Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

mistycyzm - uczucie poznania prawdy

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Blister o wymiarach 4mm x 4mm. Około 0,5 mg nbome.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Siedzę samemu w pokoju, średnio intensywne światło podwieszone do sufitu.
Chęć spróbowania substancji psychoaktywnej cięższego kalibru. Ciekawość.
Pozytywne nastawienie do tego co ma się wydarzyć, ale bez świadomości, że będzie powiązane z mistycyzmem.
Wiek:
29 lat
Doświadczenie:
Marihuana średnio 2 razy na miesiąc w skali roku.
W trakcie tego tripa, zaczynam jako trzeźwy.

mistycyzm - uczucie poznania prawdy

Objaśnienie:

Tripper – wiek < 30. Umysł analityczny. Programista. Aktywny sportowo tryb życia.

Wzrost 173cm, ok. 65kg.

JA – świadomość, byt, niematerialny, mistyczny, duchowy ja.

X – kolega, który przekazał mi blister oraz poinformował o występujących doznaniach.
Jak się później okazało, nie do końca poinformował mnie o silnych przeżyciach mistycznych/duchowych, ale wszystko jak najbardziej działo się pozytywnie.

Piszę trip raport już „po”, czyli start + 16h.

Wszystkie opisane doznania fizyczne oraz metafizyczne/mistyczne przenikały się pomiędzy sobą bardzo płynnie, można to określić harmonią.

 

 

Start: 20:50

Blister o wymiarach 4mm x 4mm. Około 0,5 mg 25B-NBOMe.

Pomiędzy dziąsłem a górną wargą.

Gorzki smak.

W miejscu trzymania blistra odczucie na skórze podobne do znieczulenia dentystycznego.

Siedzę w pokoju, średnio intensywne światło podwieszone do sufitu. Jestem w pełni trzeźwy. Ostatni mały posiłek przyjąłem ok. 2h wcześniej.

 

Start + 20min

Zwiększenie kontrastu. Efekt wizualny identyczny do Photoshop → zwiększenie kontrastu + lekki kontur + minimalny sharp.

Zwiększenie potliwości wszystkich miejsc na ciele, w których się pocisz na egzaminie w sesji :) Dosłownie.

 

Start + 40min

Nabierające na sile poczucie ekstazy. Uczucie identyczne z tym, które czujemy przy masażach relaksacyjnych oraz w chwili tuż po orgazmie.

To uczucie ekstazy i błogostanu trwało przez około 2h.

Co kilka minut 1-3min odczuwane przyjemne lekkie napięcia i rozluźnienia mięśni/ścięgien – takie jak przy masażach relaksacyjnych pomiędzy łopatkami oraz w innych miejscach, np. łydka, bark, podbrzusze.

To wszystko działo się bardzo płynnie i bardzo przyjemnie. Niesamowity błogostan, przyjemność, coś jakby poczucie ?ciepła energetycznego?

 

Start + 50min

Pierwsze doznania wizualne w postaci falowania. Pulsacyjna utrata ostrości obrazu widzialnego oraz ponownie ustawianie ostrości na zmianę.

Niesamowita ekstaza/błogostan + falowanie obrazu widzialnego wzrokiem (otwarte oczy). Drgania/wibracje obrazu. Jeszcze NIE fraktale przy zamkniętych oczach. Coś podobnego czułem (kiedyś) wcześniej przy medytacjach, przy muzyce ambient, tuż przed snem.

 

Start + 1h 10min

Doznania wzrokowe i słuchowe wyglądały tak, jakby dać dziecku pokrętło od wzmocnienia siły sygnału wejściowego. W nieświadomy sposób stopniowo przekręcało go w kierunku MAX, a max zdawać by się mogło był na granicy wytrzymałości możliwości obliczeniowej Twojego mózgu.

Dźwięk wraz ze wzrokiem był zgainowany, przy pewnych częstotliwościach światła widzialnego oraz dźwięku trzeszczał. Nadal zachowuje spokój, bo wiem, że tak miało być (X mówił, że to wszystko występuje).

Włączam muzykę ambient, bazującą na falach 528 Mhz. Stosowaną w medytacji/relaksacji.

