Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

nie umiałem się zaciągać...

nie umiałem się zaciągać...

Nie umiałem się zaciągać, debile mi nie wytłumaczyli. Pytałem jak się to robi, o co chodzi, próbowałem np połykać dym... Słyszałem tylko "po prostu się kurwa zaciągnij!". A ja myślałem: "no przecież jak trzymam to w ustach, to ciągnę ten dym". Z powodu właśnie takich debili, którzy nie potrafili wyjaśnić, że chodzi o zassanie dymu z jamy ustnej do płuc, żeby mógł zadziałać... wierzyłem, że jestem odporny na marihuanę.

I tutaj zaczyna się dzisiejsza podróż, kiedy to spotykamy się w domku letniskowym, ja i czterech gości. Plan jest prosty - wypalić 10 gram niemieckiego tematu jak najszybciej. Kolej na mnie zdążyła paść trzykrotnie. Za każdym razem myślę, że około 0.2/0.3g poszło na jeden wdech - u piętnastolatka...

Ostatnia sekunda czucia, że nie działa. Wpadam na pomysł, żeby się przejść. Wstałem i w tym samym momencie poczułem coś w rodzaju ciosu młotek w twarz, a dokładniej między oczy. Nie czułem bólu, nie wiem jak to wytłumaczyć. Mogło to być ciśnienie krwi, ale było bardzo dziwne i "nieludzkie". Pulsowało przez następną godzinę, biło mnie po mordzie średnio co sekundę. Właściwie to bardzo psychodeliczny bad trip...

Wyszedłem i usiadłem za domkiem. Czułem, że ostatni raz widziałem moich bliskich miliardy lat temu. Byłem pewien, że minęła wieczność, że czas stanął dla wszystkiego, tylko nie dla mnie. I tak tu tkwię od eonów. Mój piętnastoletni, przegrzany i rozpierdolony tą dawką mózg nie potrafił także pojmować odległości. Pełna abstrakcja. Moim oczom ukazywały się potężne CEV, przedstawiające najpierw gry 8-bitowe, potem jakieś skrzyżowanie platformówek i Tibii, w którym to grałem wyglądem potworka "orc spearman". Czas i odległość nie miały sensu, zostały tylko podłe uczucia i błagania, aby się to skończyło.

 

Gdy wróciłem do środka, znalazłem jakiś materiał, rzuciłem go na ziemię, udeptałem jak pies i położyłem się na ziemię. Cały czas czułem w sobie jakąś kulę bólu, strachu i gorąca na wysokości mostka. Towarzyszyła mi ona przez następne lata palenia trawy średnio 2-3x rocznie, bo każdy trip był tym złym. Podobnie jak CEV, zniknęła, kiedy to przestałem tak negatywnie reagować na MJ i się uzależniłem.

Po około godzinie nauczyłem się rozróżniać oba światy i na krótkie chwile wracać do tego, w którym zapaliłem. "Znajomi" puszczali jakieś głupie dźwięki z telefonów i wydawali idiotyczne odgłosy, po to, żeby mnie poschizować. Nic z rzeczy, które próbowali, nie działało. Ale sobie wkręcali, że działa i kontynuowali swoje spierdolenie. Natomiast ja w tym czasie faktycznie się schizowałem, ale przez odgłosy z zewnątrz. Cokolwiek pochodziło stamtąd, dla mnie musiało być policją. Momentami byłem pewien wręcz, że załadowano pokój na jakąś ciężarówkę albo porwano domek helikopterem i wymiar sprawiedliwości nas zabiera XD bez otwierania drzwi, wchodzenia, czy coś. Nie wiadomo po co, nie miałem czasu się tym przejmować. Moim przeznaczeniem było zadręczać się tym, że nas zabrano.

Chwilowo przeszło. W końcu wyszedłem na zewnątrz jeszcze raz, mając dosyć ich durnych zabaw. Widzę gościa z psem, jakoś sto metrów ode mnie. Zaczął poruszać się jak robot, zachowując kąty proste w kolanach i łokciach, w zwolnionym tempie. O chuj, co ja widzę! Chociaż odkleiło mnie na tyle mocno wtedy, że został sam kamerzysta. Następnie jego noga zaczęła się wydłużać, aż w końcu zostawała wiele metrów w tyle, a on sam zrobił się gąbczasty. Po kilku sekundach but zaczął wirować i zamienił się w psa, a dłuuuga noga zmieniła się w smycz. I wszystko było już na miejscu, gościu z psem z powrotem sobie  spaceruje.

Wróciłem na to coś na podłodze i przeleżałem jeszcze pół godziny bad tripa. Hiperwentylacja pozostała mi na ponad kwadrans, możliwe, że zemdlałem pod koniec. Pamiętam już potem tylko moment, w którym ostatecznie "wracam". W lustrze źrenice jak 5zł i białka oczu koloru pomidorowej. Przynajmniej mogłem już iść spać. Po tym wydarzeniu ponad rok wzbraniałem się przed paleniem i często jako jedyny w towarzystwie piłem.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
15 lat
Set and setting: 
myślałem, że marihuana na mnie nie działa XD
Ocena: 
Doświadczenie: 
tylko kilka pierwszych piw w życiu w owym czasie
natura: 
Dawkowanie: 
3 bonga po 0.2g

Odpowiedzi

To zagraj sobie w ZEGAR (z kumplami stajesz w okręgu odpalacie skurwysyna i każdy bierze bucha trzyma go aż joint nie wroci do niego).

Gramy w zegar?

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media