Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kilka faktów o gałce + przeżycia.

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
4x15g mielonej gałki firmy Kamis.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Marihuana, acodin, alkohol, tytoń, szałwia wieszcza, acodin, gaz do zapalniczek, butapren. Więcej rzeczy nie pamiętam, za wszystkie nie wymienione serdecznie przepraszam, postanawiam poprawę i proszę Cię Ojcze o pokutę i rozgrzeszenie.

kilka faktów o gałce + przeżycia.

Na samym początku chciałbym się podzielić moją nabytą wiedzą w związku z gałką. Otóż, na rynku możemy wyróżnić 4 ''rodzaje'' tego specyfiku:

-pierwszą i za razem najlepszą z dostępnych gałek jest oczywiście ta w całości (orzechy), jednak sami musimy wyciągnąć tarke i zmielić nasze maleństwa. Tak przygotowana gałka jest najlepsza, gdyż jest świeża i żadne z jej cennych substancji (w tym przypadku mirystycyny) nie zwietrzały. Za 2/3 takie orzechy zapłacimy od 3zł do 8zł.

-drugą, lecz też bardzo dobrą i przeze mnie polecaną jest gałka mielona z firmy Kamis. Szczerze, nie widziałem różnicy między tartą przeze mnie gałką a tą z kamisa. Kiedyś za 2.49zł można było kupić 15g, teraz w tej samej cenie producent oferuje nam tylko 10g, niestety kryzys dosięga wszystkich. 

-trzecią jest muszkatołowiec mielony firmy Prymat. Hmm.. powiem tak, jeśli już bierzemy sie za jedzenie czegoś tak obrzydliwego, proponuje dołożyć pare groszy i kupić jedną z w/w. Gałka z tej firmy jak najbardziej sie nadaje, ale do kuchni jako dodatek do piernika. Do naszych celów nie polecam. Za 10g u mnie ceny wahacją się od 1.59zł, do 1.79zł.

-czwartą, ostatnią, najgorszą, niegodną nazwy ''Gałka Muszkatołowa'' jest gałka firmy Galeo. 12g mielonej ''gałki'' kosztuje ok. 1.49zł. Nie będę się tu rozpisywał, po prostu powiem, że jest najsłabsza, ale jeśli ktoś jest uparty i jednak woli to gówno, to musi sie zaopatrzyć w około 6/8 opakowań, czyli w przybliżeniu 80g.

No ok, teraz, idąc do sklepu nie będziecie rozkminiać czy ta lepsza, czy tamta, czy to bez różnicy, już wiecie co jest pięć.

_______________________________________________________________________________________

Co do samego spożywania, każdy ma swoją metodę, soki, jogurty, maślanki etc. Sposób dla mnie najbardziej odpowiedni w celu uniknięcia bełtu i ''nieprzyjemnego'' smaku, to: dwa opakowania gałki wsypuje do kubka (250ml), zalewam niegazowaną wodą o temperaturze pokojowej, mieszam do czasu nasiąknięcia proszku (około 2min) w celu uniknięcia dużych pozlepianych grudek gałki w których jest suchy proszek. No, nasza baaaardzo niskobudżetowa makumba jest gotowa. Teraz uwaga, najnormalniej w świecie szczelnie zatykamy nos i wychylamy zawartość do dna, po skończeniu (nie odtykając nosa) od razu bierzemy jakiegoś czekoladowego cuksa lub batonika. Kiedy mniej więcej rozprowadzimy tę słodycz po jamie ustnej, możemy odetkać nos, w moim przypadku gałkę czuję tylko kiedy bekne. Tę czynność niestety musimy powtórzyć dwa razy, no chyba że ktoś od razu wsypie do kufla wszystko. 

 

Było kilka przeżyć z gałką jak już zapewne zdążyliście wywnioskować po tym skromnym wstępie. Ja postaram się przybliżyć i zoobrazować wydarzenia które miały miejsce po pierwszym zaaplikowaniu w siebie 50g. Jako niedoświadczony żółtudziób... dwa opakowania, 30g.. zjadłem na sucho łyżeczką popijając wodą. Pozostałą część wypiłem z wodą z cukrem. Lecimy!

