Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

przygotować się na koniec

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
100 łysiczek lancetowatych, przepalane ziołem i 1 balonik z syfony będący zapalnikiem całej sytuacji
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Przed tripem wydawało się że idealny. Mieszkanie kolegi, 4 triperow + właściciel mieszkania i jeden postronny(oboje byli pijani w 4 dupy). Ulewa na zewnątrz
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Lsd, lysiczka lancetowata, changa dmt, marihuana, mdma, alkohol, 2cb, kokaina, amfetamina (wszystko oprócz marihuany przyjmowane bardzo okazyjnie i nie często)

przygotować się na koniec

20+1h zarzucenie 100 grzybów i wypalenie jointa 

21+1h odczuwalne pierwsze efekty, pływający obraz, śmiech ogólnie dobra atmosfera 

22 gdzieś koło tej godziny postanowiliśmy nabić balonika z syfonu, na głowie już lekki rozpierdol ale ciągle stabilnie. Po przyjęciu balonika zaczyna się totalna jazda w mojej głowie. Palimy jeszcze jointa i wtedy Nie mogę ogarnąć najprostszych rzeczy, jednocześnie wpadłem w pętle czasową. Sytuacja była tak słaba, że reszta ziomkow nic kompletnie nie zauważala i tylko ja uświadomiłem sobie, ze wszystkie rzeczy które wykonuje każda osoba powtarza się co kilka-kilkanaście minut. Zaczęło mi to strasznie ryć banie bo, grzybki sprawiły u mnie totalna amnezje. Nie wiedziałem który jest rok, dzień tygodnia kompletnie nic. Nie rozumiałem zupełnie co do mnie mówi reszta. Słyszałem, że ktoś coś do mnie mówi ale kompletnie nie mogłem zrozumieć znaczenia tych słów jakby ktoś mówił do mnie w innym języku. Wtedy pierwszy raz zapytałem reszty czy to możliwe że utknąłem w czasie. Byłem świecie przekonany, że mój mózg sprawił mi taki psikus i zostanę w tej sytuacji już na wieki i nie będzie się dało od niej uwolnić.(właściwie to wtedy nie wiedziałem czy moje cialo jeszcze żyje, czy to już nie jest po prostu mój umysł po śmierci) przy czym trzeba pamiętać że kompletnie zapomniałem o tym że przyjąłem 2h wcześniej dawkę 100 grzybów :p myśli skierowały się w stronę rodziny, że jak ja im się teraz pokaże i jak będę normalnie funkcjonował, skoro nie umiem kompletnie odpowiadać na nic, prócz jakiegoś bełkotu. Doszło do takiej sytuacji, że myślałem że ja zamknięty w swoim umyśle i normalnie myślący, będę w świecie fizycznym zwykłym debilem który się cofnął do poziomu 2 latka. Tak bardzo chciałem się od tego uwolnić że 3 krotnie jeszcze co jakiś czas powtorzylem pytanie czy na serio nie da się utknac w czasie.

23+1h przekonywali mnie, ze nie i już prawie im uwierzylem, az tu nagle jeden ziomek wyskakuje z tekstem "ja pierdole na prawdę utknelismy w czasie" i wtedy zaczęły się najgrubsze jazdy jakie przeżyłem. Można powiedzieć że porozumiewalismy się telepatycznie bo nikt nie powiedział tego wprost przez jakiś czas(dopiero rozmawiając po paru dniach się utwierdzilismy w tym mówiąc co kto miał wtedy w glowie), ale każdy z nas uważał że jedynym uwolnienie z tej pętli którą nawet zacząłem uważać za niebianski czyściec, jest śmierć. Pogoda była deszczowa a najebany w 4 dupy właściciel mieszkania spotegowal całość sytuacji zamykając drzwi na klucz, bo stwierdził że on nas nigdzie nie puści jak tak leje a my jesteśmy zgrzybieni xd ogólnie był gruby rozpierdol bo szukaliśmy jakiegos uwolnienia z tej sytuacji jednocześnie z całych sił walcząc z myślami o tym że ktoś musi umrzeć żeby się to skończyło. Dostałem wizji jak wygląda mój pogrzeb i cierpienie mojej rodziny i wszystkich znajomych którzy oplakiwali moja śmierć przez głupotę, stąd pojawiła się irracjonalna siła na walczenie z tą sytuacją bez konieczności śmierci kogokolwiek. Początkowo myślałem że to ja ale później los wypadł na kolegę który zrozumiał, że to nie ja, tylko on musi umrzeć żeby się to skończylo.Całość jeszcze bardziej nakręcił właściciel (nie znał powagi sytuacji) mówiąc że jak dla niego to możemy się nawet pozabijac wszyscy haha doszło do tego że próbowaliśmy wyrxgac grzybki we 4 nad jednym kiblem wkładając nie 2 palce a całe ręce do buzi i jedyne co udało mi się zwrocic  to dosłownie 1 może 2 grzybki xd później ziomek jako jedyny narzygal do miski z odległości jakiegoś metra, nigdy takiej fontanny niew widziałem. 

