muzyka dziełem sztuki
detale
raporty someguy
muzyka dziełem sztuki
podobne
Ok. 23 zarzuciłem pół blottera 220ug. Obawiałem się, że pełny może mnie za bardzo pozamiatać, a wcześniej brałem też tylko 110. Byłem sam w mieszkaniu. Na pierwsze efekty czekałem do około 24. Ogólna zmiana nastroju na bardziej pozytywny, chęć rozmowy.
W okolicach 00:30 włączyłem album Infected Mushrooms Vicious Delicious, który okazał się być niewyobrażalnym przeżyciem. Do tego właśnie nawiązuje tytuł. Może nie chodzi tu już tak bardzo o ten album, ale o to, jak pięknie brzmiała muzyka. Zamknąłem oczy i dałem się ponieść. Stwierdziłem, że muzyka jest arcydziełem. Usłyszałem to co słyszą osoby tworzące muzyke, można powiedzieć, że połączyłem sie z nimi duchowo. Zrozumiałem, że piękno muzyki może dla niektórych być narkotykiem, formą ekstazy, ucieczką od codziennego życia, przepełnionego nieraz szarością i trudami. Słyszałem każdy pojedynczy dźwięk, każdą nutę, tak wyraźnie, że byłbym w stanie oceniać ją w skali od 0 do 100, gdzie prawdopodbnie każda otrzymała by ode mnie najwyższą notę, ponieważ każda jest swoistym arcydziełem dla jego twórcy. Ja w tym momencie czułem się zjednoczony z twórcami tej muzyki, tak więc nie mógłbym wystawić niskiej oceny. Euforia była nie do opisania. Oczywiście w między czasie dostrzegałem oddychające obiekty, wszystko w pokoju żyło. Każda rzecz wydawała się być formą życia. Owoce były niejako darem od świata, natury, przez który mogę wzmocnić swoje siły witalne i napełnić się energią podczas tej podróży wgłąb mojego umysłu.
01:30 Po albumie włączyłem swoje ulubione kawałki, będącymi doświadczeniem, którego nie da się wyrazić słowami. Moje ciało nie mogło zaprzestać ruszać się w rytm muzyki, a ja miałem wrażenie jakbym był na imprezie życia! Zastanawiałem się w międzyczasie nad różnymi aspektami, np., że wszsystko w życiu trzeba analizować, aby dojść do jakiegoś sensownego wniosku. Ja w moim doświadczeniu analizowałem muzykę, delektowałem się nią i wprawiałem w nastrój określający przeze mnie wówczas jako najwyższy stan uniesienia. Uświadamiałem sobie, że to kwas jest moim przewodnikiem, słuchawki komunikatorem, a muzyka doświadczeniem. Wszystko tworzyło spójną całość. Doszedłem do wniosku, że każdy powienien robić swoje. Ja robie swoje poznając muzykę, kwas robi swoje umożliwiając mi to, a tak samo reszta ludzi, niech robi to co kocha, co lubi najbardziej. Dopiero wtedy, osoby robiące to co kochają, będą spełnieni, a dzieląc się tym z innymi, będą w stanie prawdziwie pomóc ludziom w ich problemach.
04:00 Około czwartej włączyłem ponownie płytę Vicious Delicious, ale miałem już nieco dość. Prawdopodobnie wcześniejsza długotrwająca euforia mocno mnie zmęczyła. Wtedy przyszedł czas na Inlakesh. O to było mistyczne doznanie. Czułem się zjednoczony z dźwiękami natury, z wodą, z lasem, z ptactwem, ze staropradawnymi pieśniami i z każdym, nawet najmniejszym stworzeniem. To było uspokojenie umysłu po tej całej fali szczęścia. To było coś w rodzaju detoxu dla ducha. Miałem poczucie, że jestem gdzieś daleko w dżungli amazońskiej, a świat ten otacza mnie całego, dając uczucie wolności i pojednania.
06:00 Poszedłem spać, bo już nawet relaksujące dźwięki Inlakesh wydawały się męczące, poza tym czułem ucisk od słuchawek, po tylu godzinnym transie. Myśli kumulowały się i musiałem wybierać o czym chce myśleć, jaką kwestwię warto rozważyć. Były momenty gorąca i chłodu.
Podsumowując, trip ten dał mi możliwość wcielenia się w twórców muzyki, którzy czerpią z niej największą przyjemność i szczęście. Muzyka jest potężnym "środkiem", bez którego życie z pewnością nie miałoby sensu. Pozwala uwolnić ciało i ducha i dostarczyć wielu niezapomnianych emocji i chwil. Daje możliwość odpłynięcia, wejścia w stan dziwnej metamorfozy i spojrzenia na wiele rzeczy z całkowicie innej perspektywy.
- 11617 odsłon
Odpowiedzi
Fajny raport bardzo wciagajacy
Robisz druga część ? Możesz odpowiedzieć jako leczący się psychotropami czym różni siędepresja od uzależnia od drug'ów?
piksa
...
Miał być to komentarz do poprzedniego TR o badtripie po kwasie przepraszam !
piksa