Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

'chwilo trwaj', czyli piękno i chillout po oksykodonie

'chwilo trwaj', czyli piękno i chillout po oksykodonie

Moje doświadczenie z opiatami i opioidami do tej pory kończyło się na kodeinie i tramalu. Wielkie ucieszenie pojawiło się u mnie gdy znajomy zadzwonił z informacją, że ma dojście do leku OxyContin. Po krótkim zastanowieniu się zdecydowałem, że kupię jedną tabletkę i wypróbuję ten lek. Po zajęciach na uczelni pojechałem do tego znajomego w celu nabycia OxyContinu. Zapłaciłem 40 zł za 1 tabletkę, zawierającą 80mg substancji. Zamówiłem sobie pizzę oraz w drodze do domu zahaczyłem o sklep spożywczy żeby kupić piwo. 

Po powrocie do domu od razu zabrałem się za konsumpcję specyfiku. Przed przyjęciem zdarłem zieloną otoczkę aby zapobiec 'wolnemu uwalnianiu', do tego w trakcie spożycia pogryzłem tabletkę. Była godzina 15:30 (T). 

T+10 min: Pojawiają się pierwsze efekty. Ciepło rozchodzi się po całym moim ciele, ale w inny sposób niż po kodeinie i tramalu - 1000 razy szybciej i intensywniej. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, który towarzyszy mi przez całego tripa.

T+0,5h: Problemy odchodzą gdzieś daleko. Nie przejmuję się nimi. Liczy się tylko ta chwila, ten piękny stan, do którego ani kodeina, ani tramal, nie mają podbicia. Ciepło jest niesamowicie przyjemne. Pełen chillout. Każdy kawałek pizzy ma cudowny smak, a każdy łyk piwa zawiera w sobie całą głębię jego smaku. Wraz z muzyką odpływam wgłąb swojej wyobraźni. Jest po prostu idealnie.

T+1,5h: Następuje apogeum działania substancji. Chillout, brak problemów oraz ciepło stają się coraz bardziej intensywne. Zaczyna falować obraz (nie jakoś gwałtownie, po prostu widzę to falowanie gdy patrzę na ściany czy na przedmioty w moim pokoju). Chyba chciałbym żeby ten stan trwał wiecznie. Niczego więcej nie potrzeba mi do szczęścia. Ten stan utrzymywał się bardzo długo bo około 5 godzin , a ja cieszyłem się jego każdą mikrosekundą. Pojawia się również lekka senność, ale do zniesienia - nie chcę przespać tak pięknej fazy.

T+7h: Wyglądam za okno - jest już bardzo ciemno, w polu widzenia nie ma żywej duszy. Czuję dość wyraźny spadek w działaniu, jednak nadal jestem uśmiechnięty, jest mi ciepło a problemy zdają się nie istnieć. Powoli ogarnia mnie coraz większa senność i zadowolony zasypiam.

Następnego dnia wstałem wypoczęty i zadowolony z przeżycia. Było mi jednak trochę smutno, że ten stan minął, skończył się, odszedł. Przestrzegam zatem przed tą substancją - można się łatwo uzależnić psychicznie od szczęścia. Postanowiłem, że będę powtarzał to doświadczenie, jednak nie częściej niż raz w miesiącu, bowiem każdemu z nas należy się dzień relaksu, oderwania od życia i życiowych problemów, ta piękna chwila, w której po prostu odpoczywamy. Oksykodon z pewnością jest substancją, która może umilić nam ten czas odpoczynku, jednak na co dzień musimy po prostu stawiać czoła życiu, choćby było bardzo pod górkę - nikt nie mówił, że będzie łatwo. W tym oksykodon na pewno nam nie pomoże. Zatem tą substancję polecam do stosowania z rozwagą i z odpowiednimi przerwami, inaczej ona nas przyciągnie do siebie jak magnez i już nigdy nie puści. Do usłyszenia!

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
Pozytywne nastawienie z nutką ciekawości i niepewności. Trip spędzony we własnym pokoju, przy dobrym jedzeniu, piwku i muzyce.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Thc, lsd, 4-ho-mipt, 4-aco-dmt, ketamina, 2-cb, 2-oxo-pcm, dxm, dimenhydrynat, amfetamina, mefedron, 3mmc, 3cmc, 4cmc, 4cec, 4MMEoC, pentedron, izopropylofenidat, 4-cl-pvp, hex-en, władek, mdma, molly, 4-fluoro-MPH, gumi jagoda, etizolam, diclazepam, clonazepam, hydroksyzyna, nasen, xanax, pst, tramadol, kodeina, alkohol, nikotyna, oksykodon.
Dawkowanie: 
80 mg leku OxyContin

Odpowiedzi

Pierwszy rok brałem co kilka miesięcy, następne 6 miechów raz w miesiącu, potem raz na dwa tygodnie.

