Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

ciebie nigdy miało tutaj nie być - czyli o tym jak dxm zagościł w moim życiu

detale

Substancja wiodąca:
Apteka:
Dawkowanie:
od 75mg do 300mg
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Zazwyczaj pozytywne, spowodowane checia ucieczki od tego swiata lub checia przezycia mistycznej wycieczki wgłąb wlasnej duszy. Przyjmowany najczęściej w domu, raz w szkole i raz na mieście
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Kodeina (dawki od 75mg do 150mg, 7 tripow w życiu), alkohol (nigdy w życiu nie urwal mi sie film, ale po ilosciach typu pół litra czy jagerbomba lekko bolala mnie glowa), arypiprazol (w celach leczniczych zażywany 3 miesiące, a jednego dnia w celach rekreacyjnych, lecz wyszlo na to ze przedawkowałam. To było bolesne :( ). Gałka muszkatołowa (10g, paskudna w ciul i miałam tylko zamułe przez dwa dni), Tramadol (300mg, zadnych efektów oprocz pocenia się)

ciebie nigdy miało tutaj nie być - czyli o tym jak dxm zagościł w moim życiu

Na wstępie zaznaczam, że opiszę tutaj parę moich stycznośći z tą piekną substancją. Daty będą przybliżone, ale myślę, że to nie ma kolosalnego znaczenia. Miłej lektury :)

mecz towarszyski Polska - Czechy 2023

Rodzice wyszli z domu razem z najmłodszą siostrą do ich znajomych, druga siostra poszła kupić coś na mecz patałachów (oglądałyśmy by się pośmiać i pooglądać mateusza gotówke w akcji). Ja zostałam w domu i kłóciłam się z moim toksycznym chłopakiem (na szczęśćie już byłym). Byłam załamana, zapłakana i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Uznałam, że to czas sięgnąć po ciekawsze środki przeciwbólowe.

Moje kroki skierowały się do tej jednej tajemniczej szafeczki w moim pokoju (na pewno taką masz u siebie ;) ). W niej trzymałam awaryjne żyletki, zapalniczki i ten przepiękny acodin. Acodin pozyskany z apteczki domowej. 

Moment zawachania - chwila, w której czas się zatrzymał, a szum krwi płynącej w żyłach stał się mocniej słyszalny.

"Przecież ta chwila nie może trwać wiecznie. Albo bierzesz albo jesteś cipa"

Odezwał się głos w mojej głowie. On niecierpliwił się najbardziej. On już chciał spróbować tego specyfiku. Namówił, namówił mnie abym wzięła te cztery tabletki i czekałam, aż zacznie się coś dziać.

W oczekiwaniu poszłam umyć siebie i włosy. Niestety, musiałam wyznać temu toksykowi co zrobiłam. Chłop zaczął siać panikę. Kazał mi wyjść natychmiast z wanny i rozkazał abym zjadła placki ziemniaczane argumentując to tym, że jest to tłuste co pozwoli mi na szybsze zejście fazy (btw na samym początku kazał mi to wyrzygać, ale ja się panicznie tego boję i mi odpuścił). Potem ze mną rozmawiał przez telefon i straszył, że zadzwoni do mojej mamusi i na pały. Chciał to zrobić jak nie chciałam mu zaśpiewać "wlazł kotek na płotek", aby mnie nastraszyć i ukarać za wzięcie narkotyku. Podczas mojej fazy opowiadał mi niestworzone historie o tym jak to kiedyś wąchnął 0,00000000001g mefedronu to bardzo mu weszło, rozszerzyło żyły i chciało mu się jeść XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD.

Poza chujowym backgroundem zażycia tego cudownego specyfiku faza była zacna. Byłam lekko rozbawiona, uczucie głodu zaniknęło, a oglądanie meczu w towarzystwie mojej ukochanej siostrzyczki było cudowne. Czułam się fajnie, lecz ten pierdolony toksyk zapewnił mi pięciodniowego moralniaka, co w połączeniu z moją nieciekawą sytuacją społeczną w szkole wpędziło mnie w deprechę i nie miałam w nikim wsparcia.

Początek września 2023

Ahhhh, szkoła, znowu ten zagrzybiały i prześmiardnięty potem nie dbających o własną higenę osobników budynek. Zimne płytki szkolnej toalety zachęcają tylko i wyłącznie do ucieczki. Ucieczki w inną krainę. 90 mg deksa załadowane w szkolnym kiblu i szybki powrocik na grzanie ławki na W-F. 

