zła strona dxm
detale
raporty jakastamosoba
zła strona dxm
podobne
Chciałem przeżyć znowu jakieś ciekawe wizje - zawsze fascynowały mnie wszelkie halucynacje oczne. Tego dnia zmęczenie i lekki bol głowy mnie nie powstrzymały.
Dodam jeszcze ze czasem ten bol głowy jest spowodowany przez wyższe ciśnienie kilka godzin po uprawianiu sportu. Około 3godziny przed zarzuceniem jeździłem na rowerze i odwodniłem się, co jeszcze bardziej mi zaszkodziło. Wtedy nie dopuszczałem do siebie myśli, ze to może spowodować bad tripa.
t 0
połknąłem 1tab aviomarinu i 420mg dxm (na pusty zaladek, nie jadłem 5godzin) resztę wspaniałomyślnie zostawiłem, żeby wrzucić za kilka minut, miałem nadzieje ze wejście nie będzie wtedy tak silne.
t 10
następne 60mg
t 20
i następne 60mg
t 40
poczułem pierwsze efekty - lekkie poruszanie się przedmiotów na pierwszym planie względem zmiany za nimi. Wtedy przeszła mnie myśl, ze w ogóle nie mam ochoty na tego tripa i chciałbym go zatrzymać, wiedziałem ze to wszystko może doprowadzić do katastrofy, ale próbowałem sobie wmówić ze będzie fajnie.
(przez caly czas ogladalem film "300", co nie bylo raczej dobrym pomyslem)
Zauważyłem również cos w stylu robota R2D2 w kolorach zebry który zmienił się z mojej pościeli. Czułem niepokój gdy go widziałem, uznałem go za proroctwo bad tripa chociaż dalej starałem sobie powtarzać ze będzie dobrze
Nie będę już zaznaczał czasu bo nie mam pojęcia ile minut minęło, w każdym razie podczas oglądania filmu poczułem ze robi się naprawdę gęsto jakby powietrze zmieniło się w pomarańczowa ciecz. Wszystko zaczęło robić się ciężkie, czułem ze cały świat mnie przyciska. Nigdy nie miałem tak silnego wejścia dlatego gwałtownie wstałem. Zaczęło robić mi się gorąco, poczułem zimny pot na całym ciele wiec od razu poszedłem na balkon, czułem, ze w każdej chwili mogę stracić przytomność (możliwe ze od przeszywającego mnie strachu). Ciężko tez powiedzieć ze byłem wtedy przytomny, bo nie mogłem o niczym myśleć w mojej głowie było wszystko i nic.
W duchu powtarzałem sobie ze nic mi się nie ma prawa stać ,bo nie robię tego pierwszy raz, jednak "DXM'owe uczucie" było tak silne ze bylem zestresowany co jeszcze bardziej spotęgowało nieprzyjemne doznania. Myślałem nawet żeby zwymiotować. Po chwili wszystko się uspokoiło usiadłem przed biurkiem i czułem się już zupełnie dobrze.
Światło które się odbijało od monitora na ścianie utworzyło jakby biała smugę - widziałem w niej 2 robaki które w rytm muzyki poruszają się względem siebie, było to piękne uczucie. Poczułem wtedy niezwykła harmonie i spokój rozkoszowałem się jakby to był piękny film. Pomyślałem nawet ze było warto zaryzykować. Wtedy określiłem to słowami- " pani lża może iść obok robaka eboli? nie, powiem jej żeby przyszła
Wtedy również moja biała ściana zmieniła kolor na czerwony powoli przechodząc w ciemniejsze barwy.
Skoro jest dobrze to znowu moja głupota namówiła mnie do wrzucenia pozostałości dexa i 1tab aviomarinu.
Jednak zauważyłem niepokojący znak - bardzo głośny szum w uszach czasem pisk a czasem głucha cisza i wiedziałem co to znaczy - cos jest nie tak z ciśnieniem. Zdarzyło mi się podczas mj tripa wkręcić sobie ze mam wylew :) wiec czemu miałoby mi się to wtedy nie udać? Znowu poczułem stres, bylem na granicy przejścia na zła stronę tripa. Nic już mnie nie fascynowało, nie mogłem się skupić, nie było w ogóle przyjemnie.
Doszedłem do najgorszego momentu czyli kolejnej fali - wejścia 60mg. Poczułem ze cos mnie uderza. Skupiałem się żeby nie stracić przytomności, znowu oblał mnie zimny pot. Czułem ze jestem cały mokry, bardzo slaby i przypominało mi się uczucie jakbym miał zemdleć. Serce waliło jak młot, słyszałem tylko uderzenia i szum. Zobaczyłem czerń przed oczami przez cale ciało przeszył mnie bol, jakby miliony ukuć igła które zmieniały się w ucisk.
Kiedy kolejne wejście minęło poczułem ze chce mi się bardzo pic. Nie bylem w stanie zejść po zachodach nie mogłem ogóle chodzić, moje wszystkie mięsnie były sztywne. Oczywiście po DXM chodzi się dziwnie i to nie jest nic strasznego jednak wtedy zwyczajnie nie mogłem ruszać rękami, palce były sztywne chodziłem nienaturalnie wyprostowany i nie mogłem zachować równowagi. Poszedłem z pusta butelka wody mineralnej do toalety i napełniłem ja w 1/10 woda z kranu. Z jakiegoś powodu nalałem kilka kropel wróciłem do pokoju ledwo chodząc i wypiłem te krople, po to żeby iść znowu i znowu nalać śladowa ilość wody. Po 2 wyprawach do toalety które zajęły mi około 10min (przejście do pokoju obok) usiadłem dalej spragniony i szukałem czegoś co mogłoby mi powrócić piękno tripa.
