Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

powrót do dxm

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
600 mg DXM
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Chciałem tylko odlecieć, jak najdalej od wszystkiego.
Wiek:
21 lat
Doświadczenie:
Marihuana (rzadko)
Kodeina (nic od roku)
DXM (nic od roku)
Tramadol (nic od roku)
Gałka muszkatołowa (raz)
Alkohol (rzadko)
Papierosy (często)
Amfetamina (sporadycznie)
MDMA (kilka razy)

powrót do dxm

Ponad rok nie brałem żadnego aptecznego syfu, niestety przypomniałem sobie o tym, przeglądając Internet. Trafiłem na jakąś informację o opioidach. Przeczytałem kilka linijek tekstu, który pomimo przeczytania nie włożył do mojej głowy żadnej informacji, zamyśliłem się o tym, że dawno już nie brałem niczego z apteki. Nie byłbym w stanie przeżyć tego okresu bez czegoś innego i z całą pewnością zastąpiłem sobie to chociażby amfetaminą i inną chemią. Będąc na przymusowym odwyku od dwóch miesięcy, coś pękło we mnie i nie byłem już w stanie chować się przed aż nadto szarą rzeczywistością. Świadomość tego, że żyję po to, by przeżyć, dobija mnie od dłuższego czasu, musiałem mentalnie odpocząć, znaleźć wolną przystań, daleką od wszystkiego i wszystkich. Na moje nieszczęście zrozumiałem, że jestem już na pełnym morzu i próba wypływania jeszcze dalej, nie spowoduje, że będzie mi łatwiej wrócić na suchy i bezpieczny ląd. Świadomość tego, że wszyscy jesteśmy zwykłymi spadkobiercami Ziemi i tego, co zostawili ludzie przed nami, że nie mam siły zrobić czegokolwiek, dobrego czy złego, czegokolwiek by po sobie zostawić. Szpony czasu zakleszczają się na nas i nie mają litości nad nikim, wyrywają co swoje i nie zostawiają nic w zamian. Pozorna iluzja, że przyszłość należy do nas i panujemy nad nią - przeraża mnie, a jeszcze bardziej mnie przeraża myśl o przeszłości, której naprawić się nie da, a dodatkowo najważniejsze decyzje przychodzi nam podejmować, kiedy jesteśmy głusi i ślepi.

 

21:00 - Wyszedłem z domu, zrobić małe zakupy w myślach mając nic innego niż misterny plan, który opracowałem kilka godzin wcześniej. Idąc przed siebie z papierosem w ustach, rozmyślałem, jak to będzie za te kilka godzin, kiedy będę mieć pod ręką tabletki z dekstrometorfanem. Rozmyślałem tak, jakbym szykował się do tego pierwszego razu z tym, nie wiem czemu miałem aż nadto wybujane oczekiwania. Po zakupach wróciłem do domu, zostawiłem co miałem zostawić i poszedłem w kierunku jeszcze otwartych aptek.

 

23:30 - Wróciłem ponad dwie godziny później, jedyną rzeczą pod koniec tej cholernej wycieczki, która podnosiła moje zmęczone nogi, była myśl o tym jak zapodam 600 mg, walnę się na wyrko i będę udawał przed samym sobą, że nie będzie jutra i, że robienie tego zmieni cokolwiek na plus. Najbardziej nie chciałem być w fazie wejścia, kiedy uświadamiam sobie wszystkie błędy i wady, a na dodatek widzę rozwiązania, jestem na tyle trzeźwy, że przemyślenia nie wydają się głupie i najczęściej takie nie są.

 

00:00 - Zaczynam wybijać tabletki z blistrów, zajęło mi to chwilę, na tyle długą, żeby pomyśleć nad tym, czy rozbić tabletki na proszek i wypić go, robiłem tak kilka razy i wejście jest błyskawiczne, jakby ktoś by cię walnął młotem w głowę. W ten sposób pominąłbym wejście, ale nie, przypomniałem sobie smak, który zostaje w ustach na dłuższy czas. Zarzucam po trzy, cztery tabletki za każdym razem popijając napojem i kontynuuję oglądanie serialu. Po kwadransie pojawiły się pierwsze efekty, chciałem, żeby mnie poskładało na amen.

