Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

zazdrość o tripa i zawód

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
wywar wraz z grzybkami z 5g. suszonych Golden Teacher z własnego growboxa.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Jego: mieszkanie, muzyka Estas Tonne, zasłonięte okna, trip 'leżący na kanapie'.

Mój: nad wodą pod namiotem.
Wiek:
24 lat
Doświadczenie:
Lata nałogowego palenia MJ, w chwili tripa nie paliliśmy już od kilku lat. Chwilowe romanse z kryształem, amfetaminą, ecstasy. Ogromne ilości alkoholu.

raporty wordsaway

Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu

zazdrość o tripa i zawód

Nieopublikowany

Na pomysł zażycia grzybków wpadłam niejako z desperacji. Byłam wtedy 25 - letnią alkoholiczką, i to na naprawdę strasznym poziomie (ok. 0,7 wódki dziennie). Ewidentnie zapijałam pewne traumatyczne wydarzenie z przeszłości. Próbowałam odstawić alkohol wielokrotnie, bezskutecznie. Gdy trafiłam na informacje, że psylocybina może mi pomóc chwyciłam się tej myśli jak tonący brzytwy. <SPOJLER - nie udało mi się rzucić picia dzięki psylocybinie. Za to niewyobrażalnie pomogło mikrodawkowanie Amanity Muscarii, na ten moment nie piję od ośmiu miesięcy. Kiedyś niewyobrażalne było dla mnie 8 godzin bez  %>.

Przeczytałam chyba wszystkie trip raporty, przegrzebałam forum, zamęczyłam ludzi na czacie, obejrzałam "Niesamowity swiat grzybów" i jeszcze jeden w podobnym tonie. Prawie rok się do tego tripa szykowałam, bałam się. Obawiałam się, że traumatyczne przeżycia, które mój mózg wymazał z pamięci wrócą, na dodatek gdy będę bezbronna pod wpływem grzybów - z każdym kolejnym przeczytanym TR coraz mniej wiedziałam, czego się spodziewać.

W końcu growbox zamówiony, grzyby wyrosły piękne. Wysuszone na szafie czekały na swój dzień. 

Przez pół roku bombardowałam swojego ówczesnego partnera M. informacjami. Jak ma się zachować w jakiej sytuacji, czego nie pozwalać robić i tak dalej. Miałam całkiem konkretne wyobrażenie tego jak bym chciała przeżyć tego tripa. W końcu wpadłam na pomysł, że grzybki pierwszy przyjmie M. Ja siedziałam, obserwowałam, pilnowałam.

M. nie był na nic nastawiony, coś tam mu tych raportów poczytałam, ale w trip wchodził bez jakichś założeń. Postaram się jak najdokładniej opisać co opowiedział:

- Przyszły po mnie dwie istoty. Były czarne, bardzo wysokie, ale nie widziałem ich twarzy, jakby rozmazywały się ku górze. Ciała i ręce miały wydłużone. Zabrały mnie na "objazdówkę" po wszechświecie i nie tylko. Widziałem migoczącą, pulsującą grzybnię, która oplata cały świat, po chwili ten widok zmienił się w obraz neuronów w naszym mózu, a to z kolei w skupiska galaktyk we wszechświecie. Gdy obejrzeliśmy to wszystko istoty zapytały czy mam jakieś pytania. Zapytałem co jest po śmierci? Odpowiedziały, że to jest to jedyne pytanie, na które nie mogą udzielić odpowiedzi i każdy sam się przekona w swoim czasie. Drugie pytanie - czy są inne inteligentne cywilizacje we wszechświecie? Istoty spojrzały na siebie, popatrzyły do góry w kosmos i zapytały "A myślisz, że kim my jesteśmy?".

Zapytały czy czegoś bym sobie życzył. Zapytałem, czy mogę spotkać się z Ciapkiem (ukochany pies M., uśpiony rok wcześniej). Jedna z nich zniknęła i po chwili wróciła z nim. Strasznie się go wystraszyłem, był w stanie rozkładu. Wzdrygnąłem się, na co istoty jakby domyśliły się o co chodzi, powiedziały, że już naprawiają  i po chwili pies wyglądał jak w latach świetności. Rozmawiałem z nim w myślach, przeprosiłem, że musiałem go uśpić. Nie był zły, "powiedział", że też miał już dość i żebym się nie przejmował bo tu jest w porządku i nic go już przynajmniej nie boli. Po wyściskaniu Ciapka istota go odprowadziła. Druga rzecz, zapytałem co mogę poradzić na nawracającą, nnie dającą się wyleczyć grzybicę stóp (M. był kucharzem i całe dnie spędzał w crocksach, źle to znosił). Istoty powiedziały, że zajmą się tym*. Na koniec zapytały czy chciałbym odwiedzić jakąś zmarłą osobę. Nie wiem dlaczego pierwszy do głowy przyszedł mi Paul Walker. Przenieśliśmy się na plażę, gdzie ten wcale nie wyglądał na niezadowolonego. Pił piwko na leżaku, był strasznie zadowolony, zrelaksowany. Powiedział coś w stylu, że "w zasadzie zrobili mu przysługę". Istoty po chwili wróciły, zabrały mnie spowrotem na "rundkę" po kosmosie i powiedziały, że będą się powoli żegnać bo muszą poprowadzić kolejnych.

