Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

wartościowy psychodelik

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
ok. 20 mg domięśniowo
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Dobry nastrój, ekscytacja spowodowana myślą o kolejnym przeżyciu psychodelicznym. Miejsce: jednoosobowy pokój na stancji, ranek, za oknem ładna jak na jesienną pogoda.
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
alkohol (wiele razy), tytoń (wiele razy, lecz wyłącznie okazyjnie), marihuana (wiele razy), DXM (ok. 10 razy), benzydamina (kilka razy), kodeina (ok. 8 razy), dimenhydrynat (1 raz), 25c-NBOMe (2 razy), 25i-NBOMe (2 razy), 4-AcO-DMT (1 raz)

wartościowy psychodelik

Trip raport

Po wykładzie idę na pocztę, odbieram przesyłkę, po czym zadowolony, że już przyszła jadę na stancję. Po jej otworzeniu dodatkowa radość, bo oprócz Ho-meta dostałem 3 bilety do kina (wkładasz pod język i czekasz na seans:) )

11:19 No to lecimy: ok. 20mg ho-meta na łychę, zalewamy 2ml "aqua pro injectione", podgrzewamy, ładujemy w strzykawkę, podłączamy igłę, spodnie w dół, odkażamy miejsce ukłucia spirytusem salicylowym i kłujemy... Spodziewałem się tutaj chociażby najmniejszego bólu, jednak nie poczułem zupełnie nic, igła weszła w ciało zupełnie gładko, dopiero gdy była głębiej, delikatnie ją poczułem. Upewniłem się, że jestem w mięśniu, a nie w żyle, po czy zacząłem powoli wstrzykiwać roztwór. Gdy już skończyłem, wyjąłem igłę, szybko odniosłem cały sprzęt na biurko, włączyłem muzykę i położyłem się na łóżko. Wiedziałem, że zaraz się zacznie i być może nie będę nawet w stanie wstać, dlatego leżałem wygodnie czekając na efekty.

Nie musiałem długo czekać, już po 5 minutach zacząłem czuć delikatne efekty, a po ok. 10 rozkręciło się już na dobre. Pokój zaczął się lekko wykrzywiać i poruszać, gdy spojrzałem na tapetę w gwiazdki, którą znajdowała się na jednej ze ścian mojego pokoju na stancji, zaczęło się z niej sypać setki gwiazd, całość ożyła, przemieszczała się, zmieniała wzory. Muzykę słyszałem o wiele intensywniej niż normalnie, dużo lepiej słyszałem partie pojedynczych instrumentów. Oddziaływała ona na mnie w szczególny sposób, nastrajając mnie, powodując różne w zależności od utworu odczucia. Gdy leżałem pod kołdrą, czułem jakby coś mnie lekko dotykało. Ogólnie miałem przy tym bardzo dobry nastrój, w mojej głowie nie było ani przez chwilę żadnej negatywnej myśli. Gdy spróbowałem wstać, zobaczyłem że nie mam z tym żadnych problemów, wszystko normalnie ogarniałem i nic nie sprawiało mi szczególnych trudności. Gdy spojrzałem w lustro, zobaczyłem że mam mocno rozszerzone źrenice.

Podłączyłem gitarę basową do pieca i zacząłem na niej grać. Potem pograłem trochę na elektrycznej. Grało się całkiem przyjemnie, ale bez fajerwerków, znaczniej lepiej gra mi się po marihuanie. Dodatkowo trochę irytował mnie fakt, że nie potrafiłem grać idealnie równo.

