słodka kraina
detale
Godzina 15.00. Dzwoni ziomek z którym umówiliśmy się na palenie słodkiej baczki. Cały uśmiechnięty mimo złej pogody wyszedłem na spotkanie. Chociaż na zewnątrz było bardzo wilgotno i deszczowo w naszych okolicach okazało się być bardzo SUCHO. Zupełnie tak jak by dzień wcześniej cały świat wypalił stuff od wszystkich pobliskich zielarzy . Zdemotywowani tym faktem poszliśmy w strone sklepu celem wypicia napoju gazowanego, z dodatkiem chmielu oraz 6% zawartością etanolu. Po krótkiej przechadzce pomiędzy żelbetonowymi blokami, które rażą swoimi pstrokatymi kolorami wpadłem na pomysł odwiedzenia słodkiej krainy. Udaliśmy się więc do sklepu samoobsługowego, w którym zakupiłem dwa opakowania Indonezyjskiej gałki KAMISIA, oraz bardzo pyszny jogurcik o smaku wielu owoców leśnych. Kilka chwil później siedziałem w swoim cieplutkim pokoju mieszając drinka na wieczór, w proporcjach jedna paczka uśmiechu do połowy szklanki jogurtu. Zjedzenie tego zajęło mi mniej więcej 20 minut, ponieważ ten smak skutecznie mnie odrzuca od tego specyfiku, ale nie dałem się, zjadłem całą paczkę. Została mi jeszcze jedna, którą zalałem wrzątkiem a do kubka wpakowałem dwie saszetki czarnej herbaty. Tym razem wypiłem sam wywar, plus mniej więcej dwa łyki pestkowej mielonki. Smak herbaty dość dobrze zamaskował smutną i gorzką stronę gałki.
raporty dzikbogdan
słodka kraina
podobne
Godzina 21:00
Mija druga godzina odkąd wypiłem wywar. Czułem się dużo lepiej niż wcześniej, stawało mi się coraz cieplej na ciele jak i na duszy. Humor znacznie mi się poprawił. Przez cały czas rozmawiam z moim bratem na skype. On też zaczyna zauważać zmiany w moim sposobie mówienia oraz zachowaniu.
Godzina 22:20
W tym czasie czułem się doskonale, odbijałem się pomiędzy rzeczywistością a światem słodyczy. Ogólne działanie podobne było do upalenia pyszną satiwką, jednak bez odczucia zmęczenia, zamulenia i z totalną czystością umysłu. Woda była dla mnie zbawienie, była ukochanym trunkiem, najlepszym narkotykiem. Woda dawała mi tyle przyjemności jak nic innego. Czułem się kompetnie suchy a ona pomagała mi ugasić pragnienie. W tym czasie była dla mnie po prostu doskonała.
Godzina 23:00
Zrobiło mi się chłodno, poczułem jak cała magia ulatnia się ze mnie. Traciłem kontakt z tak ukochanym światem. Zdezorientowany zajełem się jakimiś bzdurnymi rzeczami, było mi z tym kiepsko, chwile temu unosiłem się na wyższym pułapie, a teraz znów dotykałem ziemi obiema stopami. Taki okres twał mniej więcej do północy.
Godzina 00:00
Bumerang, wydaje mi się że zaczyna do mnie wracać, leci dość powoli, ale wyraźnie się zbliża. Przez jakiś czas zapatrzony na lecący przedmiot, zrobiłem się zmęczony. Wtedy mój mr brodo zaproponował mi żebym zrobił sobie kawę. To był genialny pomysł. Gorycz kawy spowolniła nacieranie cukierkowych chmur, nad moją głowę. Ale teraz gdy kubek jest pusty czuje że te same chmury kłębią się nad moją głową, wydaje mi się że będzie z tego, niezła burza.
Godzina 01:00
Mam wrażenie że ta gałka rozbija się o mnie jak fale o brzeg. Teraz znowu straciła na swojej mocy . mam nadzieje że to tylko cisza przed kolejnym uderzeniem.
Przez dłuży czas słucham chill stepów w tle, na minimalnym procencie volume. To też jest wyjątkowe doznanie. Mam wrażenie ze muzyka nie dobiega z słuchawek w których słysze głośne głosy moich rozmówców, lecz krąży gdzieś do okoła mnie i trafia swoim delikatnym strumieniem wprost do moich uszu. (http://www.youtube.com/watch?v=nuT6dTFax5o)
Godzina 01:00
Kolejny raz mocno spadłęm na ziemie.
Ogólne osamotnienie, wdarło się we mnie.
Tylko ja, i ten świat zwolniony ze smyczy
Dzisiaj nic jest wszystkim, a wszystko niczym
Godzina 02:33
Przez ostatnie godziny przebywałem w świecie władcy pierścieni, po włączeniu sobie soundracka z filmu, położyłem się na łóżku, włożyłem słuchawki i zamknąłem oczy. Muzyka zaproadziła mnie w fantastyczne realia. Wszystko było dość wyraźne, łudząco podobne do rzeczywistości choć za piękne by mogło się znaleźć w tym świecie. Widziałem konkretne miejsca, byłem jakby operatorem kamery, filmowałem całe moje wyobrażenie. Pamiętam wygląd większości miejsc z tej wycieczki. Dziwne było to że czułem się jak bym śnił choć w każdej chwili mogłem otworzyć oczy i wyrwać się do rzeczywistego świata, ale wtedy od razu zaczynałem tęsknić za światem snu i do niego wracałem .
Godzina 11:40
Właśnie się obudziłem, czuje się dobrze, żadnych skutków ubocznych nei zauważam. Gdy czytam mój raport mam wrażenie że jest stanowczo zabardzo podkoloryzowany, ale wczoraj gdy pisałem te słowa miałem przekonanie że tak właśnie ma to wyglądać. Ogólny trip uważam za udany, teraz zostaje mi lekkie zamulanie i doprowadzanie oczu do normalnej postaci… są czerwone jak CEGŁA !
Siemka.
- 9783 odsłony
Odpowiedzi
Dobry raport, Bogdan!
Fakt, że mało tu konkretów, a więcej zabawy słowem, ale chyba wszyscy wiedzą jak działa mirystycyna. Nakręca artystycznie i bardzo dobrze to widać w raportach pisanych w trakcie haju. :)
"To gry ludzkim życiem, to gry bez zasad..."