miłe zaskoczenie. jazda na benzydaminie
detale
raporty koniu
miłe zaskoczenie. jazda na benzydaminie
podobne
Set & Setting - ciepła letnia noc, maraton po mieście, cel - zbadanie substancji.
Dawka - 2 grama Benzydaminy z Tantum Rossa + 4 browary
Doświadczenie- Amfa, Trawa, MDMA (czasem przesadne dawki), Tramal, Benzodiazepiny, DXM, Lsd, Grzyby, Lsa. Lat-21.
Wracając z pracy poczułem narastającą chęć na nowe narkotyczne wrażenia. Usiadłem sobie w centrum miasta pod parasol i zamówiłem browarek. Rozmyślając i biorąc kilka opcji pod uwagę, przypomniałem sobie, że już od pewnego czasu zamierzam jebnąć benzę. Nie tracąc czasu, niezwłocznie pospieszyłem do apteki i poprosiłem o 4 saszetki Tantum Rossa.
Była już godzina 20. Zrobiłem ekstrakcje, zapakowałem wszystko w kapsułki i ok 21 łyknąłem wszystkie 7 piguł. W oczekiwaniu na pierwsze efekty czytałem TR z Benzą w roli głównej i doszedłem do wniosku że potrzebuję kompana. Zadzwoniłem do ziomka objaśniłem sprawę i zaraz już był u mnie. Zanim kumpel zdążył wpaść odczułem już pierwsze efekty.
Była już noc. Siedziałem przed kompem. Nagle zauważyłem, że przez okno do mojego pokoju wkradają się tętniące własnym życiem promienie świetlne. Zafascynowany efektami wyjrzałem przez okno gdzie z radością oglądałem co się dzieje.
Zaraz wpadł ziomek z 2 browarami, była już 22.30 . Ucieszyłem się na jego widok bardzo gdyż zauważyłem, że w pokoju zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Chmara przezroczystych komarów przeprowadzała na mnie desant ze wszystkich stron, jednak prześmiałem całą sprawę i wszystko było ok. Po chwili jednak komary przestały być przezroczyste i do tego pojawiło się dużo ich zmutowanych, kurewsko realnych kompanów. Sytuacja przestała być zabawna i doszło do mnie że "coś jest nie tak". Jednak haluny jak się pojawiły zaraz zniknęły na jakiś czas.
Wypiliśmy z ziomkiem po browarze i postanowiliśmy że ruszamy na miasto, lecz najpierw zahaczyliśmy o sklep i wzięliśmy jeszcze po 2 bronksy.
Na zegarku 00:00, my zapierdalamy na starą kolej przy dworcu by dokonać konsumpcji. Wbiliśmy się na dach wagonów i sącząc browar gawędziliśmy o niekończącym się wszechświecie (była piękna gwieździsta noc).
Ni stąd ni znikąd, patrze a po mojej prawej stronie siedzi jakiś kolo z groźną miną, odskoczyłem na metr do tyłu i prawie nie spadłem z wagonu. Mówię do ziomka że spierdalamy stąd, bo jakoś kurewsko strasznie się zrobiło.
Opuszczając kolej wychodzimy z mrocznych ciemności prosto na rondo, gdzie latarnie świeciły złotym blaskiem. Było pięknie, ta gra świateł mieniących się różnymi barwami i kręcących się dokoła mnie. Było fascynująco, z otwartą gębą szedłem i obserwowałem to niecodzienne zjawisko.
Niedaleko centrum wstąpiliśmy na Orlen by zakupić jeszcze po browarze i ruszyliśmy dalej. Przysiedliśmy na ławce w dużym, dębowym, bardzo mistycznie wyglądającym parku. Wydawało mi się, że drzewa mają nogi, ręce i wyraźne rysy twarzy (przerażające doznanie). Ciągle mówiłem do kumpla, że wieje silny wiatr i musimy się schować, bo nadciąga burza, lecz w rzeczywistości żadnego wiatru nie było.
Była już 3:00, zwinęliśmy się z parku, wędrując przez centrum i powoli na osiedle.
Podsumowując trip był piękny choć w kilku momentach naprawdę się przeraziłem i jestem przekonany że za jakiś czas spróbuję z benzą jeszcze raz. Lecz dla osób które nie miały żadnego doświadczenia z psychodelikami na pierwszy raz polecam znacznie mniejszą dawkę.
- 11351 odsłon