Faza ładowała się dobre półtorej godziny i gdy się załadowała było totalnie dobrze. Głosy otoczenia zamieniły się w gęste szumy, a to co mówili do mnie koledzy wyciekło z mojej pamięci. Lekko odurzona byłam nawet ucieszona siedząc na lekcjach. To co mówili nauczyciele miałam głęboko w poważaniu, bo byłam skupiona na swoim świecie wykreowanym przez te małe, białe tableteczki.

Po zejściu nie czułam żadnych negatywnych skutków <3.

Połówka czerwca 2024

Oceny wystawione, z zagrożeń wyszłam z pomocą mojego ukochanego chłopaka, do pracy mnie przyjęli. Wszystko cudnie pięknie, lecz niestety dzień zapowiadał się na nudny. Moje przyjaciółki musiały iść do swoich szkół, a ja musiałam być zdana sama na siebie. Moje kroki skierowały się ku aptece. Pierwsza apteka i wielki zawód, leku nie ma :(. Drugą aptekę odwiedziłam gotowa pogodzić się z faktem braku porządanej substancji. Po wejściu do przyjemnie chłodnego budynku stanęłąm w niedługiej kolejce i uspokajałam się, aby ładnie poprosić o acodin. Gdy nadeszła moja kolejka spytałam pani farmaceutki o upragnione tabletki. Ta niezbyt przyjaznym głosem poprosiła mnie o dowód i jej z dumą okazałam dokument i zapłaciłam 15,90zł.

Po wyjściu z apteki udałam się w podróż po zacnym Łukowie (pozdrawiam Łukowiaków <3). Na sam początek trafiłam do parku na plac zabaw, żeby zażyc 5 tabletek na rozgrzewkę. Wkładając je pod język byłam lekko niezdecydowana na ten pomysł, ale jednak je wzięłąm.

Kolejne 5 tabletek zażyłam w kiblu w maku po wypicu shake truskawkowego, który był swoją drogą totalnie bez smaku udałam się w podróż do szkoły jednej z moich przyjaciółek co było z lekka utrudniona, bo narkotyk zaczął działać. Starając się utrzymać prosty chód poszłam dalej. Oczywiście już miałam niezłą pizdę idąc ze szkoły przyjaciółki na Vendo Park (galeria handlowa).

Zanim udałam się na zakupy to odwiedziłam moją przyjaciółkę w jej szkole, ale tam już pizda tak weszła, że głosy otoczenia były nie do zniesienia, a wszystkie rozmowy z przyjaciółką i naszymi wspólnymi znajomymi były takie ciche i w mojej opinii nielogiczne. Zamulona, naćpana i szczęśliwa prowadziłam nawet dialog z próbnej matury ustnej z angielskiego i zdałam sobie sprawę jak bardzo nieumiejętnie posługuję sie w szczególności czasami, co mnie i przyjaciółkę rozbawiło do łez.

Resztę przeżyc zalączę w postaci mojego wpisu na hypciu (ja wiem, tam sie powtarza to co juz pisałam XDD)

Zazrzucilam 150mg DXM około 9 rano (asertin brałam okolo 7 rano) i do godziny 14 dosyć mocno mnie trzymało. Największe efekty poczucia sie jak we śnie mialam miedzy 10 a 13. Łaziłam po miescie jak pijana, wszystko widziałam jak za mgłą i duzy hałas wokół był dobrze slyszalny, ale rozmowy np z przyjaciółka czy kasjerkami w sklepie słyszałam bardzo niewyraźnie. Najgorsze w tym wszystkim bylo jak bujał mi sie obraz przed oczami i próbowałam chodzić prosto. Bardzo sie bałam przechodzić przez przejscia dla pieszych, ale sie udawało.

Jak bylam w sklepie to mialam wrażenie, że chodze jak po labiryncie i alejki tak jakby sie duplikowały.

Ogólnie to na fazie kupowałam sukienkę i stanik co bylo w chuj ciekawym przeżyciem, bo obijałam sie o ściany przymiezalni, mialam schizę, że wyjde w samej bieliznie z przebieralni czy tez cos ukradne będąc na pizdzie.

