Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

marihuana jako silny psychodelik

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
Słaba lufka w wodospadzie
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
sam w domu z ochotą na umiarkowanego tripa
Wiek:
22 lat
Doświadczenie:
kilkadziesiąt takich tripów, LSD, 2C-B

marihuana jako silny psychodelik

 

Info o mnie - 22 wiosny, ok 60kg, 180+cm, najbardziej podatny na schizy człowiek jakiego znam

 Towar - Mocne zioło z internetu, badane wcześniej i później, silny zapach, po otworzeniu samary pomieszczenie natychmiastowo wypełnia się zapachem tego mocarza. Raczej nie maczane bo inne zioła działające na innych normalnie na mnie działają w podobny sposób co tutaj

Wstęp Generalnie to było za mocno, przepraszam za spójność na poziomie 2/10 ale nie było to pisane z góry na dół, pierwszy raz piszę o swoich snach i ciężko było połączyć to sensownie w całość.

A więc przechodząc do konkretów to takie rzeczy mi się śnią

21:40 Lufka nabita w okolicach 60-70%, zrobiłem spuszczaka/wodospad (butelka 2l z dziurką na dole, wypełniona wodą. Puszczasz palec z dziurki, woda leci i wciąga powietrze przez dziurkę w korku. A tam dymek :D).

21:41 - Wyprawa do łazienki zanieść wiadro do którego leciała woda. Szybkie lustro i 80% źrenic, 20% tęczówki, poczułem, że ledwo już stoję to idę po browar i następnie na mecz bo końcówka Szwajcarii, 85min. W jego czasie miałem już swoje dziwne sceny w głowie, tak 7.5-8/10 (idealnie, maksymalny poziom dla dobrego snu to takie 8.5/10, im wyższy poziom tym mniejsza szansa na dobry sen). Zawsze w czasie trwania snów moje ciało jest bardzo aktywne, machanie rękami, nogami itd. Ma to wpływ na to co dzieje się w głowie i to mi wskazuje czy będzie gorzej (empirycznie). I  już wiedziałem, że to jest dopiero początek. 

21:48 - Koncowka meczu, przypominam sobie, że oglądam mecz, patrzę na zegarek i minęło dopiero 8 min (miałem wrażenie, że jakieś 20-30 [nadmiar informacji/myśli wytwarza błędne poczucie  czasu]), faza rozkręca się do 9/10, jest źle bo uświadamiam sobie, że następne 2-3 godziny będą trwały dla mnie trochę więcej.  W tym momencie myślę sobie co ja odjebałem, że po 5-6 msc przerwy dałem sobie taką dawkę. Przypomina mi się moja wizja z przeszłości (moc zależna od zapachu, nie bierz tego co mocno wali) i znowu myśl "co ja zrobiłem" 

21:51 - Koniec meczu, 10 min minęło, włączam muzykę w stylu "Chakra healing/meditation/learning" żeby się uspokoić bo zaczynają się dziać złe rzeczy (zapominam oddychać, serce przyspiesza, pojawia się w ciele dziwne ciepło, które się w nim przemieszcza [brzuch-płuca-głowa itd] suszy niemiłosiernie i nie mogę przełykać co doprowadza do gorszych schiz z oddychaniem, pije się równie ciężko (wodę bo browar stoi nietknięty, nie mogę patrzeć na niego), próbuję sterować myślami za pomocą różnych ruchów nogami (empirycznie ustalony fakt, że może to wywołać zmianę wizji/scen/myśli czy jak to tam nazwać). Bardzo zły pomysł generalnie z tą muzyką bo sen rozkręca się do 10/10, próg wytrzymałości (w późniejszym etapie wytłumaczyłem co jeszcze mi doskwierało oprócz efektów fizycznych). Wyłączam lapka i Idę po ścianach do łazienki, głowa w kibel i siedzę tak ok 5 min. Po tym czasie uznaje, że zbyt niewygodnie i jakoś dojdę do łóżka, biorę miskę i na czworakach bo się bałem o zęby. Cały czas chce mi się wymiotować ale nie ma czym bo jarałem na pusty żółądek.

