Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

2 godziny niczym sekunda w gąszczu 12 godzin

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
150mg w 5 tabletkach.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Ciekawość dawki, pozytywne nastawienie, własny pokój.
Wiek:
23 lat
Doświadczenie:
Wcześniej już różne miksy, z różnymi substancjami.

2 godziny niczym sekunda w gąszczu 12 godzin

Zacznijmy najpierw, od pewnego utworu: 

https://www.youtube.com/watch?v=VZXJLQntCP0

Dodam na samym początku, że ten tekst oddaje max. 30-40% tego, co aktualnie się działo. Niestety, mimo iż lubie mówic i pisać, słowami nie da się wszystkiego opowiedzieć (niektórych zdarzeń też do końca nie pamiętam).

Już pewien czas temu zauważyłem, że tryptaminy sa jakoby bardziej "brutalniejsze", od zwykłego kwasu. O wiele więcej wyciąga z człowieka, nie pod wzgledem przemyśleń, czy wizuali. Karton zawsze we mnie podwajał pozytywne emocje. Raz tylko miałem lekkie problemy z negatywnymi, ale minęło od razu. Był spokojniejszy. Miprocyna działa na mnie jak coś, co podwoi we mnie wszystko, nieważne czy będą to pozytywy, czy negatywy. 

 

Ale biorąc taką dawkę, byłem przygotowany dosłownie na wszystko. Zaczęło się od wiadomości, że moja paczka dotarła i moge ją odebrać. Pojechałem od razu, a że było to późne popołudnie wziałem od razu na miejscu. By przyspieszyć lekko metabolizm, szedłem do domu na piechote najszybciej jak się da, by zdążyć też przed pierwszymi objawami.

 

Pod koniec drogi, czyli jakios po 15 minutach wchodząc do sklepu bo stały zestaw, czyli picie i kwaśne żelki, poczułem pierwsze efekty. Umysł coraz wyzej unosił się nad ciałem, lekki szum w głowie, nogi jakby lżejsze. Kupiłem i wyszedłem najszybciej jak się dało.

 

Pięć minut później już byłem w domu, z ogromem emocji, jakie wywołuje 4-ho-mipt. Niestety, tym razem bodyload nie zapomniał uczestniczyc w zabawie, więc resztkami sił, przed ogromną falą jaka nadciągała zjadłem ostrą papryczkę, która w niewiarygodny sposób osłabia BL, popiłem wodą i poszedłem pod prysznic, bo to również pomaga na pierwsze godziny ładowania. 

 

30 minut od wzięcia miałem objawy jak peak po 30mg tej samej substancji. Ba, powiedziałbym że nawet większe. Fraktale Uderzyły nagle i niespodziewanie dosłownie wszystkie naraz. Prysznic był świetny, lecz BL dalej był odczuwalny, choć się zmniejszał. Pałeczke przejeło spięcie mięsni i walka w głowie z natłokiem myśli. Łazienke mam psychodeliczną na trzeźwo, dużo świateł, dużo zniekształconych kształtów, możecie sobie tylko wyborazić, jak coś psychodelicznego może byc psychodeliczne po psychodeliku. Widziałem coraz mniej, faktale wręcz całkowicie zalały obraz. A było to dopiero 40 min od przyjęcia. 

Po gorącym prysznicu, myśląc że jestem tam godzine, okazało się że nie minęło tyle jeszcze nawet od pierwszego zarzucenia. Wyjście spod było bardzo utrudnione, moje ruchy były ograniczone, ciężko było ustać na nogach, a wytarcie się ręcznikiem było niemożliwe. Posiadam tam również miękki, puchaty dywan. Gra cieni była nie z tej ziemi. Dosłownie cały dywan tańczył, a gdy spojrzałem na siebie w lustrze... Dostrzegłem, że odbieram sygnał z opóźnieniem minimum 10 sekund. Nie dość że ruch mojej głowy zostawiał długi ślad za sobą, to dotyk odczuwałem po wielu sekundach. Wróciłem do pokoju, włączyłem muzykę (Tool), położyłem się na łózku i... Podniesienie głowy było niemożliwe. Myśli i pytania były w takich ilościach, że wręcz fizycznie czułem ich ciężar, który nie pozwalał mi podnieść głowy. Zamknąłem oczy, dosłownie widziałem, jak z ogroma impulsów w moim mózgu, które wywołują nienaturalne łączenie myśli razem zbijają się w gromady a następnie osiągają postać fizyczną. Po chwili zaś nakryłem się kołdrą, by było jak najciemniej. Niestety, nie pomogło to. Światło z dworu i lampy było widoczne mimo kołdry i zamkniętych oczu. Widziałęm dalej cały swój pokój, jakgybym na niego normalne patrzył. Leżałem obok telefonu, przyszedł sms i widziałem dokładnie jak się zapala ekran. Obraz ten był tak rzeczywisty, że cienie były idealnie odwzorowane. 

I tak mineło 1:30 godziny, a już wtedy wiedziałem, ze przynajmniej do godziny 1 w nocy to nie ustąpi. Początkowo do końca tripu miałem być sam, tego też chciałem. Niestety okazało się, że bliska mi osoba wraca wcześniej, więc przestraszyłem się lekko. Doskonale wiedziałem, ze takiej dawki nie ukryje, a nikt o tym nie wiedział.

https://www.youtube.com/watch?v=Lm38Ojh61lY

 

Zaczęła się era brutalności i wyciągania każdej emocji, nawet tej której nie byłem świadom. W pierwszej chwili nawet nie wiedziałem, co mam zrobić ze sobą. splątanie mózgu euforią i każdą myślą z osobna utrudniało komunikacje z samym sobą. By o czymś pomyśleć, musiałem to napisać i przeczytać, lub próbować wypowiedziec na glos. Najmniejsze detale były tak wyróżnione przez fraktale, że widziałem z osobna każdy włos na mojej ręce i każde wypuklenie na odciskach palców. Mała plamka na ścianie? Teraz była wielkości pięści. 