24+20m właściciel ublagany przez nas otwiera nam drzwi. Zaczął się wtedy taki chaosż, że wszyscy się gdzies rozbiegli po osiedlu a on gonił za wszystkimi i próbował nas ściągnąć Do mieszkania. Nagle przebudzilem się jak idę z jednym ziomkiem ulica w stronę stojącego na światłach auta. Wydawało mi sięż, że wokół auta jest co najmniej z 10 osób. Ziomek prowadził mnie pod rękę i wyjechał z tekstem. "Przykro mi że to tak musiało się skończyć ale już nie ma odwrotui" i szliśmy wstronę tego śś wiatła,  nagle się opamietalem i zatargalem go siła z powrotem do mieszkania 

24:20+1h jesteśmy sami w mieszkaniu bo właściciel z postronnym szukają 2 pozostałych triperow wtedy będąc już kompletnie wykończeni psychicznie postanawiamy zadzwonić na pogotowiea, ale nie możemy sobie przypomnieć żadnego numeru alarmowego. Kończy się to tym, że ziomek dzwoni do mamy i się z nią żegna. Powiedział jej ze zjadł grzyby i czujęż, że jak zaśnie to już się nigdy nie obudzi. Chcieliśmy jej podać adres gdzie nas szukać ale kompletnie nie wiedzieliśmy w jakiej miejscowości jesteśmy. Przeprosił ja i się pożegnał w tej chwili wrócił właściciel mieszkania i wyrwał nam telefon z ręki. Zadzwonił do siostry tegochłopaka,  żeby powiedziała mamie że wszystko git i się tylko bimberkiem najebalismy xd po tym było już tak grubo, że myślałem że zeswiruje. Próbowaliśmy zasnąć ale jednocześnie nie chcieliśmy zasypiac bo z tyłu głowy była myśl, e już nigdy więcej się nie obudzimy. Wtedy leżąc tak z zamkniętymi oczami przeszło mi przez myśl "debilu przecież jadles grzybki, to tylko wkrętka, nic takiego się nie dzieje bo to tylko grzybki nas wkrecaja i się z nas śmieją bo wierzymy w to". Po tej myśli podnosze głowę otwieram oczy i cała faza schodzi jak ręką odjął. Nie mam już żadnych hulcynacji, świat nie pływa i dopiero wtedy widzę jaki jest rozpierdol na mieszkaniu. Ubrania, buty wszędzie porozrzucane krzesła i stoliki nie na swoich miejscach ogólnie jeden wielki chaos. Nigdy nie poczułem takiej ulgi jak wtedy. Udało nam się wyjść w 3 z tego a ziomkowi który dzwonił do mamy musieliśmy tłumaczyć przez kolejne 2h że to tylko wkrętka i wszystko będzie dobrze. Przeżycie mimo tak konkretnego badtripa uważam na plus. Dało duża nauczkę że życie warto kochać. Nawet jeśli nie ze względu na nas samych to na bliskie nam osoby. Nie można myśleć egoistycznie w zyciu, bo robiąc głupoty sprawiamy cierpienie nie tylko sobie, ale naszym bliskim którym na nas zależy. Podczas badtripu wszyscy zgrzybieni mieli konkretną amnezje nie pamiatejac kompletnie nic oprócz swoich imion, zapomnieliśmy nawet to że zjedliśmy. 

 

Napisane dość chaotyczni, za co przepraszam, ale do tej pory te wspomnienia wywołują u mnie emocje i aż ciary przechodzą jak sobie przypominam cała sytuacjęq

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Przed tripem wydawało się że idealny. Mieszkanie kolegi, 4 triperow + właściciel mieszkania i jeden postronny(oboje byli pijani w 4 dupy). Ulewa na zewnątrz
Ocena: 
Doświadczenie: 
Lsd, lysiczka lancetowata, changa dmt, marihuana, mdma, alkohol, 2cb, kokaina, amfetamina (wszystko oprócz marihuany przyjmowane bardzo okazyjnie i nie często)
Dawkowanie: 
100 łysiczek lancetowatych, przepalane ziołem i 1 balonik z syfony będący zapalnikiem całej sytuacji
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media