Włączyłem streama i moim uszom ukazał się SABATON. Chwile czułem jak ta muzyka niszczy moje uszy przez nią cały drętwiałem, jednak po chwili poczułem ja jakby w 3d. Była niezwykła i pasowała do tego co widzę. Niestety streamer którego oglądałem zaczął się wydzierać i znowu wróciłem do stanu 0 - nie jest dobrze , nie jest złe. Następne piękne doświadczenie to było spowolnienie czasu. Tak jakbym sobie puścił film na yt w prędkości 0.5 - naprawdę niezwykle.
Skłoniło mnie to do następnych przemyśleń - japierdole czas strwa 0sekund
Od początku tripa czas mi się bardzo dłużył. Minęły ok. 2godziny choć ja miałem wrażenie ze siedzę już tam cały dzien. Patrzyłem się na odpalony stoper w telefonie co kilka minut w duchu modląc się żeby "to się wreszcie skończyło"
Wyczerpany poszedłem się położyć. Minęły około 3godziny od t0 wiec nie miałem już tak silnych efektów DXM jednak dalej żyła we mnie myśl ze mam wylew. Nie pisałem o tym bo już nie pamiętam dokładnie kiedy, ale co chwile ta myśl do mnie wracała i wtedy przeszywało mnie zimno czułem, ze bylem bliski omdlenia. Myślałem ze jeśli zemdleje to umrę albo ktoś mnie znajdzie nieprzytomnego co mnie jeszcze bardziej niszczyło.
Położyłem się do lóżka, przysypiając widziałem jakby sen przed oczami z którego się wybudzałem po chwili.
Około 5h od t0 wybrałem się do kuchni po cos do picia. Dalej mogłem robić tylko małe kroki a każdy ruch był sztywny i kwadratowy. Udało mi się wziąć szklankę wody co nie było proste bo kot który plątał mi się koło nóg sumiennie utrudniał mi każdy krok. Dalej poszedłem spać i obudziłem się po 9godzinach. Wstałem i pisze ten raport- jest zdecydowanie najciekawszy z moich doświadczeń.
PODSUMOWUJAC
bol głowy, zmęczenie, problemy z ciśnieniem spowodowały ze kilkukrotnie bylem pewien ze umieram lub zaraz umrę. Przez kilka godzin walczyłem z myślą ze mam wylew. Strach towarzyszył mi przez większość tripa co uniemożliwiło mi czerpanie z niego większej przyjemności. Wiele razy mówiłem sobie ze nie było warto i ze tego nigdy nie powtórzę. Uczucia przeszywającej mnie regularnie mieszanki strachu bólu zimnego potu i zdrętwienia nie zapomnie nigdy.
Chciałem żeby ten trip już się skończył, ulgę czułem gdy wyobrażałem sobie ze wstanę rano i nie będę już w tym strasznym stanie (co trochę tak nie działa bo obecnie czuje się normalnie, nie tak dobrze jak sobie to wyobrażałem podczas bad tripa).
Chwile piękna DXM na długie minuty tych najgorszych emocji + godziny czekania i strachu ze te straszne fale powrócą.
Nauczyłem się żeby nigdy nie brać psychodelików jeśli choć jedna komórka ciała mówi mi żeby sobie odpuścić.
Podczas tego doświadczenia przeziębiłem się. Miałem otwarte okno i było mi dość zimno co zrobiłem celowo, nie chciałem się przegrzać (DXM podnosi temperaturę ciała i ciśnienie, aviomarin ciśnienie). Prawdopodobnie to tez wpłynęło negatywnie na moje samopoczucie, choć nie zwracałem wtedy w ogóle na to uwagi.
- 78785 reads
Comments
To drętwienie to mogło
To drętwienie to mogło faktycznie być odwodnienie i wypłukanie z minerałów. Zdarzyło się mi i znajomym, ciężka sprawa. Drętwienie ciała, napięcie mięśni, zimne poty, panika.
.
dalej dziwi mnie dlaczego po 4 tripach w ktorych wejscia byly albo niewyczuwalne albo przyjemne/neutralne nagle wejscie stalo sie czyms bardzo silnym nieprzyjemnym... tak naprawde reszta to reakcja lancuchowa bo nieprzyjemnie zaczelo sie robic wlasnie od tego mementu
Porada
Odwodnienie grało kluczową rolę, wzmacnia w chuj dzialanie deksa, dlatego nie bierz go jak Cie suszy :p Albo zmniejsz dawkę.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
Według mnie zgrabnie napisany
Według mnie zgrabnie napisany TR. Miło było przeczytać i przypomnieć sobie początki z DXM
dzieki
moj pierwszy tr wiec milo to slyszec. a jesli chodzi o to, to raczej wole sobie nie przypominac ;d. bez przerwy czuje negatywne emocje z tylu glowy... a tu wlacze muzyke ktorej wtedy sluchalem na uspokojenie albo spojze na te odbijajace sie swiatlo. czuje ze mam gdzies to przezycie zakodowane i w przyszlosci moze wrocic jesli znowu zachce mi sie jakiegos psychodelika
Dysocjant.