I ciągle przed oczyma miałem ludzi którzy ciulają codziennie i na tej podstawie wiedziałem że nie muszę się martwić.
Dodatkowo postanowienie "raz na miesiąc" i tłumaczenie sobie ŻE TO MAX i kurwa nie wmawiajcie mi inaczej było nonstop.

Nie da się opisać tego jak to działa dopóki się tego nie doświadczy ale powód do brania zawsze znajdziesz... a poczucie "że robisz to na twoich zasadach i możesz skończyć kiedy chcesz" jest przez cały ciąg.

Patrz teraz pisałeś że "jak chcesz to możesz w tym miechu nie brać" (hehe) no spoko, tutaj dzieje sie magia mózgu, która mniejwięcej robi coś takiego:
"No kurwa jak wytrzymam miesiąc to dodatkowo sobie potwierdzę że problemu nie ma"
I wytrzymasz to na luzie, miesiac dwa, trzy, ale jak mózg ma zapewnione że "po czasie wrócisz" nie bedzie robić "problemów"

Pozatym te uczucie że "mogę skończyć kiedy chcę, to jest na moich zasadach" tak jak pisałem jest wszechobecne.

Wyobraź sobie mnie, ciulałem 80 tab/dzień i dalej wierzyłem w to że "kurwa no przecież mogę to skończyć kiedy chcę, jaki ja mam luz... są ludzie którzy biorą herę... a ja tylko kodkę sobie ciulam... Boże jak bardzo nie ma problemu... PIĘKNIE!!!"

I to nie ściema, tylko realne myśli.... totalnie realne tak jak teraz wierzysz w to że czerwony jest czerwony, tak też wierzysz w to że problemu nie ma.... ludzie co ciulają herę dziennie ze strzykawki pewnie myślą "o kurwa są ludzie co biorą krokodyla i im ciało gnije.... ja nie mogę... jak dobrze że ja to tak kontroluję i tylko herę ciulam... PIĘKNIE!"

Heh to się pisze i troche jak bajki ale tak to jest!
Uzależnienie postępuje bardzo powoli szczególnie jak się człowiek opiera i wmawia sobie "max raz na miesiąc", wtedy trwa to dłużej ale ostatecznie i tak się człowiek wjebie.

Z każdym kolejnym braniem jest coraz ciężej... a ty kurwa jeszcze oksykodon zapierdoliłeś....

To uczucie szcześcia zostanie z Tobą do końca twojego życia, minie miesiąc, 3 miesiące, rok, 5 lat, 10 lat, 30 lat, 50 lat, 70 lat... będziesz mieć 90 lat o lasce i po tym całym czasie Twój mózg.... w chwili kiedy będziesz miał chwilę stresu przypomni Ci po tych wszystkich jebanych latach nie brania... po 33 000 dniach bez brania narkotyków (zakładając że dzisiaj skończysz) po tak długim czasie.... twój mózg i tak będzie to pamiętać.... to uczucie zostaje na całe życie.

Dlatego uzależnionym jest się do końca życia.... są ludzie co kilka razy spróbowali morfiny czy oksykodonu i przestali bo strach.... po 20 latach czystości ich małżeństwo zaczęło się rozpadać i co? i zaczęło brakować im szczęścia i miłości i wtedy mózg sięodezwał... "chłopie źle sie czujesz, pamiętasz ta morfine... idealna na tą chwile, raz nie zaszkodzi" i się wjebali na lata.

Uzależnieie to temat rzeka i nie do opisania.... jesteś jeszcze na początku jak możesz "nie brać w tym miesiącu.... bo uważasz że możesz to zostawić TO NIE BIERZ"

A skoro możesz nie nie brać... to po co brać za ten miesiąc jak raz odpuścisz?

Często tutaj pojawia się odpowiedź no mogę nie brać 2 miesiące... ale po co? 
Jak raz odpuszczę to lajt... po co drugi raz odpuszczać? (tak jak pisałem mózg wie to że ten raz/drugi nie weźmiesz ale za trzecim/czwartym/10 miesiącem w koncu siezdecydujesz).

Pomyś l tym żeby już NIGDY tego nie brać? a nie tylko przez ten jeden miesiąc.

I proszę nie musisz nic robić żeby komuś coś udowadniać... TO JEST TWOJE ŻYCIE.
Nie pisz tutaj że
"KURWA UWIERZCIE MI.... jak mi nie wierzycie to mogę ten miesiąc wytrzymać! naprawdę wytrzymam go! kurwa wtedy mi uwieżycie? ile muszę nie brać żebyście mi uwieżyli?"

