rozszerzona rzeczywistość i doświadczanie wyższych stanów świadomości
detale
rozszerzona rzeczywistość i doświadczanie wyższych stanów świadomości
podobne
Początek gdzieś ok godziny 10. W moim umyśle lekka ekscytacja z racji braku świadomości tego co się będzie działo dalej. Dreszcz emocji, który jest dobrze znany w momencie, gdy robimy po raz pierwszy coś potencjalnie obarczonego ryzykiem. Jeszcze przed zażyciem pomyślałem o intencji, która będzie mi towarzyszyć w trackie. Czułem ogromny szacunek do tej substancji, bo wiedziałem, że jest ona w stanie mnie z łatwością pokonać. Chciałem, żeby ten trip był dla mnie najbardziej wartościowym wydarzeniem z punktu widzenia mojej podróży duchowej. Czy tak się stało? Czytajcie dalej.
Pierwsze efekty pojawiły się po ok 35-40 minutach. Wskaźnikiem tego było dziwne uczucie w ciele, porównywalne do zmęczenia i lekkiego przeciążenia zmysłów. Chwilę później pojawiły się pierwsze objawy wizualne - machając ręką przed oczami byłem w stanie zauważyć smugę. Był to znak, że trip się zaczyna. Kolejne efekty wizualne jakich doświadczyłem to poruszające się przedmioty w momencie, gdy skupiłem na nich uwagę. Wszystko zaczynało poruszać się w rytm muzyki. Powoli zaczynała wzrastać we mnie ogromna wrażliwość na estetykę i piękno. Nie mogłem przestać patrzeć się na drzewo kołyszące się zgodnie z kawałkami lecącymi w tle. Przenosząc wzrok na swoją rękę zauważyłem, że jestem w stanie wyszczególnić na niej fraktale. Wszystkie rzeczy zaczynały objawiać się jako będące zbudowane z fraktali. Każdy zmysł był zdecydowanie wyostrzony, a to był dopiero początek, bo psychodeliczny stan wciąż się pogłębiał.
Po 1 lub 1,5 godziny od zażycia poczułem nagle jak do mojej świadomości przebija się ogrom wiedzy. Zaczynałem coraz bardziej zauważać świadomość, która istnieje poza moim ego. Mogłem patrzeć na swoje zachowania i analizować je z boku praktycznie w ogóle się ze sobą nie utożsamiając. Będąc w pokoju czułem muzykę w całym swoim ciele. Doznania w tym stanie porównać można do ekstatycznych. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Poruszając ręką przed oczyma byłem w stanie widzieć jej smugę przez zamknięte powieki. Czułem jak mój wewnętrzny ośrodek trzeciego oka pulsuje jak szalony. W tym momencie w moim ciele pojawił się również ogrom rozkoszy sprawiający, że moje ciało wręcz wiło się po łóżku. Pozwoliłem działać i poszedłem za tym uczuciem wzmacniając je.
Niespełna kilkanaście minut później zacząłem być świadomy jak moje drugie ja - ego, zaczyna robić pewne rzeczy bez uzasadnienia. Widząc dla przykładu bajzel na łóżku, bez zastanowienia zacząłem je ścielić - po czym zastanawiając się nad tym byłem w stanie zrozumieć cały ciąg przyczynowo-skutkowy prowadzący do tego zachowania. Skąd ono się bierze, jaki jest tego powód etc. Przestałem mieć kompletnie ochotę żeby zachowywać się według moich normalnych schematów. Nagle straciły one dla mnie całkowicie sens. Zastanawiałem się co ze mną było nie tak. Zadawałem sobie pytania: "Czy mnie pojebało już do reszty? Czemu nie mam ochoty posprzątać tego łóżka?". Wtedy też doszło do mnie, że odklejając się od swojej tożsamości znikają wszystkie potrzeby, które służą ku jej utrzymaniu. Porządek na łóżku to była część mnie, a w momencie, gdy oddzieliłem się od siebie to przestało mieć to dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Jeżeli więc jesteś osobą, która dąży do tego by odklejać się iluzji wtłaczanych nam przez społeczeństwo i stawać się coraz bardziej wolną jednostką to doświadczenie takiego stanu, w którym wszystkie iluzje zostają porzucone, może być czymś bardzo pouczającym.