 

Start + 2h 10min

Każdy dźwięk trzeszczy, jakby przesterowany. Absolutnie wszystko mega silnie wibruje oraz faluje. Nie mogę nic zrobić ze wzrokiem. W sumie nawet nie chcę tego zmieniać. Poddaję się temu
co generuje mój mózg.

Mam otwarte oczy. Chcę włączyć kamerę GoPro, aby to dokumentować, ale zaczynam odczuwać, że moje ciało przechodzi w stan pracy cyklicznej, którzy można opisać wyglądem fali sinusoidalnej. Przyśpieszam ruch rąk, aby ogarnąć kamerę i po kilku sekundach ponownie moje ciało zwalnia. Cały czas mówię co czuję na głos sam do siebie. Dzięki temu czuję się lepiej, bardziej swojo. W tym cyklu mówię głośniej i ciszej. Kiedy wszystko przyśpieszało, był to moment kiedy miałem kontakt z rzeczywistością, kiedy wszystko zwalniało, przy otwartych oczach nie docierało do mnie co widzę, jakbym wyłączał w mózgu analizę obrazu, ale nadal zmysł wzroku podawał sygnał. Oczywiście to wszystko samo się działo. Myślę, że muzyka/dźwięki z głośnika, którą słyszałem miała duży wpływ na cykl, w którym byłem „zamknięty”, czytaj to jako przedział cykliczny, nie jako poczucie ograniczenia/niewygody. Nie odczuwałem dyskomfortu.

Czułem niesamowity stan ekscytacji. Byłem mega nakręcony tym co się dzieje we mnie. Pozytywne uczucie, że dotykam czegoś do tej pory nieznanego. W pewnym momencie, przypominam sobie o wizualizacjach przy zamkniętych oczach.

Zamykam oczy. PSTRYK.

 

Po kilku sekundach zobaczyłem klarowne fraktale oraz funkcje matematyczne o wykładniku ujemnym nieparzystym oraz parzystym (patrz wikipedia) powielone w nieskończoność w szerz oraz wzdłuż. Nie było pomiędzy nimi widocznych osi współrzędnych, aczkolwiek były według osi rysowane. One żyły, istniały. Koniec linii jednej funkcji łączył się z początkiem kolejnej
na sąsiednim układzie współrzędnych. To wszystko tworzyło matrycę co pewien czas wyginającej się, w cyklu ok. 5 sek. w kierunku mojego wzroku/JA, nabierając kształtu 3D. Zaczynam odczuwać stan ?euforii? Całe moje ciało się trzęsie/wibruje tak mocno, jak nigdy. Bardzo duża potliwość. Dominowały barwy fioletu, różu oraz rozpiętości tonalnej zieleni.

Fraktale przypominały bardzo drobne okręgi, zwinięte w większe spiralne łańcuchy lecące w dół, w ciemną głębię pode mną, punktem z którego to wszystko widziałem jako JA. Cały czas miałem perspektywę pierwszoplanową/FPP oraz zamknięte oczy.

 

Start + ok. 3h

Nadal nie potrafiłem zmusić ciała do włączenia kamery. Myślenie analityczne zostało totalnie wyłączone. Stałem ledwo na nogach. Łzy ciekną mi po policzkach. Niesamowite emocje, typu „WOW co się dzieje! Nie ogarniam tego. Aiiiiiggghhhh!”. Wszystko się trzęsie. Niesamowite wibracje. Oddałem się temu co generował/podawał mój mózg.

 

Start + ??? (czas nieokreślony)

Włączam kamerę i staram się do niej mówić. Podgłaśniam i ściszam własny głos, nadal czuję cykl/okres w jakim całe moje ciało pracuje/faluje. Coś niesamowitego. Jakbym zamykał się
do środka i otwierał na zewnątrz.