To nie tak działa, to jest twoje życie ty nie musisz nam udowadniać tylko sobie... a w uzależnieniu wiele nie trzeba by sobie udodowanić.... ja sobie udowadniałem to że wszystko jest ok tym że "jak dzisiaj samochód nie odpali to znaczy że czas nie brać"... a że samochód zawsze odpala to musiałem brać.... MASZ CI LOS hehe

No nic życzę powodzenia... ale ja wiem jak to się skończy jak będziesz to brać... nawet raz do roku. To nie chodzi o to że teraz sienie wjebiesz.... BO TERAZ RZECZYWIŚCIE SIE NIE WJEBIESZ.... wjebiesz siędopiero wtedy jak będziesz mieć chujnie w życiu.

U mnie to było po 7-9(? już nie pamiętam jak dużo lol) latach brania na sportowo.

Trochę się rozpisałem pewnie kilka powtórzeń ale na spontanie pisałem na szybko.

Życzę powodzenia.... ja oksykodonu nigdy nie brałem... a wjebałem się po samej kodzie... nie potrafię sobie wyobrazić jak ciężko musi być po razie z oksy.

Skąd ja to wszystko wiem? 

Jebany czarodziej wróży z fusów... zachowuje się jakby znał wszystkich i jeszcze pisze z błędami... JAK ON MOŻE MÓWIĆ MI CO JA CZUJĘ... ON NIE WIE.... SPIERDALAJ CHACKEN! nie mów mi co ja myślę to moje myśli

hehe

Wiem to wszystko bo uzależnienie jest jedno i wszyscy przechodzą je mniejwięcej tak samo... niezależnie czy to kodeina czy hazard czy amfa.

Szczerze to dopiero teraz przeczytałem końcówkę tripraportu:

"jednak nie częściej niż raz w miesiącu, bowiem każdemu z nas należy się dzień relaksu, oderwania od życia i życiowych problemów, ta piękna chwila, w której po prostu odpoczywamy"

Ja pierdolę :D ale jazda... no moje początki.

Z kumplem raz na miesiąc spotkanie i chillujemyyyyyyy...... cudownie, potem gadki o życiu jakie one piękne.... o tym że nie rozumiemy czemu to nielegalne a alkohol legalny... Jak to jest takie piękne i bierzemy to raz na jakiś czasssss.... jest cooooollll... a ludzie trują się piwami na noc.

To gadanie.... jedni piją piwka w piateczek na chilll a my kodeinkę.... wszystko jest bezpiesznie i pięknie, a dodatkowo nei trujemy się alkoholem... ;)

Ahhh.... czekają cię przejebane problemy ;/ 

Naprawdę współczuję :( ale nie możesz teraz powiedzieć że nie wiesz co cię czeka bo właśnie to napisałem i jest tona informacji na necie.... i wierz mi NIE JESTEŚ INNY.

Na tym forum i neuro nie poznałem nikogo kto by spróbował i się nie wjebał. Ok przez moje pierdolenie o uzależnieniu tutaj była osoba która sięzastanowiła i chyba spróbowała z tym walczyć... nie wiem co z nią ale jeżeli nei brała od tego czasu co napisała że mnie posłucha to możliwe że jej życie dalej jakoś leci... ale jak zdecydowała się"ten raz se jebnąć" to na 100% się wjebie.

Aż mi cię szkoda na samą myśl tego co cię czeka :(

Sorry za tyle informacji ale nie mam czasu na powolne analizowanie kto co i jak pisze, w sekundzie wilnego zaglądam.

Teraz widzę że pisałem Ci w Twoim tripraporcie o KODEINIE 28/12/2017

Kurwa nie widzisz że się pogrążasz...? Bierzesz od  6 miesięcy kodeinę czyli tak realnie morfinę... od 6 miesięcy... chłopie kurwa mać! 

A teraz jeszcze oksykodon... uzależnienie postępuje mega poważnie przemyśl co Ty kurwa robisz.... znaczy gadać se mogę bo wiem jak bardzo się nie wierzy ale a nuż ktoś cos zrobi...

Tak jak pisałem jedna osoba rzeczywiście przemyślała i napewno jest do przodu teraz ;)

Oszuście samego siebie! Pokażę Ci w 2 zdaniach jak bardzo sobie wmawiasz pewne rzeczy byle tylko brać:

Twój komentarz:
Ważna jest częstotliwość ćpania, ale najważniejsze jest podejście do narkotyków - należy sobie zadać pytanie w jakim celu się je bierze. Dla mnie nie są one ucieczką od życia czy sposobem na zlikwidowanie stresu - i właśnie między innymi to mnie różni od autora tego raportu.

