Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

pierwsze eksperymenty z dziwnym heniem (hex-en)

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
HEX-EN (?) 50mg + 800mg (150 sniff + 650 vapo)
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dom, przeważnie samotność, nastawienie na produktywność. Ostrożne, badawcze podejście do substancji po poprzednich wtopach z innymi ketonami. Na zewnątrz raczej gorąco, ani wyściubić nosa. W środku znośnie, spokojnie, z pełnym zaopatrzeniem na takie eskapady.
Wiek:
28 lat
Doświadczenie:
Piperazyny, ok pół roku.
Mirystycyna - b. krótko.
4-CMC - jakieś 15 g w relatywnie krótkim czasie.
Grzyby - przynajmniej 2/3 lata i w miarę regularnie.
4-Ho-Mipt - kilkukrotnie
LSD i ALD - kilka razy.
Marihuana - jakieś 7 lat z czego 5 intensywnie.
Syntetyczny cannabis - pomyłka, której do dziś żałuję.
Muchomor czerwony, suszony - dwukrotnie.
Inne, niezidentyfikowane substancje - sporadycznie.

pierwsze eksperymenty z dziwnym heniem (hex-en)

 

Po przejedzeniu w sumie jakichś 15 g 4-cmc postanowiłem na dobre porzucić tę substancję, gdyż nie dawała mi większej produktywności i niszczyła wszystko czego się dotknęła w moim organizmie jak jasny sk*wysyn...

 

Przeszukawszy internet natknąłem się więc na Heńka, który rzekomo mógłby mi pomóc w nauce. Heniek, to dla niewtajemniczonych HEX-EN. O HEX-EN'ie jest już dużo napisane i ludzie mają z tym diametralnie różne doświadczenia, więc nie będę się rozpisywał. Zamówiłem sobie do testów na bogato od razu większą ilość, bo akurat mniej mi się nie opłacało i postanowiłem, że najwyżej jak się nie sprawdzi, to spuszczę w kiblu jak onegdaj zrobiłem z syntetycznym kanabisem...

 

Dzisiaj mam cały dzień dla siebie i chcę się trochę pouczyć. W internecie są podane dwie warte imho uwagi drogi podania: nosem i z żarówy. Specjalnie na tę okazję skonstruowałem sobie więc własną żarówę do palenia tego sortu, gdyż nigdy wcześniej tego nie robiłem.

 

Zacznę jednak tak jak zawsze: nosem.

 

Na początek test alergiczny. Trochę pod język. Uruchamia mi się na skraju pola widzenia jakiś ruch. To mój cień. Zaskakuje mnie dwukrotnie. To chyba po ostatnim przedawkowaniu spowodowanym nagłą potrzebą pożegnania się z czwórką. Ignoruję ten objaw, bo zaszedł zbyt szybko, żeby sybstancja mogła zadziałać. Nie ma innych objawów poza lekkim znieczuleniem języka. Substancja jest gorzka w smaku, jak praktycznie wszystkie tego typu proszki.

 

Koniec testu. Płuczę usta. Czyszczę nos. Robię dwie kreski w sumie 50mg. Wciągam. Substancja pachnie obrzydliwie, intensywnie, chemicznie. Jest w formie drobnego, klejącego są pyłu. Muszę wciągać powoli, żeby nie dostała się do płuc. T0 = 14:45

 

14:50 - pierwsze efekty. Wchodzi euforia. Zapach jest ciężki do zniesienia.

 

15:55 - wyraźnie skacze libido. Źle się czuję przez ten zapach. Niewielki, gorzki spływ. Nos boli bardziej niż po 4-cmc. Uczucie chłodu w nosie.

 

15:05 - nie mogę już dłużej wytrzymać. Idę wypłukać porządnie nos. Ból i ten paskudny zapach są nie do zniesienia. Zaraz mnie szlag trafi! Najwyżej powtórzę później z żarówą... Puls w normie.

 

15:10 puls skacze nieco, ale bez rewelacji. Euforia spada. Pojawia się uczucie jasności w głowie.

