Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kwas policja piekło

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
Kilka piw, kilka kieliszków, 3 jointy, 1 baba na rowerze:)
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Totalny spontan przed zarzuceniem, rozluźniony alkoholem i skrętami.
Wiek:
22 lat
Doświadczenie:
Thc, metaamfetamina, amfetamina, MDMA, kokaina, mefedron, ketamina, i cała masa nie znanych mi z nazwy rzeczy:)

raporty alores

kwas policja piekło

W lecie podczas mistrzostw świata w piłce nożnej odwiedziłem swoje ulubione miasto. 
Akurat odbywał sie mecz Holendrów z Hiszpanami, wraz z moim kuplem poszliśmy do knajpy do jego znajomych wspólnie obejrzeć mecz. A że na boisku działo się sporo, wlałem w siebie pare litrów piwska.
Po meczu jednak było nam mało więc udaliśmy się zapalić jointa i coś jezscze wypić do mieszkania jednego ze znajomych.
Na miejscu poznałem kilku ludzi, zaczęliśmy dalej pić, palić i od słowa okazało się, że jeden z nich posiada kwasy.
Dokładnie 'babe na rowerze'. Fakt, że byłem już dobrze napity sprawił, że za wszelką cenę chciałem go sobie wrzucić.
TU I TERAZ, mimo że wzsyscy w około odradzali mi ten manewr, uparłem się i go zarzuciłem.
Było koło 23. Po zarzuceniu dopaliłem skręta i czekałem. Pierwsze efekty pojawiły się po około 40 min, śmieszki - chiszki, rozmazany obraz, w pewnym momencie ludzie tam obecni zaczęli przypomninać moich znajomych z miasta, co ogólnie bylo zabawene, bo co jakiś czas przypominałem sobie, że to nie możliwe. Ogólnie wszystko przebiegało pozytywnei i nic nie zapowiadało horroru, który zbliżał się wielkimi krokami. Siedziałem sobie w swoim świecie, mamrotałem jakieś bzury, świat sobie pływał i było ok. 

Po pewnym czasie (od kiedy kwas wszedł nie jestem w stanie określać godzin) mój kumpel stwierdził, że czas mnie przetrwansportowac do jego mieszkania. Pomógł mi ubrać buty, bo sprawiało mi to cholerną trudność i wyszliśmy.
On szedł pierwszy, ja kilkanaście schodów za nim w krętej klatce. W pewnym momęcie zauważyłem, że idę, idę, idę, kręcę się w kółko po tych schodach, a ciagle jestem w tym samym miejscu. To wywołało u mnie lekki niepokój, i zastanowienie czy przypadkiem nie schodzę do piekła? Po chwili usłyszałem kumpla który mnie woła z dołu, żebym się pośpieszył. W pierwszej chwili całkowicie mnie to uspokoiło i przyśpieszyłem kroku, jednak zaraz po tym zadałem sobie kolejne pytanie, czy to na pewno aby jest on? Czy cos się pod niego nie podszyło żeby mnie zwabić?
Zacząłem sie dopytywać czy on to on itp, takie kwasowe pierdolenie. W końcu wyciągnął mnie z tej klatki za bluzę i wyszliśmy na powietrze jak ręką odjął. Skumałem co jest 5, kwas, ciemno, krzywa rozkmina, ale juz idziemy do niego, ja sobie pieprze głupoty oglądam świecące się reklamy i ogólnie spoko. Po drodze spotkalisy jeszcze jednego znajomego, chociaż nie byłem przekonany czy jest on prawdziwy czy to tylko wytwór mojej wyobrźni.
Strasznie się wlokłem, oglądajac wszystko, więc kumpel ciagle na mnie czekał i mnie wołał. I po raz kolejny pomyślałem że on moze nie być sobą tylko chce mnie zaciągnąć w jakieś "złe miejsce" więc co chwiel albo mu "uciekałem" albo dopytywałem się czy to na pewno on, bez przerwy z nieodchodzącym steresem. 
Niestety w pewnej chwili udało mi sie spierdolić na dobre.
I tak oto znajduję sie w środku nocy na obrzeżach miasta którego nie znam(zreszta jak bym znał to nie wiele by zmieniło) na mega kurewskiej fazie. Patrze na budynki wszystko sie rozsypuje, w około ani żywej duszy, mrok cisza i pustka, chodzę sobie po ulicach i oglądam świat który wokoło sie rozpada na malutkie cząsteczki. Jestem całkiem, sam, zaczynam rozumieć co się stało. Umarłęm, no kurwa umarłem i jestem jestem zawieszony w jakiejś przestrzeni. Co dziene wiadomość o swoim zgonei przyjmuję jak na taką nowinę nadzywczaj spokojnie. Zaczynam śmiać się w głos i krzyczeć "No kurwaa umarłem nie wierze, co za pojebana opcja!" W pewnej chwili na horyzoącie dostrzegam migoczące niebieskie światła. Pomyślałem że to pewnie karetka, i na pewno leży tam moje ciało, a fakt że jestem tutaj gdzie nei ma nikogo zawieszony w "miejskiej próżni" znaczy że jeszcze moge wrócić do ciała więc biegnę w strone świateł, ale nic to nei daje bo ciagle idę w miejscu, wydawało mi się że próbuję tam dojść wiele godzin. W końcu poddałem się. Światła zniknęly, zrobiło się mroczno, ale zaczęły pojawiać sie postacie. Smutne, blade, w białych ubraniach. Wszyscy podążają w jednym kierunku ze spuszczonymi głowami. Dociera do mnie ze idą na zatracenie, albo do piekła, więc staram się im pomóc. Podbiegam do jednej dziewczyny i proszę jej żeby nei szła w tamtą stronę, żeby zawróciła i poszła ze mną, niestty odmawia tak jak cała reszta. Załamuje mnie to. Kładę się na jezdni.
Nagle podjeżdża samochód, w środku piękne kobiety, alkohol, napierdala muza. Zatrzymują się koło mnie i mówią żebym wsiadał i jechał z nimi. Odpowiadam dalej leżąc na ulicy że nie dam sie nabrać na te diabelskie sztuczki i mają wypierdalać, powatarza się to kilkarazy. Nagle słyszę głos, znajomy głos, mój przyjaciel z innego miasta stoi na chodniku i woła mnie wraz ze swoją dziewczyną, abym szedł z nimi. Zrywam się z ulicy i po paru krokach w ich stronę dociera do mnie, że to nie możliwe, że akurat ten ziomek jest kilkaset kilometrów od tego miasta, więc krzycze do niego że również ma spierdalać bo nie dam się nabrać. Wyglądające cos jak mój ziomal odpowiada z uśmiechem, że tym razem mi się udało, i znika.