Nie nazywajmy gówna perfumem. DXM to dysocjant, a nie psychedelik.
To tylko sen samoświadomości.
nw
Powoluje sie na informacje zawarte w wikipedi :Psychodeliki– grupa substancji psychoaktywnych (obejmująca także dysocjanty i delirianty) i serwisie neurogroove- DXM (dekstrometorfan z ang. dextromethorphan) jest legalnie (!) dostępną substancją psychodeliczną.
Wikipedia.
Radziłbym za bardzo nie sugerować się wiedzą z wikipedii. Chociaż zarówno w dysocjantach, jak i deliriantach (czy w każdej innej grupie) występują elementy psychedeliczne, to ich spektrum działania jest znacząco różne.
To tylko sen samoświadomości.
Hehe
A czym się ma chłopak sugerować? Mądrością ludową?
Brales deksa? Miałeś chociaż jakieś efekty z wyższej półki? Wątpię, skoro negujesz jego psychodeliczny potencjał. Owszem, spektrum działania dxm jest bardzo różne, jednak nie ulega wątpliwości, że nadal psychodeliczne. Chyba że zjadleś paczkę tussi i wyrzygałeś od razu więc sugerujeesz sie jedynie swoją własną "mądrością", która mówi Ci, że deks to tylko takie mocniejsze piwko dla gimbazy xD Na "wiem wszystko chociaż nie wiem nic" nie ma rady. Pohamuj ego. Nie wiesz, to nie pierdol.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
Aksamitny.
Gdzie niby neguję psychedeliczny potencjał DXM? Ten potencjał ma i MDMA i stymulanty i nawet alkohol. Spektrum działania dysocjantów jest "przesunięte" względem psychedelików dosyć znacznie, mimo iż w jakiejś części się pokrywają. To, że jedno przypomina drugie, to nie znaczy, że jest tożsame.
Co do wikipedii, to masz tu świetny przykład, dlaczego nie warto się nią sugerować:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Dysocjanty
Z jednej strony wikipedia podaje (błędnie) w haśle "psychodeliki", że zaliczają się do nich dysocjanty i delirianty, a z drugiej w haśle "dysocjanty" świetnie tłumaczy dlaczego nimi nie są. Chociaż w haśle "psychodeliki" masz ich podział na psychodeliki, dysocjanty, delirianty i kannabinoidy - psychodeliki dzielą się na psychodeliki xD
Pohamować ego? Wybacz, ale nie będę nazywał każdego prostokątu kwadratem, a tłumaczyć sobie to możesz, że to przez moje ego. Heh.
Ach i tak - uważam, że Dekstrometorfan to gówniana zabawka dla gimbazy. Zbyt wiele doświadczyłem, by tego nie wiedzieć i nie zmieni tego fakt, że lubisz tę zabawkę.
To tylko sen samoświadomości.
:D
"Dxm to dysocjant, nie psychodelik"- brzmi jak zanegowanie, lol.
Dobrze wiem, że wikipedia bardzo często sie myli, ale już nie rób takiej dramy z glupich pojęć, bo jakbys nie wiedzial, wiki nie pisze jedna osoba, a wiele osób, więc stąd te nieścisłości. I to, że ktoś inaczej sobie klasyfikuje psychodeliki nie sprawi chyba, że świat sie rozpadnie.
Z hamowaniem ego chodzi mi o to, że swoje opinie masz za fakty. Znów mnie zawodzisz, bo myslalem, żeś bardziej oświecony.
Hmm, ja widziałem jak 9 na 10 osob nie potr s i pic alko. I na tej podstawie mam wnuoskowac ze alko to zlo, tak? Bo swoje widzialem xD
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
Fakty.
Dysocjant ma zupełnie inny schemat działania, niż psychedelik i to jest fakt. Dlatego napisałem, że nim nie jest. Napisałem też, że zawiera "elementy psychedeliczne", bo to też fakt. To tak, jak motór nie jest samochodem, chociaż ma niektóre elementy podobne. No chyba nietrudno to zrozumieć.
No właśnie fakt, że wikipedia jest pisana przez wiele osób, a treść przez wikipedystów jest sprawdzana pod względem encyklopedyczności, a nie wartości merytorycznych stanowi z niej raczej słabe źródło wiedzy. Toteż pisałem, żeby się nią zbytnio nie sugerować.
Oczywiście, że alkohol to zło i zguba ludzkości. Chyba nie masz co do tego wątpliwości? W mojej osobistej ocenie to gorsze ścierwo od amfetaminy.
To tylko sen samoświadomości.
Uuuuu
Masz rację, dysocjant to nie psychodelik, rozumiemy. Na tym wypada zakończyć "spór".
Co do alko- widzisz, szamanie, tym się różnimy. Ja nie wrzucam nawet etanolu do wora z napisem "zle" bo mam świadomość zarówno gigantycznych wad tejże używki, jak i jej możliwych zalet. Możesz nauczyć się ode mnie rozumienia cienia, haha, bo jako szaman wiesz pewnie, że odrzucać go nie należy. Czerp wiedzę od gnojka, który żywił swój umysł głównie deksem. Ty mówisz, że alko to zło, ja uważam, że substancja sama w sobie nie jest zła, ale sposób, w jaki niektórzy ludzie się z nią obchodzą- już owszem. I to, że miliony ludzi z niej korzysta, raczej już o czymś świadczy- nie robią tego bez powodu. Alko coś im daje. Nie rozumiesz pewnie mechanizmów, które ich do kielona prowadzą, to od razu myślisz pewnie, że są albo gorsi albo zagubieni xD tez taki byłem. Dopóki nie zrozumiałem. Także, co mogę powiedzieć: nie taki diabeł straszny... #ludowe powiedzenia
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
Alko.