 

15:20 krzątam się trochę. Decyduję się na napisanie tripraportu.

 

15:35 siadam do nauki. Zobaczę jak Heniek w takiej ilości się sprawdzi.

 

15:45 Umysł raczej jasny. Mogę słuchać i czytać jednocześnie, a właściwie mam takie wrażenie, bo nie wiem na ile to możliwe...

 

15:55 Wk*rwiony jakiś jestem... Na plus jest to, że nos mi przestał dokuczać.

 

16:05 Wkurw narasta. Teraz mam poniekąd powód. Kurs z którego się uczę jest imho chujowo skonstruowany i będę musiał właśnie całą swoją dotychczasową robotę przerabiać ponownie... Niby sobie to i owo powtórzę, ale ch* z tym. Ten gość co to prowadzi to jakiś dyletant! Po tym wykładzie obiecuję zrobić sobie przerwę zanim się za coś zabiorę, bo inaczej chyba coś rozniosę. Brak chęci na dorzutkę inaczej niż na 4-cmc. Boję się co mogłoby się stać po czymś takim, jak tak na to teraz reaguję... Czasami miewam jeszcze lekkki wyrzut euforii. Jest uczucie lekkiego naćpania. Tylko inne - obce. Takie pełne, odrealnione skupienie...

16:10 Nawilżam nos, bo boli z przesuszenia i biorę magnez na wszelki wypadek... Teraz mam sporo motywacji do działania, ale nie powiedziałbym, że jakiegoś pierdolca. Po prostu od myśli do realizacji jest bardzo krótka droga. Tym bardzien boję się sam siebie, bo zwykle moje lenistwo powstrzymywało mnie przed robieniem głupot - wystarczało przeczekać...

 

16:20 W końcu nie zrobiłem zamierzonej przerwy, bo nauka okazała się zbyt wciągająca.

 

16:40 Wbija niespodziewany gość. Eksperyment na dzisiaj przerwany, bo chcę jeszcze dzisiaj pójść spać. Tripraport będę kontynuował jutro od rana. Wkurw zszedł. Energia in plus.

 

19:40 Wnioski jak na razie takie, że efekt Henia zszedł już właściwie całkowicie. Brak uczucia toksyczności. Trudno było na tym coś zjeść, ale z powodu gościa cośtam zjadłem. Brzuch nieco bolał, ale znośnie. Teraz mam wypieki na twarzy. Produktywność była na przyzwoitym poziomie. Brak dalszego wpływu na serce. Śluzówka w porządku. Po klefie i spółce miałbym na pewno czerwone strupy i cholerny katar, a tu jakby nic więcej się nie stało. Tylko ten cholerny zapach... Brrr!

 

 

Dzień 2.

 

11:50 50mg w żarówie. Obawiam się, że będzie strasznie śmierdziało, ale alternatową jest per rectum, picie lub pod napletek, a to trudniej regulować, więc jednak zdecydowałem się na tę drogę podania. O dziwo Heniek wydaje się stworzony do palenia. Pięknie się roztapia. Znieczula język i po chwili gładko wchodzi. Zwaporyzowałem może z połowę i jest lekkie przyjemne eufo i clearhead. Nie śmierdzi prawie wcale. Wypluwam ślinę do zlewu, bo trochę wali Heńkiem. Poza tym jest zajebiście. Bez skoku libido.

 

12:05 To chyba tyle. Jest clearhead. Myślę, że 25mg wystarczyłoby spokojnie do pracy na jakiś czas w wersji palonej bez tej zjeby jaką daje wciągane nosem. Jest zajebiście. Mógłbym tak cały dzień. Palce nie nadążają za myślami. Serce w normie. Chyba zaraz dopalę resztę i będę monitorował co się będzie działo. Chcę zobaczyć rozrywkowy potencjał tej sybstancji, a widzę, że wapo daje możliwość łatwej regulacji.

