Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

magiczny las z psychodelą w roli głównej

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
po 25mg 2C-D na głowę donosowo, około 2g marihuany
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
brane w domu, trip w lesie
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
tantum rosa, acodin, aviomarin, tramadol, marihuana, haszysz, lsd, kofeina w dużych ilościach

magiczny las z psychodelą w roli głównej

  Pewnego dnia spotkałem się z dziewczyną u mnie w domu. O 14:30 spaliliśmy fifę skuna, posłuchaliśmy muzyki i o 15:30 poszło 25mg 2c-d donosowo na łebka. Okrutny ból, pieczenie, drętwienie głowy, swędzenie pod skórą na głowie (zatoki), łzy z oczu. Cała twarz zapuchnięta, oczy bordowe. po 2min poczułem pierwsze efekty - zataczało mnie i myślałem zdecydowanie inaczej.

  Po 2min od wciągnięcia poczułem się w domu niewygodnie - taki ograniczony i przytłoczony, pragnąłem stamtąd uciec. Jak najszybciej wydszliśmy z domu, po przejściu 100m zacząłem rzygać - bodyload. Zataczało mnie, rzygałem, plułem, płakałem i ogólny rozpiździaj w bani. Szliśmy drogą asfaltową przez pole do lasu, w połowie tej drogi, po około 15min od wciągnięcia, zacząłem mieć halucynacje - las w oddali zaczął falować, po polu biegały króliki, bizony, w tle majaczyły budynki. Wszystko miało poświatę, obraz drżał, klatkował i wszystkie kolory były takie ciekawe. Przed oczami tańczyły mi kolorowe kreski, kropki, kwadraciki, punkciki. Obraz falami zmieniał kolory tęczy, jak w jakimś filmie. Oddychało mi się niesamowicie lekko, praktycznie tego nie czułem. Mogłem oddychać mimowolnie, chodzić, traciłem czucie w kończynach.

   W połowie drogi mieliśmy taką masę, że usiedliśmy na poboczu i zaczęliśmy kopcić gibona z 0,7g. Nie czułem dymu, nic nie rozumiałem. Wiedziałem tylko tyle, że muszę palić. Nie pamiętałem kim jestem, co tutaj robię. Wszystko było tu i teraz, tylko chwila się liczyła. G. zaczęła panikować, że ma za grubo, ale tylko falami - większą część czasu miała dobry humor i świetną fazę. w połowie gibona przyjechał nasz kolega, N. był naszym sitterem. Po zapoznaniu się z sytuacją, napiciu się i wymianie poglądów ruszyliśmy do lasu. 

  Droga była niesamowicie przyjemna, nie czułem że szedłem, las był taki cudowny. Wszystko było piękne, chciałem się śmiać i radować, dzielić szczęściem. Paliłem cały czas papierosy, nie mogłem ich nie palić - to było strasznie silne uczucie. Tuliłem G, całowaliśmy się. Jedyne co mogłem mówić przez początek peaku, to >o kurwa i >to jest piękne, albo >grubo. Las był dżunglą, w której aż tętniło życie. Wszystko było kolorowe, chciałem tulić drzewa, płakałem z radości. Po dojściu na miejscówkę w lesie było już okropnie tłusto. Nie wiedziałem gdzie jestem, kim jestem, co się dzieje wokół mnie. Jedna myśl goniła drugą, to był bezustanny potok myśli. Czułem, że jestem częścią czegoś wielkiego, jakiegoś przedsięwzięcia. to potężne uczucie, mogłem wszystko. Wiedziałem o wszystkim na ziemi, na każde pytanie znałem prawidłową odpowiedź. Wszystko było logiczne i klarowne, pomimo rozkojarzenia. Po godzinie od wzięcia źrenice zrobiły się jak 5zl, czerwienienie ustało. N. rozpalił ogień i zrobił gastro, podczas gdy ja z G. tripowaliśmy obok, ciesząc się wszystkim. tuliliśmy się nawzajem, tuliliśmy drzewa, dotykaliśmy wszystkiego. Cały las był taki piękny i magiczny, czułem taki mistycyzm. Jakby to wszystko było takie cudowne, wszystko było po prostu niesamowite. nie umiem opisać lepiej tego uczucia, to trzeba przeżyć. 

  Jedzenie było cudowne, każdy kęs delikatnie penetrował nasz organizm, od kubków smakowych po paznokcie. Kwaśne żelki były istnym orgazmem, ta eksplozja smaków odjęła mi mowę. odczuwałem lekki szczękościsk przez 1,5h od wciągnięcia, miałem zdrętwiały nos i gardło. 

  Około 17:20 peak zaczął ustawać, wszystko robiło się spokojniejsze. zaczynałem być tutaj, pamiętać swoje życie, nadal nie wiedziałem kim jest G i N, ale wiedziałem, że są dobrzy. Przez cały peak spaliłem około 1,5g skuna. do 19:30 siedzieliśmy na ognisku, później wróciliśmy do domu. Po drodze jaraliśmy, nie pamiętałem drogi na miejscówkę. Cały trip, jak i do godziny 20:30 czułem odrealnienie. Jakbym nie był w swojej skórze, tylko w innym człowieku. Zrobiłem się znudzony, styrany jak dziwka po ostrym ruchaniu. Do 22 byłem prawie trzeźwy, wyszedłem na gibona na wioskę z G., i miałem prawdziwy afterglow - po ciemnym polu zaczęły tańczyć wzory, króliki i ognie.

  Halucynacje towarzyszyły całemu tripowi, ale raczej oevy, cevy nie były zbyt intensywne. Widziałem wiele postaci, zwierząt, słyszałem Indian i helikopter, wszystko było kolorowe. Ogólnie oceniam substancję na plus, jako drugie doświadczenie psychodeliczne w życiu, to jak najbardziej pozytywne. Brakuje mi teraz tego stanu, myślę że za kilka dni napiszę tripreporta z tma-6 - 50mg czeka na konsumpcję. Mam nadzieję, że podobał wam się ten chaotyczny raport, teraz też jestem zajebany i ciężko mi się pisze. polecam tą substancję, 2h srogiego nieogarniania i rozkmin. pozdrawiam! 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
brane w domu, trip w lesie
Ocena: 
Doświadczenie: 
tantum rosa, acodin, aviomarin, tramadol, marihuana, haszysz, lsd, kofeina w dużych ilościach
chemia: 
Dawkowanie: 
po 25mg 2C-D na głowę donosowo, około 2g marihuany
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media