Przecież dokładnie to napisałem, że dysocjant to nie psychedelik - nic więcej xD
Alkohol ucina świadomość. Oczywiście wszystko ma swoje plusy i minusy. Wyluzuje, zniesie trochę cierpienia (na chwilę) i przyczyni się do prokreacji, ale powiedz mi jaka inna używka potrafi tak upodlić człowieka, by ten leżał we własnych wymiocinach, zaiszczany na ulicy? Jaka inna używka tworzy tyle patologii społecznej? Wiadomo, że nic nie jest czarne, albo białe, bo świat jest pełen barw. Jednak minusy alkoholu przykrywają czapką jego zalety. Miliony ludzi korzystają z alko, bo jest legalny. Nawet dzisiaj zdarza się, że jakiś gigant mi mówi, że alkohol nie jest narkotykiem xD. Taka jest świadomość społeczeństwa i to, że większość coś robi, to ŻADEN wyznacznik drogi. Chyba, że chcesz, by ślepiec prowadził Cię za dnia... Przeczytaj sobie, co Arystoteles mówił o tyranii większości.
Nikt nie jest gorszy, czy lepszy, ale ludzie są w różnych punktach drogi.
To tylko sen samoświadomości.
" The main intention of the
" The main intention of the synthesis was to obtain a respiratory and circulatory stimulant" to o kwasiee. A dxm to lek na kaszel. No, jebitna różnica.
Ciekawe też, że wypowiadasz się na temat czegoś czego nie brałeś. To jak ktoś mówiący, że po kwasie widzisz smoki i krasnoludki i skaczesz z okna, bo myślisz, że umiesz latać.
Heroina też jest/była lekiem
Heroina też jest/była lekiem na kaszel. Nie wypowiadam się na temat efektów substancji, której nie brałem. Mówię tylko o prostym rozróżnieniu substancji. Czy jeżeli ktoś nie brał kwasa, to nie może powiedzieć, że ten jest psychedelikiem i rozróżnić go od opiatów? Co do tego, że uważam DXM za gównianą zabawkę dla gimbazy, to tak samo uważam, że syntetyczne kanabinoidy to gówno. Nie muszę i nie mam zamiaru wszystkiego brać, by wyrobić sobie zdanie. Nie potrzebuję przejechać się skuterem, żeby wiedzieć, że ścigacz to to nie jest.
To tylko sen samoświadomości.
Cóż za niebywale... chujowe
Cóż za niebywale... chujowe porównanie. Jak wszystkie mające na celu manipulację dyskusją. Co mają kwas lub dxm wspólnego ze skuterem? xD ale ty masz łeb
DXM, o którym możesz przeczytać, że daje mistyczne przeżycia, dla wielu potężniejsze niż kwas porównujesz do syntetycznych kannabinoidów (których pierwsza generacja była niesamowicie dobra, nie to co teraz), o których czytamy tylko, że śmierć, hospitalizacje etc? Nie rozumiem jak można mieć taki zaślepiony światopogląd... no dobra wiem, nie ty pierwszy i nie ostatni
Ja nic nie pisałem o rozróżnieniu substancji, a o dyskredytowaniu danej substancji z powodu jej dostępności i dużej części użytkowników będących gimbusami.
Zadanie.
Zacytujesz mi ten fragment o dostępności? Bo albom ślepy, albo to jednak Ty manipulujesz rozmową, bo nigdzie nikt o dostępności nie pisał. Ja pisałem tylko o rozróżnieniu dysocjantów od psychedelików, a Ty się odniosłeś do czegoś, co nie miało miejsca.
DMX z kwasem ma tyle ZE SOBĄ wspólnego, co skuter z motocyklem. Metafora chłopie...
To tylko sen samoświadomości.
Serio fragment o dostępności?
Serio fragment o dostępności? Logiczne, że dostępność to jeden z powodów niesławy DXM - bo jak to, nie trzeba zbierać na polu ani zapierdalać do szamana w dżungli amazońskiej? Wystarczy iść do apteki (nawet będąc gimbusem) i kupić? To na pewno gówno, nie brałem, ale wiem...
I eeeee - lek na kaszel, halloł, dostępny BEZ RECEPTY dla KAŻDEGO. Podobno takie zrozumienie osiągnąłeś, a tutaj taki kosmiczny jego brak
I nawet to co o dostępności napisałem nie zmienia w dyskusji NIC.
A metafory mają to do siebie, że muszą być trafne, a twoja nie jest. Ani trochę.
DXM i kwas to substancje, których działanie możemy poznać TYLKO i WYŁĄCZNIE poprzez doświadczenie empiryczne.
Skuterem/ścigaczem może jechać ktoś, możemy się do kogoś dosiąść, są materialne, a działają (UWAGA) identycznie. Możemy ich dotknąć, powąchać, zobaczyć. Wszyscy na raz, tej samej jednostki.
