nieskończoność z metoksetaminą
detale
Waga: 68kg
Miejscem doświadczenia był niewielki ciemny pokój z wyjściem na balkon.
raporty seroge
nieskończoność z metoksetaminą
podobne
Godzina zażycia : 22:00
22:05 - Początek był bardzo podobny do tego z czwartkowej próby (60mg donosowo, bez żadnych efektów poza fizycznym problemem z chodzeniem i pisaniem). Lekkie drętwienie palców oraz kolan, małe problemy z chodzeniem i płynnym poruszaniem się, właściwie to skostniałem niczym nienaoliwiony robot, a przy powrocie z łazienki zaczął mi całkiem nieźle wychodzić robodance. Chodzenie przypominało skradanie się złodzieja, w moim przypadku wyglądało to tak: "jedna noga do przodu, druga noga do przodu" podnosiłem je nienaturalnie wysoko, jednak nie byłem w stanie chodzić inaczej.
22:10 - Następnym etapem były lekkie zawroty głowy oraz potok myśli, siedząc na czacie zastanawiałem się które myśli wyłapać i przenieść na klawiaturę.
22:15 - Odpaliłem playlistę po czym położyłem się do łózka w ubraniu, i w słuchawkach na głowie. Ułożyłem się w pozycji lotosu i zamknąłem oczy. W tym momencie wszystko się zaczęło. Latanie byłoby złym określeniem gdyż nie widziałem punktów docelowych lotu, odpowiedniejszym stwierdzeniem byłoby: pływanie w czarnej masie. Widziałem budynki o gigantycznych rozmiarach, niczym nie przypominające tych znanych mi z ulic miasta. Poruszałem się nie mając wpływu na to w którym kierunku się udam, w sumie nie mogłem nawet stwierdzić czy istniały tam jakiekolwiek kierunki.
23:00 - Otworzyłem oczy gdyż ogarnęła mnie lekka panika, podszedłem do komputera ponownie ustawić playlistę na odpowiedniejszą. Wrzuciłem jeden kawałek pod tytułem: "Halcyon" 9 czystych minut, nic innego. Wszedłem na chwile na czata aby podzielić się wrażeniami i emocjami, niestety na darmo. Nie potrafiłem się skoncentrować, mogłem jedynie działać, nie rozmyślając nad konsekwencjami. Zauważyłem także, ze kilkuminutowa agonia w nicości trwała ponad 40minut.
23:10 - Ponownie położyłem się do łózka tym razem z Halcyonem lecącym ze słuchawek, ułożyłem się w pozycji lotosu. Po zamknięciu oczu znowu pojawiłem się w świecie nicości, wszystko było jednolicie czarne a jednak potrafiłem odróżniać od siebie rożne elementy. Potrafiłem dostrzec ogrom i nieskończoność owej przestrzeni zarazem potrafiąc dotrzeć do każdego jej punktu. Czułem jak moje ciało wygina się w rożne strony, jak dopasowuje się do każdego fragmentu, do każdej cząstki. Nie odczuwałem upływu czasu, nic nie było ważne, po napotyczeniu się na myśli: "a co jeśli spadłem z łózka?" potrafiłem stanowczo sobie odpowiedzieć iż łózka już nie ma, i nie ma mojej osoby. Stałem się jednością ze światem w którym się znajdowałem, utraciłem ego, utraciłem marzenia, utraciłem wszystko. Muzyka która początkowo miała być jedynie tłem do tripu stała się częścią mnie, moje myśli układały się w rytm muzyki, nie była już czymś czego mogłem słuchać, stała się czymś co w jakimś stopniu kształtuje otaczającą mnie przestrzeń.
Godzina nieznana - Otworzyłem oczy, wróciłem do świata rzeczywistego. Zero wizualnych odczuć, problemy z poruszaniem się, doszedłem do wniosku iż tamten świat zniknął. Odpalając papierosa zacząłem się zastanawiać nad prawdopodobieństwem jego istnienia: "czy to było coś realnego?" "czy to tylko mój umysł"
Kilka następnych podróży w nieznaną rzeczywistość właściwie się niczym nie różniło, jednak potrafiłem w każdym momencie wrócić do otaczającego mnie pokoju.
