Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

pierwszy dotyk psychodeli

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
Karton 1,2mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Ekscytacja,chęć spróbowania psychodelików,otwartość na nowe doznania,idealne otoczenie(piękny,słoneczny dzień wiosny i dwóch najbliższych znajomych obok siebie)
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
MJ,etanol,nikotyna,kofeina,haszysz,dxm,kodeina,morfina,4mmc,3mmc,4cmc,MDMA,pentedron,amfetamina,pseudoefedryna,gałka muszkatołowa

raporty young.morrison

pierwszy dotyk psychodeli

 Tego dnia wstałem nadzwyczaj chętnie.Od dwóch dni,kiedy w ręce wpadły mi dwa kartony z 25b-nbome,byłem mocno podekscytowany.Właściwie było to moje pierwsze doświadczenie z typowym psychodelikiem,a już od dłuższego czasu czułem potrzebę poszerzenia horyzontów narkotycznych o te substancje.Przez ten czas posiadłem sporo wiedzy teoretycznej i starałem się jak najlepiej poznać substancję.Skutkiem tego wiem,że niezwykle istotne są set&settings.Tak więc,zadbałem o nie bardzo dokładnie - wybrałem ładny,słoneczny,wiosenny piątek w domu przyjaciółki(N) oraz poprosiłem kumpla(K) o(trzeźwe)dotrzymanie nam towarzystwa.

Rano przed tripem umysłu nieskalałem nawet kawą,jedynie lekkim śniadaniem o smaku rosnącej ekscytacji nowym doświadczeniem ;) Gdy dotarłem do domu N,pogadaliśmy chwilę i z niecierpliwością oczekiwaliśmy K,który robił nam za Tripsitter'a.Gdy tylko dotarł,wraz z N umieściliśmy gorzki karton na dziąśle,po 15 minutach pod język,by w końcu połknąć go i czekać na efekty.Te zaś przyszły szybciej niż sądziłem.Już po 20 minutach od połknięcia ciało zareagowało w podobny sposób do stanu przed wejściem molly,mianowicie drżenie ciała,zimny pot i jednocześnie podwyższona temperatura.Przed oczami zaczęło robić się jasno.Wszystko zdawało się być lekko zamglone,a serce zaczynało bić szybciej.W tym właśnie momencie poczułem rosnący niepokój oraz,że powoli tracę pełną kontrolę.Spojrzałem na telefon i wtedy dostrzegłem pierwsze zmiany wizualne - tapeta delikatnie się poruszała,a ikony nabrały wielowymiarowości jednocześnie lejąc się po ekranie gdy próbowałem skupić nań wzrok.Podniosłem głowę.Światło było ciepłe,kolory mocno wyostrzone,a na ścianach dostrzegalne fraktale,wszystko to w otoku przejaskrawionej mgiełki,która unosiła się w salonie(być może był to po prostu unoszący się kurz w świetle słońca).Po chwili gdy patrzyłem na tapety na ścianach,symbole na nich zaczęły się ruszać.Ruchy te,były już mocno dostrzegalne i co jakiś czas przytłaczały swoim nasyceniem/ilością.Mniej więcej w tym momencie same zmiany wizualne i lekki bodyload zmieniły się w zupełnie inny wymiar percepcji.Mimo,że wówczas udawało mi się odnaleźć słowa,jakie mogą opisać ten stan,to obecnie nie potrafię.Zmysły były niesamowicie zintensyfikowane,a widzieć zdawało się nie tylko oczyma.

Niesamowicie podekscytowany spacerowałem po dużym domu N przyglądając się każdej rzeczy.Każda rzecz bowiem stała się nadzwyczaj interesująca,piękna i odczuwalna nie tylko wzrokiem,a jak gdyby szóstym zmysłem.Bądź połączeniem wszystkim pięciu zmysłów w jeden wielowymiarowy,wyczulony i klarowny.Miałem również teorię,że zwrócona została mi świadomość dziecięca,gdzie wszystko co mnie otaczało było fascynujące,nowe i owiane tajemnicą.Gdy spacerowałem coraz trudniej było myśleć,a właściwie myśleć słowami i obrazami.Pojawiły się myśli emocjonalne,pojąłem wtedy,że umysł potrafi myśleć uczuciami- bez zbędnych i zniekształcających uczucie słów.Normalny sposób myślenia wydawał mi się wtedy wyjątkowo prymitywny i zapragnąłem "uczynić z siebie nadczłowieka" ucząc się nowego sposobu myślenia.Zafascynowało mnie to.