22:00 - I łóżeczko, w pół minuty wbija stopień jedenasty (Wcześniej 11 był dla mnie tym czym teraz jest 10,5). Rozpoczynają się najstraszniejsze schizy w życiu, gubię poczucie czasu bo nie mam żadnego zegarka pod ręką. Susza osiąga stopień pobytu na Saharze przez kilka godzin bez wody. Pijąc wodę po którą musiałem się przemieścić 1,5m (naprawdę ciężkie zadanie- dobrze, że przyniosłem z kuchni bo bym się chyba musiał czołgać do niej) wkręcam sobie, że muszę pić ale idealną ilość bo inaczej zejdę 

(o co chodzi to nie pamiętam ale miało to głębszy sens oparty na doświadczeniach z zielskiem - bo to wszystko łączy się u mnie w jedną całość, taki 1 wielki scenariusz, a w zasadzie milion jego możliwości.)
Dlaczego tak? Bo w międzyczasie dochodzą do mnie jakieś zyebane teorie na temat życia ogółem/egzystencji, wizje róznych możliwości mojego życia. Do tego gram w grę Boga i diabła (jestem ateistą) i widzę obecną scenę rozgrywaną w mojej głowie na planszy, którą jest podobna do Yin i yang (ale to tylko główna płaszczyzna planszy 3D) dochodzą do tego niekończące się schody, labirynty i inne rzeczy tworzące coś czego nie jesteś w żaden sposób ogarnąć. Nie do opisania.

Przykład:

[[Wyobraź sobie, że widzisz przed oczami grę VR, znajdujesz się w jakiejś scenie i grasz, choć bardziej chyba pasuje, że obserwujesz bo to wszystko dzieje się samo. Scena się kończy, teraz trafiasz na planszę, która jest ogromna, podejmujesz decyzję dotyczącą tamtej sceny (powiedzmy, że wybrałeś źle i wracasz na poprzedni lvl 

LUB x leveli wcześniej [jak dużo to bad trip szybuje do góry ekspresowo

). Następnie trafiasz w kolejną scenę i masz wrażenie, że już to widziałeś, dochodzisz do wniosków, że źle wybrałeś, starasz się to zapamiętać żeby następnym razem zagrać dobrze ale wiesz, że to niemożliwe bo zawsze zapominasz o czym są te sceny gdyż wszystko jest kilkukrotnie przyspieszone i mózg nie nadąża (przez chwilę dostajesz informacje na temat twojego stanu gry

 - wszystkie sny, które przeżyłeś łączą się w wielką całość. Próbujesz zapamiętać jak najwięcej, co się nie udaje, a nawet zapominasz o jeszcze wcześniejszych rzeczach, uświadamiasz to sobie, próbujesz przypomnieć ale nie możesz

 i tak w jedno wielkie koszmarne baddreamowe kółko). Załóżmy, że znowu źle wybrałeś i trafiasz do tej samej sceny, ponownie próbujesz zapamiętać ale nic z tego i tym razem cofa Cię dalej, a Ty widzisz to wszystko na tej planszy 

(czasem dostajesz jakieś mniejsze zadanka/składasz obietnice dotyczące realnego życia w zamian za przejście do innej części planszy), widzisz jej wielkość i jesteś przerażony, wkręcasz sobie, że to co dzieje się teraz ma odwzorowanie w realnym życiu, tworzysz sobie postanowienia na podstawie snu, wybierasz Boga albo diabła jeżeli sen ich zawierał, u mnie to jakieś 30-40%. (MOCNO skrucimy) W tym momencie są 2 opcje, to co przeżyłeś w tym śnie zgadza się z przekonaniami twojego wcielenia w świecie materialnym lub nie. W drugim przypadku będziesz próbował grać dalej i dojść do innego momentu

, w wypadku pierwszym może dochodzić do spadku intensywności i zmiany całego snu w bardziej pozytywny, będziesz leżał zmęczony psychicznie i fizycznie po 3 godzinnym spanku i machaniu nogami, rękami itd, po przebudzeniu masz ochotę tylko spać i nigdy więcej nie mieć takich snów, masz dość świata. Następnego dnia (ew. po dwóch bo następnego narzekasz) mówisz, że było zajebiście i starasz sobie przypomnieć jakieś szczegóły, nie przypominasz sobie co widziałeś w poszczególnych scenach ale pamiętasz część swoich postanowień i ogólny zarys snu i nad tym wszystkim rozmyślasz w autobusie do szkoły/pracy ze słuchawkami na uszach i jakąś spokojną muzyką. To chyba tyle, dochodzi jeszcze wątek kompletnie innego pojmowania muzyki, ale jeszcze nie wiem o co w tym chodzi xD]] 

Kontynuujmy:
Zatem wlewam w siebie niewielkie dawki, jak uznaje, że nic się nie dzieje to kolejna. No i po 3 czy czwartej wbiło mi się do głowy, że przesadziłem.

