Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

bajeczny swiat, w sercu miłość, a w glowie mirystycyna

bajeczny swiat, w sercu miłość, a w glowie mirystycyna

Doświadczenie:

Natura- Galka Muszkatołowa (wielokrotnie), MJ (regularnie), haszysz

Chemia-Amfetamina, pixy, Kodeina, Tramadol, Dopalacze (Tajfun, Smoke, Ja Rush, Konkret i wieeele innych)

Wiek: 18 lat (70kg)

Ilość: 30g świeżej mielonej gałki firmy kamis

Oczekiwania: Nadzieja na mistyczne doznanie

Obsada:

Murzyn

Mariusz

Emilia

Kolega 1

Kolega 2

I wiele innych nieznaczących osób (zbieżność imion/pseudonimów przypadkowa)

Treść:

Od Autora slów kilka:

Dlaczego pisze ten TR? Ponieważ po xx razie z Galka pierwszy raz pokazała mi ona swoje prawdziwe mistyczne oblicze. Do tej pory miałem „zwykła” faze, tj.

Odrealnienie, zaburzenia wzroku (CeV-y, rzadziej OeV-y, sporadycznie halucynacje, „widzenie slajdami”), omamy słuchowe, smiechawka, zaburzenia pamieci krótkotrwałej i tzw faza rozkmin. Zrozumialem ze wczesniej nie byłem gotowy na prawdziwe psychodeliczne doznanie jakie oferuje Galka.

Przed spożyciem (wstep):

Dzień, jak co dzień po szkole godzina 15:00. Pytam Murzyna czy coś planujemy. Krotka wymiana spojrzeń, podły uśmieszek na jego twarzy sprawia, iż wiem ze „coś się szykuje”. Sprawdzenie funduszy... on 4 zl ja cos kolo 10zl. Cos marnie... ale... na gałkę starczy. Ubrani ruszamy do Bomi. Zakupione 5 opakowań (9,95), na taśmie w sklepie tylko Galka... pomyślałem ze musimy głupio wyglądać, dwóch młodych ludzi kupuje 5 opakowań przyprawy. Whatever. Zostało nam prawie 5 zloty reszty... ruszamy do biedronki po maślankę. Patrzymy na zegarek 16:16 i rozpoczęła się burza mózgów... bierzemy teraz, czy jutro? Droga powrotna ze sklepu (jakieś 20 minut) była usiana ciągłymi zmianami decyzji, Az w końcu zapadła decyzja... jemy rano, przed pójściem do szkoły.

Spożycie i faza (rozwinięcie):

Rano budzi mnie Murzyn... trzeba wszamać to cudo. Patrze na zegarek 6:50... mieszkam w internacie... do szkoły mam minute drogi, a lekcje na 8:30. Nie chce mi się... idę spać i zjem przed sama szkolą. Wypowiadając to Murzyn krotko mnie skwitował: „ wiedziałem ze tak będzie” po czym wziął się do spożywania 3 opakowań (on zawsze więcej bierze, a robi go słabiej ode mnie). Próbuję zasnąć... Murzyn mlaska niemiłosiernie. Kilka chwil i odzywa się pęcherz. „Ja pierdole”- pomyślałem. Wstaję, idę do toalety. Wracam i... jak już wstałem to zjem ta gałkę. Wsypane 2 opakowania do pol litra maślanki. Wymieszane i wypite praktycznie na raz. 15 sekund później znów leżałem w łóżku, myśląc ze pierwszy raz zjadłem gałkę szybciej od murzyna. Usnąłem... budzi mnie budzik godzina 8:00, za chwile wpada murzyn (ma przerwę) i dokańcza jeść 3 opakowanie. Zbiera mi się na pawia... uff mały haft... zrobiło mi się lepiej. Oglądam swoje wymiociny patrząc czy nie ma tam gałki. Wracam po szczoteczkę do zębów i idę do toalety myśląc sobie „Jestem debilem... nie boje się tego ze wymiotuje tylko tego ze mogę zwymiotować gałkę i mieć mniejsza fazę... myślę jak ćpun”. Po Umyciu zębów biorę prysznic, wypijam kawę, jem śniadanie i uciekam na zajęcia (spóźniony jakieś 30 minut). Pierwsze 3 lekcje nic. Gadam z Mariuszem... moim bardzo dobrym kumplem, mowie mu ze spożyłem gałkę. W trakcie tej rozmowy mija mnie moja była (Emilia), która wciąż darze uczuciem i KURWA byłem dzisiaj z nią umówiony. Zorientuje się ze ćpałem i nie będzie się do mnie odzywać. Pytam Mariusza co o tym sadzi mówi: „Idz... dasz rade, a ukochana osoba może tylko polepszyć tripa”. Pomyślałem ze ma racje... zresztą on bardzo często ma racje. Dowiedziałem się ze nie ma 2 ostatnich lekcji... świetnie, ale przede mną jeszcze dwie... a zaczynam już coś czuć.

