kwaśna ekstaza
detale
raporty suicidaltendencies
kwaśna ekstaza
podobne
Jako ze opisywane wydarzenia działy sie ponad rok temu a moja pamięć nie należy do doskonałych to chronologia może nie być idealna, jednak postaram się oddać wrażenia jak najbardziej subiektywnie i autentycznie.
Było to piękne lato, kumpel "K" natknął sie na okazję dostania kwasa wiec skorzystaliśmy z okazji kupując karton na dwóch. Dzień był piękny, miejscówka wymarzona (odludzie, kilka drzew i rzeka) wiec po zgarnięciu opiekuna "M" i spakowaniu wszystkiego co potrzebne i zbędne, chwilę po godzinie 12 wyruszyliśmy. Mielismy przy sobie około grama MJ i karton na dnie plecaka a po drodze minelismy około dziesięciu radiowozów i pieszych stróżów prawa bo w mieścinie odbywał sie jakiś bieg uliczny. Bez problemów dotarliśmy do miejsca gdzie zostalo nam może 20 minut drogi do celu,spalilsmy blanta i zarzucilismy po połowce. Karton miał 120 jednostek mocy wiec 60 na głowę to niezbyt dużo.
T: +20 min
Dotarliśmy na miejsce; piękna polana, około 30 na 30 metrów, po prawej stronie wał a po lewej rzeka. Usiedlismy pod drzewem i delektujac się idealnymi warunkami, z niecierpliwością oczekiwaliśmy efektów
T:+40 min
Gapiąc sie w korone kilkunastometrowego drzewa zaczeła sie smiechawa, przynajmniej z mojej strony, K narzekał że nie działa i zapalił lufke, po czym zaczął wylegiwać sie w słońcu. Razem z M zaczęliśmy piwo, ogólnie bez większych wrażeń.
Minęła godzina, ciężko mi określać dalej czas więc na tym poprzestane.
Ja zacząłem gapic sie w liście drzew i trawe, wszystko było bardziej ostre i ciekawe, K po trzech stwierdzeniach ze "a kurwa, nie działa" w końcu przyznał że coś jest na rzeczy.
Założył słuchawki i w pozycji leżącej odciął sie od naszego towarzystwa.
Wzięliśmy ze sobą kilka rzeczy, figurke z lego duplo, posążek (wzorowany na nagrodzie oskara) który można dostac na urodziny, w tym wypadku na podstawce był napis "z okazji 18 urodzin" i kilka innych badziewi.
Owym posazkiem, a właściwie jego głową zacząłem dlubac w ziemi. Sprawialo mi to nieuzasadnioną przyjemność, jak wszystkie inne czynności manualne. Nagle K, wybudzony z transu, wyrwał mi go i zaczął robić to samo ale z o wiele większą "brutalnością". Wtedy wymyśliłem teorie jako ze ta figurka to przeklęty bozek i jesli sie go nie zniszczy to twoje życie bedzie szare i prymitywne. Kolejną godzine K niszczył owego bożka na wszelkie możliwe sposoby, włącznie z ździeraniem złotej farby patykiem czy deptaniem go. We mnie pojawiała sie dusza artysy, robiłem zdjecia i filmy jego zachowań jak i otoczenia, do dzisiaj zdarzy nam sie je oglądać. Apogeum było postawienie go na kamieniu, obsypaniem czipsami i podpaleniem ich
Po jeszcze kilku dziwactwach jak kłótnia o wcześniej wspomnianą figurke (susie,tak ją nazwałem od kawałka CCR który wtedy leciał w kółko) postanowiliśmy sie zbierać. M zademonstrowal nam własnoręcznie zrobiony klozet z gałęzi przy czym smiechu nie było końca.
M zaszedl nam jeszcze do sklepu to fajki i piwo (ponad 6 km, jesteśmy wdzięczni do teraz xd). W oczekiwaniu na M podziwialismy okoliczne zarośla, towarzyszyło dziwnie uczucie nieograniczenia, przedzieralismy sie przez takie krzaki ze na trzeźwo nawet bysmy sie nie zastanawiali czy w nie wejść. Skonczylo sie kilkoma zadrapaniami ale o dziwo nikt nie mial kleszczy xd. Gdy wrócił M pochodzilismy po okolicznych plażach, K cały czas mial w rękach mokrą chusteczke, ponad.metrową gałąź i spalonego i pozbawionego nóg przeklętego bożka. Żaden z nas nie umial mu przemówić do rozsądku ze nie wygląda trzezwo a wkraczalismy w cywilizacje, musial do tej decyzji dojrzeć, jakaś godzinę później wyrzucił badyla a chusteczkę schował do kieszeni. Bożka dalej trzymał wiec moja teoria chyba do niego przemówiła xd.
Spędziliśmy jeszcze troche czasu buszujac po lokalnych laskach (widok prześwitujacego światła przez geste od lisci korony drzew to cos co zapamietam chyba do końca zycia). Kępki wysokiej trawy w całym lasku wyglądały identycznie, jak wklejone w paintcie xD
Jako ze uznalismy ze faza schodzi ( chociaż mnie trzymało chyba troche dłużej) to postanowiliśmy wkroczyć do miasta. Wtedy odkryłem ze LSD to narkotyk pięknie współgrajacy z naturą. Miasto mialo klimat przygnebiajacy, smutny i ciemny. Całkowite przeciwieństwo mdma. Krótko po tym wróciliśmy do domu i rano na konkretnym zjeździe pojechalem do domu i do szkoły. Chyba jeden z najgorszych dni mojego życia, nie znałem jeszcze metod z bananami czy czekoladą więc to był koszmar.
Podsumowujac, jak dla mnie to coś kompletnie niesamowitego, mimo malej dawki przeżyłem okolo 7 godzin ekstazy.
Składanka the best of The Doors wchodzi rewelacyjnie idealne tło pod kwasowe rozmowy i rozkminy.
Pewnie duzo rzeczy pominalem, zaznaczam tez ze okolo 1/3 tego TR pisałem na trzezwo, reszte pod wplywem MJ i alko wiec stylistycznie może byc różnie. Pisałem na telefonie wiec mogą być błędy.
- 13543 odsłony
Odpowiedzi
Od pewnego czasu można
Od pewnego czasu można zaobserwować wysyp dostępności do kwasu, jak i samych o nim raportów.
Już tu mnie nie będzie. Perm log out.
To chyba dobrze
Ktoś kiedyś powiedział, że Polska jest 40 lat za USA. Może teraz u nas zaczyna się rewolucja "wolnościowa" ;)
To byl przypadek, od roku
To byl przypadek, od roku niczego nie moge znaleźć xd