Twój trip raport:
Postanowiłem, że będę powtarzał to doświadczenie, jednak nie częściej niż raz w miesiącu, bowiem każdemu z nas należy się dzień relaksu, oderwania od życia i życiowych problemów, ta piękna chwila, w której po prostu odpoczywamy.

Hehe, zaczyna się ;)

Ale poszła tyrada hehehe, ciekawe jak na to adresat.

 

Co na to adresat? Dawno nie byłem tak zażenowany atakiem w swoją stronę. Po pierwsze, chacken - jeśli nie rozumiesz o czym piszę i jakie jest tego przesłanie, to proszę Cię bardzo człowieku - siedź cicho i nie pisz. Po drugie - bardzo ciekawym jest, że osoby wjebane w różne narkotyki (tak Panowie, czytam wasze raporty - gratuluję kurwa mózgu przy mieszaniu grzybów, kwasa, dmt i jeszcze kurwa alkoholu - czapki kurwa z głów, brawo!), mają prawo w jakikolwiek sposób umoralniać ludzi. I po trzecie wreszcie - tylko kurwa potwierdzacie moją teorię. Każdy z was i waszych znajomych wjebanych w opio zrobiło dokładnie to o czym mówiłem - od rekreacyjnego ćpania, po ćpanie w wyniku problemów (no chacken coś wydukał o gościu, który po rozpadzie małżeństwa się wjebał. I co? Zrobił dokładnie to o czym ja tu mówię, ale nikt nie ma za grosza mózgu, żeby cokolwiek zrozumieć).  Brałem kodeinę 5 razy w życiu, tramal 2 razy, oksy 1 raz. Są to przyjemne stany, ale po zwykłej MJ czuję się dużo lepiej i dużo bardziej ciągnie mnie do niej w wyniku jakiegokolwiek stresu (chociaż rzadko ze stresu jaram bo KURWA MYŚLĘ, POLECAM TO GORĄCO). Również dużo bardziej wolę DXM i poznawanie swojej podświadomości. No, ale dobra - jestem wpierdolony w opio, spierdoliłem sobie życie, zostało zatwierdzone przez znachorów - czekają mnie przejebane problemy. Jeśli tak będzie, to JESTEM SAM SOBIE WINNY. I na tym zakończę tą dyskusję.

Mialem nie odpisywac ale tak tô tu zostawie... 

"(biorę seronil i alprazolam, gdyż od dość dawna leczę się z depresji z powodu patologii w domu i trudnego dzieciństwa"

Wyglada jakbys mial jebitne predyspozycje do wjebania się w opio. 

A-ha i zeby nie było ze cie umoralniam czy coś - po prostu lubie się wpierdalac tam gdzie mnie nie chca hehehe

Cpaj ile dusza zapragnie, w koncu od tego są dragi

Jestem pod opieką psychiatry i alprazolamu nie biorę niezgodnie z jego zaleceniami, a seronil jest nieuzależniający. Poza tym powtórzę kolejny raz - nigdy nie wziąłem opio z powodu stresu/problemów czy czegokolwiek mającego negatywny wydźwięk. 

Jakbyś miał dobrego psychiatrę, to kazałby Ci rzucić benzodiazepiny w cholerę i wziąść swoje życie we własne ręce, bo problemy nie znikają, kiedy je maskować, a narastają. Chyba, że chodzisz do niego tylko po receptę na psychotropy i wiesz lepiej. Depresja to ciężka choroba, ale da się ją pokonać (ale nie za pomocą usypiaczy - ani tym bardziej opioidów). Zmień lekarza, bo ten ma Cię w dupie.

Po co w takim razie bierzesz te usypiacze świadomości i opioidy, jak nie na zakrywanie problemów?

To tylko sen samoświadomości.

"Poza tym powtórzę kolejny raz - nigdy nie wziąłem opio z powodu stresu/problemów czy czegokolwiek mającego negatywny wydźwięk. "

TO CO TO JEST?

"bowiem każdemu z nas należy się dzień relaksu, oderwania od życia i życiowych problemów, ta piękna chwila, w której po prostu odpoczywamy."

Oderwanie się od życia i życiowych problemów to odstresowanie!!! Co za pierdolenie!!11!! i oszustwo!!one!1

Ogólnie to się przyzwyczaj bo opio zamienia człowieka w kłamcę idealnego..... dlaczego tak dobrego że każdego oszukasz? (poza ludźmi wjebanymi tj. ng/hyperreal)

Dlatego że mówiąc ludziom pewne rzeczy ty w nie wierzysz.... oszukujesz sam siebie... a skoro w to wierzysz (mimo że to nie prawda).... mówisz o tym z prawdziwym przekonaniem.... więc oszukasz każdego kto nie miał do czynienia z uzależnieniem.

Jeszcze jedno mi pytanie wpadło do głowy....