 

Apogeum (przy zamkniętych oczach)

W pewnym momencie zobaczyłem coś co już kiedyś przedtem widziałem na rysunkach Alexa Greya oraz czytałem w wywiadach na temat stanów mistycznych związanych z medytacją.
Był to obraz rozchodzących się linii energetycznych od spodu mojego ciała (okolice krocza), prosto do głowy. Kształt tej linii był identyczny do kształtu linii pola magnetycznego przedmiotów/planet, od punktu A do punktu B w kształcie elipsy. Kształt mojego ciała/JA, nie miał określonej płci.
Z końców moich palców rąk oraz stóp ciągnęły się nitki, jakby linie, coś na styl giętkich kabli. Większość tych linii miało kolor różu i fioletu. Im bliżej środka mojego JA, kolor stawał się bardziej zielony. W okolicach mostku kolor prawie biały. Te nicie wlewały się w inne już istniejące wokół mnie, lecz nie wpięte w mnie. Było to uczucie unoszenia się w przestrzeni.
Jakbym był w nią wklejony, ale nią nieograniczony. Odczuwałem jedność, połączenie. Byłem w pełni świadomy tego co się dzieje.

Czuję jakbym był unoszącą się świadomością, ale tylko przy zamkniętych oczach widząc te wszystkie wizualizacje. Te wszystkie odchodzące ode mnie linie energii mieniące się kolorami fioletu i zieleni. Cały czas płaczę. Jestem zalany łzami. Wydaję z siebie dźwięki, nadal silne emocje, głęboko oddycham. Czułem się jakbym wydzielał z siebie wielką ilość energii.

Wiem, że dla człowieka, który tego nie przeżył może brzmieć to idiotycznie, co przeczyta poniżej, ale było tak jak to opisuję.

 

W pewnym momencie odczuwam jakby stan objawienia prawdy. Zaczynam rozumieć wzór na istnienie. Po prostu. Na to, że wszystko jest fraktalem i jest ze sobą prawidłowo dopasowane. Pełna harmonia. Jakby ktoś przyszedł i powiedział „A to wygląda tak. Poczuj całość jako jedno.”

Sądzę, że można to opisać matematyką w świecie materialnym, że jest to niesamowicie dobrze poukładane, prawidłowy ład istnienia świata.

 

Pojawiają się obrazy ludzi ćwiczących jogę, wschodnie sztuki walki, figurki z religii hinduizmu. Wydaje mi się, że one wszystkie działają według jednego, tego samego wzoru. Układ ich ciał pokazuje przebieg linii energetycznych w ciele człowieka. Wskazują rękoma źródło energii na ciele oraz kierunek linii wychodzących z ciała. Jakby władali i obracali własną energią, wzmacniali ją i nadawali kierunek przepływu. To wszystko zdaje się być czymś niesamowitym i jednocześnie w pełni zrozumiałym, logicznym faktem, czymś naturalnym. Układam własne dłonie tak jak widzę ich na obrazach.

Ponownie widzę fraktale układające się w spiralę, kojarzy mi się to z nicią DNA, z życiem jako symbolem. Widzę narodziny dziecka, umieranie człowieka oraz zmieniające się pory roku. Przypływy i odpływy mórz, kojarzy mi się to z oddychającą Ziemią. Wszystko wydawało mi się takie do siebie podobne, działające na tych samych zasadach, coś naturalnego. Te poruszające się obrazy następowały jedno po drugim bardzo szybko. Jakby ktoś nagle włożył w Twoją świadomość kartę pamięci w trakcie pracy umysłu na pełnych obrotach, a na niej były teraflopy danych na temat definicji prawdy. Strumień informacji. Staram się to pojąć, zrozumieć. Idzie ocipieć, oszaleć. Staram się uspokoić myśli i ponownie je rozpędzam, nie do końca nad tym panuję co widzę. Urywają mi się wątki. Szybko oddycham.

Rozumiem, że jak to czytacie, może brzmieć to wszystko jak bełkot, ale pamiętam co widziałem i czułem. Po prostu chcę to opisać i przedstawić tak dokładnie jak to możliwe.

 

Start + ok. 4h

Przestaję widzieć obraz siebie jako źródła rozchodzącej się energii. Zaczynam łapać kontakt
z rzeczywistością materialną. Chcę koniecznie wyrazić to co czuję, komuś o tym opowiedzieć. Łapię za telefon i dzwonię do X. Opowiadam mu o wszystkim, nadal płaczę (przez emocje).
On przytakuje i stara się zrozumieć. Po około 20 minutach mojego bełkotu mówi: „Człeniu, pomyśl, że my dopiero tego dotknęliśmy.”

