w ciemnościach.
detale
Hydroxyzinum 50 mg
Clomipramini hydrochloridum 50 mg
raporty snake
w ciemnościach.
podobne
Od dawna zbierałem się do raportu, ale zawsze brakuje mi weny i słów aby opisać swoje podróże.
No ale zawsze jest ten pierwszy raz.
Zacznę od tego, że leczę się na nerwicę lekową i natręctwa. Ma to spore znaczenie, gdyż za każdym razem gdy dobrze się porobię, muszę walczyć uczuciem umierania..
Tak, za każdym razem gdy stripuję się mam ostry wkręt na umieranie. Ciężkie miałem z tym akcje, ale z czasem opanowałem techniki i "magiczne" wkręty pomagające mi poradzić sobie z tym stanem. Nie było łatwo..
Z DXM zetknąłem się rok temu w wakacje. Zazwyczaj łykałem 450 600 mg na jedną akcję.
Różne miewałem stany. Raz dałem się ponieść obrazom w trybie HD a raz miałem dziecinne zajawki i zabawy.
Jednak z każdego tripu starałem się wynieść coś dla siebie, jakąś naukę i spostrzeżenia.
Muszę dodać ze od dawien dawna interesuję się buddyzmem i jogą.
Dużo medytowałem i ćwiczyłem koncentracje.
To nauczyło mnie kontolować siebię swój umysł podczas moich eksperymentów z różnymi substancjami,
zawsze to ja miałem władzę nad trucizną w moim organiźmie, nigdy nie chciałem, aby to ona przejeła nade mna kontrolę... no ale już...
W te święta postanowiłem sprawić sobie mały prezent i wybić się przy pomocy DXM na trzecie plateu..
W tym celu zakupiłem daw opakowania acodinu w aptece.
19:20 - przyjąłem pierwszą dawkę - 5 tabletek po 15mg kazda, po 6 min kolejne 5 tabletek.
Następnie co 6 min 6 tabletek i tak zwiększałem dawki do jakieś godziny 20:00,
połknąłem dwa opakowania acodinu czyli 900 mg. Do tego dodałem 50mg hydroxyzyny i 50mg anafranilu
na obniżenie ciśnienia..
Po godzinie 20 zacząłem odczuwać mrowienie, moje ciało stawało się coraz cięższe, a ruchy powolniejsze.
20:20 - wychodze z domu na podwórko,
mam dziwne uczucie, że jestem obserwowany, to normalne z moją chorobą.
Wracam do pokoju i zanurzam sie w fotelu. Zostawiam włączoną lamkę nocną.
20:28 - czas zaczyna spowalniać. Powoli odklejam się od rzeczywistości.
20:30 - mam wrażenie, że żeczywistość jest płaska, dwuwymiarowa. Dziwne.
20:33 - rzeczywistość to płaski film odwarzany na czarnobiałym TV. Mam wrazenie, że wchodzę w inny wymiar
i pozostawiam za sobą ułomność prostego realnego świata.
Ufff... Pierwszy strzał schodzi... sprawdzam telefon... minęła zaledwie minuta, która wydawała się godziną... nie, tego pojmowania czasu nie da się ująć skalą, to jest zupełnie inne odczuwanie czasu.
W tym momencie przestaje mnie interesować robienie notatek podczas tripu. Zanurzyłem sie we własnych obserwacjach. Jakieś osobiste spostrzeżenia. Brak OEV I CEV.
Godzina 21:00 - boję się, ze przesadziłem... serce bije jak szalone... wpadam w jakas pustkę. Gdy się ocknąłem miałem wrażenie, że minęło conajmniej 30 minut, myliłem sie minęła 1 minuta, JEDNA minuta. Masakrzyczne odczucie, takiego odczuwania nie miałem nawet po mocnym upaleniu.
Tutaj walczyłem sam ze sobą, starałem sie uspokoić samego siebie.
Opisywanie tego jest rzeczą zbędną.
21:30 - zebrałem sie z fotela z postanowieniem wyrzygania zawartości żółądka.
Wychodzę na zewnątrz. Swieże powietrze zrobiło swoje. Uspokoiłem sie.
Na zewnątrz przeczekałem ok 10. min.
Wracam do mieszkania. Czuję się zupełnie odklejony od rzeczywistosci.
Mój umysł jest w hiper innym wymiarze, gdzie rzeczywistość to jakaś makieta z tektury.
Dookoła ciemność, wyszedlem przy zupełnie zgaszonym świetle. Zamykm oczy.
Wszystko, co mnie otacza widze w srodku siebie. Bez kolorów, monochromatycznie.
Tak jak obraz na przyciemnionym czarnobiałmym monitorze. Wchodze do mieszkania.
Poruszam się bezbłenie przy zamkniętych oczach. Staję po srodku pokoju.
Z zamkniętymi oczami zaglądam do wnetrza pokoju.
Mogę obracać nim jak w jakimś programie do projektowanie grafiki 3D.
Wszystko to dzieje się w moim umyśle. Wszystko monochromatyczne. To jest moment.
Jestem w innym stanie umysłu i cieżko mi przyrównać to do czegokolwiek. To poprosu jest samo w sobie.
Ciągle za plecami ma oddech śmierci. Jestem w stanie, jakbym miał pogodzić się z nią. Umrę.
Trafiłem do swojego pokoju, zanurzyłem się w fotelu.
Nie bedę opisywał swoich jazd, bo są bardzo intymne dotyczą mojej przeszłości, głównie dzieciństwa i wydarzeń które wpłynęły na to, jaki teraz jestem.
O godzinie 24:00 zaczęła się zwała, DXM odpuszczało. Już byłem pewien, że nie umrę :)
Gdy wstałem do ubikacji czułem się jak starzec, poruszałem się drobnymi mechanicznymi kroczkami.
Percepcja i widzenie było zupełnie rozstrojone, przedmioty wydawały się bliżej niż są.
Wszystko poprzesuwane. Obrazy i rzeczy wydawały sie poruszać dokoła mnie.
Obraz rozdwojony, podwójne widzenie.
O godzinie 1 w nocy zanurzyłem się w łóżku i dałem ponieść się projekcjom.
Ogólnie.. DXM to dziwna substancja :)
- 7211 odsłon