Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

rola boga, podróż poza czasem i przestrzenią

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
3,5 grama suszonych grzybów psylocybinowych McKennaii
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Ciepły, słoneczny niedzielny poranek, podekscytowanie, las, wszyscy w pozytywnym nastroju
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Grzyby psylocybinowe 2 pozytywne doświadczenia

rola boga, podróż poza czasem i przestrzenią

Podczas lata wraz z dwójką przyjaciół, (nazwijmy ich Bartuś i Adi) postanowiliśmy wziąć grzyby halucynogenne, psylocybinowe. Był piękny i słoneczny niedzielny poranek, zaopatrzyliśmy się w wodę, wysuszone grzyby i o 8:00 wyruszyliśmy w podróż, która zmieniła moje życie.

Jako miejsce docelowe naszego tripa wybraliśmy sobie ustronną polanę dość wysoko w górach, pośród drzew i przyrody, jednak droga tam była dość długa więc postanowiliśmy zjeść część z naszych grzybowych zapasów nieco wcześniej, aby na miejscu odczuć już pierwsze skutki, zjedliśmy wtedy nieco ponad 2,5 grama, a po 15 minutach wędrówki dojedliśmy pozostały gram.

Po zaledwie 30 minutach trasy zmęczyliśmy się nieco bardziej niż zwykle, a nasz stan porównywalny był do spalenia blanta, z tym wyjątkiem, że drzewa które mijaliśmy, a dokładnie ich kora lekko zmieniła kolor na niebieski.

Po 45 minutach od pierwszej dawki byliśmy już prawie na miejscu. Szliśmy przez las, a grząski grunt pod naszymi nogami zaczynał wyglądać nieco podejrzanie, zarówno jaki poczucie naszej równowagi, przez całą drogę unikaliśmy złych bodźców, i emocji, staraliśmy się jak najbardziej pozytywnie nastawić do podróży.

Dotarliśmy na miejsce, piękna nasłoneczniona polana ułożona pod lekkim skosem, a na niej 3 pieńki idealne żeby usiąść i rozkoszować się widokiem gór, słońca i lasu, zdala od ludzi i miejskiego zgiełku. Zaraz po dotarciu i znalezieniu dogodnego miejsca do odpoczynku zaczeliśmy oddczuwać nieco mocniejsze efekty niż wcześniej, albowiem od zjedzenia pierwszej porcji minęła już ponad godzina, nagle nasze myśli stały się prawie niemożliwe do przekazania, złożenie liter w wyraz było ogromnym wyczynem dla każdego z nas, kiedy napomknąłem o tym Adiemu, ten odrazu zaczął liczyć myśli które uciekały z jego głowy jakby woda wylewająca się z przelanej już szkalnki, nie sposób było uchywcić którejkolwiek z nich.

Bartuś siadł nieco dalej puścił muzykę i obudził się w nim prawdziwy artysta, zdumiony pięknym krajobrazem poczuł nieodpartą chęć namalowania obrazu, wymieniał również znanych malarzy, przez chwilę poczułem się jak jeden z nich, jednak odrazu Adi przykuł moją uwagę mówiąc, że z jego telefonem jest coś nie tak i faktycznie było, kiedy tylko spojrzałem na ekran zobaczyłem wszystkie podzespoły telefonu pomimo tego, że cały czas był włączony, wtedy Adi rzekł "widzę swoją rękę przez ekran" i faktycznie również widziałem jego dłoń jakby telefon stał się całkowicie przeźroczysty.

Kiedy wpatrywaliśmy się w jego rękę nagle jego skóra zaczęła oddychać i ruszać się, zmieniała również kolor, w tym momencie ja spojrzałem na swoją dłoń, która również zachowywała się w identyczny sposób, jednak odwróciłem na chwilę uwagę od dłoni i spojrzałem w stronę Bartusia, który oddalił się od nas na dobre 30 metrów. Jednak odległość między nami wtedy nie miała znaczenia, wyszeptałem do niego pytanie co robi, obserwując jak wydane przeze mnie fale dźwiękowe lecą prosto do niego, ku mojemu zdziwieniu, że Bartuś z 30 metrów usłyszał mój szept, odpowiedział "stary czuję się jakbym był Hinduskim Bogiem". W momencie kiedy te słowa do mnie dotarły zorientowałem się, że faktycznie z wyglądu przypomina jakieś Bóstwo, miał na sobie luźne hipisowskie ubrania, czerwone okrągłe okulary, miał długie włosy,  a w dłoni trzymał jabłko, wszystko to w majestatycznej postawie.

Zafascynowany faktem, że Bartuś usłyszał mnie z 30 metrów zacząłem bawić się dźwiękiem, widziałem każdą falę dźwiękową która podróżowała między nami trzema, odczuwałem każdą wibrację strun głosowych Adiego, czułem że w trójkę jesteśmy tacy sami, kiedy Adi wypowiadał jakieś zdanie którym opisywał co widzi ja dokańczałem je doskonale czując to samo. Spojrzałem na choinki, które nas otaczały, miały na sobie oczka które nieustannie na mnie spoglądały, wtedy uświadomiłem sobie, że to czego przed chwilą doświadczyłem było efektem zaledwie pierwszej dawki grzybów jaką przyjąłem, a za chwilę doznania te spotegują sie o kolejny gram który spożyliśmy 15 minut po pierwszej dawce.