Przestaję widzieć falujący obraz przy otwartych oczach. Czuję wyjście.

 

Start + ponad 5 h

Po rozmowie z X, trochę się uspokoiłem. Wyszedłem ze stanu mistycznego w okresie około kilkunastu minut. Czułem, że mięśnie nóg są jakby silniejsze. Mogę twardo stać. Nabrałem ochoty na jedzenie. Spróbowałem czekolady z orzechami. Dźwięk pękającej czekolady w zębach przy pierwszym ukąszeniu, brzmiał jak pękająca tafla lodu. Głośne „łuuppp! trzask” Po pewnym czasie zacząłem myśleć o nakręceniu reklamy czekolady Milki z użyciem tego dźwięku i obrazu tafli w tle. Było to zabawne. Pojawił mi się dobry humor. Zniknęła zaduma.

W tle włączyłem radio RMF Classic. Chciałem słyszeć muzykę uporządkowaną i łagodną.

Następnie spróbowałem kiwi. Kiedyś po paleniu zielonego myślałem, że wszystko smakuje lepiej. Nie. Teraz dopiero poczułem smak o nazwie „lepiej”. Po ugryzieniu kiwi otworzyłem szeroko oczy głośno myśląc „Wow! To jest dopiero kiwi! Leclerc sprzedaje najlepsze kiwi na świecie!”
Nigdy nie czułem tak soczystego, słodkiego i pełnego smaku kiwi. Przepyszne kiwi.
Po tym ugotowałem sobie mleko i wsypałem kakao. Poczułem niesamowicie dobry smak, jak nigdy przedtem. Zmysły były bardzo wyostrzone. Dźwięk czasami skwierczał, jakby zbyt wysoki sygnał wejściowy, ale nie był za głośny.

 

Start + 6h

Zaczęło już ze mnie to schodzić. Czułem bardzo „miękkie lądowanie”. Było przyjemnie. Włączyłem jeszcze sobie kawałek „Glenn Dale - Save me” (lekki, melodyjny house), zapętliłem go kilka razy. Nabrała mnie ochota na taniec. Swobodnie tańczyłem ok. 30 minut do tej muzyki.

 

Start + 7h

Zacząłem myśleć, co się wydarzyło. Co przeżyłem, co czułem, co widziałem, czego doświadczyłem jako byt. Czułem się po tym wszystkim jakby bardziej świadomą jednostką/istotą. Powinienem bardziej ułożyć swoje życie. Wprowadzić więcej ładu i zgrania. Nad ranem posprzątałem dom, starłem kurze oraz nastawiłem pranie. Odczułem, że nie powinienem tych czynności zaniedbywać
i wykonywać je systematycznie. Byłem naładowany pozytywną energią. Tętniłem życiem. Pomimo 4 nad ranem nie czułem zmęczenia.

Oprócz pozytywnych przemyśleń poczułem także wstręt do samego siebie, że użyłem nBome do osiągnięcia stanu mistycznego. Poczułem, że powinno się to robić metodą naturalną poprzez medytację. To tak jakby popcornem płacić za coś duchowego, wyższego. To było dziwne uczucie wstydu, aczkolwiek, gdy to piszę już tak tego tak silnie nie odczuwam i myślę, że były to dobrze skonsumowane pieniądze :)))

 

Start+9h(6:00rano)
Kładę się spać, próbuję zasnąć, ciężko. Udaje się. Budzę się ok. 9:30. Zaczynam kolejny dzień życia. Jadę autem do pracy, odpalam kompa. Programuję... Myślę o tym co się wydarzyło... jakby nostalgia i smutek, zamyślenie. Ciężko opisać. Być może dwie godziny snu także do tego się przyczyniły.

 

 

Podsumowując:

To wydarzenie zapamiętam jak najbardziej pozytywnie do końca mojego życia. Polecam.

