biwak-pierwsza podróż z psychodelikami
detale
raporty pierwszak
biwak-pierwsza podróż z psychodelikami
podobne
Biwak
Był rok 2013, wrzesień, byliśmy po dwóch miesiącach wakacji i nie mieliśmy co ze sobą
zrobić nadal czuliśmy wolność wakacji, jednak zaczynała się szkoła, dlatego chcieliśmy dobrze
zakończyć ten czas frywolnego życia. I tak wpadliśmy na pomysł żeby wziąć coś dobrego i
mocnego...
Propozycja na karton wyszła bardzo sytuacyjnie, ponieważ znajomy O. wracał właśnie z
Holandii z najnowszą dostawą, dlatego stwierdziliśmy, że to najlepsza opcja z pewnej ręki i to w
bardzo odpowiedniej cenie. Więc zaczęliśmy więcej nad tym myśleć i popytaliśmy się przyjaciół,
kto byłby chętny na takiego tripa, ale nie była to takie raz dwa, musieliśmy się z tym ukrywać i
pytać tylko zaufanych ludzi, bo po prostu nie chcieliśmy być oceniani, nieprzyjemnie
komentowani i szufladkowani, tylko dlatego że jesteśmy młodzi i chcemy próbować różnych
nowych rzeczy. Kiedy próbować takich rzeczy jeśli nie teraz ? Tak, było już postanowione, ja i O
dobraliśmy najbardziej zaufanych i odpowiednich ludzi (jeżeli można tak to nazwać :)) Do
naszej grupy dołączyli B i P. Podzieliliśmy się na dwa typy ludzi którzy pilnują i tych którzy będą
pilnowani, stwierdziliśmy że to odpowiednie, tym bardziej, że słyszeliśmy już dużo historii na
temat kartonów i nie były one zawsze najlepsze, więc każdy chętnie przystał na taką
propozycje. Przyszedł ten dzień, ogarnianie wszystkiego zajęło jakieś 4 dni i byliśmy już gotowi
na nasz pierwszy raz.
Teraz zostało nam tylko do ustalenia dokładny termin i miejsce. Pogoda była w tym
miesiącu ładna, jednak nocami temperatura dochodziła do okolic 14 stopni. Wykorzystując
ostatnie ciepło lata na pierwsze miejsce naszego tripa wyznaczyliśmy największy park w
naszym mieście.
Umówiliśmy się ze wszystkimi w wyznaczonym miejscu i razem dojechaliśmy do punktu
zero. Mieliśmy dylemat czy musimy się gdzieś schować, gdzieś po krzakach jak to zawsze
robiliśmy paląc gibony czy też nie, od razu to wszyscy razem zdementowaliśmy, ponieważ nie
robiliśmy nic nadzwyczajnego dla neutralnego przechodnia, który i tak bardziej był przejęty
swoimi myślami. Dlatego postanowiliśmy usiąść wszyscy razem w kółku na środku trawnika, po
zajęciu miejsca O. wyciągnęła kartony z torebki. B. Cały czas był przeciwny jednak nic już nie
mogło zmienić naszej decyzji i tylko pogodził się z tym co miało nastąpić. Wiedzieliśmy, że
musimy karton wsadzić sobie na dziąsło i trzymać przez kilkanaście minut , O. i P spalili fajke i
dzięki temu od razu mieli suche dziąsła. Podobno lepiej wtedy wchodzi, dla mnie to znaczyło że
musiałem suszyć dziąsła najzwyczajniej poprzez otwarciu buzi, ponieważ nie przepadam za
papierosami. Nie o tym marzyłem, no ale co się nie robi dla takich rzeczy. Gdy wszyscy byli już
gotowi, każdy wsadził po małym kartoniku wielkości paznokcia małego palca u stopy pod
dziąsło i czekaliśmy.. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia dlatego nie wiedzieliśmy nawet jak
długo trzeba czekać na pierwsze efekty.