Na tym etapie zaczęło się we mnie pojawiać mnóstwo pytań typu "Po co ja to robię?", "Co moje ego próbuje sobie przez to udowodnić?". Będąc poza cały czas uświadamiałem sobie absurd tych zachowań z racji, że widziałem jak na dłoni intencję tego zachowania - w wielu przypadkach tą intencją było właśnie podtrzymywanie iluzji. Moja świadomość w momencie, gdy zaczynałem to robić śmiała się i krzyczała: "No nie! Znowu dałeś zrobić się w chuja!". Odkleiwszy się od swojej tożsamości nabrałem do niej ogromny dystans. Już wiedziałem, że ja to nie ten człowiek, którego imię widnieje w dowodzie. Nie tylko wiedziałem, że ja to coś więcej, ja to czułem całym ciałem. Dzięki temu mogłem zarówno śmiać się ze swoich bzdurnych zachowań jak również w ogóle się nimi nie przejmować, mając wewnętrzną świadomość tego, że jestem tutaj na ziemi wyłącznie "na chwilę".
Jestem w stanie stwierdzić, że w trakcie działania tej substancji jesteśmy dokonać w sobie zmian w tak głęboko położonych miejscach naszej podświadomości, że kilka lat psychoterapii nie byłoby w stanie temu dorównać. Mogą to być zmiany na poziomie życiowej misji, wizji, tożsamości. To uczucie było zupełnie jakbym ujrzał górę lodową mojego ego w całej okazałości. Nie tylko warstwę widoczną świadomie, lecz również tą, która normalnie znajduje się pod wodą.
W tych momentach gama uczuć była tak intensywna i zmieniająca się jak w kalejdoskopie, że ciężko było jakkolwiek opisać ją słowami. Zauważyłem jednak, że jestem w stanie porozumiewać się z moim kolegą, który brał również ze mną udział w tripie, bez słów. Byłem świadom energii, która między nami krążyła. Było to jak nieustanie przemieszczające się między nami i oddziałujące między sobą yin i yang, energia męska i kobieca wciąż zmieniająca swoje miejsce. W tym stanie nie utożsamiałem się już z byciem mężczyzną. W jednej chwili rozpierała mnie twarda i silna energia męska, a już za chwile delikatna i majestatycznie inspirująca energia kobieca. Byłem świadom tego jak porozumiewałem się za pomocą myśli. Moja empatia wzrosła tak bardzo, że byłem w stanie prześwietlić wręcz duszę drugiej osoby na wylot zaledwie patrząc na jej twarz. Patrząc na twarze moich znajomych na zdjęciach widziałem wszystkie wewnętrzne rozterki i problemy, które towarzyszyły im w momencie robienia tego zdjęcia. Ciekawym faktem było też to, że nagle wszystkie relacje z ludźmi przestały mieć dla mnie charakter osobisty. Już nie było bliskich mi osób ani obcych. Do każdego czułem tę samą emocje - miłość.
Porzuciwszy skorupę swojej osoby, porzuciłem również wszystkie ograniczenia, które za nią idą. Nagle miałem ochotę, moc i odwagę zrobić wszystko. Miałem ochotę zmieniać świat na lepszy i piękniejszy. Dzielić się moim uczuciem ze wszystkimi dookoła. Gwałtowny wzrost wrażliwości na estetykę sprawił, że zaczął mnie przytłaczać każdy brak piękna dookoła mnie. Ogarnęła mnie frustracja wynikająca z faktu, że w moim pokoju nie było życia. Patrząc na budynki za oknem nie mogłem znieść tego, że są one tak szare i smutne. Rozpierająca mnie energia zachęciła mnie do tego, żeby wyruszyć z bezpiecznego domu i udać się na spacer. Przekonałem więc kumpla i po kilkunastu minutach roztrzepanego organizowania się w końcu wyszliśmy z domu w kierunku miasta.