M. otworzył oczy i wrócił do normalnego stanu świadomości w zasadzie od ręki.

* - wierzcie lub nie, ale grzybica po prostu zniknęła i nigdy nie wróciła.

Następnego dnia pojechaliśmy nad wodę, z założeniem spania w namiocie. Byłam strasznie podekscytowana, że to moja kolej i przy odrobinie szczęścia wyleczę głowę i zacznę nowe życie. W ognisku zagotowałam wodę, zrobiłam grzybkowy wywar, rozłożyłam kocyk, jeszcze raz poinstruowałam M., że ma nikogo nie dopuszczać do obozu, nie gadać do mnie i tak dalej. Pogoda była piękna, gdy grzybki zaczęły działać kolory niemal pozbawiły mnie tchu. Widziałam barwy, jakich wcześniej nie widziałam -- neonowe, UV. Na niebie widziałam bardzo wyraźną siatkę Hartmanna, pulsującą od przepływającej energii. Siatka była ultrafioletowa. Po chwili chmury zaczęły układać się w opowieść. Widziałam bardzo dokładnie kolejne wydarzenia z mojego życia. I nagle słyszę... M. i babskie trajkotanie, które na dodatek się zbliża. Myślałam, że o coś go zaczepiła i zaraz sobie pójdzie. Ale nie, ten cymbał prowadzi mi ją do obozu. I gadają 10 metrów ode mnie, nie mogę się już skupić. Nie wiem jak wyglądam, pewnie jak jakiś oszołom uśmiechnięty i wgapiony w niebo. W jednej chwili wszystko prysło. Poczułam taką niewyobrażalną wściekłość, aż się krew we mnie zagotowała, przecież wiedział jak bardzo mi zależało! Prosiłam, by nikogo tu nie dopuszczał! To było dla mnie takie ważne! Cudem się powstrzymałam żeby mu nie przyłożyć. Weszłam do namiotu i cała ta złość zaczęła wypływać. Nigdy tak nie płakałam, to było coś niewyobrażalnego, upuszczałam całe ciśnienie, złość. Stało się to, czego się obawiałam - zakopane wydarzenia się ujawniły. Przeżyłam to jeszcze raz, po wszystkim gorące łzy dały mi poczucie ogromnego oczyszczenia.

Po około godzinie przeszło. Poczułam się rześka i taka „świeża”. Wyszłam z namiotu, niebo zaczynało się robić różowe. Najgrubsza "Faza" schodziła, ale zaczęłam odczuwać niepokój. Nie podobały mi się słupy wysokiego napięcia, wyglądały jak gigantyczne figury szachowe. Namówiłam M. na powrót.

W domu widziałam jeszcze te słynne pawie oczka na ścianach, natomiast gdy poszłam do łazienki o mało nie dostałam zawału. Na pralce leżały chusteczki nawilżane z twarzą bobasa. Boże, jaki on był straszny! Odwróciłam je do góry nogami, ta dziecięca twarz była przerażająca, taka sztuczna, wyblurowana, z podkręconymi sztucznie kolorami. Rozejrzałam się po łazience i o mało nie zwymiotowałam. Dwa lata w niej paliliśmy. Ściany były żółte od nikotyny, fugi miejsami były aż brązowe. I tu zaznaczę, że to nie była jakaś zapuszczona, niemyta łazienka. Po prostu nigdy wcześniej tak nie wyglądała. Zdruzgotana wróciłam do pokoju i powoli wszystko zaczęło wracać do normy. Następnego dnia wyszorowałam kafelki cifem, od kiedy zobaczyłam tę nikotynę nie zapaliłam już ani jednego papierosa. 

Po wszystkim ochrzaniłam M. za tę akcję ze sprowadzeniem babki. Dopytywałam też do znudzenia o jego tripa, do dziś strasznie mu go zazdroszczę i liczę, że przy następnej grzybkowej przygodzie będzie mi dane to przeżyć.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
24 lat
Set and setting: 
Jego: mieszkanie, muzyka Estas Tonne, zasłonięte okna, trip 'leżący na kanapie'. Mój: nad wodą pod namiotem.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Lata nałogowego palenia MJ, w chwili tripa nie paliliśmy już od kilku lat. Chwilowe romanse z kryształem, amfetaminą, ecstasy. Ogromne ilości alkoholu.
Dawkowanie: 
wywar wraz z grzybkami z 5g. suszonych Golden Teacher z własnego growboxa.
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2025
design: Metta Media