 

00:20 - Pierwsze mocne efekty, oczywiście nudności, które nie dają żyć, więc kładę się i chwilę później orientuję się, że nie wziąłem ze sobą napoju, tak aby mieć go pod ręką. Siadam na tyłku i chcę wstać na nogi z materaca, nie udaje mi się to i jedyne co robię, to uśmiecham się do samego siebie, więc położyłem się wygodnie i zamknąłem oczy w oczekiwaniu na nieznane. Po jakimś czasie wspomnienia przestały być miejscem ucieczki, ponieważ całe moje ciało uciekło z tej planety i jest mu dobrze. Potężny efekt znieczulenia i całkowita blokada prawidłowego działania mięśni zaczęła obejmować mnie od góry do dołu. Pod powiekami zaczynam widzieć dziwne kształty, tunele, obiekty. Raz są to losowe obrazy, a chwilę później zaczynam podążać jakimś tunelem, suwerenna cząstka mojej głowy podpowiedziała mi, żebym się poddał temu zjawisku i tak też się stało. Poszedłem za tym czymś, co mnie przyciągało. Podróż trwała chwilę i jednocześnie długo, nie ma na to słowa w języku polskim. Następnie pojawiłem się w miejscu, którego nie pamiętam zbyt dobrze, mogę to opisać jedynie pustymi przedmieściami. Niebo spowiło się szarością chmur, a nasilający wiatr na mojej twarzy wydawał się tak realny, że wysuszał mojej realnej, cielesnej powłoce usta. Przez ponad pierwszą godzinę nieustannie tonąłem w morzu różnych mistycznych przeżyć, które mają mało wspólnego z realizmem. To tak jakby Zdzisiek Beksiński spotkał się z Picasso i w tym samym momencie malowali na jednym i tym samym płótnie.

 

02:20 - Dwie godziny później znalazłem odpowiedź na to, co realnego zostanie mi wyświetlone pod powiekami, najczęściej ma to związek z tym co się robiło w ostatnim czasie, ale nie spodziewałem się akurat tego. Więc gwałtownie znikąd przeskoczyłem do starej ciężarówki transportowej, między nogami miałem karabin AK, którego kolba spoczywała na ziemi, później rozejrzałem się i zobaczyłem innych ludzi z bronią. Ciężarówka zatrzymała się na jakimś wypizdowie, wokół szalała wichura i silny deszcz. Wszyscy zabrali się do budowy przenośnego mostu, ja stałem obok, zapaliłem papierosa i patrzyłem się na nich, zastanawiając się gdzie jestem i po co tu jestem. Chwilę później jakby teleportowałem się do ciężarówki i po kilkuset metrach jazdy zaczęliśmy wszyscy wysiadać, byłem w pustym mieście ze starą zabudową. Znalazłem idealne miejsce dla siebie, ignorując rozkazy dowódcy, których nawet nie rozumiałem i stanąłem sobie koło koksownika, rozglądałem się po pięknej zabudowie i od czasu do czasu tuptałem w małe kałuże wody po to, żeby zobaczyć, jak woda ładnie ucieka na boki pod naciskiem buta. Zacząłem spacerować po miejscu, w którym byłem. Kilka minut później znalazłem się gdzieś indziej, ale to już nie było to samo.

 

02:40 - Odzyskałem część sprawności nad ciałem, postanowiłem, że usiądę sobie i zobaczę świat dla odmiany oczami. Zacząłem się uśmiechać do siebie w trakcie tłumaczenia sobie, że jestem sobą, cokolwiek to znaczy. Położyłem się ze złudną nadzieją, że jeszcze pojawię się w jakimś ciekawym miejscu, zobaczę coś interesującego, pomimo wiedzy, że najlepsze powoli za mną. Próbując przezwyciężyć to co nieuniknione prosiłem o jeszcze minute halucynacji, ale to było na nic. Zaczęło się zejście, które jest ciekawe na swój sposób. Zacząłem podróżować w wyimaginowanych tunelach pochłonięty ze wszystkich stron różnymi figurami geometrycznymi, które przeradzały się w coraz to inną rzecz.

