładzie: "Boże spraw, aby wyrósł mi piękny krzaczek". Inną rzeczą jest zrzucanie odpowiedzialności na istoty wyższe. Przecież człowiek jest kowalem swojego losu i ma wszystkie niezbędne narzędzia (kowadło i młot), aby wykuć swoje życie tak, jak chce. Tylko od włożonego wysiłku zależy co wykujesz i nikt inny za Ciebie tego nie zrobi, dlatego Twoja afirmacja powinna wyglądać tak: "Wyrośnie mi przepiękny krzaczek". Musisz to myśleć, mówić, a przede wszystkim czuć i wierzyć w to.  Prawidłowo przeprowadzona afirmacja po około 40 dniach zamienia się w rzeczywistość. Jeszcze co do nieba i piekła, to nie spotkasz ich po śmierci, ale właśnie TU. Niezależnie od warunków możesz znaleźć niebo nawet w piekle i piekło w niebie. Kwestia nastawienia. Pozdrawiam i odłóż psychotropy!

To tylko sen samoświadomości.

SORRY za interpunkcje ale pisze na komorce i nie zwracam na to uwagi a co do komentu to: nie napisalem ze przez zapalenie marihuany mi odwalilo tylko ze po niej rozkminialem a to co stalo sie z moim mozgiem moglo byc wynikiem cpania dopow albo zajarania jakiejs syntetycznej baki badz baki maczanej w domestosie czy innych chojstwach. a chyba nie powiesz mi ze wszyscy ktorzy trafili do psychiatryka po dopalaczach to trafili tam przez zle afirmacje ;) mozg jak kazda materialna rzecz moze sie zepsuc. ja wlasnie zepsulem go przez narkotyki inna sprawa to Bog w ktorego wierze mogl w ten sposob uwolnic mnie z cpania ogolno pojetego. co do psychotropow to ja nie biore jakichs antydepresantow bo depresji nie mam biore natomias psychotropy przeciwpsychotyczne. one mnie owszem usypiaja ale jednoczesnie pokazujac co jest prawda a co wymyslem bo biore je na psychoze ponarkotykowa. mowisz zebym je odstawil ale poczytaj sobie jakie sa efekty zbyt wczesnego odstawienia ich w przypadku PSYCHOZY PONARKOTYKOWEJ  ktora po skonczeniu leczenia nie wraca (ani nie wybucha) jesli sie nie wroci spowrotem do cpania. co do modlitwy to tak jak wspomnialem we wpisie modlilem sie nowenna a tam nie uzywa sie NIE tylko przed okolo dwa miesiace mowi sie konkretna intencje. w moim przypadku "o duzego krzaka na najblizsze wakacje" wiec w moim przypadku 40 dni pozytywnego myslenia nic nie daly po za tym to trwalo ponad rok czasu. co do nieba i piekla to rano wyslalem drugi wpis pt "sens zycia pieklo niebo - rozkminy wariata na psychodelikach" nwm czy to zostanie dodane ale jak bedzie na tej stronie to mam wielka nadzieje ze skomentujesz! chetnie dowiem sie co mysli na ten temat ktos kto w to nie wierzy :P napewno masz racje co do nieba w piekle i piekla w niebie juz na ziemi (w niektorych przypadkach) ale to co po smierci to inna bajka dlatego licze ze przeczytasz tez drugi wpis. dzieki za komentarz i tez pozdrawiam!

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media