Postanowiłem wyjść na dwór, ponieważ chłod potrafił mnie lekko ogarnać. Faktycznie, poniekąd pomogło, odczułem lekką czystość umysłu i wzroku. Skierowałem się do skelpu po kolejną dawkę napoju i kwaśnych żelek (naprawdę, kwaśne żelki są tym, czym sos czosnkowy do kebaba, kwaśny smak pobudza jeszcze mocniej, to jest tak nagłe i silne uczucie, że podwaja na chwile wszystko, co odczuwam). W sklepie ze słuchawkami ogarnałem, że nie jest to najlepszy pomysł. Inni ludzie wywołali lekki niepokój, ciężko bylo wybrać cokolwiek z półki, a kolejka okazała się większa, niż wyglądała. Ale najgorsze jeszcze mnie czekało za drzwiami.

Po wyjściu o ile dobrze pamiętam, mineło 1:50 godziny, od przyjęcia. A mogę śmiało już teraz powiedzieć, że peak nastąpił dużo później. Wychodzac ze sklepu, wypadła mi jedna słuchawka. Chcąc to naprawic położyłem zakupy na ziemi i chaotycznie, niezgrabnie próbowałem to naprawić. I wtedy zauważyłem patrol policji, który oddalajac się ode mnie, zauważył mnie kątem oka, i nienaturalnie zmienili swój kierunek ku mnie. Sparaliżowało mnie to, ponieważ nie było żadnej szansy, by ukryć stan w jakim byłem, gdyby do mnie podeszli. Do ostatnich chwil udawałem, że naprawiam coś strasznie skomplikowanego. Gdy się ze mną zrównali, miałem wrażenie że serce mi wyskoczy przez gardło. 

Nawet sobie nie zdajecie sprawy, co poczułem gdy przeszli obojątenie obok mnie. Wziałem zakupy i  poszedłem z powrotem do mieszkania, zaczynało robić się niebezpiecznie dla mnie. Adrenalina działała tak silnie, że na moment przestałem odczuwać działanie miprocyny. 

 

I to by było tyle, jeżeli chodzi o wstęp i początek ładowania się substancji

https://www.youtube.com/watch?v=qJp2fTTvIig

Po 15 minutach, gdy udało mi się opanować jakoś emocje, dostałem taki strzał w  twarz, że skutki odczuwam do dziś gdy to myśle. A pisze to tydzień po. Mając w głowie to co napisałem, wyobraźcie sobie (jeżeli kiedyś braliście) to splątanie, chaos i emocje, zdwojone, i dosłownie w ułamku sekundy. Każda emocja, zmęczenie marszem, strach, radość, BL, miłość, zabawa i niepokój, który odczuwałem na przełomie tych ~2 godzin, uderzył we mnie jeszcze raz, tylko razem, w jednej sekundzie. Jednoczesnie myślałem o tym patrolu, napoju, żelkach, czułem gorącą wode na sobie, opóźnienie w odczuciu każdego zmyslu, fraktale, ból żołądka, "wysokość" umysłu" i zmęczenie. Uderzenie było tak silne, że osunąłem się na Ziemie i przez dobre 15 minut, nie potrafiłem wstać, ani zbytnio myśleć. Byłem wtedy tylko obserwatorem tego, co się dzieje przed oczami i w umyśle. Nie nazwałbym tego paraliżem, ale odczucia były tak intensywne, że po prostu obserwowałem wydarzenia. 

Udało w końcu mi sie wstać, na kolano i mówiąc do siebie swoje myśli, by móc to jakoś uporządkować, porównałem to sobie do heroicznej walki człowieka, który wie że nie przeżyje tej bitwy, ale sie nie wycofa. Podniosło mnie to ogromnie na duchu. Od tego momentu, zacząłem robić mniej interesujące rzeczy, typu granie, jedzenie itd. 

Po godzinie od pamiętnej dla mnie fali wszystkiego, nastała era najlepszej zabawy w moim życiu, radości i ukrywania swojego stanu. 

Jak już wspomniałem, miała przyjść bliska mi osoba do domu wcześniej, więc postanowiłem że wymyslę coś na poczekaniu, by usprawiedliwić swój stan. Padło na zatrucie pokarmowe nieświeżym jedzeniem i był to strzał w dziesiątke, głównie leżalem i wyglądałem jakgdybym 3/4 dnia spędził nad kiblem rzygajac jak kot. Twarze były... Bardzi inne, niż normalne. Nie potrafie tego opisać ani wyrazić. Nie były straszne czy wywoływały negatywne emocje. Ale były mocno nienaturalne. W takich chwilach uświadmiam sobie coś śmiesznego, mianowicie - jestem na kwasie/tryptaminie, moge robić milion dziwnych, abstrakcyjnych i ciekawych rzeczy. Moge porozmawiać sam ze soba i uświadamiać sobie piękno świata. A zamiast tego stoję i myję naczynia... Co było dość smieszne i w sumie nawet ciekawe. 

 

Opisze tutaj troszeczkę kwestię samych fraktali. 

było to nieziemskie widowisko, uświadomiłem sobie naprawde sporo rzeczy na temat jak działa nasz wzrok i jak intepretujemy te informacje (interesuje się bardzo fizyką i astronomią, ale również tym jak działa nasz mózg, wzrok itd). Gdy byłem w łazience, obiekty a raczej perspektywa co chwile się zmieniała, widziałem umywalkę raz normalnie przed sobą, by po chwili ujrzeć ją od boku a następnie jakgdybym był w ścianie i patrzył za nią. Przez 90% tripa, nie byłem w stanie ocenić czy to co widze, jest faktycznie w takim ułożeniu jak to odbieram. Nawet nie byłem w stanie ocenić, czy stoje prosto, czy jednak się krzywie, ponieważ coś co z reguły stoi pionowo (np. lodówka) w tym momencie stała dla mnie bokiem. 

https://www.youtube.com/watch?v=Noz6-KaT4fA

I zaczęło się "udawanie" choroby. Jeżeli chodzi o nie informowanie ludzi o tym, zę aktualnie coś zażywałem, to robię tylko dla własnego poczucia komfortu. Wole brać albo sam i żeby nikt mnie nie widział/ nie wiedział, albo jak ktoś bierze ze mną i jest w tym samym stanie. Inne opcje mnie nie zadowalają. 