Czy mówisz swojej kobiecie o tym że bierzesz opio? Albo inne narkotyki? A może mówisz tylko o innych narkotykach a opio ukrywasz?

Mówię jej o wszystkim. Dlaczego miałbym przed nią ukrywać opio? Co do wcześniejszej części twojego komentarza, to już kiedyś ci na to odpowiedziałem. Oderwanie na kilka h =/= ucieczka, zmień definiowanie pewnych pojęć przynajmniej na potrzeby tej dyskusji.

Jeszcze żebym to ćpał niewiadomo ile. Od baaardzo dawna nie biorę żadnych stymulantów ani MDMA, mówiłem, że główną używką w moim życiu jest MJ, potem długo nic i dopiero potem DXM.

Mi nie chodzi jaką tylko jak często :P

Szanuję za to że mówisz dziewczynie, przynajmniej świadomie wie że może to zniszczyć wam życie, czego nie życzę.

"Oderwanie na kilka h =/= ucieczka"

To czym to się różni? Odrywasz się od rzeczywistości na kilka h to zaprzestanie chwilowe myślenia o nieuświadomionych złych myślach, jak nie można nazwać tego ucieczką? 

Samo branie opioidów z definicji to ucieczka od rzeczywistości.... poprostu opio tak działa, to że twierdzisz że nie to ok.... ale na poziomie chemi w mózgu opio zamienia złe w dobre.... wiec chcesz czy nie... uciekasz od złych myśli... a każdy jakieś tam ma... w tym momencie o nich nie myślisz.... więc jest to bezdyskuzyjna ucieczka.

Czyli nie dotarło. 

Wiesz Triper czym jest NG? To takie pomieszczenie, taka przestrzeń, gdzie łączymy się umysłami, tworzące jeden. Zdarzają się kłótnie, ale zawsze o prawdę. O to w tym chodzi. Każdy z nas ma wady i słabości, i od zajebania zalet. Dzielimy się tu emocjami i przeżyciami. Stajemy niejako nago (bardziej, niż nago) przed sobą, bo odkrywamy wszem całą naszą psychikę. Nikt nie chce tu dla nikogo źle. Trzy osoby Ci mówią, co widzą na Twojej twarzy, a Ty twierdzisz, że tego nie ma. Tak trudno spojrzeć w lustro? Tyle przykładów... Chłopie! W niczym się od nikogo nie różnisz! 

Fakt, że Chacken ostro pojechałeś.

Jeszcze na koniec Triper fajnie by było, jakbyś tu w komentarzach napisał (gdyby się tak przypadkiem zdarzyło), jak się pojawi pierwszy ciąg. Nie bierz sobie tego wszystkiego personalnie, tylko przemyśl na spokojnie.

To tylko sen samoświadomości.

Napiszę gdy zacznie się pierwszy ciąg. 

A co do patrzenia w lustro - naprawdę, nie obchodzi mnie co wy bierzecie, róbcie sobie co chcecie, ale do czyjegoś życia się nie mieszajcie. Taka prosta zasada. Jak ja chcę sobie sam szkodzić, to tak właśnie zrobię i ludzie z forum, którzy mnie nie znają tego nie zmienią. To tak jakbym Ci teraz powiedział, żebyś przestał brać DMT. Zrobiłbyś to? Nie. A znam przypadek (i to jest realtalk), że gościowi tak po tym odjebało, że jest umysłowym warzywkiem. Zresztą, nie interesuje mnie to. Trzymam się swoich zasad. Jak się w cokolwiek wpierdolę, to będzie moja wina i nikogo więcej.

Nie interesuje Cię co kto bierze, ale wspomniałeś o moim tripie, o którym sam zapomniałem:-) Jeśli nie chcesz, by ludzie mieszali się do Twojego życia, to po co piszesz raporty i umieszczasz je tu? Czy nie po to, by się wyrazić? Spójrz ile o sobie powiedziałeś w raporcie o benzydaminie...

Raporty czytają też ludzie, którzy szukają rzetelnych informacji i takie komentarze mogą komuś jakoś pomóc. Nie mówiąc o tym, że Tobie mogą pomóc, bo nie sądzę, byś rzeczywiście chciał sobie aż tak szkodzić. Nie wchodząc w szczegóły.

Btw DMT już nie biorę, ani niczego, w czym człowiek maczał palce;-) (interesuje mnie tylko natura i też nie każda);-)

To tylko sen samoświadomości.

A czemu taka zmiana (nagła mi się wydaje)?

Łoooo. Będę musiał chyba TR napisać, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Ale generalnie Cubensisy i moja przyjaciółka spowodowały taką zmianę.

To tylko sen samoświadomości.

