muszkatołowy wędrowiec, luki w pamięci i co tu się odpierdala.
detale
etanol (okazyjnie jak zawsze)
kodeina (trzy razy)
MDMA i kokaina (po razie)
dimenhydrynat
pseudoefedryna (do nauki)
fenobarbital
TLPD
melatonina (na co dzień)
alprazolam
nikotyna (kiedyś)
raporty filozof
- Patologiczna substancja i jeszcze gorszy użytkownik DXM IV plateau
- I jak powstrzymałeś się żeby wdupcyć dwie następne?
- Tramal ty kurwo cóżeś mi uczynił? Czem eś zaschwycił a czym żeś zawinił?
- No nie będę ukrywał...spodobało mi się
- Muszkatołowy wędrowiec, luki w pamięci i co tu się odpierdala.
- Noc surrealistycznych przeznaczeń
- Multirozpierdolenie wyrozwijany tunel, czyli najpotężniejsze wejście w życiu.
- Między "delirką" a psychodelą
- Te same dni, inne fazy.
- W oczy śnieg, a siłą psychodela
muszkatołowy wędrowiec, luki w pamięci i co tu się odpierdala.
podobne
Raport pisany tak na bieżąco jak tylko się dało xD
17;30
Właśnie wracam od dila, który wisiał mi przerobek . Z kushowym topkiem w kieszeni wsiadam w autobus; czeka mnie ciekawa noc.
Dwie godziny wcześniej wychodząc z domu świat mienił się w moich skacowanych oczach. Słońce, cisza i jakieś wiszące nade mną obietnice. Starając się wykorzystać pomarihuanową pustkę w głowie i malutką ilość wrażeń, które na co dzień bezmyślnie nacierają na mnie jak pojebane w półmechanicznej nawałnicy, próbójąc zmiażdżyć mą wolnomyślność siłami tępymi jak nasze przeznaczenie, koncentruje się i szukam swojej pogody ducha na ten dzień i tripa. I znajduję ją.
18;20
Jestem w domu. Zjadam szybko dwie torebki przygotowanej wcześniej mielonej gałki prymata. Zapijam wodą gdyż plany niczego lepszego nie przewidziały. Waham się czy zjeść trzecią torebkę: z jednej strony jadłem ją parę dni temu i mam tolerkę a z drugiej nie chcę wysrać jutro wątroby. Pierdole wstrzymuje się na jakiś czas. Wypijam herbatę z 6ciu torebek.
19;50
Na razie szukam pierwszych oznak i nic. W żołądku nawet lekko, więc zjadam trzecią torebkę i zapijam wywarem z dwóch ekspresówek W międzyczasie odsłuchuję jakieś nuty w telefonie i szperam w tv.
Trochę teori bo faza dopiero za 3-4 godziny
Gałka najbardziej podobna jest do marihuany. Trochę przypomina mdm pod kątem myślenia i ciekawym połączeniu sedacji i stymulacji. Choć fizycznie nie pobudza (kawa też nie). Albo bycie ujebanym i zjaranym. W większych dawkach nawet delirianty choć samemu nie doświadczyłwm takich dawek. Takie niby połączenie wszystkiego a zarazem tyle odchyleń. Dziwne te "podziały narkotykuff" :/
22;45
Czuję, że kilka chwil temu zączęło się spowolnione dorzutką uwalnianie mirystycyny. Ostatnoi po czterech paczkach i miesiącu przerwy nie poczułem nic ponad dryfującego, fraktalnego wbijania się w łóżko. Może przesadziłem z kawą. Teraz jednocześnie czuję jak zastygam i wtulam się w "fotel". Robi się ciepło, w główie leje się pierwszy strumień myślopotoku jak po dwóch lufkach i paru kolejkach tyle, że nie czuję się pijany ani tak mi się nie patrzy. Tylko lekki brązowawy filtr na oczach będącym zwartą firanką, spod której błyszczą i mienią się kolory. Nie licząc lekkiego zamulenia to całkiem pozytywnie i tworzy się niezły klimat. Przydałoby się coś więcej. Ale na razie staram się delektować chwilą i powoli odpływać.
23;??
Pora na wiadro
Pośród półmroku stała doniczka z butlą. Krystalicznie połyskująca trawkę z domieszką tytoniu zassał polimerowy komin. Zgarnąłem chmurę na raz. Wydech. Od razu lepiej. W międzyczasie napiłem się i powtórzyłem zabieg, ale na czysto. Ostatnia nabika zostaje na zwałę. Sprzątam po sobie.
??;??
Muzyka brzmi dziwnie, ale pięknie, wersy jak wołające głosy na pustyni. Nadal myśle nieustannie i po każdej chwili zapominam o czym. Starałem się coś zapisać, ale na telefonie, bo nie chciało mi się wstać z łóżka po zeszyt i długopis xD Wiem tyle, że nie oceniam myśli ani wizji tylko przyglądam się każdej z milczeniem i uwagą. Leżąc w świecami oświetlonym pomieszczeniu momentami nie wiem kiedy mam otwarte a kiedy zamknięte oczy. Zapominam, że spaliłem to co było na zwałę, zapominam, że paliłem i wdupcałem gałkę budząc się z tego hipnotycznego transu przypomniałem sobie patrząc na wiadro. Muzyka zapesza ten stan, czytać mi się nie chcę nic, filmy to ja mam w chuju o tej godzinie. Znajduje na yt "tako rzecze Zaratustra". Niech będzie. Kolorowo-wzorkowy rozpierdol pod powiekami dzięki gałce zmienił się w intensywne przeciągłe wizję i flashbacki. Flashfronty? flesze? Wsłuchując się w historię widziałem na sobie przeszywające spojrzenia ludzi i ich intencje. Przerzywałem myśli i chwilę jakby każdą z osobna będąc niesamowicie skupionym. Jakbym przeniósł się w czasie nie czując swojego ciała, ale bez wychodzenia z ciała. Tak minęła godzina.
około 3 w nocy
Jazda ogółem mocna jak pamiętnej nocy nad Wisłą. Dla niewtajemniczonych po prostu skurwiony jak szmata :D Ale wtedy nie robiłem nic poza kontemplowaniem mojego stanu i krajoznawczą, pieszą wycieczką na jakiś wypizdów i z porotem.
Całość trwała do 7 rano gdy poszedłem spać.
13;40
Nie mam zwły uffff. Zajebiście:)
Mam lekkie afterglow, ale to nic ciekawego. Trzeźwieje całkowicie koło wieczora.
Myśl stoi na trzecim wymiarze, na drugim stoi źródło, Ostateczność wiążąca monady na czwartym.
Im mniej zostanie w ludziach jakiejś osobliwości; przekazanej w postaci myśli tożsamości tym bardziej prawdopodobne, że będzie podłożem dla ducha ascetycznego.
- 8228 odsłon