Chaos w głowie był nadal ogromny, ale na poziomie by móc w miarę logicznie wykonywać czynności i składać podstawowe zdania. Zrobiliśmy obiad i zaczęliśmy oglądać serial pt: holistyczna agencja detektywistyczna dirka gently'ego, który sam w sobie jest dość zagmatwany i abstrakcyjny. I zazwyczaj podczas oglądania analizuje co może być przyczyną, co skutkiem, i dlaczego, mówiąc to na głos. Tym razem taka analiza w mojej głowie wybiegała tam w przód i była tak abstrakcyjna, że po pierwsze nie mogłem o tym mówić na głos, po drugie, jakikolwiek komentarz musiałem zostawić dla siebie. Bo nie byłem w stanie określić, czy zniekształcenia dzieją się w serialu naprawdę, czy tylko ja to widzę. 

Po zjedzeniu postanowiliśmy poleżeć, może jakaś drzemka nawet. Doskonale weidziałem, że nie usnę, lecz kwestia leżenia wydawała sie być ciekawa. 

I tak w rzeczywistości było. W ciszy rozmyślałem nad cały wszechświatem. Wiele tez wtedy wydawało mi się bardzo rzeczywistych i logicznych. Jak np. to, że nasz mózg "wie", że nie jest jedynym takim osobnikiem, i ma "świadomość" (bez udziało mojej własnej świadomości, po prostu zapisane np. w DNA) istnienia innych takich jak on. Przez to stara się "obudować" siebie, by wydajność i bezpieczeństwo rosło. Poniekąd działa nie dla siebie, ale dla ogółu. Mózg sam w sobie, jako trochę lepkiej wydzieliny i galaretowatej masy, nie jest w stanie przeżyć nawet sam. Ma do tego ciało, które dostarcza mu energii i ochrone, w zamian porusza i utrzymuje reszte ciała w kondycji. Porównałbym to do pasożyta, który żyje ze swoim nosicielem w pięknej symbiozie. Porównanie tylko by zobrazować o co mi chodzi i jest dość płytkie.Im dalej w przód, tym rośnie ta ochrona. Wychodzi spoza własnego "ja i ciało", zaczyna łączyc z innymi ludźmi, którzy zaczynają budować wokół siebie domy, a kiedyś (miejmy nadzieje) kolonizować inne planety itd. itp. wiecie dokładnie o co chodzi :) 

 

https://www.youtube.com/watch?v=Noz6-KaT4fA

Stan ten utrzymywał się do późnych godzin nocnych (okolice 1-2), gdzie całość trwała około 12-13 godzin. A więc długość była porównywalna jak na kwasie. Pod koniec odczuwałem dyskomfort na granicy z bólem w 2 miejscach głowy. Było to uczucie jakby dosłownie mój mózg się smażył i palił. Miałem dziwnie "metaliczny" posmak w ustach, co łączyło się z tym odczuciem. Zapewne ogrom serotoniny, emocji i myśli porządnie obciążyło mózg. Kolejne dni nie niosły dużych konsekwencji. Dzień po wstawało mi się dość dobrze, mimo początkowego gorszego humoru, reszta dnia mineła mi w bardzo pozytywny sposób, na przemyśleniach i przypominaniu sobie. 

 

Dawka spora, na pewno nie graniczna i największa jaką przyjął człowiek, ale zadziałała na mnie w bardzo dużym stopniu i przez ten dzień byłem całkiem innym człowiekiem. To było totalne oderwanie się od naszego świata. Teraz na dniach, planuje przyjąć dawke 100mg 4-ho-mipt + 300ug 1p, i jeżeli oczywiście wszystko wypali, napisze kolejny raport.

Liczę, że trip będzie mocniejszy i bardziej "myślowy", oraz bardziej mistyczny i może nawet w pewnym sensie oderwanie się od ciała. Planuje połączyć substancje z totalnym mrokiem oraz nastrojowymi utworami i dźwiękami. 

Podsumowując: Dawka spora. Na pewno nie dla osób, które boją się sporego nieogaru. Oraz początkujących. Sądze, ze niedoświadoczna osoba, która nie jest w stanie choć trochę przewidzieć co będzie się działo (nawet mi było ciężko sobie uświadomić, jak to może wygląda. Przy takich dawkach to już bardziej sprawa losowa i przypadek, jak wszystko się potoczy), mogłaby sobie zrobić sporą krzywdę psychiczną, trauma, czy psychoza i paranoja to w lepszym wypadku. Ale przez to mogłaby zrobić sobie coś fizycznie, czy nawet się zabić. Sam podczas tripa miałem sporo dziwnych myśli. Nawet takich, że to wszystko to typowy "matrix" i tak naprawdę gdy umieramy to budzimy się w normalnym życiu. Doskonale wiem jak odganiać takie myśli, i nie uważam że to jakiś problem natury psychicznej. Po prostu to jest naturalna rzeczy po psychodeliku. Myślimy nad wieloma tezami i teoriami. Ba, sami wiele takich wymyślamy i wiele z nich wydaje się być logiczna. Ale autosugestia może niestety popchnąć kogoś do czynów i wszystko się źle skończy.