 

W skrócie mogę opisać stan mistyczny jako:

  • boskość

  • synergia

  • połączenie

  • jedność

Chociaż słowo boskość bym usunął, bo chyba nie istnieje coś takiego jak byt nadrzędny. W trakcie sesji odczułem jakbyśmy wszyscy byli wpięci w jeden wielki, przyjazny życiu system/wymiar.
To nas wypełnia od środka. Nie czułem nikogo/niczego co można było wyznaczyć jako przywódcę.

 

 

KONIEC RAPORTU.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
29 lat
Set and setting: 
Siedzę samemu w pokoju, średnio intensywne światło podwieszone do sufitu. Chęć spróbowania substancji psychoaktywnej cięższego kalibru. Ciekawość. Pozytywne nastawienie do tego co ma się wydarzyć, ale bez świadomości, że będzie powiązane z mistycyzmem.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana średnio 2 razy na miesiąc w skali roku. W trakcie tego tripa, zaczynam jako trzeźwy.
Dawkowanie: 
Blister o wymiarach 4mm x 4mm. Około 0,5 mg nbome.

Odpowiedzi

Facet - miażdżysz! :D

Marzę żeby przeżć coś podobnego ;D

Teraz (3 tygodnie "po") jak to czytam, wydaje mi się, że trochę "śmiesznie dokładnie" to opisałem. Pod wpływem emocji heh :)
Ale jak dobrze się to czyta, jest OK.

---
Niestety mam inną gorszą wiadomość :/ 1,5 tygodnia później spróbowałem ponownie nBome. Wylądowałem w szpitalu. Podawali mi środki uspokajające. Wszedłem w stan totalnej paniki. Mój organizm nie przyjął tej ilości, którą zażyłem. Wziąłem zdecydowanie za dużo na język. 4 godziny walczyłem, aby nie zwariować. Byłem na granicy szaleństwa (objawy totalnej schizofrenii + problemy z oddychaniem + silne uczucie lęku).
Więcej opiszę w kolejnym tripRaporcie i podam do tego linka.
Aktualnie dobrze się czuję, jest w miarę OK. Uważajcie na ilość, którą bierzecie :/

Fart w niefarcie że zostałeś przyjęty do szpitala, gdzie przynajmniej podano Ci uspokajacze. Zdarzyło mi się raz wylądować na toksykologii gdzie zostałam potraktowana jak najgorszy odpad społeczny (bo naćpana!), któremu żal poświęcić dwóch minut, o jakiś środkach łagodzących mój stan mogłam zapomnieć. Pogrożono mi jedynie i uprzedzono, że jak będę się rzucać, to mnie pasami poczęstują. Polska służba zdrowia. :] Czekam w takim razie z niecierpliwością na Twój TR.

@mistyczny 

Jako ilość przyjąłeś? 
Czyżbyś zażywał je  czyste w postaci proszku? :p  

Powiedziano mi, że ten karton zawiera 2mg 25B.
Odczucie było takie:
Gdy wziąłem przy pierwszym wyżej opisanym tripie fragment 4mm x 4mm, czułem lekko gorzki smak i minimalne odrętwienie części wargi.
Gdy wziąłem przy drugim bad tripie wycinek 2mm x 4mm, czułem zajebiście gorzki smak, silne odrętwienie części wargi oraz silne odrętwienie 1/4 języka. Dodatkowo nie czułem fazy ekstazy, tylko od razu po 30 min weszło falowanie obrazu i zwiększenie kontrastu, a następnie niepokój, problem z oddychaniem itd...
Przez to porównanie stwierdzam, że było w ch* więcej.

Bardzo prawdopodobne że dostałeś deklarownaną dawkę. Biorąc pod uwagę, że cześniej 0,5mg zadziałało na Ciebie tak mocno jesteś osobą bardzo podatną na psycodeliki. 
Wcale nie dziwi mnie, że w takim przypadku 2 mg okazało się srogim przedawkowaniem.

Jakie objawy fizyczne wystąpiły oprócz problemów z oddychaniem? Niektórzy ludzie po przedawkowaniu psychodeliczny fenyloetyloamin  umierali właśnie z powodu depresji układu oddechowego .