Oczywiście jak sobie fazowałam musiała zadzwonic baba z pracy aby sie spytac czy potwierdzam obecnosc na szkoleniu BHP (właśnie na nie jadę), a potem zadzwoniła mamusia i zamiast sie skupic na powaznej odpowiedzi na jej pytanie na to na co wydalam pieniadze musiałam sie skupic na tym aby nie wydało sie, ze jestem pod wpływem.

Kiedy faza schodziła to chciałam zajebac 75mg, ale uznalam, że na podróż powrotną pociagiem od przyjaciolki nie ma co ryzykować. U niej oczywiście schodziła mi faza i bylam mega przygnebiona i otumaniona co było słabe, ale jakos to przeżyłam i chyba na razie robię przerwe od deksa, aby sie nie wkopać w uzaleznienia i załatwic sobie wakacji w ośrodku odwykowym

Czerwiec 2024, dzień przed dniem ojca

Nudziłam się jak nie wiem, więc zarzuciłam sobie 100mg asertinu i 150 mg acodinu. Faza załadowała mi się podczas płacenia za bluzę na prezent na dzień taty. Byłam na zakupach z moją siostrą i chłopakiem (wtedy nim nie był). Oczywiście napizgana nie umiałam zapłacić zbliżeniowo telefonem i moja siostra musiała to zrobić za mnie XDDDD. 

Po powrocie do domu pojechaliśmy z moimi rodzicami do ich znajomych i wypiłam jeszcze piwo. Oczywiście ta mieszanka mnie wywaliła inną krainę i było mi przykro, że nie mogłam się temu oddać w pełni bo musiałam się zachowywać jak najbardziej trzeźwa osoba na świecie.

Na zejściu byłam gotowa pocałować się z moim obecnym chłopakiem (wtedy się przyjaźniliśmy) i nawet miałam odwagę na coś więcej, ale skończyło się na długim przytulasie na pożegnanie i buziakiem w czoło na dobranoc.

Tydzień lub dwa później rozmawialiśmy o tej sytuacji z moim przyjacielem i przyznał mi, że zachowywałam się dosyć inaczej i było to widać po oczach, ale nic mi wtedy nie mówił. Oczywiście nie był pociesozny tym, że ćpałam, ale nie okrzyczał mnie tylko powiedział, żebym mówiła mu jakbym chciała coś zajebać, a on wtedy będzie przy mnie i nie pozwoli na branie. Strasznie go kocham i dziękuję mu za wyrozumiałość <3

Niedziela, 11.08.2024

Pierwsze 300mg w życiu zapite piwkiem wcale nie dało mi majestatycznej podróży wgłąb swej duszy tylko dało mi męczarnie w postaci młdości, bezsenności przed pierwszą zmianą. Czułam się mega najebana i jedyne co mi zostało to visuale przed oczami jak zasypiam i mam je do tej pory plus mam jakieś dziwne lęki i shizy, że jakiś diabeł mnie przyjdzie i porwie jak będę odwrócona do drzwi zasypiając i musiałam zasypiać z muzyką typu ambient

Biorąc narkotyk miałam pozytywne nastawienie, lecz faza byłą nieprzyjemna. Kręcenie się z boku na bok na łóżku i męczenie się oglądając cokolowiek na telefonie było paskudne

Podsumowanie znajomości z deksiwem

Pomimo paru słabych tripów nie jestem zniechęcona do zerwania tej znajomości z tym pięknym dysocjantem i jestem chętna na wydanie kolejnych pieniędzy na większą ilość substancji i dołożę wszelkich starań na przeżycie tych slynnych mistycznych podróży wgłąb własnej duszy

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Zazwyczaj pozytywne, spowodowane checia ucieczki od tego swiata lub checia przezycia mistycznej wycieczki wgłąb wlasnej duszy. Przyjmowany najczęściej w domu, raz w szkole i raz na mieście
Ocena: 
Doświadczenie: 
Kodeina (dawki od 75mg do 150mg, 7 tripow w życiu), alkohol (nigdy w życiu nie urwal mi sie film, ale po ilosciach typu pół litra czy jagerbomba lekko bolala mnie glowa), arypiprazol (w celach leczniczych zażywany 3 miesiące, a jednego dnia w celach rekreacyjnych, lecz wyszlo na to ze przedawkowałam. To było bolesne :( ). Gałka muszkatołowa (10g, paskudna w ciul i miałam tylko zamułe przez dwa dni), Tramadol (300mg, zadnych efektów oprocz pocenia się)
Dawkowanie: 
od 75mg do 300mg
Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media