Ale jeżeli ktoś czuje się na siłach i decyduje się na dawki, w których opanowanie samego siebie graniczy z trudem, musi pamiętać że wyjścia już nie ma i trzeba dotrwać do końca. Nie wolno nagle spanikować i błagać by się skończyło. To jest najgorsze co można zrobić. Trzeba po prostu iść z prądem i obserwować, dokąd zawędrujemy. I jeżeli nie będzie walczyć z substancją, myślę że zajdzie daleko :) 

 

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
23 lat
Set and setting: 
Ciekawość dawki, pozytywne nastawienie, własny pokój.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Wcześniej już różne miksy, z różnymi substancjami.
Dawkowanie: 
150mg w 5 tabletkach.

Comments

Bardzo przyjemny TR i świetny pomysł z tymi linkami do piosenek. Mogłem się poczuć jakbym patrzył na raport z twoimi odczuciami i emocjami

Podróże to moja pasja

Czekam na kolejny raporcik. Myślę że znowu coś skleisz i tym razem bardziej ciekawego

Podróże to moja pasja

Poniedziałek/wtorek będzie ma pewno :) 

Naprawdę nie potrafię zrozumieć, jak można ukrywać przed "bliską osobą" to, kim się jest... Jaki w tym sens, jaki cel? Strach, że Cię nie zaakceptuje? To może nie jest taka bliska... No nic.

Tryptaminy "brutalniejsze" od lizergamidów? Hmmmm

Fajny sobie sposób znalazłeś na body load w postaci papryczki xD Oczywiście identyczny efekt uzyskasz wąchając mały palec lewej dłoni:-) Ot zwykłe placebo. Lepiej nie dopuszczać do body loadu - zdrowo się odżywiać, przed tripem lekko i wypróżnić się, chwila medytacji przed przyjęciem substancji i po sprawie, a jeśli w jakiś sposób i tak się pojawi, to nie zaprzątać sobie nim głowy - myśleć o czymś innym. Pozdrawiam.

To tylko sen samoświadomości.

Ppryczka zwiera kapsaicyne ktora moze wplywac na bl, - poszerza naczynia krwionosnie tj. obniza cisnienie krwi 

Czy body load jest spowodowany ciśnieniem krwi? Jeszcze jakby się to tyczyło Ruty Stepowej, która przez inhibitor monoaminooksydazy nie rozłożyłaby tyraminy, co doprowadziłoby do wytworzenia noradrenaliny, no to jeszcze takie tłumaczenie bym zrozumiał. Tyle tylko, że noradrenalina napiera na mózg i wręcz zgniata głowę. W przypadku psychodelików bez iMAO body load jest spowodowany najczęściej przez brak gotowości na doświadczenie (stres, zabieganie zamiast wyciszenia) i zanieczyszczenie organizmu. Jak organizm jest bardzo zanieczyszczony, to niektóre psychodeliki wyrzucają syf z człowieka każdym otworem, ale jak jesteś dobrze przygotowany (medytacja i dieta + nazbierana energia seksualna), to nie ma body loadu.

To tylko sen samoświadomości.

Nie ukrywam. Osoba te nie chce wiedzieć. Kaspaicyna zwiększa temp co zwiększa metabolizm. Tryptaminy są ciezkostrawne, dla mnie medytacja to placebo więc argument vs argument bez dowodów. 

Medytacja może być rozumiana jako placebo. To nie lepiej sobie "wkręcić", że trip będzie piękny i lekki??? Warto wykorzystać moc Umysłu;-)

To tylko sen samoświadomości.

https://en.wikipedia.org/wiki/Body_load

Nikt nie wie jak działa body load (oprócz ciebie szamanie oczywiście) i różni ludzie różnie go opisują, ale w duzej ilości przypadków sporą częścią body loadu jest wazokonstrykcja, na ktorą de facto kapsaicyna pomagać może. Ach tak, bo jak nie poruchasz to jesteś bardziej odstresowany, a to wplywa na body load hehehe.A psychodeliki wyrzucają zanieczyszczenia z organizmu. Ale ty masz najebane w glowie. Czasami wchodzę na NG żeby poczytać twoje komentarze i się pośmiać, bo to co wypisujesz to jest mistrzostwo. Zastanawiam się też czy ty nie jesteś takim profesjonalnym trollem.

Jeszcze co do BL - ja rucham na potęgę, nie przestrzegam diety, nigdy nie medytowałem i jedyny BL jaki miałem był po HBW i 2c-jakimś. Za to kumpel, który medytuje, diety też nie trzyma i w okresie naszego ćpania nie ruchał (na 100%) miał takie BL, że ledwo się mógł ruszać i to praktycznie za każdym razem. 

 

Jesteś tak mentalnie zepsuty że nawet bodyload boi się Ciebie tknąć xD

Podróże to moja pasja

Dziękuję xd

Chyba coś ci się pomyliło kolego.

Twoje myślenie panie Gryby jest tak prostolinijne, że aż mi Cię żal... Energia seksualna, to nie tylko ruchanie. Możesz sam sobie robić dobrze (co dużo tej energii Ci zabierze), albo zwyczajnie ruchać, lub kochać się z kobietą, lub zachować wstrzemięźliwość. Ty zdaje się w ogóle nie widzisz różnicy między jebaniem, a uprawianiem miłości. Kochając się wymieniasz energię, ale co ja Ci będę tłumaczył, jak dla Ciebie czakry to pewnie brednie i debilizm... Miło, że wchodzisz na NG, by poczytać moje komentarze, hahaha:-) Pozdrawiam Cię serdecznie:-)

To tylko sen samoświadomości.

A ten zaś swoje, nawet nie doczytałem do końca, jak już zobaczyłem jak piszesz że czyjeś myślenie jest prostolinijne, to podejrzewam że w dalszej części zaś pierdolisz o tym jak to wszyscy myślą źle i dajesz przepisy na wszelkie choroby i smutki wegług tego co Ci się we łbie poprzestawiło, podkreślając wszystko energią xD

Dobra teraz doczytałem, chyba jestem jasnowidzem, po zebraniu energii z postów które piszesz jestem w stanie przewidywać twoje pierdolenie.
Ja już kiedyś pisałem że to raczej troll jest, bo nikt normalny by tak nie pierdolił, nawet jak by był pojebany.