 

Poniedziałek, 16:00 Dom

Spożycie 3.5 opakowania mielonej gałki firmy Kamis, w przybliżeniu 50g. Nie wiem jakim cudem ta gałka nie wylądowała na panelach razem z moimi sokami trawiennymi. 

17:00

Czas na dużą, mocną, parzoną kawe. Dodam, że kawy nigdy nie pije, czasem raz na rok i to 3w1. Pijąc napój z tak dużą zawartością kofeiny, unikam nudności, zawrotów głowy, a do tego dochodzi mega śmiechawa. Niektórzy nie potrzebują kofeiny żeby mieć luźno, ale ja do nich nie należe. Już za drugim razem (next week|30g z prymata) postanowiłem spróbować bez kawy były tego typu skutki uboczne, lekki ból brzucha, nudności, nie wiem, może to tylko efekt placebo. Kawa albo red bull obowiązkowo!!

22.30

Lekko zawiedziony brakiem jakichkolwiek widocznych zmian w moim orgazniźmie, kontynuowałem słuchanie muzyki i granie w call of duty.

22.50

Pragnę gorąco powitać pierwsze efekty jakie przygotowała dla mnie mirystycyna. Zalicza się do nich: mega suchośćw jamie ustnej, czerwone, lekko sklapnięte oczy, spokój i odprężenie. Coś jakbym przyjął wiadro z blue berry, ale nie ma takiej ciężkiej głowy. Zapowiada sie obiecująco!

00:45

Z każdym kwadransem efekty były coraz bardziej widoczne, coś jakbym co chwile popalał lolka. O równej 1:00 już się czułem jak po dwóch wiadrach dobrego skuna, ale w odróżnieniu od palenia, gałka nie wywołuje gastro, nie byłem głodny ani najedzony, było idelanie. Teraz pewnie wielu z was zrobi oczy jak piłeczki do ping ponga.. Był to poniedziałek, a ja byłem dość zmęczony (weekend + szkoła na 7:00), a substancje zawarte w gałce mega potęgowały mój stan. Zatem wybieram się do łazienki. Idąc po omacku ciemnym korytarzem lekko mi sie zaginał obraz, jakbym patrzył przez pryzmat jakiegoś dziwnego kawałka szkła, ale zaraz po tym jak zapaliłem światło to zniknęło. Wziąłem prysznic po czym wróciłem do pokoju, usiadłem na fotelu, założyłem słuchawki i włączyłem "Energy Level Low - Nie przepraszaj mnie za to, że masz życie", bit dość siada na czaszce pod wpływem substancji psychoaktywnych. No nic, po minucie wyłączyłem, nie pamiętam akurat teraz dlaczego także nie będe wam cisnął farmazonów, bo po prostu nie pamiętam. No i sie położyłem, no bo przecież jutro o 7 szkoła, pozdrawiam.

Zamykam oczy, to jest ten moment gdzie dostaje bilet na niezapomniany lot. Problemów z zaśnięciem nie było, choć gdy pierwszy raz zamknąłem powieki, moim oczom ukazała się kolorowa kręcąca się nicość, bardzo ciężkie do opisania doświadczenie. Jednak było całkiem przyjemnie i haj cały czas szedł w dobrą stronę. Zasypiam.

3:30 (około)

Nie pamiętam dokładnie co mnie obudziło, ale wiem, że byłem cały spocony, jak po dobrym treningu na siłce. Patrząc w biały sufit, widziałem dziwne mini niebieski kropki, najprawdopodobniej widziałem gwiazdy, zaraz się przekonacie skąd ten wniosek. Po około minucie moje ciało ogarnęło dziwne uczucie, jakbym był na jakimś jachcie, statku, lekko mną bujało. Zrobiłem obrót i wychyliłem głowe za łóżko, poczułem powiew zimnego wiatru, po czym zobaczyłem, że pod moim łóżkiem jest woda, w której pływał rekin.. Tak, rekin. Gdy z powrotem wróciłem do pierwotnej pozycji (na wznak) kątem oka widziałem.. nic. Byłem na morzu, a moje łóżko było tratwą, bardzo bardzo niewygodną, twardą tratwą. Patrząc w sufit na którym widziałem gwiazdy udało mi sie zasnąć i to bez większych problemów, nie chciałem sie stamtąd ruszać, bo nie ukrywam, ale troche sie przestraszyłem.