Dodatkowo napisałeś (powiedzmy, że to miało jakikolwiek sens), że nie musisz jechać skuterem żeby wiedzieć, że ścigacz to to nie jest. No kurwa, serio? Ja też nie muszę jeść DXM żeby wiedzieć, że to nie kwas XD jesteś (to żaden sarkazm, o nie!) prawdziwym geniuszem
Naucz się stosować metafory, przynajmniej jeżeli chcesz dyskutować z kimś kto w miarę myśli, a nie przytakuje i łyka wszystko co wyplujesz.
Hehe.
Być może jacyś ludzie tak odbierają dostępność, ale ja nic takiego nigdzie nie pisałem, więc nie wmawiaj mi nie moich słów, bo to zwykła, celowa manipulacja. Dla mnie osobiście to gandzia jest bardziej dostępna i też palą ją gimby, ale nie powiem na MJ złego słowa, więc Twoja teoryjka legła w gruzach (przenośnia taka - nie szukaj połączenia między Twoim wywodem, a fizycznym gruzem).
Co do metafor, to nie ucz mnie, jak mam je dobierać, tylko pomyśl trochę zanim zaczniesz mnie negować dla samego negowania. Jak się empirycznie nie przejedziesz skuterem, to też nie wiesz, jak to jest. Mogę go zobaczyć i mogę zobaczyć człowieka na DXM. Dlaczego żaden poważny triper nie marnuje czasu na DXM? No chyba, że znasz takiego xD... Dlaczego praktycznie żaden motocyklista nie przesiada się ze ścigacza na skuter. Zgadnij dlaczego.
To tylko sen samoświadomości.
Ale to ja pisałem o
Ale to ja pisałem o dostępności - nie dosłownie, a pisząc o leku na kaszel. Zrozumienie dalej kuleje. Nawet sobie nie wyobrażam jak rozumiałeś przed ćpaniem xD
No, a czemu trawa to nie gówno dla gimbusów? Po niej nie ma nawet w połowie stanów takich jak po DXM. I czemu nie powiesz na nią złego słowa, a na DXM tak? Dobra, nawet nie odpowiadaj. Może napisz po prostu DLACZEGO DXM to gówno, bo ciekawy jestem skąd czerpiesz swoją wiedzę.
Nie wiem kim jest "poważny triper", ale domyślam się, że to ty. Ale odpowiem - bo to tebletecki na kaszel z apteki, a nie świente gribi albo herbata z zielska z Brazylii. I dysocjanty nie są dla każdego. Ale ten dla kogo są zazwyczaj olewa twoje "ścigacze", bo nie dają mu tego co dyso. Kwestia upodobań.
I to, że zobaczysz człowieka na DXM nie przybliży ci nawet częściowo jak na tym jest. Z motorem jest inaczej. Kurwa, nie wiem po co się produkuję i tłumaczę ci dlaczego twoja "metafora" chybiła o kilometry skoro wiem, że twoja jest najtwojsza i chuj
Serio, naucz się czym jest trafna metafora chyba, że celowo rzucasz takie idiotyzmy to wtedy spoko, go on, it's your own bullshit.
Inaczej.
Jak to nie wiesz, kto jest poważnym triperem? Czy to nie Ty pisałeś w którymś raporcie, że znajomi dali Ci listę z dragami, a Ty wybierałeś im, co będzie odpowiednie dla nich? Że coś tam jest fajne, ale nie na ich głowy? Przecież to widać gołym okiem i dobrze o tym wiesz. Ty jesteś poważnym triperem. Dlaczego zamiast wrzucać deksa, wolisz Grybki?
Gandzia daje nieporównywalnie więcej, niż zabiera, a DXM zabiera zbyt dużo w stosunku do tego, co daje (pamięć krótkotrwałą pożera w całości, niebezpiecznie upośledza motorykę itd.).
Oczywiście, że jeden woli dysocjanty, inny psychedeliki, inny stymulanty, a inny depresanty itd. Predyspozycje, ale nie ma co o truizmach gadać. Zauważ jednak, że Szałwia też jest dysocjantem, ale zdecydowana większość deksożerców nie potrafi sobie z nią poradzić - widzą w niej zło i nie potrafią wytrzymać stanu. Nie ten etap po prostu. Nieprzypadkowo DXM jedzą gimby, a kto poznał lepsze rzeczy do tego nie wraca. Oczywiście są i wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę.
Co do dostępności, to uważam (nie musisz się ze mną zgodzić, bo wchodzę w metafizykę), że człowiek ma dostęp do wszystkiego, na co jest gotowy. No ale nie ma co o Kosmosie gadać.
Ty tak serio uważasz, że wystarczy spojrzeć na ścigacza, żeby wiedzieć, jakie to uczucie zapieprzać 300km/h, czując opór powietrza? xD xD xD
Rozbawiłeś mnie co nie miara:-) Dzięki.
Pozdro;-)
To tylko sen samoświadomości.
Szaman idź być nadęty gdzie
Szaman idź być nadęty gdzie indziej, co ?
Tak jak ogólnie ostatnio się
Tak jak ogólnie ostatnio się z Tobą zgadzałem tak tutaj się nie zgodzę. Wciąż bardzo manupulujesz faktami tak żeby wyglądało że Twój tok rozumowania jest tym jedynym. Tak naprawdę to tylko Twoje zdanie.
Dla mnie marihuana to największe gówno... przez to gówno mam już 9 lat zawieszenia w fazie marihuanowej. No cud miód. Druga sprawa, ja uważam się za osobę uduchowioną i nie nazwał bym dxm gównem.