Trochę z Ciebie słaby jasnowidz, skoro POST FACTUM przewidujesz mój komentarz. Na dodatek źle go interpretując. Odniosłem się w nim tylko do energii seksualnej i nie podawałem w nim żadnego panaceum (które nie istnieje) na wszystkie choroby i smutki. Z resztą Ty chyba znasz to panaceum - to przecież bliżej nieokreślona terapia, nieprawdaż?

To tylko sen samoświadomości.

Jak by terapia była panaceum to by nie było ćpunów na świecie ;)
Trochę nie potrzebnie wyskoczyłem. Za mało kody, za dużo benzo, bywa.

Nie chowam urazy:-) Luzik.

To tylko sen samoświadomości.

Nie widzę różnicy pomiędzy jebaniem a uprawianiem miłości? A skąd takie przekonanie. Znowu dorabiasz sobie jakieś teorie do tego co piszę. 

Kochać się z kimś można na wiele sposobów i jebanie - dzikie rżnięcie z drapaniem, gryzieniem, ciągnięciem za włosy itp. to także część tego. Dla kochać się jednego to powolny seks z delikatnymi pocałunkami i głaskaniem jest "tym". Dla drugiego to co napisałem wyżej. Dla trzeciego dominacja czy posłuszeństwo. Nie będe ci tłumaczył spraw łóżkowych, bo takich rzeczy nie da się wytłumaczyć.

Dla ciebie czakry to fakt dla mnie to jedna z wielu fantazji nawiedzonych ludzi. Dlaczego czakry mają być prawdziwe, a taoizm, chrześcijanizm, buddyzm czy politeizm nie? 

Uwierz, nie musisz mi nic tłumaczyć, bo stan w którym ty teraz jesteś - "oświecenie" "zrozumienie" itp. itd. ja mam już za sobą. I wiem jaki to ograniczony punkt widzenia.

I jeszcze co do tego robienia sobie dobrze - nie wiem jak ty sobie robisz dobrze, ale do seksu to nie ma to żadnego podejścia i mnie nie w żaden sposób nie zaspokaja. Szczerze wątpię czy kiedykolwiek zamoczyłeś jak czytam te twoje wypociny. 

To, że nie jestem taki gładki i śliski jak ty nie znaczy, że nie wiem czym jest miłośc i kochanie się z kimś. 

Oczywiście nie pozdrawiam, blah

Chłopcze, naprawdę nie musisz mnie utwierdzać w przekonaniu, że nie masz bladego pojęcia jaka jest różnica między kochaniem, a jebaniem. Jebanie jest mechaniczne, a kochanie metafizyczne. Nie wiem, jak Ci to wytłumaczyć, skoro prawdopodobnie nigdy się nie kochałeś (znałbyś tę różnicę, gdybyś to choć raz poczuł). To, jak kto lubi się jebać nie ma tu nic do rzeczy. Pisząc o samozaspokajaniu, jebaniu, kochaniu i wstrzemięźliwości tylko przedstawiałem Ci możliwości, które mają wyraźny wpływ na czakrę sakralną - energię seksualną. Czakry oczywiście są faktem, podobnie, jak meridiany (czyli takie mniejsze centra energetyczne), a dowód ich istnienia znajdziesz chociażby w akupunkturze. Gdzie ja stwierdziłem, że którakolwiek religia jest nieprawdziwa? Za każdym razem podkreślam, że religie to wycinki większej całości.

 

Nigdy nie twierdziłem, że jestem oświecony i wielokrotnie to podkreślałem. Przebudzenie, a oświecenie to zupełnie inna sprawa, ale wydaje mi się, że tu też nie masz rozróżnienia. Gdybyś rzeczywiście kiedykolwiek osiągnął stan zrozumienia, nie byłoby w Tobie tyle nienawiści. Przypomnę Ci tylko, że nazwałeś mnie kiedyś debilem z powodu własnej niewiedzy o płciowym rozmnażaniu się drzew. Gdybyś był przebudzony, to pod żadnym pozorem nikomu byś nie ubliżał. (Tak wiem, Ty tylko stwierdziłeś fakt, hehe). Gdybyś rzeczywiście był przebudzony (bo o oświeceniu, to nie mówimy), to wiedziałbyś, że liczy się tylko praca nad sobą, a innych obdarzałbyś miłością. Tak po prostu... No i raczej nie zawróciłbyś na zatracenie, miast tego rozwijałbyś się. Jak zawsze pozdrawiam:-)

To tylko sen samoświadomości.

I znowu piszesz jakbyś cokolwiek o mnie wiedział. Ciekawe, że jeśli ktoś nie wie czegoś to tego nie wytripuje.

Jak to możliwe, że dopóki nikt nie stwierdził rozmnażania płciowego drzew to tripujacy ludzie nie rozróżniali ich płci? Dlatego, że o tym nie wiedzieli. 

Pisałeś też o tym, że bolała cię przez kogoś wątroba - a wątroba nie może boleć. Tylko , że tego nie wiedziałeś i się do tego się nie ustosunkowałeś. 

Byłem "przebudzony" właśnie w ten nawiedzony sposób co ty i pierdoliłem tak jak Ty. Jasne, ty powiesz, że nie. 

Tutaj ci zabije ćwieka, bo nigdy się czysto mechanicznie nie jebałem, ale oczywiście ty wiesz lepiej.

Przebudzenie to nie wiara w czakry i swoje halucynacje. To stan ducha i umysłu. I nie jest tak, że jak jesteś przebudzpny to stajesz się taki jak inni przebudzeni. Nie będę ci więcej nic tłumaczył, bo i tak "zrozumiesz" po swojemu. Tak naprawdę dopiero jak spojrzysz na to z zewnątrz to widzisz jakie to głupoty. 