Jeszcze jedną rzecz dodam. Jeśli chacken uważa, że pod wpływem kodeiny jest naprawdę szczęśliwy, to bardzo współczuję. Jak smutne trzeba mieć życie, żeby uważać, że narkotyk daje największe szczęście? Wybacz, dla mnie szczęście to wyjazd z kobietą nad morze, pomoc finansowa dla mojej rodziny, bitwy freestylowe, zwiedzanie świata. Przykro mi, system wartości wyszedł na wierzch. Czytałem też o twojej wewnętrznej 'bestii'. Jeszcze bardziej współczuję. 

Napisałem ostro bo chciałem żeby jakkolwiek dotarło i osobiście uważam że próby wmówienia zawsze działają. Chociażby dlatego że będziesz podświadomie chciał udowodnić że nie mamy racji. Co jak dla mnie jest na +

Tylko to też nie będzie działać zawsze, minie rok dwa, zaczniesz brać więcej, ale tutaj znowu może Ci się przypomnieć to o czym pisałem i znowu trochę powalczysz.

Moja rola tutaj jest już skończona. Napewno ten tekst Ci pomoże mniej lub bardziej, czy to świadomie czy podświadomie. Jednak uważam że prędzej czy później polecisz, no nie ma bata to są opiaty i opioidy. Na to nie ma mocnych.

Już więcej nie umoralniam bo widzę że to nie ma sensu i tak dzięki temu co pisałem jesteś do przodu o dwie góry i las milowy.

Mam jeszcze tylko trzy pytanie do Ciebie.
Opiaty powodują czyste szczęście, skoro wyjazd w góry jest dla Ciebie przyjemniejszy to po co bierzesz oksy (czyste szczęście)? Czyżby w życiu było za mało szczęścia? Opioidy zaczynają brać ludzie którzy są nieszczęśliwi, bo pozwalają im "odpocząć".
Prosze odnieś się do tego komentarza w którym pisałem że jesteś "Oszustem samego siebie!!", jak wyjaśnisz to że nam wmawiasz jedno a w głowie siedzi drugie?
Jak często w tygodniu jesteś na bani ? Chodzi mi o wszelką banie tj. alko/mj/dxm/oksy, jak często jesteś pod wpływem w ciągu tyg. Tylko bez ściemy.

I jedna misja:
skoro opioidy Cię nie ciągną to ich nie bierz hehe, wtedy zacznie się magia głodu ;3

Apropo mojej bestii i mojego uzależnieniato od kilku miesięcy jestem na substytucie (nie czuć działania ale nie ma skręta) co pozwoliło mi ułożyć życie i kariere bo obydwie te rzeczy były już na skraju w moim ciągu. Teraz powoli to odstawiam substytut... nie ma lekko, nie chodzi o fizyczne objawy bo to tam chuj, chodzi o psychiczne, głód się odzywa i jest bardzo słabo.

Na szczęście wraz z rozwojem kariery i zawodu który po części jest moją pasją, bardzo dobrze wszystko się układa. Niedawno kupione nowe mieszkanie, w pracy awans za awansem, w te pół roku osiągnąłem tyle że aż nie zliczę. Jara mnie to niesamowicie, nie mogę się oderwać od nauki. Nałóg też sie odzywa bywa że nie mam chęci na nic, smutek, śmierć i koniec świata, jednak wiem że to przejdzie.

Małymi kroczkami idę do przodu, najważniejsze jest to że do przodu, a nie w miejscu/do tyłu.

Jestem dumny z siebie że ostatnio tyle udało mi się zrobić, zdobyć bardzo dużą niezależność finansową co daje spore możliwości, prawie ukończone studia, w pracy czeka kolejny awans, aż siebie nie poznaję, pół roku temu jeszcze byłem w ciągu.

To są dobre objawy ale problem nie jest rozwiązany, uczę się radzić sobie ze stresem na nowo i trwa to bardzo długo, muszę nauczyć się odpoczywać.... narazie jak odpoczywam to pojawia się głód.... bo zawsze jak odpoczywałem to brałem kodeinę (podobnie do ciebie :P), przy takich akcjach mózg sie uczy:
"O zaczął odpoczynek, pamiętam że jak odpoczywa to bierze kodę, przypomnę mu" -> myśl o ty mzeby przyjebać kodę
i tak przy każdej czynności było. 

Wyjście z tego gówna trwa LATAMI, ciężkimi latami pracy, walki... ja sam jestem czasami na skraju myśli i tego ile jeszcze przedemną żeby wrócić do chociaż części normalności.
Przeraża mnie ile jeszcze muszę włożyć od siebie... a najgorsze w tym wszystkim jest to ze nieważne ile tego włożę... może przyjść dzień w którym głód udeży niespodziewanie i całe miesiące... lata pracy.... padną w jednej sekundzie.