Mija dopiero 30 minut od pierwszych efektów- czas wyjść na zewnątrz.Ujrzeć świat w nowy sposób.Wychodzę z N,cały czas dzieląc się odczuciami,choć ciężko było dobierać słowa i się skoncentrować.Opieramy się o balkon.W tle cały czas odczuwam muzykę,dopiero po chwili orientuje się,że są to dźwięki otoczenia zlewające się w różne melodie.Coś pięknego,szczególnie gdy w tej chwili patrzysz na wielki trawnik,który faluje,zmienia się w morze,a drzewa wokół niego pną się do góry niczym kobra w tańcu przed zaklinaczem.Spoglądam wyżej,widzę pola i lasy na górkach,one oddychają.Cały otaczający mnie krajobraz oddycha,jednym rytmem.Spoglądam jeszcze wyżej- po niebie kręca się fraktale,a chmury tworzą niesamowity światłocień i zdają się mienić w różnych kolorach.Od tej chwili wiem(po prostu),że tutaj na zewnątrz będzie mój azyl - miejsce,które pomoże gdy zrobi się zbyt mocno.Wciąż na dworze,rozmawiam z N.Jest równie zachwycona,choć momentami ją przytłaczało.Gadamy o odczuciach,ale nagle orientujemy się,że romowa jest zbędna.Potrafimy "czuć się" nawzajem.Wiemy co oboje mamy na myśli i o czym chcieliśmy powiedzieć bez żadnych słów.Rozjebało mnie.Byliśmy w tripie razem,przeżywając wszystko w podobny sposób.Leżący na kanapie w domu K,był jedynym elementem,który przypominał nam o rzeczywistości.Taki swoisty łącznik,jak wtedy to odczuwaliśmy.Wraz z N zaczeliśmy rysować i znów ogarnęło mnie szczęście- tak jakbym odzyskał dziecięcą wyobraźnię.W myślach mógłbym wykonać szkic,a potem przenieść go na papier.Mimo tego zrobiłem tylko kilka kresek i wspólnego indianina z N,gdyż sama kreska rysowana ołówkiem mieniła się kolorami i była niezwykle realistyczna.Jak gdybym tworzył materię.

Wyszedłem z salonu,aby pobyć sam ze sobą.Psychodela była mocna,wręcz przytłaczająca,wystarczyło sprowokować myśli by zaraz dojść do wniosku,że jestem niczym.Każda myśl wyrasta z nicości,gdyż nie czuję mojego ciała,choć mogę go zobaczyć i nie mogę zdefiniować czym jest mój umysł,choć myślę.Moja osoba umierała.Świadomosć była niezależnym od ciała tworem,którego nie sposób nazwać,być może "dusza" jest dobrym określeniem.Po psychodeliku im bardziej starasz się odzyskać kontrolę i "wrócić" tym jest gorzej i uświadamiana jest ci twoja niemoc.Dlatego najbezpieczniej dać się ponieść.Patrząc w lustro,wydobyłem całą swoją brzydotę oraz niską wartość ciała jako elementu osoby.Podczas tripu patrzyłem wnętrzem,całkowicie zapominając o ciele,które wydawało się wtedy naprawdę nieistotne i brzydkie.Nadal patrząc w lustro co jakiś czas przestawałem poznawać osobę,która w nim była.Uśmiechała się,gdy ja sam tego nie robiłem.W tym momencie zgasiłem światło i zdawałem się być w wielu wymiarach jednocześnie,całkowicie już pozbawiony udręki ciała bo go nie widziałem.Zagłebianie się w ten swoisty fraktal świadomości stało się coraz bardziej przerażające,nie byłem gotowy.Zapaliłem światło i wróciłem do N i K.

Dalsza część tripu to na przemian siedzenie w salonie i wychodzenie na zewnątrz gdy zrobi się przytłaczająco.Wizuale wciąż bardzo intensywne,niemal wszędzie wokół coś się kręciło,ruszało,falowało lub zlewało.W pewnym momencie używanie słów do rozmowy staje się wręcz niemożliwe,więc dajemy ponieść się nowemu sposobowi komunikacji- prawdziwy ekumenizm dusz.W tym czasie K ogląda tv.Postaci na ekranie są zdeformowane,najczęściej groteskowo,odrzucają mnie brzydotą.Tak spędzamy koło 2 następnych godzin,czas niebywale się dłużył,gdy zdawało się,że minęło kilka godzin rozmyśleń i odbierania bodźców w rzeczywistości minęło kilka minut.To dość przerażające gdy zwraca się na to uwagę.Dlatego też warto się zrelaksować i skupiać na czymś innym.Przy końcu tripu ciało powoli daje o sobie znać.Gdy zwracam na nie uwage,czuje mocne bicie serca,lekkie duszności i osłabienie,ale po chwili wszystko ustaje,okazując się jedynie stanem umysłu."Powrót" do ciała jest jak powolny proces- coraz lepiej odczuwa się ciało,by w końcu całkiem powrócić do trzeźwego,monowymiarowego postrzegania.Naprawdę dobrze oddaje ten stan słowo "powrót".Wraz z N kończymy trip w tym samym momencie.Pozostają tylko ruchy,delikatne falowania obiektów i ból głowy.Ale też masa wrażeń i wniosków o samym sobie i otaczającym świecie.Dlatego doświadczenie uznaje za bardzo udane,szczegónie,że to pierwszy raz z nbome.Prawde mówiąc nie spodziewałem się tak głębszego działania,byłem przygotowany na wizuale itp ale całkiem sporo doświadczeń i myśli z tego wyniosłem.To chyba liczy się najbardziej ;)