Z x-NBOME nie ma żartów. Ich stosunek dawki aktywnej do śmiertelnej wydaje się być mały. Trzeba barzo uważać.  

Czy masz na karci wypisu ze szpitala opis przebiegu leczenia wraz z lekami, które Tobie podano, a także wyniki badań, które Tobie robiono po przyjęciu. 

Byłoby bardzo fajnie gdybyś najważniejsze informacje tego typu dołączył do raportu.

pozdrawiam!  
GreenBoy 

"Biorąc pod uwagę, że cześniej 0,5mg zadziałało na Ciebie tak mocno jesteś osobą bardzo podatną na psycodeliki. "
Ogólnie mój organizm łatwo ulega używkom. Po jednym piwie jestem podpity. Po 4 piwach jestem mocno pijany.
Po dwóch głębokich wdechach zielonego, już mi wystarcza. Gdy wezmę trzeci, jestem zamulony. Po 4 buchu, jestem zabetonowany, że ledwo się poruszam, czyli tzw. cała lufa.

---

"Jakie objawy fizyczne wystąpiły oprócz problemów z oddychaniem?" Temperatura 38,2*C i chyba z tego wynikał ból mięśni i stawów. Czułem, że serce mi wali tak mocno jak w trakcie biegu (5km treningu). Aczkolwiek jestem przyzwyczajony do takiego wysiłku, biegam 3 razy w tygodniu. Serce mi tak mocno waliło przez kilka dobrych godzin, może ok. 6h?
Oprócz tego czułem nachodzący i odchodzący nieokreślony lęk oraz wysoki niepokój. Cały czas miałem totalną szuszę w ustach. Non-stop piłem wodę. Wypisali mnie po 4h o 2:00 w nocy. Dodatkowe 3h na własną prośbę tam przesiedziałem dochodząc do siebie, zbierając strzępy własnego umysłu oraz świadomości.
W apogeum miałem silne zaburzenia tożsamości, nie czułem kim jestem. Niesamowicie się tego przestraszyłem, bo myślałem, że już zwariowałem, że już po mnie i tak mi zostanie. Zacząłem sobie wkółko powtarzać moje imię, nazwisko, datę urodzenia, gdzie mieszkam, przypominałem sobie twarze znajomych oraz wydarzenia z mojego życia. Wszystko po to aby nie stracić samego siebie. To był horror. Gdy nawet to piszę tydzień po, czuję potliwość i drżenie rąk, poprostu traumatyczne przeżycie. Wóczas to było uczucie paniki, porównywalne z topieniem się pod wodą, które przeżyłem w wieku 14 lat. Tyle, że topiłem się około minuty bez dostępu powietrza, tutaj apogeum miałem 4 godziny rycia mózgu. To było straszne, koszmarne. Na koniec całego tripa, z uśmiechem patrzyłem w szpitalne lustro ciesząc się, że ponownie czuję, że moje ciało to ja i wiem kim jest ten człowiek w odbiciu, nie zwariowałem. Po czymś takim moja psychika była w strzępach. Stres działał wyniszczająco. Psychicznie byłem wrakiem. Czułem, że mam totalnie rozstrojony cały organizm.

---

Wyniki badań krwi niczego nie wykazały, wszystko było w normie. Wskaźniki mieściły się prawie idealnie po środku zalecanych przedziałów. Pielęgniarka była zdziwiona, że mając gorączkę i stan zapalny gardła, te wyniki są tak dobre. CRP miałem 0.64 mg/l, max. jest 5 mg/l. Więc niemożliwe, abym był chory...
Dali mi hydroxyzynę w syropie na uspokojenie oraz pyralginę w kroplówce na obniżenie temperatury.

Dziękuje bardzo za opdowiedź. i współczuje. Nie ma nic gorszego niż fizyczna katastrofa z paranoją wywołaną przez psychodelik. 

Podwyższona temepratura na pewno od 25B-NBOME, jest raport z kilku hospitalicacji po 25I-NBOME  i tam również przewija się ten objaw. 

Bardzo dziwi mnie, że nie podali Tobie nic na obiżenie ciśnienia krwi. Czyżbyś nie miał mocno podwyższonego? Czy stwierdzili, że hydroksyzyna wystarczy?

