fraktalny wszechświat oczami wyobraźni
detale
DXM: 8 razy
Mirystycyna (gałka): 2 (nieudane) razy
fraktalny wszechświat oczami wyobraźni
podobne
*Jakość tego 2C-P mogła nie być najlepsza. Mam zastrzeżenia co do jakości, w dodatku przechowywałem je jakieś 3 tygodnie w dosyć ciepłym miejscu.
Godziny rzecz jasna podane są w przybliżeniu. Godzina zero - 16:00.
+00:00: Wypijam 16mg 2C-P mieszając z Coca-Colą, żeby zagłuszyć okropny smak wódki i fenetylaminy.
+00:20: Zaczynają się mdłości i ból brzucha. Siadam przed komputerem i staram się nie zwracać na to uwagi.
+00:40: Substancja zaczyna działać. Zaczyna się robić dziwnie, bodyload zdaję się ustępować.
+01:00: Ściany zaczynają lekko falować, cały pokój zaczyna ożywać. Mam lekkie przywidzenia, na samym skraju widzenia co jakiś czas widzę małe świecące punkciki, które znikają gdy zwrócę na nie uwagę. Włączyłem sobie Infected Mushroom, ale muzyka brzmi normalnie, nic nadzwyczajnego. Pokój zaczyna być coraz dziwniejszy, mam wrażenie jakby był odcięty od świata. Po zamknięciu oczu widzę doscyć jasne, niewyraźne CEV'y.
+01:40: Okazało się że się myliłem i mdłości nie przeszły. Chyba w tym czasie zbierały siły, bo żołądek skapitulował. Po prostu nie miałem szans powstrzymać nieuniknionego. Po zwymiotowaniu stopniowo zacząłem się czuć lepiej, jednak dyskomfort i lekki ból nie ustępował jeszcze przez jakiś czas. Zacząłem obserwować poruszające się na wietrze drzewa. Po 2C-P dostrzegam fraktalną naturę niemal w każdej roślinie, a zwłaszcza w sosnach i brzozach. Gdy tak patrzę na drzewa, a potem podnoszę wzrok na niebo to widzę powidok tych drzew, z tym że są jakby bardziej fraktalowe. Zauważam że zaczyna się już robić konkretnie. Przelatujące ptaki i owady zostawiają za sobą przezroczyste smugi, co jest dosyć charakterystyczne dla 2C-P.
+02:00: Kładę się na łóżku patrząc sufit, ten zaczyna się morfować. Raz zmienia się w jedną szarą maź, potem krawędzie i wzorki się wyostrzają i zmieniają położenie. Panele zdają się przemieszczać, raz wyżłobienie międy nimi jest w jednym miejscu, a za chwile przesuwa się o 10cm w prawo. Przypomina to robienie zawroty głowy albo zeza, z tym że obraz jest wyraźny i pojedyńczy, ale obiekty zdają się przesuwać.
+03:00: Zamykam oczy zauważam ze CEV'y są bardziej wyraźne i kolorowe. Nie mam pomysłu co dalej robić. Kręcę się trochę po domu. Co ciekawe po 2C-P wydaję się całkiem trzeźwy, poza lekkim powiększeniem źrenic, które i tak mam malutkie, więc dla kogoś kto mnie nie zna nie powinno to być nic dziwnego. Bez problemu rozmawiam z innymi. Rozmowa jest znacznie lepsza. Jestem bardziej empatyczny, mam dobry humor. Patrząc w niebo widzę małe czarne kropki, po dokładniejszym przypatrzeniu się okazuje się że to fraktale które zawijając się w nieskończoność robią się w tym miejscu ciemniejsze i wyglądają jak małe czarne kropki.
+03:30: Wpadam na pomysł żeby położyć się i posłuchać sobie Shpongle, jak się okazuje to świetny pomysł. Mam kilka notatek które napisałem bezpośrednio po odsłuchaniu muzyki więc po prostu je przepiszę. Polecam włączyć sobie w tle odpowiedni kawałek, gdyż doznania są całkiem chronologicznie napisane, więc być może słuchając muzyki będziesz czytał co, akurat wtedy czułem.
Beija Flor (a dokładniej 3 pierwsze kawałki albumu Nothing Lasts) http://www.youtube.com/watch?v=sbXuKvBiY94
Włączyłem pierwsze 3 utwory z Nothing Lasts, założyłem słuchawki , położyłem się i zamknąłem oczy. Muzyka jest świetna tyle dźwiękw i każdy słyszę, a nawet więcej, odczuwam. Nie można niestety tego wyrazić słowami, bardziej odpowiedni byłby rysunek. W każym razie dźwięk wpływa na mnie, fale energii wstrząsają mną, wzory przed oczami zmieniają kolory fraktalizują się. Czuję jak energia coraz bardziej się w mnie wzbiera, łzy cisną się do oczu, usta mimowolnie nabierją grymasu radości i jestem szczęśliwy... NIE jestem szczęściem w całym tego kolorowo-wstrząsająco-energetyzująco-szczęśliwym znaczeniu. Potem nadchodzi zmiana rytmu, mam wrażenie jakby ręce mi się topiłym ale jest to przyjemne. Ciężko ująć chronologię bez muzyki, emocji które mi towarzyszą, bez 2C-P. Myślę że każdy kto miał doświadczenia z psychedelikami wie o co chodzi.