A co do tej twojej wydumanej nienawiści - gdzie ja kogoś nienawidzę? 

Nie uważasz, że jeśli ktoś pierdoli głupoty to można to nazwać debilem? Ja tak. 

Wiem, że olewasz to co piszę i "rozumiesz" po swojemu i nawet ci przez myśl nie przejdzie, że może, może... odjebalo ci od dragów. Może kiedyś do tego dojdzie, a może nie i dalej będziesz karany przez las i widział LSD na blotterach. 

A akupunktura to placebo, poszukaj sobie info o wbijaniu igieł gdziekolwiek i zbawiennym wpływie tych zabiegów.

Jednak coś dodam.

Pójdź do szpitala psychiatrycznego z naprawdę cięzkimi przypadkami i posłuchaj ich gadki - też "wiedzą" swoje i mają tony "dowodów" na poparcie swoich teorii. Sam mam dosyć duże doświadczenie z takimi ludźmi, a to napawa sceptycyzmem i w pewien sposób wyrabia "mechanizm obronny" polegający na kwestionowaniu różnych nawiedzonych gadek. I wierz mi lub nie, to nie są "szamani" ani ludzie przebudzeni, a ludzie, którym z jakichś powodów pojebało się w głowie. A już w ogóle świetną rzeczą jest pogadać z takim świrem podczas epizodu i po nim. Moja dziewczyna na przykład doświadczyła czegoś takiego na własnej skórze (kosmiczna psychoza z halucynacjami i urojeniami) i teraz jak wspomina co wtedy mówiła i robiła to :Facepalm. I to samo mam ja i reszta tych, którym przeszło.

Łatwo jest snuć teorie bez ich podważania, a kiedy ktoś to zrobi dorzucać kolejną i kolejną i kolejną.

Jesteś ofiarą sekty szamanów ayahuaski :D
Piszesz jak ja kiedyś, poczytaj se jak sekty działają i jak próbują narzucić swoje wierzenia innym, tak jak ty to robisz. Chociaż sam jak dla mnie jesteś ofiarą która poszukiwała miłości i wciągnęło Cię ćpanie psychodelików wyrabiając sobie jakąś wersję rzeczywistości, w oparciu o urojenia, która po części zgadza się z szamanizmem. Jak ja zostałem oświecony (celowo nie piszę przebudzony bo przebudzenie to twoja wersja) to byłem w stanie rzucić pracę i jeździć dziennie na spotkania medytacyjne, rapee, ayahuaska, changa, ciągłe rozkminy... i co? i pewnie bym malował teraz jako artysta dworcowy :P

http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/nalogi/metody-manipulacji-stos...

Najgorsze jest to, że takiemu człowiekowi jak on nie przetłumaczysz, bo do całej zgromadzonej "wiedzy" i wkręty czakr itp. dochodzi jeszcze częsta intoksykacja środkami psychodelicznymi, które jak wiemy sprawiają, że stajemy się podatniejsi na sugestie - czyjeś czy też swoje własne.

@panszaman 

Przeczytaj mój "tripraport", ostatni jaki napisałem i może to ci trochę naświetli co przeszedłem i gdzie teraz jestem.

Jeszcze dopiszę że święty nie jestem i znowu biorę, było kilka czynników które przyczyniły się do powrotu do nałogu... ale jedym z nich był zawód.... zawód "oświecenia" które posiadłem. Raz mnie wykorzystali, drugi trzeci, czwarty... ile można się dawać bo "kocham" ludzi. Zniszczonych zblazowanych, zwykłych ludzi z problemami, którzy żerują na łatwowierności innych. Człowiek będący miłością w dzisiejszych czasach skazany jest na porażkę. Nie dla tego że takie wierzenia nie pomagają... bo pomagają, można całe życie się oszukiwać, ale dlatego że ludzie to skurwysyny. Jak przez ostatni rok bym w pracy odpuszczał tak jak kiedyś to dalej bym był na końcu łańcucha pokarmowego i kochał ludzi za 1700 netto, cieszyłbym się z tego że kolejna osobę wyszkoliłem a ona zdobyła stanowisko na które polowałem bo przecież nie zrobię nikomu nic złego, a tak owszem byłem chujem wiele razy ale jestem jedną z najbardziej szanowanych osób w firmie. To jest życie, prawdziwe życie... skurwysyny, pieniądze, władza i narkotyki + bonus w postaci ciągłym zawodzeniu się na ludziach (podkreślam że to moje zdanie)

Smutne w chuj, chciałbym rozrzucać miłość na prawo i lewo, ale tak jak pisałem malowałbym po dworcach, bez pracy i mieszkania. A tak mimo wjebania mam to co do życia potrzebne w tym pojebanym świecie czyli PIENIĄDZE, pierdolone martwe ziomki, kesz, monej, monety, zielone dolary. Walczyłem o to mimo wjebania. 
I teraz gdy mam ten najważniejszy środek do życia wg. mnie czyli kasę i własne mieszkanie mogę zacząć szukać miłości i walczyć z nałogiem...
A jak by to na odwrót wyglądało? Najpierw miłość potem praca? Proszę link ;)

https://www.youtube.com/watch?v=Y7rXlbHtcqM

Gdzieś poprzednio mi powiedziałeś że "Z resztą Ty chyba znasz to panaceum - to przecież bliżej nieokreślona terapia, nieprawdaż?"

Chyba poczułem się jak Gryby, bo piszesz jakbyś mnie znał, a wiesz tyle ile napisze na NG, a robię tu za ćpuna kody. Dla sprostowania, terapia nie jest bliżej nieokreślona bo już na program chodzę, a jak tylko Suboxone wróci do hutrowni zaczynam substytucje. A obecnie mój nałóg to nie ćpanie, tylko niedopuszczanie do skręta, a to jest kolosalna różnica, wbrew pozorom.

PS. uprzedzam poszukiwania, ten gość z filmiku to klaun, ale fajnie obrazuje jak wygląda próba szerzenia miłości w świecie spierdolenia.