Odczekaliśmy jakieś 15 minut i nic,oczywiście zaczeły się teksty typu, że to jakieś nie
działające gówno, jednak bardzo się myliliśmy. Po 30 minutach się zaczęło. Lekko, ale jednak.
Pierwsze efekty jakie poczuliśmy wszyscy razem było to o wiele lepsze widzenie(nazwe to
potocznie HD), wszystkie kolory były bardzo barwne i wyraziste, nawet w oddali liście na
drzewach przyjemnie poruszały się pod wpływem lekkiego i przyjemnego wiatru.
Rozmawialiśmy tak dalej, robiąc się głodni i spragnieni, mieliśmy tylko troche wody, co nie było
wystarczającą ilością dla nas wszystkich. Dlatego poszliśmy do najbliższego sklepu Tesco.
Wtedy poczuliśmy najmocniejsze efekty zmiany i odziaływania kolorów, ja z P poszliśy do
łazienki się odlać, po drodze mijaliśmy mnóśtwo kolorów na które nie mogliśmy nie zwracać
uwagi, bo był to widok nietuzinkowy. Chodziliśmy jednak dosyć normalnie tylko że troche
wolniej i z zaciekawioną miną, ponieważ wszystko wyglądało inaczej niż na codzień. Po
powrocie z łazienki, wszyscy byli gotowi by iść gdzieś dalej.O.i B kupili jeszcze po jakiejś
pizzerance ,jednak jedzenie mi nie smakowało. Cel naszej podróży był kompletnie nieznany
jednak wszyscy zgodnie szliśmy w tym samym kierunku. Czułem jakbysmy mieli wszystko
ustalone, a tak naprawde szliśmy i szliśmy. Idąc tak w nieznane, cały czas opowiadałem B o
czymś, nie pamiętam o czym, jednak to nie jest najważniejsze, ważniejsze było to co wtedy
czułem, a tego nie czułem nigdy wcześniej, ani później, widziałem siebie całego i wszystko
dookoła siebie poprzez perspektywe zza głowy i 3 m do góry, tak jak w grach komputerowych
typu GTA. Patrząc tak na siebie czułem się jak lektor swojej podróży i czułem, że mówie bardzo
mądrze i zrozumiale (później okazało się, że mówiłem normalnie, jendak dla mnie było to co
innego).Po 10 minutowym spacerze natrafiliśmy na łąkę z bardzo wieloma i pokręconymi
kępkami trawy. Wydawały mi się idealnie pokręcone i łączące się w logiczną całość, wypełniały
się i składały w idealną harmonie, mogłem na nie patrzeć przez 10 minut i nadal byłby ciekawe.
Każdy był w dobrym humorze. Znowu usiedliśmy w kręgu i opowiadaliśmy o dotychczasowych
przeżyciach, cały czas myślałem o bardzo trudnych egzystencjalnych problemach. Czułem że
jesteśmy strasznie małymi istotami mało znaczącymi, jednak mogącymi zrobić coś
wielkiego.(oczywiście było tych tez o wiele więcej) Robił się już powoli wieczór i wpadliśmy na
pomysł, żeby wrócić do domów zabrać ciepłe rzeczy i namiot. Tak jak powiedzieliśmy tak
zrobiliśmy, byliśmy bardzo dobrze zorganizowani , pewnie przez kartony.
