małomiasteczkowa przygoda, czyli zioło
detale
Papierosy- okazjonalnie
Alprazolam- kilka razy
raporty urugwajski szaman
małomiasteczkowa przygoda, czyli zioło
podobne
Cała akcja miała miejsce w te wakacje. Już od 1 klasy liceum chciałem zajarać, ale obawiałem się, że trafię na chujowy towar lub ludzi, którzy sprawią, że będę mieć jakieś bad tripy czy coś w tym stylu. Z ratunkiem przybył koleżka z gimbazy, który obiecał, że załatwi świetny temat i wszystko będzie pięknie. Jak obiecał, tak zrobił i już w lipcu mogłem spróbować tej magicznej roślinki.
Udaliśmy się do drugiego kolegi, który miał kilka budynków gospodarczych mogących być dla nas miejscem odbycia tej ciekawej destynacji. Paliliśmy z lufki i po pierwszych buchach trochę mnie przytkało. Nic nie czułem, jeśli chodzi o wpływ na świadomość, ale z czasem poprawił mi się humor i inaczej patrzyłem na życiowe sprawy. Doświadczony ziomek robił sobie jaja i udawał, że nieźle się porobił, więc było nieco śmiechu. Następnie udaliśmy się do sklepu, żeby zakupić jakieś żarcie i sok.
Drugi raz zażywaliśmy dymu w takim opuszczonym budynku, w którym mieściła się stara cegielnia. Po kilku buchach miałem już ładną fazę, bo zachwycałem się kształtem butelki i mówiłem, że jest ona cudem. Koledzy raczej mieli spokojne tripy i gadali sobie o życiu. W pewnej chwili zaczęli się do mnie pruć o coś, ale nie pamiętam już, o co dokładnie. Chyba chodziło o to, że mówiłem, iż pamiętam sylwestra, którego z nimi spędziłem, a oni zaczęli drzeć pizdę, że to nieprawda, bo mnie tam nie było. Nie było mnie tam, bo te kurwy mnie nie zaprosiły. Wkurwiłem się i chciałem rzucić to w pizdu, ale przypomniałem sobie, że jest jeszcze trochę tematu do spalenia. W słabym humorze udałem się do ogródka jednego "koleżki" i tam dokończyłem temacik.
Później wracałem do chaty z drugim niby "koleżką" i tu zaczyna się niezła jazda. W pewnym momencie zobaczyłem piękny, biały śnieg, który pada nad całym miasteczkiem. Widziałem ozdoby świąteczne i renifery, które dziwnie na mnie spoglądały. Później dotarło do mnie, że jest przecież, kurwa, początek lipca i trochę za wcześnie na Boże Narodzenie.
Wracając do domu już samemu, dopadły mnie schizy, że zaraz psy mnie zawiną i będzie lipa oraz widziałem potężne pająki, które chciały mnie zjeść wraz z rowerem, na którym jechałem. Mimo wszystko było zajebiście i niczego nie żałuję, ponieważ zdałem sobie sprawę, że maryśka to wspaniała roślinka, a te kurwy, które miałem za ziomków, są nic niewartymi śmieciami, dla których nagrodą od życia może być tylko kula w łeb.
- 10144 odsłony
Odpowiedzi
Uważam, że trochę Cię
Uważam, że trochę Cię poniosło na koniec z tą nagrodą w postaci "kuli w łeb". Na co ta nienawiść? Staraj się ją w sobie hamować.
Pozdrawiam, Klamm
Chcesz wnieść poprawki do swojego raportu lub masz jakieś pytania związane z NG? W takim razie pisz do mnie. Pozdrawiam, Klamm
Trochę tak
Myślę, że masz nieco racji.
Prosty przykład niskiej
Prosty przykład niskiej świadomości emocjonalnej. Czasem gniew fajnie można zamienić w motywacje, ale czysta nienawiść nie jest niczym fajnym, ani tym bardziej przydatnym. Generalnie najbardziej na nienawiści cierpi ten kto ją w sobie pielęgnuje, zamiast odpuścić. Zawsze można wybaczyć (mimo że brzmi to chujowo) bo wtedy dopiero przypływa ogrom energii i motywacji.
Czasem jest potrzebna
Jest potrzebna, żeby oczyścić umysł i nakręcić się na inne działnia. Na mnie tak działa.