dzień do tyłu
detale
dzień do tyłu
podobne
substancja - 600mg tramadolu z kapsułek tramalu, doustnie
s&s - zwyczajny wieczór, łożko, komputer
exp - z tramadolem to drugi raz, wcześniej był poltram, ale praktycznie nie zauważyłem jego działania.
data:2006
W poniedziałek wieczorem dowiedziałem się, że dobra koleżanka w domu 12 kapsułek przeterminowanego tramalu i chętnie mi je odda. Dnia następnego odebrałem je i wieczorem, około godziny 21 zacząłem konsumować. Na pierwszy ogień poszło 250 mg. Siedziałem przy komputerze, rozmawiając o dupie maryni na hajpowym kanale irc. Odbywało się tam coś na kształt głosowania na nowego operatora kanału i sam w tym głosowaniu brałem udział, co było chyba jedynym powodem dla którego siedziałem przy komputerze dosyć długo.
Po jakiejś godzince poczułem subtelne działanie tramalu, trudno mówić tu o jakiś konkretnych efektach, jednak dało się zauważyć delikatne zmulenie, czy oszołomienie, dosyć przyjemne. Załadowałem kolejne 250 mg. Poprzednia dawka wciąż nabierała mocy, po jakimś czasie zaczęła wchodzić druga. Zauważalne efekty - poczucie braku problemów, czerpanie radości z samego faktu siedzenia przy komputerze, rozluźnienie ciała, przyjemne ciepło. Pojawiło się też swędzenie w okolicach potylicy, klatki piersiowej i brody, jednak dosyć mało uciążliwe. Doskonale rozmawiało mi się przez gg - trafiłem na przyjemnego rozmówce, który rzeczowo przedstawiał swoje argumenty i przyjmował moje, rozmowa toczyła się na temat wrzucania narkotyków do jednego worka.
Coraz bardziej potęgowało się uczucie bezmyślnej przyjemności, napisałem na ircu żeby śpieszyli się z tymi wyborami bo zaraz usnę. Dojadłem jeszcze 100 mg, po czym zacząłem powoli odpływać. W końcu stwierdziłem że nie ma sensu dalej walczyć z narastającym rozleniwieniem i sennością, położyłem sie więc do łóżka. Leżało się ekstremalnie przyjemnie, nie wiem czy o czymkolwiek myślałem, chyba było mi zbyt dobrze. Szybko zasnąłem.
Obudziło mnie zapalone w korytarzu światło i rozmowa moich rodziców. Czułem sie wypoczęty i wyspany, stwierdziłem więc, że chyba czas wstawać do szkoły. Złapałem telefon, żeby sprawdzić ile czasu jeszcze mogę poleżeć - i tu nastąpił szok. Była godzina 2.00, tak więc spałem niecałe dwie godziny i wcale nie był czas na wyjście z domu. Położyłem się wiec, przykryłem szczelnie kołdrą i próbowałem zasnąć - nic z tego. Do godziny 7 na przemian czuwałem i zapadałem w drzemkę, wciąż czułem się oszołomiony tramadolem, było mi ciepło i przyjemnie, jednak pojawił się niepokój - chciałem do rana być w miarę trzeźwy. Zastanawiałem się nad TR które czytałem, próbując dojśc jak długo tramal może działać, jednak nic nie mogłem sobie przypomnieć.
Około godziny 5 zachciało mi się oddać mocz, wstałem więc - i tu uwaga - przewróciłem się na łóżko. Równowaga totalnie rozjebana. Wstałem ponownie, podtrzymując się szafy i ścian, doszedłem jakoś do WC. Zanim usiadłem na białym tronie, wiedziałem już, że na sikaniu się nie skończy, gdyż dopadły mnie mdłości i nieodparta potrzeba wymiotowania. Spaw, siku, łóżko. Spaw. Łóżko. Spaw. Łóżko.
Około 7 wstał ojciec, powiedziałem, że źle się czuje, że rzygałem w nocy i nie idę do szkoły. Około godziny 10 ojciec przyniósł mi coś do jedzenia. Zjadłem ze smakiem, jednak już po godzinie oddałem wszystko do białego ucha. Z godziny na godzinę widziałem jak słabną efekty działania tramadolu - coraz ostrzejszy wzrok, coraz mniejsze zamotanie psychiczne. Jednak wciąż utrzymywał się bardzo denerwujący efekt - za każdym razem, kiedy próbowałem zmienić pozycję z leżącej na dowolną inną - pojawiały się mdłości i wymioty. Dopiero około godziny 23 udało mi się usiąść przy komputerze bez problemów. Uświadomiłem sobie, że prawie nic nie piłem przez cały dzień, wypiłem więc szklanke wody, pogawędziłem o czymś na #hyperreal i poszedłem spać. Teraz, to jest 37 godzin po zażyciu pierwszej dawki, wciąż nie czuję się do końca trzeźwy, jednak wydaje mi się że mógłbym iść do szkoły i wytrzymać tam te 7 godzin.
Podsumowując - tramadol zadziałał na mnie bardzo mocno (bo i dawka była bardzo duża jak na osobę z zerową tolerancją), trzymał długo. Początkowa faza była ekstremalnie przyjemna, jednak dalsze jej części zbyt obfitowały w problemy żołądkowe. Myślę, że mógłbym polubić tramadol, jednak w zdecydowanie mniejszych dawkach.
- 28343 odsłony
Odpowiedzi
500-600
to nie miłe dawki jak mi się wydaje i z tego co czytam. Ja pierwszy raz wrzuciłem w siebie 400mg i do tego MJ (napisałem o tym TR) i było super. Przy 400mg pozostanę, póki działa dobrze. Twój TR dobrze obrazuje efekty zażycia tramadolu ale nie potrzebnie brałeś 600, bo po 400mg byłoby równie przyjemnie a obyłoby się bez mdłości i wymiotowania. pozdro
Jestem panem swojego JA
Życie po życiu
Interesują Cię zagadnienia związane z "życiem po życiu" odwiedź stronę http://smierc-zycie.com
moglbys ktos podac nazwe
specyfikow oraz ceny oraz wymagania(recepta?)bezplatnie?