Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

nazywają to sativą - 100% natury!

detale

Substancja wiodąca:
Natura:
Dawkowanie:
Zużyłem około 1/4 sztuki od kolegi. Koszt - 20 zł.
Materiał bardzo lekki, myślę, że ważył 0,7 max. Nie nabijałem do lufy, więc nie wiem, ile luf, ale myślę, że ze 4 zbite (zwykłe, małe) - mimo pozornie dużej kruchości materiału. Niby jest kruchy, ale nie rozwala się za łatwo w puch, początkowo myślałem, że do zioła dorzucono nieco liści, ale to rozkruszone same z siebie topy. Sorry, za tak dokładny opis, ale wciąż jestem pod wrażeniem.
Kolor: jasnozielony. Nie wrzuciłem zdjęcia, bo wyszło beznadziejne przy sztucznym świetle. Zapachu prawie brak, tylko lekki, bardzo naturalny zapach świeżego olejku. Ale mam katar, więc nie wiem, może zapach był mocny. Nie mam nikogo pod ręką, by mu podsunąć pod nos i spytać.
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
S&S: Szczegółowo - > Dzisiaj niedziela. W środę brałem dxm, w czwartek efedrynę, w piątek zrobiłem sobie przerwę, dzisiaj zapaliłem zioło. Wcześniej miałem jeszcze kilka dni przerwy od brania czegokolwiek (alkoholu nie piję teraz wcale).
Dzisiejszy dzień spędziłem na chilloucie niedzielnym w domu przy kompie.
O 19. poszedłem bez spiny po zioło (przez kilka godzin wydzwaniałem do gościa, a on ma taki zwyczaj, że zwykle odbiera telefon najwcześniej o 15. O 4 dogadałem się, że po 19. się u niego pojawię. Pojechałem, wróciłem tramwajem, w okolicę swą, wszedłem w bramę i skręciłem bata w tutce papierosowej, wymieniłem tylko filtr.
Wiek:
25 lat
Doświadczenie:
tytoń, tabaka, alkohol, dxm (dużo), MJ (przez 3 lata nałogowo), haszysz, amfetamina (kilka może dziesiąt razy), piguły, yerba mate, LSD, Relanium, Klony, Mianseryna, pseudoefedryna, efedryna, kodeina (tylko raz, nie działała ze względu na niewyrobione receptory)

raporty mrbottom.ten-sam-co-na-forum.

nazywają to sativą - 100% natury!

[ poprawiono literówki ]

To jest chyba to, co nazywają Sativą. Raz w życiu paliłem takie coś, choć dotychczas przepaliłem pewnie z pół kilo zioła w życiu (kiedyś przez 3 lata paliłem codziennie). Delikatny lecz wyrazisty, w 100 % naturalny haj. Zmysły wyostrzone, lecz w 100 % trzeźwe, widzące wszystko jak na dłoni. Wyrażanie zdania - bez problemu. Doskonała harmonia z ludźmi w sklepie, w domu i na ulicy. Doskonałość wszelkich okoliczności i czynności. Wyborne, "trzeźwe" rozkminy, prowadzone z niesamowitą fantazją. Gadatliwość i umiejętność słuchania.

 

Zero zmiany samopoczucia ciała, zero suszy, bodyloadu jakiegokolwiek. Zero też napalenia na sex o dziwo.

Nikt nie byłby w stanie zobaczyć, że jestem pod wpływem, chyba nawet ja sam, gdybym tego nie pamiętał, a  nakręcono by mnie kamerą. Brak sztucznej euforii. Faza weszła podczas wędrówki ulicą, zima, -2 stopnie. O spalenia upłynęło z 8 minut, nim się rozkręciło. Pewnie też dlatego, że było zimno. Po powrocie do domu grałem ze znajomymi improwizację muzczną u siebie w domu. Następnie obejrzałem świetny film (zacząłem ze 2 godziny po spaleniu). 3,5 godziny po spaleniu palę następnego, trochę mniejszego, a następnie piszę to.

Słabiej już działa, ale jednak. Oczywiście rozmowa z pewną osobą na temat tego filmu. Pełne jego zrozumienie. Podczas projekcji spożywanie kanapek, mocnej herbaty, ciastek pocukrzonych oraz herbatki owocowej instant w proszku łyżeczką. Ta ostatnie znięchęca mnie, gdyż czuję w smaku, jak bardzo jest sztuczna i chemiczna. A ja pragnę spożywać same naturalne i zdrowe rzeczy, bo czuję, że mój haj jest w pełni naturalny. Nie czuję się nienaturalnie ponudzony czy spowolniony. Czuję się normalnie, tyle, że jestem "ostrzejszy", błyskotliwszy"

Wcześniej byłem w sklepie i kupiłem same "naturalne" rzeczy (taką miałem potrzebę), do powyższego zestawu tonic Kinley - napój królów. Spożywam to spokojnie i godnie w ciągu 1,5 godzinnej projekcji. Brak nachalnej gastrofazy. Dobra smakują mi, ale bez przesady, bardziej zajmuję się filmem i swoimi emocjami. Kontemplacją. Od kilku dni jestem w doskonały nastroju (przed paleniem). Miałem niedawno epizod z paleniem zbyt wiele, miałem parodniową przerwą, w międyczasie brałem niewielkie (jak dla mnie) dawki dxm: 375 - 450 - tak, jak opisałem we wstępie. 

