Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

kodeinka nie dla dinka

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Apteka:
Dawkowanie:
300mg - przy moich 65kg, do tego to pierwszy raz
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dobry nastrój i pozytywne nastawienie. Miły wieczór w gronie przyjaciół.
Wiek:
19 lat
Doświadczenie:
Marihuana, Alkohol

raporty dinkowinko

kodeinka nie dla dinka

 

Jedno jest pewne, to była sobota. Od rana ekscytowałem się nowym doznaniem i nie mogłem doczekać się mojej pierwszej degustacji. Piękna Księżniczka zaprosiła mnie na kolację z kodeiny, więc kupiłem 2 paczuszki antidolu, wsiadłem na konia i pojechałem na jej dwór. Koło godziny 18:00 wypiłem butelkę Gingersa, a o 19.00 zjadłem parę kawałków vegan pizzy, którą przyrządziła (z moją niewielką pomocą) Księżniczka.

Jej zdaniem najlepiej jest brać kodeinę na pusty żołądek, tak więc uznaliśmy, że odczekamy ponad 3 godziny i pozwolimy naszym żołądkom strawić posiłek. Czas zabiliśmy grą w eurobusiness, słuchaniem muzyki oraz nieustannym sprawdzaniem godziny.

22:00

Fuck yeah. Czas zabrać się do pracy. 20 tabletek antidolu wylądowało w młynku Misi. Po chwili pozostał z nich miałki, biały proszek. Trochę wody, mieszanko, filtr i sru do lodówki między mleko sojowe i sprite’a.

 

22:40

Kolację podano. Szklanka kody, szklanka sprite’a. Raz, dwa, trzy, chlup. Wraz z Księżniczką (3 paczuszki) i jej podwładnym (2 paczuszki) bierzemy najpotrzebniejsze rzeczy i przenosimy się do drugiego pokoju. Ustawiwszy playlistę wskakujemy do łóżka i czekamy.

23:00

Powoli robi mi się miło i ciepło.

23:10

Jest pierdolnięcie. To, co czułem 10 minut temu, jest niczym w porównaniu z falą gorąca i rozkoszy, która mnie właśnie zalała. Rozpływam się w łóżku wtulony w rozgrzane ciałko. My sweet prince, Blind, Battle for the Sun. Leżąc w takim towarzystwie i słuchając Placebo czuję, że niczego mi w tej chwili nie brakuje. Księżniczka podaje mi wiśniową tabakę. Wciągam raz. Cudownie. Wszystko zaczyna mnie swędzieć, ale przypominam sobie, że przy kodzie to normalne.

23:30

Znów mam ochotę sobie co nieco wciągnąć. Księżniczka ponownie wręcza mi tabakę, ale okazuje się, że zniknął gdzies rulonik, którym ją wciągamy. Kochana oferuje się, że mi skręci nową. Czas zaczyna się niemiłosiernie dłużyć. Każda sekunda zaczyna mi działać na nerwy. Księżniczka skręca i skręca, a mnie zalewa krew. Czuję, że zaraz coś rozpierdolę, a do tego jest mi w chuj gorąco. „Co tak długo?! Szybciej!” – wrzeszczę na zaskoczoną K. Wiem, że coś jest nie tak. Nigdy w życiu nie byłem tak poirytowany. Ile można skręcać jebaną rurkę, do chuja?! Co się, kurwa, gapisz?! Skręcaj, nie pierdol! Zaczyna mi się kręcić w głowie. Księżniczka skończyła i podaje mi rulonik, a ja łapczywie się rzucam na tabakę i wciągam nieregularną kreskę z lusterka. Nastaje chwila spokoju.

23:40

Siadam na brzegu łóżka i łapię się za głowę. Przez chwilę nie wiem, gdzie jestem, kim jestem. Czuję, jakby coś mnie zjadało od wewnątrz. Wszystko mnie boli. Mam wrażenie, że każda komórka mojego ciała z osobna stara się odłączyć od reszty, że zaraz wybuchnę. Nagle zaczynam czuć bezradność i ogarniającą mnie pustkę. W oddali słyszę jakieś niewyraźne głosy. Nie mam pojęcia co mówią, ale wiem, że zwracają się do mnie. Te 10 minut trwa dla mnie wieczność.

23:50

Kładę się z powrotem na łóżku i cieszę się, że powoli przechodzi mi wcześniejsze uczucie. Zaczyna boleć mnie brzuch. Mam wrażenie, że zaraz rozerwie go wyskakujący ze mnie Obcy. Zaraz się porzygam. Jest mi tak niedobrze, że dłużej nie wytrzymam. Zwijam się z bólu i masuje się po brzuchu. Kiedy to się wreszcie skończy?

2:00

To już jest koniec. Nic już nie ma: ani irytacji, ani bolącego brzucha. Wszystko ustąpiło. Przez ostatnie 2 godziny ból powoli ustępował, ale cały czas był nie do zniesienia. Wypijam szklankę wody, myję zęby i wskakuję pod kołdrę. Przez kilkadziesiąt minut wiercę się w łóżku i rozmyślam o tym, co się dzisiaj wydarzyło, obiecując sobie, że już nigdy w życiu nie spróbuję kodeiny.

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
19 lat
Set and setting: 
Dobry nastrój i pozytywne nastawienie. Miły wieczór w gronie przyjaciół.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana, Alkohol
natura: 
apteka: 
Dawkowanie: 
300mg - przy moich 65kg, do tego to pierwszy raz

Comments

BT po kodzie. LOOOOL

Nawet nie wiesz, jak sam byłem zaskoczony ;)

Rysiu P.

narkotyki nie sa dla mlodych

To pewnie przez to Sprite. Jest produkowany przez cocacola. Wiadomo, że to Pepsi jest najlepsza, a CocaCola to syf i *%&%$# ;D. Pewnie Sprite zbrukał twoją mieszanke gdy była w lodówce.

A tak na serio, to dość dziwne, że miałeś Bad Trip po kodzie. Może dla pewności weź jeszcze raz taką samą dawkę i jak się powtórzy, to wiadomo, że "Kodeinka nie dla Dinka"

Przez jakiś czas zastanawiałem się nad ponownym spróbowaniem, ale jak sobie przypomnę, co czułem, to mnie aż odrzuca.

Rysiu P.

identycznie jak zrobiłem najcienszy filtr jaki się dało... za pierwszym 3 i 4 razem jak filtr robiłem grubszy niż potrzeba a woda była lodowata nic się takiego nie powtarzało.

Podejrzewam, że mogłeś użyć zbyt ciepłej wody, przez co rozpuścił się paracetamol i stąd objawy. Woda na ekstrakcję musi byc LODOWATA!!

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media