 Próbuje to zwrócić ale dalej nie mogłem, wkręta, że jak tego nie zrobię to umrę. 

I wszystko przez wodę, postanawiam już nie pić i proszę siły wyższe o uratowanie mnie z tej sytuacji. W międzyczasie oczywiście walczę z przemieszczaniem ciepła po całym ciele (schiza zdrowotno/życiowa), głowa-śmierć, serce - konieczne 112, poniżej pasa- oddawanie moczu

 (w tym momencie lałbym pod siebie, ledwo ręką ruszałem) (Ciepło przemieszcza się w zależności od scen, które widzisz). Tak walczyłem z tą suszą, przełykaniem śliny, piciem wody, ciepłem, które przechodziło w różne części ciała (generuje to naprawdę wielkie schizy) i ochotą na wymioty. Potem zacząłem słyszeć dźwięk, taki co kiedyś słyszałem w nocy śpiąc 8h, w tamtym śnie wybucha atomówka

 (dźwięk to bardzo wysoka częstotliwość+krótkotrwały, regularnie powtarzający się niski dźwięk alarmu (jak w Dead space czy innej grze dotyczącej jakiejś apokalipsy) no i było już bardzo źle, poważnie myślałem, że zaraz zejdę jak nie zadzwonię po 112, uznałem, że walczę i spróbuję zasnąć I jakoś wtedy już zasnałem #incepcja. Tylko raz miałem takie odczucia jak pod koniec (112/śmierć), ale tam to wbiło niemal natychmiast (tłok z lufy nabitej na full++).

Krótki, offtopowy przykład o co mi chodzi z muzyką:
[[Leci jakaś nutka, rytmicznie tupię nóżką (co jak czytaliście zmienia tobie scenariusz, strasznie steruje mną muzyka w takich momentach) i pojawia się jakaś wizja, tu mamy 2 opcje
- jest bardzo zła, przypominasz sobie, że inne ruchy nogą zmienią to co się dzieje w twojej głowie, prosisz o przełączenie muzyki co znacznie to ułatwi, jeżeli kumpel mówi, że jak się skończy utwór to sam sobie włączysz co chcesz to zaczynasz go błagać, mówiąc jakieś debilizmy (dla niego, dla Ciebie to wszystko ma sens), najgorzej kiedy następna piosenka wywoła jeszcze gorszą sytuację w naszej głowie (Strasznie dużo szans na pogorszenie w tych moich snach jest). Pamiętajcie, że przecież muzyka to nie jedyne co oddziałuje na mnie, po prostu więcej na raz nie da się opisać, do tego dochodzi to dziwne ciepło o którym wspominałem, kłopoty z oddychaniem, susza i kłopoty z wlewaniem płynów itd. każda z tych rzeczy może wywołać pogorszenie 

Wracając do muzyki, pojawiają się różne teorie jej dotyczące, pomysły na jej tworzenie ale nigdy nie pamiętam o co chodziło. Rozpaczliwie próbując cokolwiek fajnego sobie przypomnieć mówię jakieś słowa klucze, bardzo krótkie zdania, które powtarzam w nieskończoność dopóki mi nie odpowie, że jutro mi to przypomni xD. Jeden z cytatów (kompletnie bezużyteczne, nic nie rozumiem z nich), który zapamiętałem to np "Ej stary, obiecaj mi jedno, jutro mi powiesz, że sądzę, że XXX to zajebisty gościu, muzyk numer 1" I o uj tu chodzi? xD Zawsze myślę, że bez problemu zrozumiem ale to tak nie działa. To jest inny stan świadomości. 
-Jak już tak piszę o całokształcie to najgorsze jest zimno, otworzenie okna/balkonu gdy na zewnątrz temp -20/+10 to coś nie do przeżycia.
 

 

Śmiało umieszczam ten sen na 1 miejscu ex aequo z ww tłokiem, za nimi jest niewiadoma, która dała mi fajny, pozytywny sen stopnia 8 po jednym solidnym z lufki.
11/10

 

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
22 lat
Set and setting: 
sam w domu z ochotą na umiarkowanego tripa
Ocena: 
Doświadczenie: 
kilkadziesiąt takich tripów, LSD, 2C-B
Dawkowanie: 
Słaba lufka w wodospadzie

Odpowiedzi

Perpetum mobile czy deja vu?  To wyobrażenie na planszy bardzo trafne odczucie do czegoś co znam :)

piksa

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media