 

12:10 W stimach podoba mi się ta motywacja, którą dają. Po zielsku niewiele się chce. Są wielkie plany i marzenia, ale weź coś zrób... Po tryptaminach już w ogóle. Po euforykach tylko hedonistycznie się zaspokajasz, a tutaj?! Masz kontrolę i produktywność! To jest takie super! Czuję, że mógłbym tworzyć cały dzień! Ostatnio taki flow miałem wiele lat temu, jak odstawiłem zielsko...

 

12:18 Nadal brak rozszerzonych źrenic. Najwyraźniej przy minimalnych dawkach nie występuje. Cóż... Chyba palimy dalej.

 

12:36 Palenie Henia wymaga czasu, bo dym gryzie, ale też znieczula, więc idzie się przyzwyczaić. Dorzuciłem kolejną 50 do żarówy i palę czekając na efekty... Jest cool...

 

12:39 Język całkiem znieczulony. Nogi powoli robią się jak z waty. Główka w porządku..

 

14:20 Ciężko nauczyć się palić to "coś".Drapie w chuj. Dobrze, że znieczula, to można stopniowo zwiększać dawkę dymu, ale jak się nie jest palaczem, to potem przez parę minut rzęzisz z popalonych oskrzeli. Mówię to "coś", bo po drugiej dorzutce 50mg stwierdzam, że sprzedano mi coś innego. Ta substancja miała działać mocno w takich dawkach przy paleniu. Nie działa. Nawet nie miałem Rozszerzonych źrenic, serducho nie waliło... Owszem, był lekki, przyjemny spid. Było podniesienie temperatury ciała, lekkie podniecenie... Ale to właściwie tyle! Może to kwestia zbliżającej się delegalizacji i tego, że Heńka już praktycznie nigdzie indziej nie ma? No trudno... Cokolwiek to jest ostrożnie kontynuuję badania...

 

16:13 Uznałem, że to godzina graniczna do odpalenia sniffa. Zabawa po tym "Heńku" była taka sobie. Jeszcze dorzuciłem do Wapo dwa razy po 100 i raz 150. Niewiele to dało poza tym, że w trakcie palenia było w miarę przyjemnie. Puls bez zmian. (51/min) Mam nawet wrażenie, że trochę zwolnił. Źrenice też bez zmian. Nastąpiła akomodacja do tego paskudnego zapachu, więc chyba wezmę jeszcze 150 nosem. Kreskę 75, a jak po 5 minutach będę dalej dychał, to jeszcze jedną. I na tym koniec, bo ta substancja jest chyba jakaś niedorobiona... O.o

 

16:30 Trochę ciężej się oddycha. Poza tym gardło mam znieczulone przez co jest wrażenie cięższego przełykania. Nie czułem spływu, ale to chyba kwestia poprzednich dorzutek, które wszystko mi znieczuliły... Puls w normie (51/min). Źrenice też. Stan lekkiego podniecenia. Zobaczymy co dalej. Nie panikuję...

 

16:35 Lekka euforia... "Heniu" niech Cię chudy byk wypieści... Rozczarowałeś mnie. A może to z powodu zwiększonej tolerancji krzyżowej z innymi ketonami przez moje niedawne eksperymenty z "czwórką"? Sam nie wiem. Chujowo się oddycha, ale ogólnie nie mam tendencji do panikowania, więc jest luz...

 

16:37 Nogi i ręce zaczynają lekko drżeć. Lekka przyjemność rozchodzi się po całym ciele. Pojawia się lekkie podniecenie seksualne... Nos nie boli tak jak wczoraj. Pocę się trochę, ale nie jest mi gorąco jak poprzednio. Jeszcze?

 

18:09 Po wszystkim. Było w miarę przyjemnie. Stymulacja dupy nie urywa, ale więcej dziś sniffa nie biorę...