Raz na xxx czasu bardzo lubię zdysocjować się dxm medytując, wbrew pozorom po tripie poprawia się mój stan nerwicy dysocjacyjnej spowodowanej marihuaną (prawdopodobnie przez wpływ na serotoninę)... to gdzie ta substancja potrafi zabrać jest niewysłowione, już nie mówiąc o tym że po tripie jest długotrwały bardzo widoczny element antydepresyjny.
Wszystko zależy od podejścia... i tak naprawdę ile jest ludzi na świecie tyle jest prawd. Każdy zawiera w sobie swoją własną prawdę.
Inną rzeczą jest dysocjant N2O - gaz rozweselający. Mam za sobą conajmiej 2000 nabojów i nie wiem czy próbowałeś.... ale jak nie to wierz mi po jednym "baloniku" naprawdę zmienił byś zdanie co do dysocjacji. Balonik zabiera Cię na 10 sekund do N-hole, jak załadujesz dwa naboje... ludzie porównują to miejsce do brakethrouh DMT, tylko że trwa to sekunde... to miejsce tam jest tak piękne i niesamowite że nie sposób to opisać... już nie mówiąc o tym jak bardzo efektywnie wspomaga medytacje.
Balonik przed snem powoli ściągany wycisza myśli... gdy potrzebujesz oderwać się na chwile... też niesamowite.
Dodatkowo... balonik jest idealny do miksów ZE WSZYSTKIM. Jak będziesz mieć okazję brać lsd, grzybki albo nawet dmt polecam zakupić takie naboje, a najpierw spróbować samemu. Już jeden balonik z jednego naboju powinien Ci pokazać bardzo ciekawe miejsce, które przynajmniej wdg. mnie spodoba Ci się.
Nie znam osoby której balony by nie podeszły ;) A doświadczenie z nimi nam naprawdę baaaardzo duże. Teraz już mniej... ale mimo wszystko czasami jadę zakupić naboje i wyciszyć ;)
Pozdr ;)
Może mnie trochę poniosło,
Może mnie trochę poniosło, przyznaję; ale ogarniałem kiedyś gościa po 75 tabsach acodinu i przez godzinę słyszałem to samo pytanie o aktualny dzień tygodnia i ździwienie, że jest sobota. W końcu napisałem mu na kartce: dzisiaj jest sobota! i przez następną godzinę, gdy pytał o dzień tygodnia kazałem mu sięgnąć do kieszeni i za każdym razem mindfuck i pytanie, czy rozumiem, że on ma odpowiedź w kieszeni... Po czym oczywiście pytanie o dzień tygodnia. Pamięć krótkotrwała zjedzona gorzej, niż przez Alzheimer'a. Poza tym każdy, kogo znam i próbował DXM mówił mi, że szkoda na to czasu i zdrowia. Stąd moje zdanie, ale fakt nie poznałem stanu, więc pewnie powinienem trzymać język za zębami (palce w kieszeni).
Co do N2O, to nie wiem, czy zdecyduję się na takie doświadczenie. Tym nie mniej pierwszy raz o tym pomyślałem, bo wcześniej substancji lotnych w ogóle nie brałem pod uwagę.
To tylko sen samoświadomości.
"Nieprzypadkowo DXM jedzą
"Nieprzypadkowo DXM jedzą gimby, a kto poznał lepsze rzeczy do tego nie wraca. Oczywiście są i wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę." - Nie wiem, ale wiem, że ja np. za kwasami nie przepadam. Wolę grzyby. Szałwii też nie kocham zbytnio. Wolę meskę. Znam za to ludzi, którzy DXM wpierdalają, ale gdyby mogli jedliby MXE. Jak pisałem kwestia preferencji. Raczej mało prawdopodobne, że ktoś kto może zjeść LSD-25 zje 1p-LSD - po prostu to pierwsze to lepszy wariant drugiego.
"Ty tak serio uważasz, że wystarczy spojrzeć na ścigacza, żeby wiedzieć, jakie to uczucie zapieprzać 300km/h, czując opór powietrza? xD xD xD" - Nie wiem, może nie każdy ma taką wyobraźnię jak ja ale wyobraziłem sobie bardzo dokładnie i szczegółowo jazdę ścigaczem ponad 200km/h, zapierdalanie motorówką nie wiem z jaką prędkością, jazdę na rollercoasterze i diabelskim młynie - tylko takim szybkim, a nie dla zakochanych. Wyobraziłem sobie jaka jest od wewnątrz cipka, jakie to uczucie mieć złamaną kość i jak to jest mieć coś w dupie - dosłownie ale nie będę się zagłębiał xD. I wszystko to co opisałem się sprawdziło, może trochę słabiej było niż sobie wyobrażałem, ale na pewno nie zbyt.
No widzisz
No widzisz, ja sobie wyobraziłem działanie DXM i sądzę, że wiele się z tymi wyobrażeniami nie pomyliłem (chociaż w jakimś stopniu zawsze). Tyle tylko, że nie wszystko, co sobie mogę wyobrazić chcę wprowadzać w życie. Np. Nie chciałbym próbować Alfy, mimo iż z łatwością wyobrażam sobie jej działanie (zjebany stim). Z resztą stimy mnie w ogóle nie interesują - wolę zwalniać, niż przyśpieszać. Z kwasami mamy tak samo - też wolę Grybki, bo są po prostu lepsze. Znam wielu, którzy wolą kwasy, ale one podbijają ego. Wielu też wolało kwasy, ale przekonało się do Grybków. Ot, każdy musi sam dojść do (być może tych samych) wniosków. Changa byłaby na pierwszym miejscu, ale Grybki dają mi więcej radości, mimo iż Changa jest bardziej wizyjna i daje większy wgląd. Szałwie trudno kochać, bo to twarda nauczycielka, zwłaszcza od x30 w górę.