 

Widocznie nie było Ci pisane tego ciągnąć dalej w tym wcieleniu :))

Podróże to moja pasja

Hehhe czytałem sobie stare pierdolamenty i natknąłem się i na te. Więc - oby dyskusja (nie)rozgorzała na nowo - odnośnie papryczki na bodyload: https://hyperreal.info/talk/kapsaicyna-t20617-30.html

Nie wiedziałem, że tak jest, chociaż przyznam, że odczuwałem efekty psychoaktywne po zjedzeniu ostrego (a lubię, nawet bardzo). Można się nawet solidnie zrobić kapsaicyną. 

Także podtrzymuję swoje stanowisko - papryczka na bodyload to nie to samo co wąchanie małego palca lewej dłoni. 

Ba! Sprawdzę nawet za jakiś czas o ile będę tripował na sajko (mam zestaw potężnych i tych trochę mnie dysocjantów) czy to działa.

Do wszystkiego się nie odniosę, bo brak miejsca na to (poza tym te rozmowy się powtarzają i niczemu nie służą). Po pierwsze @Gryby jak ktoś gada głupoty, to ja takiemu  po prostu mówię, że gada głupoty. Nie nazywam nikogo debilem, ale to kwestia kultury osobistej i zwykłej empatii.

 

Zabawne, że stwierdzasz, iż piszę coś na Twój temat, jakbym Cię znał, a sam o mnie wymyślasz takie rzeczy, jakbyś pod moim łóżkiem leżał xD. Ćwieka mi nie zabiłeś, że nigdy nie uprawiałeś mechanicznie seksu, bo Twoje wyrażanie się daje mi najlepsze świadectwo. Ja piszę o energii seksualnej, a Ty od razu sprowadziłeś to do prostackiego: "ja rucham, kolega nie rucha". Jakbyś się kochał, to chyba byś napisał, że się kochasz z kobietą, a nie, że ją ruchasz... Dajesz słowami świadectwo o sobie i o nikim innym. Może czysto mechanicznie nie jebałeś, bo tak się pewnie robi z prostytutką (nie wiem, nie korzystałem z usług upadłych kobiet), ale patrzysz tylko na fizyczny wymiar seksu, a są inne wymiary zbliżeń.

 

Na pewne tematy brakuje Ci elementarnej wiedzy, jak chociażby z akupunkturą. Nie wiesz, że źle wykonana może spowodować np. niedowład??? Otóż chłopie akupunkturę wykonuje się wbijając igły w meridiany, celem ich otwarcia, bo większość ludzi ma je pozatykane. Jak trafisz w nerw, t o możesz go uszkodzić. Działa? Nie? To po co ją ludzie stosują? Bo to czują! Czują różnicę...

 

Co się tyczy czucia własnego ciała, to może boleć wszędzie i w wątrobie też... Ale być może musisz poczekać, aż naukowcy to odkryją i ogłoszą. Nie wnikam, tyle tylko, że zawsze śmiać mi się chce, jak ludzie szukają na wszystko dowodów i to jeszcze od amerykańskich naukowców.

Panowie, jeśli chodzi o sekty itd., to nie byłem nigdy na takich spotkaniach, bo sam sobie (i innym czasami) jestem przewodnikiem. Nie muszę jeździć do zakładów psychiatrycznych, by spotykać różnych ludzi, choć w większości są to fantastyczni ludzie. Jestem bardzo otwarty i szczery. Zapraszają mnie ludzie na różne wydarzenia, nowo poznane osoby zwierzają mi się z największych sekretów - otwierają się przy mnie. To nie ja siebie nazwałem szamanem, a ludzie. 

 

Och i Chacken powiem Ci, że nie ma dla mnie problemu rzucić pracę, gdy coś mnie w niej nie zadowala. Nie boję się zmian, bo życie to sinusoida i ulega wieczniej przemianie. Wiem, jak łatwo można pogubić się w pewnych stanach, ale to nie ja niszczę swoje zdrowie opiatami. Nie potrzeba mi uspokojenia, bo jestem spokojny bez takiej rozpaczliwej ucieczki. Każdego wysłucham i wyciągnę wnioski.

 

Zauważyłem, że większość ludzi, którzy biorą czy to kodę, czy herę po prostu straciła wiarę. To są najnieszczęśliwsi ludzie na Ziemii. I to z własnego wyboru... Bo co? Bo gdzieś matka zabiła swoje dziecko? Bo gdzieś jest wojna? W moim otoczeniu tego nie ma. Jak widzę głodnego, to daję mu jedzenie, lub na jedzenie. Jak mogę komuś pomóc, to pomagam. Nie ma dla mnie problemu, by kupić coś z myślą o kimś i po prostu zrobić mu przyjemność, albo oddać coś swojego nieznajomemu. Rozdałem już tyle rzeczy, że pewnie byście się za głowę złapali, jaki głupek ze mnie. Wcale od tego nie zbiedniałem, a wręcz przeciwnie - uważam, że to mnie bardzo wzbogaciło. Potrafię podejśc do bezdomnego alkoholika i poświęcić mu chwilę, by z nim porozmawiać. Wiecie, jak oni wtedy błogosławią człowieka? Aż się płakac chce, tak serce rośnie. Jedną rozmowę przeprowadziłem z człowiekiem, dla którego była ostatnią, bo wyzionął ducha chwilę po niej.