Anyways, minęło jakieś pół utworu i kilka bardzo emocjonująco kolorowych kat. Wizję odgrywają teraz główną rolę. Pisząc "wizję" nie mam na myśli CEV'ów, chodzi mi to o "oczy wyobraźni". To tak jak na przykład przypominasz sobie jakieś zdarzenie ze wczoraj. Nie ma cię tam, nie widzisz tego przed oczami, ale możesz hmmm... odczuć, "zobaczyć" jaką miałeś koszulkę. W takim świecie się teraz znajduję, a wokół mnie i razem ze mna tańczą dziewczyny. Dziewczyny które znam, które mi się podobały lub podobają. Tańczę z nimi, gdy w tle leci Levitation Nation (7:10 w linku który podałem). Zdaję sobie sprawę że nie widzę tego z perspektywy 1 osoby, ale jestem nad, pod, obok i wszędzie dookoła dziewczyny z którą teraz tańczę. Słońce świeci, jest bardzo jasno i kolorowo. Wszyscy są szczęśliwi. Zauważyłem że część mojego sceptycznego ego całkowicie odeszła. Dzięki czemu odrzuciłem wszelkie negatywne wspomnienia i cieszyłem się chwilą.
A New Way To Say Hooray http://www.youtube.com/watch?v=UNdZxoGKEPw
Na początku mam wrażenie że lata koło mnie mucha, to przez te dźwięki muchy właśnie na początku. Potem zaczynam robić głeboki wdech jak Terrence Mckenna mówi Vaporize i odpływam. Mam wrażenie jakbym wylądował w jakiejś cieczy której ciekawą właściwością jest to że jest że jest baaardzo przyjemna i wygodna. Przed oczami zaczęły mi się pojawiać wizerunki rdzennych amerykaninów, raczej tych z południa, z czasem zaczęły ożywać, aż sam znalazłem się wśród nich tańcząc. Znowu nadeszła fala szczęścia łzy naplynęły do oczu. Zacząłem czuć jedność i obecność. Z czym? Cieżko powiedzieć. Może to te lecące kuleczki które latają obok mnie, gdy lecę przez kosmos...Co? Świetnie, ale świetnie... O czym to ja mówiłem? Nie ważne czuję się świetnie. Wskaźniki "Szczęścia które teraz odczuwam" wychodzą poza skalę. Czuję miłość bijącą od otoczenia. W pewnym momencie uświadamiam sobie że nikt mnie bardziej nie kocha niż ja sam. W tej auto-miłości rozpływam się aż Terrence mówi: "The walls, such they be, are crawling with geometric hallucinations." Gdy to powiedział utonąłem we fraktalach. Dosłownie CEV'y wypełniły moje oczy. Poczułem jakbym miał mokre powieki od kolorów. Do końca jeszcze zastanawiałem się nad tym czy Space jest rzeczywiście Inhabited. I stwierdzam że tak musi być.
Divine Moments Of Truth http://www.youtube.com/watch?v=8qt2WbfotkU
Jestem w dżungli, nade mną widać wysokie drzewa, ptaki. Dżungla jest żywa, nagle dookoła zapada ciemność. Mam wrażenie że jestem w jakimś ciasnym ciemnym pomieszczeniu. Potem odczuwam obecność po lewej od mojego ciała. Mam wrażenie ze to on śpiewa. Zauważam że nie mogę ocenić, gdzie są moje nogi, a gdzie ręce. Trochę mi się to pomieszało.
+4:20: Potem odechciało mi się opisywać kolejne utwory. Posłuchałem jeszcze kilka, ale trip zaczął tracić na intensywności, więc tochę się znudziłem i przestałem słuchać.
+05:00: Odczuwałem empatię i miłość do innych.
+06:00-11:00: Oglądałem jakieś śmieszne filmiki na Youtube. Potem kilka odcinków Breaking Bad. Zasnąłem około 7 rano. Sen był niespokojny i cały się pociłem.
Podsumowanie:
Bardzo przyjemne przeżycie, oprócz mocnego bodyloadu, który jednak znika po ok godzinie, jak najbardziej pozytywne. Byłem trochę zawiedziony tym 2C-P wcześniej, ale polecam. Przestrzegam jednocześnie przed odmierzaniem "na oko". Zauważyłem że im więcej substancji tym większy BL.
Negatywne efekty: Ból brzucha, nudności, ból mięśni, ból głowy, lekkie swędzenie.
- 7463 odsłony