Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

ubulawu - afrykański miks na sen, ale czy aby na pewno?

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
Różnie
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Oczekiwania spore, liczyłem na mocno psychodeliczne sny, lepszą ich zapamiętywalność i większą ich ilość.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
Alkohol, marihuana z THC i CBD (wiele razy), grzyby halucynogenne (3/4x), gaz rozweselający (wiele razy), kodeina (kilka razy), LSA (kilka razy)

ubulawu - afrykański miks na sen, ale czy aby na pewno?

Większość mojej wiedzy o substancji i tym jak może działać wziąłem z tego TR:

https://neurogroove.info/trip/ubulawu-0

Dzień 1

Zaczynam przygodę z ubulawu - mielę wymienione korzenie na proszek, dodaję po ~0.5 łyżeczki do wody, wstrząsam, zaczynam spijać pianę.
Pierwsza dawka piany była około godziny przed snem, ostatnia pół godziny przed. w zasadzie przez całe te pół godziny spijałem pianę znad wody z ubulawu. W smaku... strasznie gorzkie, ledwo idzie wypić. 
Przed samym snem biorę 5mg melatoniny - melatonina zawsze pomagała mi w zapamiętaniu snu i zrobienu go bardziej żywym, bardziej rozbudowanym. 

Po obudzeniu niewiele pamiętam. Jedynie tyle, że wydawało mi się jakbym miał cały sen wewnątrz rybiego oka, było pełno dystorsji, może i trochę efektów wizualnych podobnych jak po grzybach. Jestem zawiedziony, że mało pamiętam, ale nie dziwi mnie to, bo wiem, że sen był bardzo surrealistyczny, ciężko mi było cokolwiek opisać zaraz po obudzeniu. 

Tydzień 1

Codziennie przez cały tydzień piję pianę z ubulawu, najdłużej trzymałem jedną butelkę 3 dni - potem smak piany robił się dziwnie słodki, nie wydawało mi się bezpieczne picie tego przy tak diametralnej zmianie smaku. 

Snów było więcej niż normalnie, to fakt. Wiele z nich było dość rozbudowanych, ale pozostawały realistyczne, tak jak przed braniem ubulawu. Wiele z nich odnosiło się do moich aktualnych wydarzeń w życiu, problemów z jakimi się zmagam, ale też i rzeczy przyjemnych. Zauważyłem, że pojawiły się sny romantyczne (bez erotyki, ale z dużą dozą romantyki w środku), co kiedyś było rzadkością. 

Tydzień 2

Tutaj już nie spijam piany, jeśli już to żuję Synaptolepis kirkii (bardzo fajny smak, słodki, przyjemny) przed snem, zauważam wzrost ilości snów, ale spadek ich zapamiętywalności. Mimo tego, ze potrafię mieć po 5-6 snów jednej nocy, to ciężko mi zapamiętać chociaż 1-2.
Zanim ktoś wytknie brak techniki do zapamiętywania - od 1.5 roku trenuję u siebie zapamiętywanie snów, staram się je zapisywac od razu po wstaniu. Tak samo, przy zasypianiu, stosuję autohipnozę. 

Zauważam, że sny (które pamiętam) potrafią mieć dużo elementów erotycznych, co w moim wypadku jest dość nadzwyczajne, bo praktycznie nigdy nie mam snów erotycznych. Dodatkowo, mimo ogromu ilośći snów wiele z nich jest bardzo rozbudowanych.

Tygodnie 3 i 4

Przestaję już zupełnie brać jakiekolwiek korzenie, ewentualnie co pewien czas wspomagam sobie sny melatoniną. Ilość snów spada drastycznie, wracam do normy jednego snu na dzień, ale nie każdy potrafię zapamiętać. 
Sny przestają mieć jakiekolwiek elementy psychodeliczne, poza jednym jedynym śnie z tego okresu. Cytując samego siebie:

"Normalnie miałem tam halucynacje we śnie, mogłem zmieniać wielkość pomieszczeń w jakich byłem i jakby zmieniać ogniskową wzroku"

Pojawiają się też sny dotykające zagadnienia "dziwne":

"Jeśli wszechświat jest nieskończony to czy może istnieć planeta która ma oceany wina? Działało by to to tak, że winogrona rosną na tej planecie, spadają na ziemię/do oceanu, fermentują i cykl się powtarza. Czy to ma szansę przetrwać, czy będzie za dużo alkoholu po pewnym czasie? Poza tym czy takie coś spowodowałoby ze życie by się tam mogło rozwinąć i ludzie by tam latali po wino?"

Tydzień 5

Nie czuję już efektów ubulawu, powracam do stanu gdzie sny zapamiętuję sporadycznie. Ciężko mi powiedzieć czy to wina za krótkiego stosowania, placebo po zażyciu, czy może czegoś zupełnie innego. Sny są w miarę normalne, nic wielkiego się nie dzieje, jest tak samo jak było przed braniem ubulawu.

____________________________________

Wiem, ze mało opisałem snów, ale ciężko mi znaleźć jakieś nie dotykające moich znajomych lub moich osobistych przemyśleń czy tym podobnych. 

Ogólnie nie wiem czy można powiedzieć, że ten miks jakoś działa. Mam wrażenie, ze lepiej działało na mnie połączenie Silene capensis + Passiflora incarnata. Przynajmniej z wtedy mam lepsze wspomnienia, choć snów było mniej, to jednak były łatwiejsze do zapamiętania i miały dłuższe scenariusze. 

Może komuś się przyda wiedza o tym. Będę próbował jeszcze mieszać Passiflora incarnata Rhus pauciflorus + Synaptolepis kirkii, ale nie wiem czy będę zdawał o tym relację. Oczekiwań nie mam już aż tak wygórowanych jak wcześniej.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Oczekiwania spore, liczyłem na mocno psychodeliczne sny, lepszą ich zapamiętywalność i większą ich ilość.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Alkohol, marihuana z THC i CBD (wiele razy), grzyby halucynogenne (3/4x), gaz rozweselający (wiele razy), kodeina (kilka razy), LSA (kilka razy)
apteka: 
Dawkowanie: 
Różnie
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media