02:00 - Postanowiłem wejść jeszcze raz na czata, spotkałem tam X(użytkownik czatu). Po kilku nieudanych próbach przekazania informacji pożegnałem się i postanowiłem zakończyć to wszystko. Zastanawiałem się czy istnieje inny świat niż ten, chciałem czym prędzej obudzić się rano aby sprawdzić, czy przypadkiem nie od zawsze znajduje się w tej materii.
I tutaj zaczyna się prawdziwy trip.
Wyłączyłem komputer, położyłem się do łóżka. Zawinięty w koc starałem się zasnąć, niestety było to niemożliwe gdyż otaczająca mnie przestrzeń była swego rodzaju snem. Gdy otwierałem oczy, widziałem jedynie tak dobrze znany mi pokój, wydawał się inny lecz wszystko wyglądało tak samo. Jednakże przy ich zamykaniu, moje myśli zamiast pojawiać się wewnątrz głowy pojawiały mi się przed oczyma. Rzeczy które wtedy widziałem nie pochodziły ze znanego mi świata, to było coś innego, znajdując się już w swoim ciele nadal byłem wyciśnięty z uczuć, wyprany z ego. Poruszając ręką miałem wrażenie, że znajduje się ona gdzie indziej, moja ciało było podzielone na kawałki które nie miały ze sobą styczności. Czas nadal nie istniał, nie potrafiłem stwierdzić czy minęło 5 min czy 5 godzin, zupełnie inna percepcja zmusiła mnie jedynie do wirowania w obrazach które zdarzyło mi się widzieć już w przeszłości.
O ile na początku potrafiłem to wszystko przerwać otwierając oczy, w pewnym momencie przestało to działać. Nie miałem oczu, nie miało znaczenia nic prócz mojego umysłu który starał mi się pokazywać różne rzeczy.
Po jakimś czasie zorientowałem się, że prowadząc rozmowę z samym sobą zwracam się do siebie z końcówką "aś, ła" składałem zdania w stylu: "czy chciałam aby to się wydarzyło?" "jestem jedna, jestem cała" można powiedzieć, że chwilowo uważałem się za kobietę. Jednak to wszystko mnie nie dziwiło, zupełnie jak w śnie, wszystko, nawet rzeczy nadzwyczajne wydawały mi się całkowicie normalne. Świat jak i pokazywane mi obrazy były w 2D, sam nie wiem czemu. Następnie po niezliczonej ilości czasu udało mi się zasnąć, po czym obudziłem się o 07:00. Wszystko co opisałem jest jedynie szczytem góry lodowej, nie jestem w stanie wszystkiego ubrać w słowa, widziałem rzeczy których nie potrafię wytłumaczyć, rzeczy których się wstydzę oraz rzeczy o których nie wiedziałem.
- 11949 odsłon
Odpowiedzi
Najlepszy TR o Metoksetaminie
Najlepszy TR o Metoksetaminie jaki czytałem. Bardzo dobra koncówka. Obyś miał(a) więcej takich tripów ;D
Ładnie opisany tr, ja miałem
Ładnie opisany tr, ja miałem na tyle mocniejszy trip ze niestety nieudalo sie zapamietac wiekszosci z tego co sie dzialo a tym bardziej ubrac to w slowa. Ty przynajmniej widzales pokoj w ktorym byles:D ja widzalem cos czego niepotrafie okreslic i opisalem jak moglem. Jeden motyw o ktorym niewspomnialem bo juz po napisaniu raportu kumpel mi przypomnial otoz jak juz potrafilem stac to wychodzac z pokoju zlapalem go bardzo mocno za ramie opierajac sie na nim gdyz ciezko bylo isc. wtedy kumpel powiedzial: pokaz co tam masz w rece ze tak sie temu przygladales a ja odpowiedzialem: NIE! tam jest sens! a byl to moj odtwarzacz MP3 a tym sensem chyba byl kawalek: sam przeciwko wszystkim , my riot.