 

18:50 Dopalam powoli 150. Jest przyjemnie, ale bez pizdy. Może być na zakończenie dnia. Nast, razem wezmę na start 150-200 sniffem a potem będę dopalał dla podtrzymania fazy. Nie na odwrót, bo teraz mi narastają problemy z oddychaniem a tak bym nie zjechał płuc i by ich nie było... :/

 

19:00 Substancja tak wgl to powoduje spory relaks. Średnio coś można po niej zrobić w większych dawkach, Jak chcesz się pouczyć to 50 na wejście vapo lub sniff i uczyć się po zejściu eufo, bo jest clearhead. Można się z nią bawić. Libido jest spoko. Chillowa, Jak zielsko bez rozkmin. Potem dopiszę efekty zejścia. Jestem na 99,9% pewien, że to nie HEX-EN, tylko jakiś nowy, lajtowy zamiennik... I sądząc po opisach prawdziwego Heńka, chyba wolę tę wersję. ^^

 

20:33 Efekty substancji praktycznie już zeszły... Można normalnie gadać. Oskrzela dalej zjechane i świszczą. Dziwnym efektem ubocznym jest nadkwaśność żołądka. Być może po spływie? Miewałem tak po 4-cmc na następny dzień, ale tutaj to dziwne, bo substancja zdaje się nie być tak żrąca...

 

21:17 Nic już więcej nie biorę, bo odniosłem na ciele za dużo różnych obrażeń i jest już dość późno. Siadam do nauki zobaczyć jak będzie mi szło...

 

21:35 Nauka idzie znośnie. Trochę jestem jakby fizycznie przegrzany, ale nie mam problemów z koncentracją. Porównując do zjazdów po 4-CMC stwierdzam, że ta substancja wydaje się być mniej toksyczna...

 

21:48 Nareszcie nieco lepiej mi się oddycha. Czuję jak metabolity substancji krążą w moim krwioobiegu. Ten specyficzny, lekko irytujący rodzaj toksyczności. Zawsze muszę przesadzić z nowo poznaną substancją. No nie idzie inaczej... Jestem jakiś chory psychicznie. %)

 

22:00 Jestem zmęczony i najchętniej położyłbym się spać, ale jak się kładę, to gorzej mi się oddycha. Postanawiam pomedytować chwilę i pić więcej wody... Cholera wie kiedy to draństwo ze mnie zejdzie.

 

22:09 Zauważam jednak pewne podobieństwo do Heńka o którym czytałem. Czuję się coraz bardziej chujowo... Boli mnie brzuch mimo wzięcia tabletki na zgagę, jest mi gorąco, oraz ciężko się oddycha mimo tego, że oskrzela powoli odpuszczają. Czy już do diabła nie ma na świecie normalnych substancji, po których człowiek nie czułby się jak szmata? Pierdolę...

 

22:53 Przeglądam tripraport i poprawiam literówki czekając aż ten skurwiel pseudo-Heniek odpuści. Najgorsze już chyba za mną. Pozostaje już tylko się zmęczyć... Oddech wciąż dość ciężki, ale toksyczność nieco spadła po zjedzeniu pomidora aka uzupełnieniu potasu... Woda mineralna przeze mnie przelatuje, ale widać jest potrzebna, bo wyraźnie czuję jak z każdą wizytą w toalecie spada toksyczność.

 

23:20 Idę spróbować się położyć. A nuż się uda? Oddech nieco zelżał. Toksyczność powiedzmy znośna...

 

 

5:30 Świta. Do tego czasu udało mi się zdrzemnąć ledwie parę razy. Powodem jest to, że mocno podskoczyło mi ciśnienie (ale puls wciąż w normie/60) i czuję jak krew pulsuje w skroniach. Dlaczego dopiero teraz to czuję? Problemy z oddechem jakoś udaje mi się opanowć, ale pojawiają się problemy z regulacją temperatury ciała. Co chwila jest zbyt gorąco i zalewam się potem, a jak się odkryję to po chwili drżę z zimna... Jak tu spać? W dłuższą drzemkę (serię przerywanych snów) zapadam dopiero koło 6, z której o 9 budzi mnie nastawiony przed laty budzik.

 

9:00 Idę się ogarnąć, bo trzeba. Mam kaca i krwawe skrzepy w nosie, ale nie ma tego straszliwego bólu wyżartej śluzówki jak po czwórce. Z drugiej strony aż tyle tego nie wziąłem. Jestem wykończony i mam zawroty głowy. Ciśnienie już w normie.