 

03:25 - Nabrałem na tyle sił i sprawności, że postanowiłem, że podejmę próbę wstania i pójdę po napój, który znajdował się kilka metrów dalej, ale, tak czy siak, to była poważna wyprawa. Kucnąłem, a po chwili wstałem, nogi mam sztywne jak szczudła, próbuje je uginać w kolanach, tak jak to najczęściej robią zdrowi ludzie, ale jest ciężko. Usiadłem na krześle, złapałem za napój i wziąłem mały łyczek, nie miał kompletnie smaku.

 

04:40 - Nadal zejście, nic mi się nie chce, nie mam żadnych wymagań, po prostu jestem i rozmyślam. W głowie odtwarzają mi się różne utwory, czilera.

 

10:00 - Leżałem przez wiele godzin jak trup czekający na sępy, ale wstałem, nadal był robo walk, ale bez przesady, najgorsze było kręcenie się w głowie, nieustanne i bardzo mocne. Wyciągnąłem z paczki papierosa i odpaliłem go. Otworzyłem okno i położyłem się na środku pokoju, paląc sobie w ten sposób. Chciałem, żeby ten negatywnie-pozytywny stan trwał i trwał. Nie muszę wspominać, że każdy dźwięk wydawał się zbyt głośny, a blask słońca, myślałem, że wypali mi oczy na wylot, w sumie nic dziwnego, chwilę wcześniej widziałem swoje źrenice. Niebieski kolor tęczówki był niewidoczny. Źrenica pochłonęła ją całkowicie.

 

Dawno nie pisałem nic tak od siebie pro bono, jeżeli coś jest napisane chaotycznie, to proszę o wybaczenie, jeszcze mnie trochę trzyma.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
21 lat
Set and setting: 
Chciałem tylko odlecieć, jak najdalej od wszystkiego.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Marihuana (rzadko) Kodeina (nic od roku) DXM (nic od roku) Tramadol (nic od roku) Gałka muszkatołowa (raz) Alkohol (rzadko) Papierosy (często) Amfetamina (sporadycznie) MDMA (kilka razy)
Dawkowanie: 
600 mg DXM

Odpowiedzi

lepiej spróbuj sobie grzybka a nie te gówno z apteki.  na początek możesz sobie walnąć b+ bo fajnie wjeżdża.  Miałem fajnego tripa ale bez tych wszystkich nudności i innych które przy medykach wychodzą. Chociaż to też zależy czy bad trip wjedzie bo wtedy potrafi męczyć kilka godzin. Jak Ci przestanie wstarczać to zawsze masz Golden teachery albo hawaiany. Minus taki że trzeba poczekać aż urośnie to wszystko :D  

człowieku dxm jest swietną substancją nie gorszą od lsd czy grzybów. Jest inna i powoduje inne odczucia ale mogą one być równie przyjemne, magiczne, i interesujące :) a dzięki temu że jest z apteki masz pewność co kupujesz i ogolnie same plusy. Niektórym dxm nie podchodzi niektórzy nie potrafią go używac, nie wiedzą żeby zjeść imbir by nie mieć nudnosci, aby podzielic dawke aby nie miec silnego wejscia a wiec i nudnosci. Nie wiedzą ze zawsze trzeba dodac antyhistamin, nie jedzą go jakis czas po lekkim posiłku, i nie są gotowi na tak silne uderzenie. Zastosuj sie do podstawowych zasad, a do dxm dociągaj nosem pregi i wdychaj n2o. Gwarantuje ci że doznania są tak silne że nie da się ich opisac, w miksach z lsd czy 4ho met tez dxm jest ciekawe jesli sie nie przesadzi. Otworz główke, lek na kaszel moze byc tez swietną substancją

Naturalną przewagą farmacji jest to, że jest bezpieczna, poprostu wiem co jem. Mogę kupić DXM kiedy mam ochotę i robię to 'legalnie'. Oczywiście ma swoje wady, ale brałem ją tyle razy, że wiem na czym stoję. Nie zmienia to faktu, że gdybym miał grzybki to skosztowałbym ich z ciekawością. :) Może kiedyś, pozdrawiam.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media