 

Na koniec powiem wam tylko tyle, że nikt nie wie, jak jest naprawdę. Każda naukowa teoria upada prędzej, czy później. Widzę i czuję energię. Czy to moje wymysły? To czemu ludzie łażą do bioenergoterapeutów i czują poprawę? Jakie ma to znaczenie czy to tak jest, czy nie.Niech i tak będzie, ale z gnoja, który gnębił psychicznie ludzi, który posuwał się do kradzieży stałem się kimś, przy kim ludzie chcą przebywać. Jestem w tym wszystkim trochę samotny i też jest mi smutno czasami, a czasami tańczę i się śmieje. W normalnej rozmowie nikt nie próbuje mnie obrażać, a często tak się do mnie odnoszą, że aż mi ciężko powstrzymać ego. Życie jest tak piękne, że dla każdego jest miejsce. I nie ma przypadku - jak stworzysz odpowiednie warunki, to odpowiednie rzeczy same się będą działy. Warto płynąć z nurtem życia i być świadomym śmierci. Widziałem ją nie raz. To jest przebudzenie. Do oświecenia jeszcze długa droga, ale znam kierunek.

To tylko sen samoświadomości.

Nie wiem czy widziałeś jeszcze powyżej odpisałem o martwych ziomkach. I powiem Ci tak że ja osobiście życzę Ci jak najlepiej, chujem jestem tam gdzie trzeba bo takie życie. Śledziłem życie kilku ludzi oświeconych, widziałem jak padają przez te wierzenia w jeszcze większe bagno ale też widuję ludzi którzy dalej się tego trzymają i żyją i jest im dobrze. 

A wiesz którzy padali? Samotni, ten smutek o którym piszesz że czujesz się trochę samotny, to z czasem niszczy, pomagasz ludzią oni są szczęśliwi, pomagasz kolejnym, cieszysz się ich szczęściem, ale przychodzą dni że czuć tą samotność, ten ból. 

Tutaj sprostuję to co napisałem wyżej, oczywiście najważniejsza w życiu jest miłość i druga połówka, bez tego człowieka wyniszcza pustka ale życie jest popierdolone i żeby mieć spokój w miłości trzeba też mieć pieniądze, a żeby to mieć... tak jak pisałem wyżej trzeba zyć w świecie skurwysyństwa.

Też pomagam biednym bo to miłe, część wypłady oddaję na charytatywne na dzieci (oczywiście 1000x sprawdziłem czy jakiś kutas nie chce sobie dorobić darmowych hajsów), też mi się serce kraja, ale to jest ta magiczna część. 90% czasu spotyka się ze skurwysynami, a żeby przetrwać trzeba robić swoje. Takie życie.

 

Gdybyś przeczytał mój komentarz ze zrozumieniem i mój "tripraport" to byś wiedział, że te wszystkie rzeczy ja już przerobiłem i nie pisałbyś mi tych głupot.

"Zabawne, że stwierdzasz, iż piszę coś na Twój temat, jakbym Cię znał, a sam o mnie wymyślasz takie rzeczy, jakbyś pod moim łóżkiem leżał xD. Ćwieka mi nie zabiłeś, że nigdy nie uprawiałeś mechanicznie seksu, bo Twoje wyrażanie się daje mi najlepsze świadectwo. Ja piszę o energii seksualnej, a Ty od razu sprowadziłeś to do prostackiego: "ja rucham, kolega nie rucha". Jakbyś się kochał, to chyba byś napisał, że się kochasz z kobietą, a nie, że ją ruchasz... Dajesz słowami świadectwo o sobie i o nikim innym. Może czysto mechanicznie nie jebałeś, bo tak się pewnie robi z prostytutką (nie wiem, nie korzystałem z usług upadłych kobiet), ale patrzysz tylko na fizyczny wymiar seksu, a są inne wymiary zbliżeń."

Więc:

- Napisałeś o rozładowaniu energii seksualnej poprzez samozapokojenie - ruchanie nie jest lepsze niż trzepanie? Ja pisałem o tym w kontekscie BL, o którym wymyślasz jakieś idiotyzmy.

- Nigdzie nie napisałem, że rucham kobietę, bez takich dopowiedzeń

- To, że jestem prostakiem, a ty nie nie znaczy, że jestem upośledzony emocjonalnie i ruchanie to dla mnie tylko fizyczna przyjemność

- Nigdzie nie napisałem jak postrzegam ruchanie, ale ty dopowiedziałeś sobie swoje

- Nie wymyślam o tobie żadnych rzeczy, po prostu po dłużej obserwacji twoich komentarzy wyraźnie widać twoje nastawienie - i nie stwierdzam tego po 1 komentarzu jak ty masz w zwyczaju

"Na pewne tematy brakuje Ci elementarnej wiedzy, jak chociażby z akupunkturą. Nie wiesz, że źle wykonana może spowodować np. niedowład??? Otóż chłopie akupunkturę wykonuje się wbijając igły w meridiany, celem ich otwarcia, bo większość ludzi ma je pozatykane. Jak trafisz w nerw, t o możesz go uszkodzić. Działa? Nie? To po co ją ludzie stosują? Bo to czują! Czują różnicę..."

Więc:

- Chyba (na pewno) nie poszukałeś informacji o tym jak wbijali igły w losowe miejsca lub używali fałszywych igieł iiiiii... działało tak samo jak prawdziwa akupunktura - wnioski wyciągnij sam

- To, że jak uszkodzisz nerw to chyba logiczne, że coś będzie chujowo działało co?

- Wjeb sobie igłę w niewłaściwe miejsce i chyba logiczne, że będzie niefajnie co?

"Co się tyczy czucia własnego ciała, to może boleć wszędzie i w wątrobie też... Ale być może musisz poczekać, aż naukowcy to odkryją i ogłoszą. Nie wnikam, tyle tylko, że zawsze śmiać mi się chce, jak ludzie szukają na wszystko dowodów i to jeszcze od amerykańskich naukowców."

Więc:

- Są bóle fantomowe, ale to nie to

- Zaburzenia psychosomatyczne mogą powodować wrażenie bólu

- Coś co nie ma ośrodków bólu nie może boleć

- Nigdzie nie piszę, że szukam dowodów na bolącą wątrobę, bo coś takiego nie istnieje

 

znów dałem się wkręcić przez tego trolla, ale ciekawy jestem jak to się potoczy 

 

Pages

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media