Co do predyspozycji, to pełna zgoda, ale one chyba są połączone z dojrzałością. Choć pewnie to tylko wierzchołek góry lodowej. Wiele zależy chyba od jakichś ukrytych przeżyć z czasów dzieciństwa.
Co do wyobrażeń jeszcze, to zanim nie poczułem, to nie miałem pojęcia, że cipka jest karbowana od wewnątrz, natomiast moja dupa to droga jednokierunkowa;-)
To tylko sen samoświadomości.
Szamanie szamanie
Twoja wiedza o DXM to w zasadzie zsumowane opinie innych o kaszlaku. Gdybym miał podobne myślenie, nigdy nie spróbowałbym MJ, bo niegdyś wiedziałem o niej tyle, ile mi powiedzieli ludzie, którzy ją palili- trochę śmiechu i spowolnienie. I gastro. Nic fajnego XD. Gdy jednak się odważyłem... rozjebało mi światopogląd :D
Poza tym- widziałeś gościa po 70 akodinach. Nawet sobie nie wyobrażam, jak miał ciężko xD Naturalnie więc nie zrobił dobrego wrażenia na Tobie. Tak samo jak ktoś, kto wypił za dużo i rzyga, albo najarał się tak, że nic nie ogarnia nie robi dobrego wrażenia. Typ przesadził, więc nie oceniaj deksa po jego bani.
Zadaj sobie ponadto pytanie- jak mysisz, jakby ktoś widział Ciebie dygoczącego i W OGÓLE nie kontaktującego po DMT, pomyślałby, że to fajna używka? Niep. Uznałby, że to jakiś szajs, skoro tak Cię rozjebało. Niebezpieczny szajs. Dla ćpunów. Jakby jakaś starsza pani w swoim niezrozumieniu ogarniała Cię po DMT, za chuj by nie uznała tejże substancji za miłą xD Ba- mówiła by innym starszym paniom, że DMT to jakieś gówno, skoro zrobiło z Ciebie tymczasowo roślinę. Ale przecież Ty sie bawiłeś świetnie.
Myślę, że gość, którego ogarniałeś, pytał Cię o dzień tygodnia żeby się zakotwiczyć. Na takiej dawce jak mniemam pewnie nie funkcjonuje już czas. Trzykrotnie mniejsza potrafiła sprawić, że czułem się, jakbym... kompletnie stracił ciągłość. Jakbym był tu, tam, kiedyś, dzisiaj, jutro, wczoraj... jakbym trwał i nie trwał. Specyficzne. Ciężkie. Niemiłe. Nie sądziłem, że 24 tabsy, czy ile tam za pierwszym razem ojebałem, tak rozkurwi wszechświat.
Po DMT pewnie też nie ogarniasz czasu, więc, hehe, nie wiem czemu tak Cię boli, że ziomeczkowi szwankowala zdolnosc rozumienia dat i godzin na sążnej bani.
I owszem, kaszlak mocno ryje pamięć, bardzo mocno, ale to mija po tripie ;)
Hahah, "wyjątek potwierdza regułę" XD Rozbawiles to Ty wszystkich, którzy to czytali.
Szałwia klepie w chuj, ale jest to tak inne od deksa, że nie masz prawa nawet porównywać obu tych dysocjantów. Tym bardziej, że o jednym wiesz tyle, co ja o DMT, którego nigdy nie brałem xD
Co to znaczy "radzić sobie"? XD czy uważasz, że jak ktoś będzie miał bada po Divinorum to znaczy, że sobie nie radzi, bo to nie jego lvl? Może jest gorszy, bo mniej oświecony?
Co to znaczy "wytrzymac stan?" XD Jakbym Ci dał 600 mg kaszlaka, też byś "sobie nie poradził", gwarantuję Ci. Nie dlatego, że jesteś zbyt tępy na deksa, bo tępy nie jesteś, ale dlatego, że nie masz pojęcia, co się właściwie po nim dzieje i nie wiesz, jak sterować tripem i jak ewentualnie sobie pomóc.
Jeszcze się odniosę do tego Twojego "gandzia daje więcej niz zabiera". Wymień mi, co Ci dała, jak chcesz. Ja wymienię, co mi zabrała i zliczymy xD Albo inaczej- wymienię, co mi dał kaszlak i na pewno znajdę więcej plusów niż Ty plusów mj. Wiesz czemu? Bo będę ich szukał. Bo na nich skoncentruję całą uwagę. I je znajdę. Ktoś, kto chce dostrzegac tylko wady, widzi tylko wady. I tym sposobem Ty uznajesz deksa za zło. Bo jesteś zbyt zaślepiony (uuu, mocne słowo, wybacz, jeśli zabolało), by przyjąć, że może mieć kurewsko wielkie zalety. Takie, przy których MJ wymięka.