B. wrócił do swojego domu, P. też, a ja z O. pojechaliśmy do mnie. Wszyscy zabrali
potrzebne rzeczy i ponownie spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu. Jak wróciłem do domu
napotkałem jeszcze na moje koleżanki które chwile z nami pogadały, jednak musieliśmy się
szybko rozstać, ponieważ nie mieliśmy zbytnio czasu. Co było dziwne, nie zorientowały się że
kartony teraz nami władały. Po pożegnaniu zaczęliśmy razem kierować się do wyznaczonego
miejsca. Podczas spaceru mieliśmy ciekawe rozmowy, jednak już ich nie pamiętam. Ogólnie to
cały czas prowadziliśmy ciekawe rozmowy, umysł po kartonach się otwiera i wszystko dotych
czasowe widzimy inaczej i odczytujemy to z innej perspektywy, można zauważyć, że w życiu
robimy dużo błędów i można by postąpić inaczej, przepełniała mnie mądrość, olbrzymia
mądrość, według mnie bardzo ciekawe przeżycie. Po spotkaniu się ze wszystkimi dołączył
jeszcze jeden kumpel W.
Dojechaliśmy na łąkę, zaczynało się robic ciemniej, dlatego
szybko rozłożyliśmy namiot i wszystkie rzeczy wsadziliśmy do namiotu. Ja, O. i P. Wzieliśmy
jeszcze po 10-20 tabletek aco. Z kumplem się skotnaktowaliśmy i powiedział, że dokładnie nie wie
co się stanie, ale i tak to zrobiliśmy(potem okaząło się bardzo dobrym połączeniem). Gdy
zrobiło się już ciemno i po słońcu zostały tylko wspomnienia, spojrzałem na niebo, i ujrzałem
najpiękniejszy widok w moim życiu, na niebie było z milion gwiazd, wszystkie ruszały się i
zostawały po sobie smugi i na nowo, jakby urządzony specjalnie dla mnie olbrzymi pokaz
fajerwerków, poprostu rzecz nie do opisania. Ja z W. i B.poszliśmy po drewno do pobliskich
działek, jednak ja nie dałem rady, wchodzić na osobne działki, ponieważ to połączenie miało w
tamtym momencie osiągneło apogeum i musiałem odpocząć, oni poszukali drewna, a ja
siedząc sam pośrodku działek w nocy zacząłem widzieć różne dziwne kształty przed oczami i
głosy. Przez chwile byłem wystraszony, ale poddałem się temu i było już ok.Wszystkie odgłosy
i obrazy przyjmowałem, za dużo nie komentując. Po 15 minutach przyszli po mnie B. i W.
oznajmiając, że są gotowi do powrotu. Gdy doszliśmy do naszego biwaku rozpaliliśmy małe i
niemrawe ognisko, które nadało niesamowity efekt wśród mgły która naszła nas z nienacka,
widoczność mieliśmy tylko na jakieś 5-10 metrów. Tak słabo palące się ognisko każdemu z nas
oświetlło twarz w typowy mroczny odcień, jednak i tak ogień dawał nam troche ciepła. Po
wielugodzinnych rozmowach i przeżyciach poszliśy spać.
Rano czuliśmy się bardzo dobrze i mieliśmy dobry humor, na pewno nas to zbliżyło.
Podsumowując , było to przeżycie bardzo ciekawe, jednak nie czuje że muszę często to brać,
jednak jeżeli będzie dobra sytuacja żeby to powtórzyć to się nie zawaham, ponieważ nie widzę
w tym negatywów, a plusy, plusy są, tyle że trudne do opisania, po prostu inaczej spojrzysz na
inne rzeczy, najlepiej spróbować samemu, jednak nikogo nie namawiam, bo karton, to jednak
karton.
- 14634 reads
Comments
Hmmm... Albo zmarnowany
Hmmm... Albo zmarnowany potencjał kartona, albo po prostu zbyt skromny opis samego tripa (w tym drugim wypadku - może pokuś się o jego rozwinięcie). Zauważ, że opis odczuć zaczyna się mniej więcej w połowie tekstu i jest raczej dośc pobieżny, jakbyś odwałał pracę domową na polski, a nie opisywał pierwsze doświadczenie psychodeliczne.
Przykro mi
Wiem, rozumiem o co ci chodzi, tylko było to rok temu i dokałdnie wszystkiego nie pamiętam, ale postaram się spotkać ze znajomymi i razem to jakoś poukładać.