Nadjeżdżają auta, ja wyskakuje na ulicę kilka sekund przed jadące, bo przecież wiem że juz i tak jestem umarły wiec nic mi się nie stanie. Robie tak wielokrotnie, po czym zmęczony kładę się na środku ulicy i leże. Po jakimś czasie widzę ze zatrzymał sie kołomnie radiowóz. Pierwsza myśl"diabły chciały mnei skusić imprezą dupami w autach nei dałem sie to wysłali diabelską policje" Więc wale na leżąco buta w radiowóz! Z niego wyskakuje 2 policjantów, ja na równe nogi i atak na nich. Ponad 30 walczyli ze mną aby wsadzić mnie skutego do suki, gaz i wpierdol dostałem nieprzecietny. JEstem w suce skuty ,kurwa wiozą mnei do piekła, nie mam jak spierdolić. Miotam się po całej suce co oczywiście nie przyniosło efektów. Potem mam lekką lukę w pamięci, kolejne miejsce po suce to pomieszczenie, leże na podłodze pod stołem w kałuży krwi i śliny. Widzę pokój wyraźnie, z perspektywy podłogi. Pomarańczowe kafelki białe ściany, drewniany stól i dwóch policjantów. Nie moge zrozumieć dla czego nie jestem wstanie odciągnac z tyułu od siebie rąk. Próbuje wstać na kolana zeby nie taplać się w kałuży. Dostaje buta na głowe i znowu leże w swoich smakrach krwi i pakudnym zapachu gazu pieprzowego. Wywołuje to u mnie lęk. Patrze na policjanta, jego buty sie zmieniaja w takie "diabelskie" na głowie pojawiają rogi, Pytam czy ejstem w piekle. Policjant odpowiada ze w piekle to zaraz będę, i przypierdala mi z odległości paru centrymetrów gazem w oczy. Ból niesamowity, i w tej chwili widze to pierdolone piekło i ogień, Próbuje wstać i rozerwać kajdany(których założenia nei jestem świadom) miotam sie po podłodze. 2 policjant siada mi na staje mi na plecach, opuszcza spodnie i wali gazem po jajach. Drę mordę ile w lezie. Ta ich pierdolona zabawa trwa myślę około 30 min. Wkońcy piekło znika znowu leżę. Leżę w kostnicy, widzę lekaża z piłą, i słyszę rozmowę, że przywieźli mnie z wypadku i porszę rozciąć żebra. 'Lekarz' podchodzi włacza piłe, staram sie drzeć ale nie mogę wydobyć słowa, wszytko znika w momęcie dotknięcia. Pojawia sie to kilkakrotnie, w między czasie przed oczami przebiegają mi wizje wypadków śmierci ludzi tak jak bym w tym uczesniczył. 
Po chwili w drzwiach pojawia sie jakaś kobieta, mówie jej z podłogi że już ją widziałem. Ona spogląda na mnie, mówi że wie, i w tej chwili osówa jej sie głowa. Widziałem ją przed oczami w wypadku.
Zamykam oczy i intensywnie myslę o zmianie miejsca i czasu otwieram oczy leże. Austchwitz. Komora gazowa, trupy, próbuję znowy wstać, scenariusz sie powtaża but na szyje i gaz na twarz. Przed oczami latają mi demony, zjawy, widzę kurewsko straszne rzeczy. Staram się modlić, wtedy wszystko się na sila, hałas i przerażające wizje.
Przechodzi znowu leżę, otocznei się z mienia ale rozmawiam z głównym policjanto-diabłem, próbuje go uprosić żeby żęby dal mi pożyć jeszcze chociaż pare lat. Stanowczo odmawia. Pytam czy tak juz będzie wieczność?
Stwierdza że na to zasłużyłem i tak. Zasmuca mnie ta informacja ale i tak sie ciesze że nie jestem w ogniu piekelnym(gaz w oczy i na jaja wtedy wydawało mi się ze płonę). Postanawiam podjać ostanią próbę wstania i ucieczki, oczywiście kończy się z nowu butem w plecy i gazem na twarz. Leżę przed oczami przelatują jeszcze dziwne rzeczy, ale dalej nie świadom swojej faktycznej sytuacji, z perspekrtywy czasu mam kurewski żal do policjantów że "bawili" się moimi wizjami zamiast powiedzieć mi w prost że jestem na komendzie i mam leżeć póki sie nie uspokoje.
Ale cóż, za oknem zaczęło światać ja zacząłem pojmować że to wszystko prawda, i ze policjanci są policjantami polskimi nie diabelskimi. Mówie im ze juz ok, wiem wszystko. Zabierają mnie do szpitala, ponieważ "rozbiłem" sobie głowę podczas zatrzymania. Jadąc do szpitala za oknami suki widzę same kwiaty jak bym jechał przez wielki ogród, w szpitalu także wszystko trochę pływa. Ogólna wielka ulga, piekło juz za mną. Jednak dociera do mnie ze teraz czas na dołek. Po nocy w pielka ląduje na dołku, za napaść na funkcjonariuszy:) Nosz kurwa. Zabierając mi rzeczy w areszcie, inni policjanci dusili się biorąc moje ciuchy, i pytali "ile ty kurwa dostałeś tego gazu". Zdaje sie ze troche za dużo i trocę bez senus.