I ja i Ty wiemy jaka jest prawdziwa przyczyna Twojej niechęci do kaszlaka- uważasz lobby farmaceutyczne za mafię. Widzisz w ich dzialaniu spisek. Powiedziano Ci, że to gady, albo jakies inne stwory, ktore chcą kontrolować świat xD Taaak, też słucham tych wszystkich "oświeconych" ludzi z Jutuba. Tylko że nie łykam jak pelikan tego, co nawiną xD Trochę mam bekę, że tak sami siebie straszą. A Ty, jako amazoński szaman i buntownik wobec systemu sobie wkręciłeś, że to syćko prawdo xD Że mafia, że źli ludzie, że kontrola umysłów. I dlatego kaszlak ma "niskie wibracje". I dlatego kaszlak to zło najgorsze. Ale dobrze wiem, że gdybyś miał sytuację krytyczną, np ciężkie zapalenie płuc mogące skończyć się śmiercią, byłabyś na kolanach tę mafię, by Ci dali na to lek. I smacznie byś go zjadł. Czy nie?
Oczywiście mogłem się mylić, może nie należysz do tego grona spiskowców i może "oświeceni ludzie z internetu" nie zryli Ci bani do końca, ale uwierz, że takich "szamanów" jak Ty jest bardzo dużo i większość łyka te same brednie i te same "prawdy" uważa za prawdziwe. Uwierz, że nie jesteś wyjątkowy. I po tym, co piszesz na ng, po tym, jaki masz światopogląd, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzic, że wierzysz w masę dziwnych rzeczy, które nigdy nie miały żadnego potwierdzenia. W masę śmiesznych szitów, o których czytałem, ale jakoś potrafiłem sobie powiedzieć "czekaj chłopie, skąd niby masz wiedzieć, że to prawda?"
Mylę się? Jeśli tak- zwracam honor i wybacz, że wrzucam Cię do wora ze świrami, haha, lol, przecież nie jesteś świrem xD Ale jeśli mam rację- serio się zastanów, czy idziesz dobrą drogą, czy tylko ślepo wierzysz, że nią idziesz, bo tak mówi mądrze wyglądający ziomek, który ćpał grzybki.
Ale się kurwa naprodukowałem. Do meritum więc- zajeb se kaszlaczka. No dla testu. Co Ci szkodzi? Boisz się? xD Przecież nie takie rzeczy żeś brał, na bank Tobą nawet nie zachwieje taki słaby kaszlaczek. Zajeb se, no weeeź, dla satysfskcji, że gnojek nie miał racji i dxm faktycznie chuja może.
Spożyj dużo imbiru (by nie strzelić pawia) i jakieś lekkie sniadanko, 20 minut potem 15 x 30 mg DXMa (albo jak lubisz na ostro wal 20x 30). Połóż się w łóżku z milusią muzyczką na słuchawkach i po prostu medytuj, odczuwaj swe ciało, nie myśl. Poczekaj z godzinę i masz takiego tripa, który na milion procent da Ci dużo nauki. A przecież o to w zyciu chpdzi, nie? O naukę. O otwieranie zakazanych ksiąg :D O doświadczenie.
Aha, jeśli brałeś IMAO, odstaw na 2 tyg. zanim wykonasz deksowy eksperyment.
Nie musisz sie bać, że uzależnienia- ja już od ponad 7 mc go nie używam, bo nie mam ochoty. Zejścia, przynajmniej u mnie, nigdy nie było, więc również to nie stanowi problemu. Jeśli będziesz miał bada- pij wodę. I nie myśl. Pod żadnym pozorem.
Naprawdę jestem ciekaw, jak na Ciebie zadziała. Z dobroci serca polecam Ci jednak wyjść ponad swoje durne uprzedzenie i spróbować, by powiedzieć nam, co takiego się działo.
Pozdrawiam serdecznie i otwartego umysłu życzę! ;)
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.
No ja nadal czekam na wyniki
No ja nadal czekam na wyniki szamańskiego ekspeymentu z kszlakiem ;)
Niedoczekanie.
Raczej się nie doczekasz. Po ostatnich rozmowach z Amazonkami (Cubensisami) odchodzę w ogóle od chemicznych substancji. Wolę zjeść cytrynę, niż połknąć tabletkę z witaminą C. Czyli preferuję naturę, ale oczywiście nie wszystkie jej dobrodziejstwa - nie ufam niektórym roślinom, głównie torebkowym (tytoń, bieluń, mak, etc.). Znam swoją drogę i niewiele zostało mi do spróbowania. Kaktus już leży i czeka na odpowiedni dzień (faza Księżyca, słoneczna pogoda i odpowiednia wibracja Kosmosu - na razie widzę to na sierpień, ale może jakiś "przesmyk" znajdzie się wcześniej). Może Ruta stepowa (sama, nie w Chandze, czy Ayahuasce), Aya amazońska (może i razem z Kaktusami, ale to zależy, jak się z nimi dogadam), Koka (roślina, bo kokaina to świętokradztwo), Sananga, może szczepienie Kambo (Sapo), Renako i Iboga (jeśli roślina pozwoli). Może jeszcze jakieś rośliny snu (Ubulawu leży i czeka), ale Entada Rheedii słabe na mnie wrażenie wywarła - lepiej sam się wprowadzam w świadomy sen, niż ten kasztan to wymusza. Nie zapominając przy tym o moich ukochanych Grybkach (do poznania jeszcze wiele gatunków). Plan dziesięcioletni, o ile podołam wszystkim wymaganiom, a nie ze wszystkim będzie łatwo.
To tylko sen samoświadomości.