 

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Ekscytacja,chęć spróbowania psychodelików,otwartość na nowe doznania,idealne otoczenie(piękny,słoneczny dzień wiosny i dwóch najbliższych znajomych obok siebie)
Ocena: 
Doświadczenie: 
MJ,etanol,nikotyna,kofeina,haszysz,dxm,kodeina,morfina,4mmc,3mmc,4cmc,MDMA,pentedron,amfetamina,pseudoefedryna,gałka muszkatołowa
chemia: 
Dawkowanie: 
Karton 1,2mg

Odpowiedzi

Znak przystankowy. Spacja. Znak przystankowy. Spacja. Znak przystankowy. Spacja. Znak przystankowy. Spacja. Znak przystankowy. Spacja.

Ta ostatnia spacja to już jest chyba zbędna? :-)

No, taaaaak...

*znak przEstankowy jeśli już,a w przeglądarce na komputerze raport wygląda przecież dobrze.

Morrison

Wybaczcie to moj pierwszy wpis,a na podglądzie wyglądało to inaczej.

Morrison

Ja się nie gniewam, ja mówię tylko, że to wygląda bElejak. :D

Chyba względnie od przegladarki i tel. bo u mnie nie ma żadnych spacji po znakach przestankowych.

Morrison

A powinny być.

To piękna sprawa kiedy kontakt osiąga poziomy telepatyczne :) też mi się zdarzyło właśnie po NBOMe, niesamowite zjawisko. A przytłoczenie, "brudne" ciało i groteskowe brzydkie zniekształcenia niestety też są dla NBOMe typowe. Żeby uniknąć tych efektów polecam zażywać old schoolowe psychodeliki (LSD/grzyb) albo Aya, a nie te chińskie wynalazki. Są czystsze i zdrowsze i niewiele potrzeba by trip płynął w harmonii z ciałem (haha, po Ayahuasce pamiętam jak stojąc przed lustrem i nie mogąc się napatrzeć zacząłem się obmacywać w zachwycie nad tym "mieszkaniem ducha" :D)

A jak odbierałeś sam proces oddychania czy inne procesy fizjologiczne podczas apogeum? Wiem, że nie każdy zwraca na to uwagę, ale sam zauważyłem, że bardzo zmienia się wówczas rytm oddychania i bicia serca (nawet do ustania oddychania [lub przejścia na oddech inną energią niż powietrze?]). Poza tym wydaje mi się, że ustaje również trawienie i perystaltyka jelit. I tak właśnie "wracając" do ciała może pojawiać się duszność, inny oddech, a czynności fizjologiczne mogą wydawać się równie dziwne jak mówienie ;) Gratuluję i pozdrawiam!

Sjamaan - chyba troche zbytnio cie sie jazn rozkleila. Jakim cudem ma ustac trawienie? Ja mam czesto tak ze na peaku lub tuz przed samym szczytem ide na kibel (tak nota bene - ciekawe doswiadczenie, surfowania na muszli po podlodze). Zjadaj mniej sajko a wiecej mysl na trzezwo - polecam. Ja po powrocie, kiedy np. jestem samym wzrokiem i zaczynam znowu odczuwac ciało, to ofc jest to dziwne ale tak samo dziwne jak podczas wejscia (rozplywajace sie konczyny itp.). "old schoolowe psychodeliki" ...

Proces oddychania stawał sie nawet zbędny gdy tylko sie na nim skupiłem. Normalnie jak byłem zajęty innymi bodźcami oddech był szybki, ale bezwarunkowy, czyli ciało pamietało, że musi dostarczać tlen do płuc :D Zarówno bicie serca jak oddychanie było przyśpieszone albo spowolnione względnie od stanu umysłu.Trawienie i perystaltyka jelit na pewno nie ustaje,ale prawdopodobne,że również jest spowoloniona podczas działania substancji.

Morrison

Nie trzeba cudów by ustało trawienie. To fajnie, że idziesz zawsze do kibla przed peakiem. Ja np. od zarzucenia pierwszy raz idę się odlać po min. 6-8 h, nie mówiąc o defekacji. Jak widać; każdy ma inaczej, dlatego pytam. Trawienie tak jak oddech może spowolnić praktycznie do zera i to nie jest nic niemożliwego (są takie przypadki np. w medytacji, śpiączce). Chodzi mi o to, że ciało fizyczne się przestawia na uspokojenie i mniejsze zużycie energii (trawienie pochłania do 70% energii nerwowej). A wszystko nadzoruje mózg, który po psychodeliku inaczej pracuje.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media