Nieco przerażony faktem, że coś czego już nie jestem w stanie pojąc jeszcze bardziej się spoteguję spojrzałem na Adiego, który po raz pierwszy brał grzyby i wiedziałem, że nie ma już odwrotu. Mój wzrok powędrował ku niebu, które wyglądało jak ekran telefonu jakbyśmy to my byli w telefonie, skłoniło mnie to do przemyśleń dotyczących całego świata, który pogrążony jest w technologii i nie widzi nic poza telefonem w który codziennie spogląda.

Nagle niebo rozstąpiło się, ujrzałęm piekło, niebo i czyściec, a chumury zamieniły się w liczby, jednak gdy spojrzałem gdzie indziej, na drzewa, patyki i trawę, a nawet nasze ubrania, wszystko złożone było z liczb które mieniły się i zmieniały nawzajem, Usłyszałem wtedy głos Adiego, który oznajmił spokojnym, stoickim głosem, że ma 3 dłonie, spojrzałem na niego i faktycznie, Adi miał 3 dłonie, ale to była najmniej zadziwiająca rzecz którą wtedy ujrzałem. Ujrzałem wtedy, że Adi nie tylko ma 3 dłonie ale również dwie lewe nogi, kilka nosów, oczu, uszu które nieustannie zmieniały swoje położenie, spojrzałem pośpiesznie na swoje kończyny i spostrzegłem, że nogi miałem naszczęście tylko dwie ale za to lewe, palce u dłoni zmieniały swoją liczbę, a gdy spojrzałem spowrotem na Adiego zaczął zamieniać się w literę, nie był już kształetem podobny do człowieka tworzył coś na kształ litery "R" ze swoich kończyn i powyginanych pleców, jednak z tego co mi wiadomo ciągle siedział prosto.

Wpadłem wtedy w pętle czasu, mówiąc, myśląc i robiąc te same czynności byłem w niej zamknięty przez około 30 sekund, z czego w moim umyśle trwało to kilkadziesiąt minut. Adi wtedy spojrzał na mnie i rzekł "Jesteśmy poza czasem". Spojrzałem za niego i ujrzałem czas, czysty czas jak przepływa pomiędzy nami i pośród drzew, było to niebywałe doświadczenie i ciężko jest je opisać. Ujrzałem również ścianę kopuły zaraz obok nas, tłumaczę to sobie jako kraniec wszechświata i czasu gdzie obie te rzeczy nie mają znaczenia, a my jesteśmy po prostu bytem w najczystszej postaci. Poczułem niewyobrażalną wiedzę i stałem się niczym wyniesiony, niczym Bóg, poza czasem, poza świadomością, poza wszelkim rozumowaniem, ujrzałem wtedy coś co starały mi się pokazać liczby. Była to kartoteka wszechświata.

Opisując ową kartotekę wszechświata mogę porównać ją do zwykłej kartoteki. Była to szuflada z kopertami, z takimi tylko wyjątkami, że owych kartotek była nieskończona liczba, podobnie jak kopert w każdej z nich, a było ich tak wiele, że widziałem je jakby w innym wymiarze, jedna szuflada na drugiej tyle, że nie istniały w tym samym wymiarze, pomimo, że widziałem je obok siebie.

Kartoteki jak wcześniej wspomniałem zawierały koperty, w każdej z tej kopert było inne życie, inna rodzina, inni znajomi, inna planeta, inny wszechświat, a fakt, że kopert była nieskończona liczba przytłaczał mnie ilością możliwości, poczułem wtedy jednak ogromny smutek, ponieważ uświadomiłem sobie, że jesteśmy czymś w rodzaju 3 Bogów podróżujących przez wszechświat, poza czasem i tylko wybieramy spośród kartotek nowe i coraz to nowsze życia, w których na nowo się spotykamy, razem giniemy i pętla się zamyka.

Oznaczało to, że wszyscy troję zgineliśmy po przedawkowaniu, a nasze rodziny już dla nas nie istnieją, ale smutek po naszej śmierci odczują wszysycy których znaliśmy, za wszelką cenę chciałem wrócić do mojego życia, ale nie mogłem, w mojej głowie trwało to wieczność, setki rozmyśleń, prób powrotu, nawet byłem skłonny fizycznie wrócić do domu porozmawiać z kimś, żeby zobaczyć czy to prawda, jednak zostałem, gdyż droga była zbyt daleka i cieżka dla osób w naszym stanie.

Minęły juz 4 godziny od pierwszej dawki grzyby zaczęły ustępować, jednak pomimo ustępujących halucynacji dalej twkiłem w przekonaniu, że świat jaki znam nie istnieję, i nigdy już tam nie wrócę, aż do momentu w którym minęło około 5 godzin po zażyciu pierwszej dawki, wtedy usiadłem wraz z Bartusiem i Adim pod drzewem i usłyszałem głos "Spójrz jaki piękny niedzielny poranek".

 

Według mnie było to mistyczne przeżycie z wieloma doznaniami połączone z bardzo bolesnym badtripem i zetknięciem z rzeczywistością.

Wspaniale było ujrzeć czas, mieć Boską świadomość i doznać wszelkich uczuć zarówno tych dobrych jak i złych, ponieważ ukształtowały mnie one na lepszego człowieka.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Ciepły, słoneczny niedzielny poranek, podekscytowanie, las, wszyscy w pozytywnym nastroju
Ocena: 
Doświadczenie: 
Grzyby psylocybinowe 2 pozytywne doświadczenia
Dawkowanie: 
3,5 grama suszonych grzybów psylocybinowych McKennaii
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media