Nałóg to gówno, nic gorszego w życiu mnie nie spotkało.... żałuję że spróbowałem tej pierwszej tabletki kodeiny, jakoś 8(?) lat temu.... żałuję że wierzyłem w to ze się nie wjebie przez kolejne 7(?) lat.... 
A z drugiej strony wierzę w to że tego potrzebowałem żeby teraz być tym kim jestem i piąć się po szczeblach życia i kariery, z każdym dniem zmuszania się do działania i nauki stając się mocniejszym.

Każdego kto spróbował opio szkoda ;(

(nie mam czasu przeanalizować co napisałem bo praca, wrzucam jak jest ;)

Z tym udowadnianiem to może być odwrotny efekt do zamierzonego - zacznie wpierdalać opór żeby pokazać jak może bezp roblemu przestać xD Joke, ale ja mam taki charakter.

Domyslam sie ze na mietku jestes, pierwsza odstawka? Nie wiem czy masz czas ale zapraszam na psy-fi w holandii.

Gryby tak na szybko odpiszę, resztę ew. w domu.
Efekt może być odwrotny ale wiesz... jak już zaczął to cała ta machina ruszyła i czy to przez nasze próby przemówienia do rozsądku, czy to bez nich i tak z każdym braniem będzie zbliżać sie do krawędzi, pozatym branie to zawsze jest wybór osoby biorącej, czy go ktoś namawia "BIERZ", czy ktoś mu mówi "NIE BIERZ to zło", ostatecznie to on decyduje ;) myślę jasna sprawa
Co do odstawki to jest pierwsza moja odstawka o substytucie, wcześniej zdarzały się naturalne, ale nie były one też aż tak ciężkie, wtedy to nawet terapię skończyłem pół roczną, dosyć wymagającą.

Teraz to już byłem w dupie potysiąckroć, psychika nie dawała rady, to była tragedia co człowiek czuje wtedy, nie da się opisać tego stopnia zagubienia.... organizm nie dawał rady z tych setek tabletek ni to biegunka, ni to żyganie, ni to trzęsienie, ni to zimno, ni to ciepło, niby to bym zemdlał ale w sumie to sięnie da... no istny koniec świata.... a najgorsze że to nie ustępowało po braniu kosmicznych dawek.... już byłem na skraju wytrzymania.
Chciałem się ratować buprą ale nie mogłem znaleźć lekarza... kasę traciłem same wyjebki... aż w końcu z NFZ stara psychiatra do której chodzilem okazał się być mega dobra i otwarta na propozycje... przeszedłem na buprę i odrazu odczułęm poprawę. PRzez pierwszy tydzień nawet minimalnie czułem działanie ale nijak się miało do opio. Po tygodniu już zacząłem powoli zastanawiać się jak wyjść z tego całego szamba... no i to trwa do teraz i jest coraz lepiej, a dawkę zmniejszyłem już o 0.4mg, jestem na 1.6mg/dzień... co i tak jest malutko.

Hehe jeszcze dopiszę ważną rzecz, na początku brania bupry jeszcze byłem w ciągu na benzo. W ręce wpadło mi DMT. Chciałem sprawdzić jak działa (wziąłem mikrodawkę 3-5mg?) no i to trochę jakimś dziwnym cudem poprawiło jakość mojego życia, z dnia na dzień rzuciłem benzo... miałem mega chęci do bycia... 3 tyg później znowu mikro dawka, i kolejna pozytywna zmiana, stałem się bardziej luźny... ciężko to opisać ale to jakimś dziwnym sposobem działa na mnie bardzo dobrze. Minął chyba miesiąc od poprzedniej mikrodawki a dalej czuję się świetnie.

A psytrance? Ogólnie ja już nie psytrancuje, kiedyś to wiadomo ostro na maxa, teraz wolę nie być łączonym z psajowymi sprawami. 
Napewno kiedyś się przejdę ale to chyba za kilka lat jak studia skoncze. Poprostu szkoda mi czasu na zerwaną nocke, ostatnio na imprezie cało nocnej to z rok temu byłem.
Z drugiej strony to no offence ale na taką imprezę poszedłbym z osobami którzy na bank nic nie biorą... wiadomo jak to tam wszystko wygląda, a głód to skurwysyn, jeszcze bym coś przyjebał i lipa :(, pozatym na jak na transy to musiałbym balony kupic bo nie chodzę bez nich na takie imprezy :D

Przędzej do baru na cole :D - to z chęcią.
Mimo wszystko dzięki za propozycję ;) i życzę udanego transzenia :D

Miło "słyszeć", że jakoś dajesz radę. 