 

10:00 Zwlekam się z łóżka coś zjeść. Zakładam, że kac jest efektem wypłukania z organizmu minerałów i witamin, zatem suplementuję co trzeba i wmuszam w siebie coś pełnowartościowego.

 

10:40 Siedzę przy kompie i pracuję nad stroną internetową. Myśli układają się poprawnie. Czuję się lepiej...

 

 

Wnioski po dłuższym czasie:

Cały następny dzień jednak byłem w kiepskim stanie fizycznym. Być może ten "Heniek" działał jednak bardziej heńkowato niż przypuszczałem i przedawkowałem bardziej niż sądziłem. Ogólnie póki się go bierze i dokłada to jest dobrze. Zwłaszcza tyczy się to dopalania. Gorzej jak już zacznie schodzić, bo wtedy odchorowywanie trwa i trwa... Co zaś się tyczy śluzówki, to kilka dni później jeszcze mam niewielkie rany w nosie po tej drugiej wrzutce. Ogólnie uważam, że nie nadaje się za bardzo do przyjmowania nosem właśnie z tego powodu. Do przyjmowania większych ilości vapo nie nadaje się imho również, bo do tej pory wciąż bolą mnie oskrzela od wdychania tego syfu. Strach pomyśleć o innych metodach. ;)

 

Właściwie jest to dosyć podstępna substancja jeśli by się ją chciało stosować rekreacyjnie, bo można całkiem sprawnie i długo podtrzymywać jej "przyjemny" efekt, jednak szkody jakie powoduje w organizmie są doprawdy imponujące. :)

 

Potem następuje "przegrzanie" i bez kompresu z lodem na czoło ani rusz. Schodziło ze mnie bardzo długo i miałem wielką potrzebę zajęcia umysłu czymś produktywnym pomimo wielkiego zmęczenia. Chyba chciałem po prostu, żeby czas szybciej mijał.

 

Ogólnie do rozrywki polecam raczej inne ketony, bo ten będziecie odchorowywać bardzo długo i nieprzyjemnie. To znaczy, odchorowywało mi się gorzej różne przedawkowania, ale to w swoich skutkach po, zdawać by się mogło "normalnym", użytkowaniu trwało zdecydowanie najdłużej...

 

Wciąż zastanawiam się czy wywalić go do kibla już teraz, czy dać mu może jeszcze jedną szansę w przyszłości i w niewielkiej dawce jako po prostu stymulant do nauki.

 

Ogólna ocena tej substancji to imho jakieś 5,5/10 za haj i możliwość przedłużania go bez znaczącego spadku mocy. Byłoby 7, gdyby nie długi, męczący zjazd. Może ktoś leczący nałogowo dżumę cholerą (patrz: benzodiazepiny) dałby mu więcej? Ja się nie odważę. Dla porównania w tej skali 4-cmc ma jakieś 7,5 a przy pierwszym braniu dostałoby 9. Mowa tu rzecz jasna o użytkowaniu "rekreacyjnym".

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
28 lat
Set and setting: 
Dom, przeważnie samotność, nastawienie na produktywność. Ostrożne, badawcze podejście do substancji po poprzednich wtopach z innymi ketonami. Na zewnątrz raczej gorąco, ani wyściubić nosa. W środku znośnie, spokojnie, z pełnym zaopatrzeniem na takie eskapady.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Piperazyny, ok pół roku. Mirystycyna - b. krótko. 4-CMC - jakieś 15 g w relatywnie krótkim czasie. Grzyby - przynajmniej 2/3 lata i w miarę regularnie. 4-Ho-Mipt - kilkukrotnie LSD i ALD - kilka razy. Marihuana - jakieś 7 lat z czego 5 intensywnie. Syntetyczny cannabis - pomyłka, której do dziś żałuję. Muchomor czerwony, suszony - dwukrotnie. Inne, niezidentyfikowane substancje - sporadycznie.
Dawkowanie: 
HEX-EN (?) 50mg + 800mg (150 sniff + 650 vapo)
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media