Z racji, że mieszkam blisko centrum obraliśmy też ten kierunek podróży. Oprócz przytłaczającego widoku smutnego miasta, czasami wręcz obrazu nędzy i rozpaczy, moją uwagę przykuły na przykład samochody, które zmieniały swój kształt i wyginały się prawie tak jak żelki, powodując we mnie znaczne napady śmiechu. Widziałem rodziny, które przechadzały się razem z dziećmi po ulicach. Bardzo mocno trafiło do mnie to, że dzieci były jedynymi "obecnymi" istotami w tych zgromadzeniach. Pozostali dorośli bez przerwy chodzili pogrążeni w myślach i sprawiali tylko iluzję tego, że są razem z dziećmi na spacerze. Tak naprawdę byli myślami gdzieś indziej. Przechadzając się ulicami co chwilę zatrzymywaliśmy się, aby przez chwilę popodziwiać.
Weszliśmy do galerii, aby przejść do supermarketu i kupić sobie coś do picia. Idąc korytarzem zauważyłem jak mój kolega nagle podbiega do pani stojącej przy stoisku ze zbiórką pieniędzy na dzieci chorujące na raka. Poczułem momentalnie ogromną potrzebę, żeby również tam się udać. Wyjąłem bez zastanowienia portfel i wrzuciłem wszystkie moje drobne, które w nim miałem. Nie rozumiałem wtedy, po co mi pieniądze. W ogóle nie byłem do nich przywiązany, ale widząc, że może to pomóc innym, ogromnie chciałem się tym podzielić. Gdyby nie fakt, że miałem jeszcze ręce zajęte przez balon, którego dostałem od ogromnie zdziwionej kobiety stojącej przy stoisku, wyściskałbym ją i podziękował jej za to co robi dla innych.
Czułem się bardzo lekki po odejściu. Razem ze znajomym weszliśmy do supermarketu. Podszedłem do niego i spytałem na co ma ochotę, po czym stwierdził, że chce po prostu pooglądać. Minęło już kilka godzin od tego jak byliśmy już pod wpływem, a ja wciąż nie miałem ochoty na jedzenie. Bardziej niż ta potrzeba, pociągały mnie kształty i wizerunki produktów na półkach. Po kilku minutach ciekawskiego chodzenia podszedłem jeszcze raz do kumpla i powiedziałem, że już nam wystarczy tego chodzenia. Pół żartem pół serio powiedziałem do niego, żebyśmy kupili sobie jak normalni ziemianie puszkę coli i poszli dalej zwiedzać miasto. Wzięliśmy więc dwie puszki i ustaliśmy w kolejce. Z fascynacją równą małemu dziecku w trakcie oczekiwania na naszą kolej podziwiałem kształt i fakturę tej puszki. Wydawała mi się fantastyczna, wręcz czułem jakbym trzymał w ręku cud techniki. Zwróciłem jeszcze uwagę na zdjęcie pracowników widniejące w supermarkecie. Był to taki duży banner, na którym znajdowali się wszyscy pracownicy. Spośród wszystkich 20-30 osób, które tam były od razu w oko wpadła mi postać jednej starszej kobiety, która zdawała się być obecna na tym zdjęciu. Reszta osób była identyczna jak większość społeczeństwa, którą spotykałem na ulicach. Pogrążona we śnie.
Zapłaciłem kartą za puszki i zanim jeszcze wyszliśmy z galerii, wjechaliśmy sobie na górę. Otworzyłem coca-colę i wziąłem dwa łyki. Nagle poczułem jak ten napój buzuje w moim żołądku i sprawia jak momentalnie staje się pełny i syty. To było bardzo nieprzyjemne uczucie, które zamanifestowało się tym, że po chwili zapytałem hipotetycznie mojego kumpla "jak my możemy pić takie ścierwo?". Po tych dwóch łykach od razu przeszła mi jakakolowiek ochota na colę a wręcz pojawiła się we mnie odraza w jej kierunku, dlatego zaraz jak zobaczyłem śmietnik, wyrzuciłem tam całą, prawie pełną puszkę.
