4-ho-mipt mały zielony kumpel
detale
raporty skmg
4-ho-mipt mały zielony kumpel
podobne
Wprowadzenie
Pewnego południa kolega spytał się, czy zarzucimy moje magiczne pigułki. Nie miałem nic przeciwko, zgodziłem się. Po godzinie był już u mnie pod domem. Zabraliśmy ze sobą wodę, pakiecik i wyruszyliśmy na przystanek. Tam połknęliśmy obydwie tabletki. Były gorzkie, ale nie jakoś przesadnie. Szybko popiliśmy je wodą. Było to, o godzinie 14:35. Siedziliśmy tam pare minut, zdecydowaliśmy się pójść do sklepu. Po drodze poczuliśmy efekty bodyloadu. Zakupy trwały chwile, kupiliśmy sobie po zimnej herbacie. Po wyjściu wypełniła mnie euforia, czerpałem radość z wszystkiego. Do tego doszło poczucie odrealnienia typowe dla psychodelików. Do tego czasu minęło koło 15 minut.
T + 30 min (od zarzucenia)
Postanowiliśmy pójść do parku, był on nie daleko mojego domu. W trakcie drogi odrealnienie było jeszcze mocniejsze, każdy krok wydaawał się, ajkby postawiony w kosmosie. Zaczął mnie boleć środek kręgosłupa, przemilczałem to by nie schizować kumpla.
T + 40 min.
Ból ustąpił, dotarliśmy do parku i usiedliśmy na ławce. Powoli przed oczami pojawiały się fraktale. Z efektów niepożądanych pojawiły się delikatne nudności, do przeżycia, ale irytujące. Bardzo szybko ta miejscówka okazała się słaba. Postanowiliśmy poszukać innej.
T + 50 min
Usiedliśmy na przystanku, z tego powodu, że chodzenie stało się nieprzyjemne. W tym momencie wcięło mnie i to bardzo mocno, byłem całkowicie zdezorientowany. Zaczął mi się plątać język oraz pierdoliłem głupoty, mój przyjaciel zresztą też. Oboje włączyliśmy soundtrack z matrixa i podziwialiśmy cevy, któreg były piekne. Jakoś mi to nie siadło, więc skupiłem się na fraktalowej ulicy.
T + 1 h 15 min.
Zachciało mi się pić, mój przyjaciel był średnio nastawiony do tego pomysłu, ale jakoś dało radę, idziemy do sklepu. Padło na biedrę, bo była najbliżej. Kurwa to był błąd, udawanie normalnego nie było łatwe, czułem się niczym kosmita wśród małp,twarze ludzi wywoływały salwy śmiechu, które musiałem tłumić w sobie. Ogólnie twarze ludzi poza moim ziomkiem wyglądały jak fraktalowe placki. Nie chciało nam się wracać, w oddali zauważyliśmy busa. Spojrzałem na kumpla, spytałem się czy jedziemy, W sumie czemu nie wsiadamy. Kompletnie nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy. Zajęliśmy ostatnie miejsca i rozpierdoliliśmy się po długości. Znowu pierdolenie od rzeczy, śmianie się itd.
T + 1 h 30 min.
ogarnąłem, gdzie jedziemy, Chcieliśmy pójść na "rury", miejsce, gdzie ostatnio spędziliśmy tripa na kwasie. Były one blisko więc czemu nie. W tym momencie czułem pełna trzeźwość umysłu, w sensie, byłem kompletnie świadomy, tego, co mówię i robię. Kontrolowałem wszystko oraz czułem sie lekko. Bardzo mi się to podobało, ponieważ kwas strasznie przybija i narzuca taki ciężki i mozolny trip. Okazało się, że stoją tam jakieś sebixy. Zadałem głupie pytanie, czy do nich idziemy, nie czułem w ogóle strachu. Mój przyjaciel mnie wyśmiał, nie zdziwiłem się, sam uznałem to za głupotę. Usiedliśmy trochę dalej na murku w cieniu. Zaczęliśmy rzucać butelką do siebie, jak pilką do kosza. Efekty wizualne powoli znikały.
T + 2 h
Zerwaliśmy się z miejsca i poszliśmy dalej. Skończyliśmy obok zalewu, też spędziliśmy tam już tripa po 1p. Fontanna była fantastyczne, mimo już kiepskich oevvow krople wody mieniły się kolorami. Natknęła mnie wena na przekminki, to co najbardziej lubię w psychodelikach. Mój przyjaciel był mniej skłonny to rozmowy na tematy różne, po prostu go to nie jara.
T + 2 h 30 min.
Weszliśmy na metalowy slup ? Nie wiem jak to nazwać, dało się na tym spokojnie siedzieć we dwóch, służyło do jakichś ćwiczeń, ale nas to nie interesowało. Byliśmy jakieś 3/4 metry nad ziemią. Już drugi raz widok z takiej wysokości poschizował mi głowę, ziemia, która się wiła jak wąż, Trawa, która się kręciła i oddychała. To było przepiękne, nawet lepsze od wariacji kolorów. Uznałem, że jestem w stanie w pełni porozumiewać się z domownikami, więc planowaliśmy pójść do mnie do domu.
T + 3 h 20 min.
Uznaliśmy, że końcu pora się zwijać, on do mnie po rower ja sobie poleżeć w domku. Podczas drogi mój przyjaciel złapał doła, to u niego typowe na zejściu z psychodelików, a także często bez nich. na początku się trochę przejąłem, Później zrozumiałem, że nie mam czym bo i tak mu nie pomogę i nic nie zmienię. Porozmawialiśmy właśnie o głupocie leków na psychikę i zataczaniu się w nowe problemu itd. Trochę szczerej rozmowy tak bez zbędnego pierdolenia.
T + 3 h 50 min.
Oddałem rower koledze i wszedłem do domu. Szybko do łazienki ogarnąć jak moje źrenice, kurwa duże, dobra dam jakoś radę. Wyszedłem, podeszła moja mama, chwila rozmowy, dziwnie się na mnie patrzała jakby czuła, że coś jest nie tak. Nie przejąłem się tym, zachowywałem się normalnie, czułem jeszcze dość spore oszołomienie. Wziąłem trochę jedzenia i zabunkrowałem się w pokoju. Zacząłem oglądać filmy na telefonie, zorientowałem się, że jestem już trzeźwy. Wyszedłem z pokoju, by nawiązać trochę kontaktu z gośćmi, którzy byli an dole. Afterglow był mega przyjemny i delikatny, chociaż preferuję trochę mocniejszy.
Podsumowanie
Spodziewałem się o wiele, wiele silniejszego działania, chętnie bym powtórzył z dwoma tabletkami. Jak na pierwszy raz faza była bardzo dobra, tylko bodyload nieprzyjemny. Polecam nawet na pierwszy raz osobą, które nigdy nie miały styczności z psychodelikami, Do 25 mg faza jest serio lajtowa.
- 9463 odsłony