Finał akcji-Grzywna, wyrok w zawieszeniu, strach że coś zmieni się w mojej głowie po tej traumie ale jednak nie, zacząłem doceniać życie:), ograniczyłem używki poza MJ do praktycznego zera. A kwas, pojawi się pod moim językiem, ale nie w mieście nie w nocy, ale na ciepłej łące w lecie.
Pozdrawiam 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
22 lat
Set and setting: 
Totalny spontan przed zarzuceniem, rozluźniony alkoholem i skrętami.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Thc, metaamfetamina, amfetamina, MDMA, kokaina, mefedron, ketamina, i cała masa nie znanych mi z nazwy rzeczy:)
chemia: 
Dawkowanie: 
Kilka piw, kilka kieliszków, 3 jointy, 1 baba na rowerze:)

Odpowiedzi

Aż trudno w to uwierzyć. Z drugiej strony - piłeś alkohol, więc jak nic "podkolorował" przeżycia...

Pomimo iż z Twojej perspektywy musiało to być naprawdę straszne, to opis był całkiem śmieszny =D Zachowanie policji wręcz rażące, chamstwo na całego, ale cóż... tak to czasem bywa. Dlatego właśnie alkoholu nie będę łączył z niczym. W zasadzie to go nie piję i dobrze.  Współczuję przeżycia, ale przyzjanę, że mega ciekawe było i do tego z małym morałem między wersami, więc dobra robota autorze :)

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media