Przechadzaliśmy się dalej i fascynowaliśmy wszystkim dookoła. W pewnym momencie coś mnie jednak strasznie tknęło. Z wrażenia musiałem się na chwilę zatrzymać i oprzeć o barierkę. Obraz, który zobaczyłem nie był w stanie zejść mi z pola widzenia. Był to kadr, na którym była kobieta stojąca oparta o barierkę z mężczyzną. Kilka sekund wcześniej mijaliśmy tę parę. Na twarzy tej kobiety byłem w stanie zauważyć dwie warstwy. Jedną z nich była powierzchowna warstwa syto nałożonej tapety. Spod tej warstwy widziałem błagający wręcz wzrok patrzący na mnie, który skrywał smutne spojrzenie i wewnętrzne piękno tej dziewczyny. Zrobiło mi się jej tak ogromnie żal, że musi wmawiać sobie, iż dopiero gdy wygląda w jakiś kolektywnie określony sposób, ma prawo czuć się piękna. Widziałem w tych oczach smutek i niedowartościowanie. Jest to jeden z najbardziej poruszających obrazów, który z pewnością zachowam w sobie do końca życia.
Kawałek dalej, jeszcze przed wyjściem zauważyłem rodzinkę, pokrzykującą wesoło dookoła wózka, w którego środku znajdowało się dziecko. Poczułem ogromną chęć, aby tam pójść i zrobić temu dziecku prezent w postaci balona, który trzymałem w rękach. Przechodząc obok zatrzymałem się i spojrzałem temu dziecko prosto w twarz mając pokazując mu ten balon. Bez jakiekolwiek zawahania popatrzyło na mnie i zauważyłem jak mi ufa. Zaczęło mówić coś w rodzaju: "o, balon!" a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wręczyłem ten balon, jednak czułem, że oprócz tego samego zachowania, dziecko poczuło moją intencję, z którą to zrobiłem. Uświadomiłem sobie wtedy jak wielką siłę ma nasza intencja stojąca za wszystkimi zachowaniami. Ludzie podświadomie ją czują i wtedy albo widzą naszą niespójność, jeżeli jest to intencja dowartościowania się albo są w stanie od razu nam zaufać, kiedy intencja jest szczera i wynikająca z chęci dzielenia się.
Doładowani jeszcze bardziej tymi doświadczeniami, ruszyliśmy przejść po starówce. Mój kumpel słusznie stwierdził, że przechadzając się wśród ludzi byliśmy czymś w rodzaju chodzącej bańki świadomości. W międzyczasie miałem chęć oddać jeszcze swoje pieniądze kobiecie grającej piękną piosenkę na rynku. Bez zawahania zrobiłem to i zostawiłem jej resztę pieniędzy ze swojego portfela, jednak odchodząc zaraz uświadomiłem sobie, że zrobiłem w tamtym momencie coś głupiego. Moja intencja nie była już wtedy szczera. Świadomość tego faktu sprawiła, że pojawił się we mnie wstyd. Było mi głupio z tego powodu, że próbowałem się przez to dowartościować. Chyba najcudowniejszą rzeczą była w trakcie tego tripu ta o wiele bardziej poszerzona świadomość, która pozwoliła mi z łatwością to zauważyć. W dodatku po chwili mój kumpel podszedł do mnie i powiedział, że zobaczył na mojej twarzy wyraz dumy z racji tego co zrobiłem, co znów tylko potwierdziło moje przeczucia. Podziękowałem mu za tę informację i poszliśmy dalej.
Po powrocie do domu podszedłem do szafki, na której leżała otwarta paczka czipsów bekonowych. Nie myśląc długo wziąłem sobie jednego i zjadłem. Zawsze mi smakowały. W tym momencie jednak dotarło do mnie jakie to jest ohydne. Miałem ochotę wyrzucić od razu tę paczkę do śmieci i tak też zrobiłem. Nalałem sobie soku pomarańczowego do szklanki. To było coś co mi smakowało. Jestem w stanie stwierdzić, że wchodząc na wyższe stany świadomości, nieuniknione było to, że wzrośnie moja świadomość również w kontekście jedzenia. Postanowiłem, że od tego dnia będę z pewnością lepiej się odżywiał.