Wtorek, 6.50, dom

Budzi mnie fon na którym miałem nastawiony budzik. Po wstaniu z łóżka towarzyszyły mi lekkie zawroty głowy, ale tylko przez jakieś 10min. Ubrałem sie, skonsumowałem jajko na miękko z kromką jasnego pieczywa posmarowaną masłem roślinnym. 

7.30

Ze mną dość krucho, a tu trzeba iść do szkoły. Na moje oczy nie pomogły nawet krople. Droga do szkoły nie była niczym niezwykłym, głównie chyba przez to, że po gałce dość trudno sie rozbudzić, i była lekka zamułka.

Wtorek, 7:55, szkoła

Pierwsze zbite piątki z ziomkami z klasy, którzy od razu zauważyli, że dobrze ze mną nie jest, czułem sie dość mocno ujebany, coś w deseń dwóch wiader skuna, ale im powiedziałem, że to nie mj tylko gm. Do dnia dzisiejszego, zadaje sobie pytanie, "jak ja tam wytrzymałem?"

10.38

Po pierwszych godzinach w miare luz, w klasie dobry klimat, nauczyciele sie nie kapują (starałem sie unikać ich wzroku, rozmowy z nimi i od razu zgłosiłem np na matmie i polskim). No i przyszedł czas na tą lekcje której sie obawiałem. Jako że polski mieliśmy z panią wicedyrektor, musiałem jednak zamienić z nią pare słów na temat mojej frekwencji. "Bartek, dlaczego ty masz takie czerwone oczy?" to pytanie nie wyrwało mnie z butów, bo byłem na nie przygotowany, ale i tak byłem zaskoczony, że o to zapytała. Usprawiedliwiłem sie alergią, gdyż był to okres wiosenny, uwierzyła, bo nie tylko ja przychodziłem z czerwonymi, przekrwionymi i załzawionymi oczami, z tym, że tylko ja miałem je z innego powodu. 

 

Gałka gościła w mojej głowie do samego piątku, tzn. z rana już był ogar 100%. Cały wtorek, środe i połowe czwartku chodziłem dość konkret spizgany, w czartek rano mama mipowiedziała, że jeśli do wieczora mi nie zejdą te oczyto jedziemy do szpitala. Na szczęście po zakropieniu dość ładnie zeszło, pewnie dlatego, że to już końcówka. W piątek sie obudziłem rześki i wypoczęty.

 

Ogólnie podsumowywując, serdecznie polecam osobom szukającym tego typu wrażeń. Co do samego haju zastrzeżeń nie mam, każda substancja ma swoje wady i zalety, nie ma ideałów. 

Substancja wiodąca: 
Wiek: 
18 lat
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana, acodin, alkohol, tytoń, szałwia wieszcza, acodin, gaz do zapalniczek, butapren. Więcej rzeczy nie pamiętam, za wszystkie nie wymienione serdecznie przepraszam, postanawiam poprawę i proszę Cię Ojcze o pokutę i rozgrzeszenie.
Dawkowanie: 
4x15g mielonej gałki firmy Kamis.

Odpowiedzi

Ludzie, co wy widzicie w tej gałce? Wziąłem to tylko jeden raz i o jeden raz za dużo! Maskaryczne efekty uboczne, trip ich nie wynagradza, jedyne co przemawia za zarzywaniem gałki to jej niska cena i łatwa dostępność. Ja na chwilę obecną, nie wziął bym gałki nawet z dopłatą.

Kiedyś też próbowałem gałki, lecz nie spodobało mi się po przez cały następny dzień chodziłem nieogarnięty i miałem straszne bóle brzucha, nie polecam.

 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media