Psytrance festiwal miałem na myśli - 5 dni, 4 noce. No ale rozumiem, lepiej się trzymać z daleka. Chociaż wiesz, my to na luzie - tabsa, keta, balony (pewnie w chuy), może 2c-b. Jakbyś zmienił zdanie to zapraszam xDDDD W tamtym roku tylko hippieflipa zrobiłem w sumie... i jadłem cały dzień grzyby... i balonów to nie wiem ile poszło heh

To wytrwałości życzę

Jak często jestem na bani? Picie alko od ponad dwóch lat sprowadza się u mnie do jednego max dwóch piw, raz na kilka miesięcy. DXM raz w miesiącu, czasem rzadziej. Z MJ jestem częściej, średnio co weekend, w wakacje jeszcze częściej (bez ściemy - swego czasu byłem na ciągu trwającym około 3 tygodnie, jednak utemperowałem to). Psychodeliki biorę raz na kilka miesięcy, chyba jestem na nie wyjątkowo podatny bo po jednym tripie na kwasie jestem nasycony na bardzo długi okres czasu. Stymulantów nie biorę ponad 1,5 roku.

 

Tak dla waszej informacji (Pana Szamana i chackena) - moja kobieta przeczytała te wszystkie komentarze i mam dożywotniego bana na opio, więc dopięliście swego. Nie wiem czy mam wam podziękować za to, wstrzymam się od tego, jednak Ona kazała wam za to podziękować. 

Nie chodzi o dopinanie swego.... teraz tak naprawdę okaże się czy wytrwasz w niebraniu.... czy np. po 4 miesiącach będziesz chciał po kryjomu przywalić, bo akurat okazja.

Druga rzecz to tak jak pisałem gdzieś powyżej TERAZ masz nikłą szansę na szybkie rozwijanie się uzależnienia.... wszystko wyjdzie w momencie ciężkich sytuacji w życiu.... kiedy np. zerwie z tobą dziewczyna... odejdzie ktos bliski... wtedy tak naprawdę odzywa się głód... może zacząć się od marychy, by ostatecznie przejść na opio.

Powodzenia życzę, chociaż podejrzewam że może być ciężko... nawet raz nie przywalić do końca życia.

Proszę tylko o jedno, jak np. za 10 lat wpadniesz w ciąg, a jeszcze internet nie będzie cały ocenzurowany, napisz tutaj ;)

A ja ponownie życzę powodzenia.

*nie chodzi o dopinanie swego, bo to TWOJE ŻYCIE i Twój wybór, nie zwalaj na nas własnej odpowiedzialności ;)

Nie ma za co. Życzę wam szczęścia i zestarzenia się razem. Gdyby jednak życie potoczyło się tak, że wasze drogi się rozejdą, to pamiętaj Triper, by w chwili słabości nie sięgać po opio, bo wtedy staniesz się jednym z tych, którymi gardzisz. Trzymajcie się razem i wszystkiego najlepszego!

To tylko sen samoświadomości.

Przeżyłem tak wiele złych rzeczy w swoim życiu (Może napiszę o tym osobny raport bo to w sumie jest przyczyna dawnej depresji, a co za tym idzie - leczenia alprazolamem pod okiem psychiatry) i nie wjebałem się w nic, mimo myśli samobójczych i pobytu na oddziale zamkniętym z powodu tych myśli. I przyczyną nie było to, że 'dziewczyna mnie rzuciła'. 

Na nikogo nie zwalam odpowiedzialności, mówiłem, że jak się w coś wpierdolę, to będzie tylko moja wina. 

 

Dziękujemy i również pozdrawiamy :)

Jeszcze jeden cytat z raportu: 

"T+0,5h Problemy odchodzą gdzieś daleko. Nie przejmuję się nimi. Liczy się tylko ta chwila, tylko ten stan, do którego ani kodeina, ani tramal nie mają podbicia..." 

Moim zdaniem, to Ty spierdalasz przed tymi problemami prosto w przepaść, a my krzyczymy do Ciebie, byś się zatrzymał. I możesz napisać tysiąc razy w raporcie nawet, że to nie ucieczka, że to tylko taki odpoczynek, ale dla mnie tam jest wyraźnie napisane - "nie radzę sobie, jest coraz gorzej... zaraz utonę." Przydałoby Ci się wybrać do umieralni i zobaczyć na własne oczy, jak ludzie od tego gniją. Ale na razie musisz odrobić lekcję pt. "Nie jestem inny".

To tylko sen samoświadomości.

Nie da się jakoś ogarnąć tych komentarzy? Np. żeby pojawiały się chronologicznie ponumerowane, a jeśli ktoś komuś odpowiada, to pojawiałaby się adnotacja, że ten komentarz odnosi się do komentarza nr. X? Byłoby czytelniej, a tak przy większej dyskusji, to się cholerny burdel robi.

To tylko sen samoświadomości.

Strony

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media