Jeden z ciekawych momentów zdarzył się również, gdy wszedłem do toalety i spojrzałem w lustro. Zobaczyłem jak moja twarz zmienia kształty i ciągu kilku sekund moim oczom pokazała historia ewolucji gatunku ludzkiego. Twarz zmieniała się coraz bardziej przyjmowała małpi kształt. Zacząłem się wtedy zastanawiać czy przypadkiem Darwin, w momencie gdy wpadł na pomysł teorii ewolucji człowieka, nie był pod wpływem substancji psychodelicznych. Po powrocie do pokoju w wielu miejscach czy to na ścianach czy na to meblach zacząłem zauważać schematy i wzory, które bardzo mocno przypominały kształty rodem z kultur sumeryjskiej, egipskiej bądź nawet azteckiej.
Z ciekawości wziąłem do ręki książkę Davida Hawkinsa o przekraczaniu poziomów świadomości i otworzyłem sobie na stronie, na której były opisywane najwyższe stany świadomości znane ludzkości. Czytając je byłem w stanie stwierdzić, że właśnie one idealnie opisują to co w danym momencie czuję. Stany te opisywały transcendencję i wyjście ponad liniowość ego. W tamtym momencie te wszystkie opisy wydawały mi się okropnie banalne. Zastanawiałem się jak ludzie mogą o nich nie wiedzieć. Czułem jakbym zrozumiał To. To było wszystkim co było mi potrzebne do zrozumienia w życiu. To było stanem ostatecznym. Stanem, do którego ludzkość jest w stanie dążyć, jednak którego cudowności i piękna nie można opisać słowami.
Ten stan towarzyszył mi jeszcze do końca dnia. Bez dwóch zdań jestem w stanie stwierdzić, że było to najbardziej poruszające doświadczenie w moim życiu. Dość ciężkim zadaniem był powrót do normalności następnego dnia po nieprzespanej nocy z racji kotłujących się we mnie wrażeń. Miałem ogromny dysonans poznawczy. Z jednej strony dalej chciałem zachowywać się jak pod wpływem tej substancji, jednak będąc już w normalnym stanie byłem świadomy swoich ograniczeń. Wszystkie z powrotem wróciły. Wróciła tożsamość, znów zacząłem się utożsamiać z moimi schematami i myślami. Straciłem moc, którą wtedy emanowałem. Uświadomiłem sobie, że czeka mnie bardzo długa droga, żeby kiedykolwiek doświadczyć czegoś podobnego na trzeźwo. W gruncie rzeczy nie wiedziałem czy kiedykolwiek będę chciał normalnie osiągnąć ten stan, bo równałby się on z automatyczną alienacją ze społeczeństwa. Przy obecnym systemie i poziomie świadomości ludzi byłoby niemożliwym funkcjonować na poziomie tak wysokim.
Na pewno kiedyś jeszcze raz tego skosztuję. Nie wiem tylko czy pozostanę przy obecnej dawce czy może skorzystam z kartonu o większej ilości LSD.Pzdr
- 14546 odsłon
Odpowiedzi
dawka
jeśli można wiedzieć, jaka była dawka jaką brałeś? mam tu na myśli zarówno ug jak i ilość kartonów.
Pewnie, że można.Wystarczy,
Pewnie, że można.
Wystarczy, że spojrzysz u góry na opis.
Karton był jeden.
Pzdr
Dobroć
PRawdę mówiąc staram się tak żyć, lecz o wiele przjemniej jest być wsród takich ludzi niż nieustannie wychodzić z inicjatywą czasem przychodzi czas ze sami potrzebujemy tego co ludziom oferujemy. Bycie dobrym człowiekiem !
Pozdro.
Nigdy nie próbowałem LSD
(y) MDM
(y) THC
(y) might be all ?