Doskonałe działanie antydepresyjne przy niewielkich kosztach w ujebaniu (staram się unikać zbytniego ostatnio). Czasem jednak lubię brać dxm dla funu - czasem nawet za często się zdarzało. Stąd przerwy.

 Może przesadziłem, że drugi raz właśnie tak w moim życiu. Może parę razy jeszcze odczucia po gandzi były w moim życiu równie silne. Pewnie to jest kwestia tego, że teraz robię przerwy od ćpania w ogóle, mam inne sprawy, którym się poświęcam. Studia. Dziewczyna. Zainteresowania. Czasem jakieś załamania, ale nie padam wtedy na ryj, tylko idę dalej - po grząskim. A kiedyś się wypierdalałem.

Mam więc dobry humor, układa mi się, to pewnie drugi powód. 

Widzę wszystkie zalety (wady też) życia również na trzeźwo.

Zwykle mam dobrze działające poczucie moralności i hierarchię wartości. 

I nie chwalę się tym, tylko jestem teraz na fazie i mam jazdę, żeby to wszystko opisać, bo to takie pięknę. A co najważniejsze -> to prawda. Tylko że zwykle tego tak dokładnie nie widzę. 

Potwierdzam powyższe słowa i na drugi dzień.

 

Możecie się nie zgadzać, pisać, że bredzę, nie mam racji... 

I możliwe, że to Wy ją macie. Ja wcale nie mówię, że tak jest. Tak tylko sobie myślę.

 

Peace. Dobranoc.

Mam nadzieję, że uznacie mój TR za wartościowy i przydatny.

 

wer. 1.1

Poprawa literówek i usunięcie niepotrzebnych znaków kodu html / bbcode.

Poprawa merytoryczna w kilku zdaniach. Drobne zmiany - trzon ten sam. 

Potwierdzenie pewnych poglądów na drugi dzień - pod koniec TR.

14.11.2011_mrBottom 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
25 lat
Set and setting: 
S&S: Szczegółowo - > Dzisiaj niedziela. W środę brałem dxm, w czwartek efedrynę, w piątek zrobiłem sobie przerwę, dzisiaj zapaliłem zioło. Wcześniej miałem jeszcze kilka dni przerwy od brania czegokolwiek (alkoholu nie piję teraz wcale). Dzisiejszy dzień spędziłem na chilloucie niedzielnym w domu przy kompie. O 19. poszedłem bez spiny po zioło (przez kilka godzin wydzwaniałem do gościa, a on ma taki zwyczaj, że zwykle odbiera telefon najwcześniej o 15. O 4 dogadałem się, że po 19. się u niego pojawię. Pojechałem, wróciłem tramwajem, w okolicę swą, wszedłem w bramę i skręciłem bata w tutce papierosowej, wymieniłem tylko filtr.
Ocena: 
Doświadczenie: 
tytoń, tabaka, alkohol, dxm (dużo), MJ (przez 3 lata nałogowo), haszysz, amfetamina (kilka może dziesiąt razy), piguły, yerba mate, LSD, Relanium, Klony, Mianseryna, pseudoefedryna, efedryna, kodeina (tylko raz, nie działała ze względu na niewyrobione receptory)
Dawkowanie: 
Zużyłem około 1/4 sztuki od kolegi. Koszt - 20 zł. Materiał bardzo lekki, myślę, że ważył 0,7 max. Nie nabijałem do lufy, więc nie wiem, ile luf, ale myślę, że ze 4 zbite (zwykłe, małe) - mimo pozornie dużej kruchości materiału. Niby jest kruchy, ale nie rozwala się za łatwo w puch, początkowo myślałem, że do zioła dorzucono nieco liści, ale to rozkruszone same z siebie topy. Sorry, za tak dokładny opis, ale wciąż jestem pod wrażeniem. Kolor: jasnozielony. Nie wrzuciłem zdjęcia, bo wyszło beznadziejne przy sztucznym świetle. Zapachu prawie brak, tylko lekki, bardzo naturalny zapach świeżego olejku. Ale mam katar, więc nie wiem, może zapach był mocny. Nie mam nikogo pod ręką, by mu podsunąć pod nos i spytać.

Odpowiedzi

<ziew>

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media