10:50 - Przerwa, gadam z była... buum zaczęło się... odrealnienie, otępienie, patrze na była... jest taka piekna, wszystko jest piekne, pojawia się solidny uśmiech na mej twarzy, wszystko nabiera barw. Zegnamy się, a ja ide do Mariusza, który rozmawia z kolega 1 i kolega 2, rozmawiam z nimi przez chwile i totalnie się wylaczam, zaczynam słyszeć każdy dźwięk na korytarzu kazda rozmowe... przytlacza mnie, chce uciec od tego. Zaczynam wariowac, koledzy zorientowali się ze cos bralem. „Co teraz za lekcja”- spytałem. Angielski zawodowy... chyba nie ide, siedze w pierwszej lawce, albo dobra, raz kozie śmierć. Mily i przyjemny glos nauczycielki pozwolil mi przetrwac przyjemna i spokojna lekcje.

13:40 - Byłem już dawno po lekcjach i po obiedzie, nic szczególnego się nie wydarzylo. Ogarniałem i czekalem az Emilia skonczy lekcje. Caly czas jestem odrealniony, muzyka jest taka piekna (standardowa moja faza).

14:05 – sms od Emili, ze skończyła lekcje. Teraz tylko zejśc na doł ogarnać się i cieszyć się nią.

14:30 - Chyba nic nie podejrzewa, milo rozmawiamy, piekna Polska zlota jesien, slonce swieci, jest super. Idziemy aleja, slonce lekko mnie razi i BUUUUMM cos czego nie da się opisac slowami. Dosłownie 2-3 sekundy zamienily się w bite 2 minuty. Usłyszałem każdy dźwięk jaki mnie otaczal, rowerzysta zmieniający przerzutki, ruszający samochod, w oddali dźwięk otwieranych drzwi tramwaju, rozmowa pary, która wlasnie mijaliśmy. Pojawia sie uczucie iż dźwięki płyną do mnie, przenikają przeze mnie. Czuje wibracje tych dźwięków i zdaje sobie sprawę ze jestem nieodłączną częścią tego wszystkiego. Ja jeden z 6 miliardów ludzi - niby nic nie znaczący, a tworzący harmonie ze wszystkim. Świadomość ze ta chwila jest niepowtarzalna i gdyby nie ja, mogłoby nie być tej chwili, tej części zatrzymanego czasu, zburzył by się ład i harmonia. Nagle zaczynam słyszeć glos... w oddali bardzo powolny, o wspanialej barwie niczym glos anioła... to był glos Emilii... czas powrócił do normalnego biegu, a ja nie mogłem się zachwycić jej barwa głosu. Wiedziałem ze to co mówi skierowane jest tylko i wyłącznie do mnie, do nikogo innego na ziemi, czułem się niezbędnym elementem wszelkich bytów.

15:30 – Zachwyt światem pozostał, upojony przez ta godzinę głosem Emili zdecydowałem się ja pocałować. Odwzajemniła pocałunek... pole widzenia zmniejszyło się do widoku tylko jej twarzy, która promieniała dziwnym blaskiem. Zamknąłem oczy... znów kilka sekund zamieniło się w 2-3 minuty. Wszystko inne przestało mnie interesować, odbieranie bodźców skupiło się tylko na ustach. Niewiarygodne... nie czułem nic innego niż dokładny dotyk moich ust i języka. Tak jakbym utracil zmysl dotyku i mogl odczuwac wszystko 5 razy intensywniej tylko za pomoca ust. Niewiarygodne uczucie laczenia dwoch wspaniałych i idealnych energi utwierdzilo mnie ze orgazm nie jest najprzyjemniejszym uczuciem jakiego możemy doświadczyć, jest to zwykly, pelen namiętności, i czystej energi pocałunek z ukochana osoba pod wpływem psychodeliku. Po skończonym pocałunku zrobilo się tylko milej. Moje jako takie doświadczenie z psychodelikami pozwolilo mi trzeźwo prowadzic dalsza rozmowe Az do konca spotkania czyli około 17. Po powrocie do pokoju przypaliłem MJ posłuchałem muzyki i totalnie oddalem się rozmyślaniom Az usnelem.

Po spozyciu(zakończenie):

Oprocz zmeczenia na drugi dzien, zadnych skutkow ubocznych (jak zawsze), wspaniale doświadczenie zaspokoilo mnie troche psychodelicznie i otworzylo kilka furtek do postrzegania czystego uczucia. Planuje maly detoks. Planuje nie być na fazie przez 6 tygodni, było to wynikiem kolejnych rozkmin galkowych, których nie opisywałem bo TR bylby po pierwsze za dlugi a po drugie niczym się to nie różniło od moich standardowych tripow. Murzyn miał faze ale i tez niezla zmule po 3 opakowaniach. Co jeszcze mnie zadzwilo w tej fazie, ze przy takiej ilości nie pojawily się OEV-y, a i CEV-y były malo wyraziste.

Dziekuje za przeczytanie, to doświadczenie sprawiło iż musialem się o tym podzielić z innymi.

Ocena: 
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media