 

Na wynikach badań nie mam info o ciśnieniu krwi, ale wiem, że mi badała pielęgniarka. Nie pamiętam natomiast co mi powiedziała :/
Nic oprócz pyralginy i hydroksyzyny nie podali.

Wczoraj byłem u znajomego neurologa. Otwarcie powiedziałem mu o tym co się wydarzyło. Zrozumiał sprawę, dobrze wiedział co się działo w mojej głowie, bo też odkrywał swój świat jak studiował medycynę...
Zrobił mi proste testy "fizyczne" (nie wiem jak one profesjonalnie się nazywają), wyszło że jest w porządku. Dostałem skierowanie na EEG i ostrzegł przed pewnymi problemami, ale ogólnie nastroił mnie pozytywnie. Jak po tygodniu lęki ustąpiły to nie jest tak źle. Mówił, że dużo osób ma je jeszcze kilka miesięcy po :/
Oprócz tego łykam magnez + witamina B6. Z tego co czytałem wspomaga pracę mózgu (ogólnie pisząc)?

Witam ponownie :)
Jestem po badaniach EEG. Wyniki są "trochę" negatywne. Są zaburzenia przy pracy mózgu. Przy lampie stroboskopowej co pewien czas na ok. 2 sek. mózg przechodził w tryb pracy jak przy lekkim stresie (chodzi o samoczynny napad niepokoju).
Ogólnie: Jest całkiem OK. Jest już 3 tygodnie po "szpitalnej" przygodzie. Czuję się prawie normalnie. W miarę normalnie funkcjonuję (praca/znajomi/hobby/sport). Czasem mam najścia niepokoju, ale są to dosyć płytkie objawy i do zniesienia poprzez ucięcie myśli i wieczorną medytację.

===

Dam wam dobra radę na radzanie sobie ze stresem:
Jedna z technik w filozofii Zen.
Medytacja polegająca na myśleniu o niczym.
Tak, nic nie myślisz.
Zamykasz oczy. Starasz się regularnie oddychać. Ważne jest, aby robić bardzo powolny wydech. Licz wdech i wydech (raz, dwa... raz, dwa...)
Wyobrażasz sobie czerń (czyli nic, czarna przestrzeń) i starasz się nic nie myśleć. Totalna cisza umysłowa.
Prawdopodobnie na początku będziesz mógł tylko przez ok. 5/10 sek. nic nie myśleć, ale potem ten czas się wydłuży. Aż dojdziesz do kilku minut. Po około kilku minutach takiej medytacji (oddech i nic nie myślenie) cały stres i niepokój znikają.

Przetestowałem tą metodę. Działa w 100%.

===

Niektórzy z Was mogą się śmiać, ale sprawa nie jest banalna. Napad niepokoju przeradza się w panikę, którą ciężko ogarnąć (paranoja/prawie szaleństwo).
Wyobraź sobie, że siedzisz w sali kinowej i nagle czujesz, że zaczynasz się bać, ale nie jesteś w stanie określić co się dzieje. Chcesz uciec, ale nie wiesz gdzie. Taką właśnie zabawę zaserwował mój mózg. Innym razem, gdy kupowałem ciuchy. Był jeszcze epizod po dyskotece (był stroboskop), gdzie byłem trzeźwy, po powrocie do domu, położyłem się spać. Dostałem drgawek oraz ataku panicznego niepokoju (strach przed niczym). Dzięki w/w medytacji ogarnąłem psychę i po 20 minutach, mogłem zacząć normalnie myśleć oraz swobodnie oddychać.
To nie są jaja. To jest horror. Da radę z tym żyć, ale tylko pod warunkiem, że nauczysz się panować nad wspomnianymi napadami (wyciszenie umysłu) oraz mocno zdystansujesz się do tego co serwuje Twój mózg.
Więcej jak sobie radzić z tego typu rzeczami opiszę w innym komentarzu oraz to co zmieniło się w moim życiu po pierwszej (mistycznej) oraz drugiej (szpital, ostatniej) sesji z nBome.

Pozdrawiam.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media