ok. 12:30

Postanowiłem pójść na dwór i pooglądać świat po homecie. Wychodząc, myśli które miałem wtedy w głowie zaczęły mi się nagle wydawać bardzo głęboki i poetyckie. Zacząłem recytować sobie w myślach wiersze, które pamiętałem ze szkoły, bądź z filmów. Wcześniej nie robiły one na mnie specjalnego wrażenia, a w tej chwili miały w sobie niesamowity urok i magię. Na dworze wszystko było niezwykłe i piękne. Zwykły trawnik skąpany w porannej rosie, drzewa, krzewy, ludzie których mijałem, wszystko to było dla mnie cudem natury. A słoneczna pogoda nadawała całemu otoczeniu niezwykle przyjazny i przyjemny klimat. Miejsca, na które normalnie nie zwróciłbym uwagi przykuwały mój wzrok na długi czas, w jednym z takich miejsc usiadłem na trawie i je podziwiałem. Zwykłe chodzenie bez celu sprawiało mi przyjemność. "Dlaczego nie mogę czerpać radości z takich rzeczy na co dzień?" - pomyślałem. Zadzwoniłem do kolegi, aby zaproponować mu spotkanie, ale okazało się, że nie może, gdyż akurat wraca do domu. Postanowiłem wrócić na stancję, w drodze powrotnej wstąpiłem do sklepu i kupiłem pestki słonecznika.

Na stancji zacząłem je jeść, smak miałem normalny, taki jak zwykle. Położyłem się na łóżku i w absolutnej ciszy zacząłem rozmyślać nad sobą, nad własnymi problemami i zachowaniem. W międzyczasie otworzyłem okno, bo zacząłem się pocić i było mi gorąco. Myśląc, miałem wyłączoną sferę emocjonalną, a na wszystko spoglądałem wyłącznie rozumem, logiką. Efektem godzinnym przemyśleń było pogodzenie się i zaakceptowanie kilku rzeczy, z którymi nie mogłem sobie poradzić na co dzień. Dostrzeżenie w sobie zaburzeń psychicznych (m.in. prokrastynacji) i złych postaw, których normalnie nie zauważałem, bądź nie przejmowałem się nimi i postanowienie naprawienia ich, a także zmiana stosunku do wielu spraw (m.in. do alkoholu, którego nadużywałem, czy opioidów, takich jak opium, morfina, czy heroina, które coraz bardziej kusiły mnie, abym ich spróbował. Alkohol postanowiłem ograniczyć, a opioidów nie ruszać nigdy w życiu)

Po tych przemyśleniach zadzwoniłem do koleżanki, z która miałem się za 2 dni spotkać i w towarzystwie jaboli oraz jeszcze jednego kolegi obejrzeć "Skazanego na bluesa" (nigdy tego nie oglądała w całości, więc ok. tydzień temu zaproponowałem jej abyśmy razem obejrzeli). W rozmowie ustaliliśmy godzinę spotkania, a także zaproponowałem, aby się obyło bez alkoholu. Była w lekkim szoku po tym zdaniu, na co ja zadałem jej pytanie dlaczego na każdym naszym spotkaniu musimy pić? Czy nie można się spotkać tak po prostu, obejrzeć film i porozmawiać, bez alkoholu?

ok. 14:00

Efekty zaczęły słabnąć, choć wciąż były wyraźne. Gwiazdki z tapety już tylko delikatnie się poruszały. Włączyłem sobie zdjęcie mgławicy (http://imgsrc.hubblesite.org/hu/db/images/hs-2007-16-a-hires_jpg.jpg), ta zamieniła się w przyjemną dla oczu, płynną animację. Posłuchałem jeszcze trochę muzyki, pograłem na instrumentach, a o 15:20 kiedy czułem już tylko subtelne efekty działania Ho-meta, poszedłem na autobus i pojechałem na wykład (na który nie chodziłem, ale postanowiłem, że nie mogę sobie olewać studiów). Do końca dnia czułem się jeszcze trochę inaczej niż zwykle.

Podsumowując trip był udany i ciekawy, a do tego przyniósł mi wiele pozytywnych wartości.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
Dobry nastrój, ekscytacja spowodowana myślą o kolejnym przeżyciu psychodelicznym. Miejsce: jednoosobowy pokój na stancji, ranek, za oknem ładna jak na jesienną pogoda.
Ocena: 
Doświadczenie: 
alkohol (wiele razy), tytoń (wiele razy, lecz wyłącznie okazyjnie), marihuana (wiele razy), DXM (ok. 10 razy), benzydamina (kilka razy), kodeina (ok. 8 razy), dimenhydrynat (1 raz), 25c-NBOMe (2 razy), 25i-NBOMe (2 razy), 4-AcO-DMT (1 raz)
chemia: 
Dawkowanie: 
ok. 20 mg domięśniowo

Odpowiedzi

Jak na 20 mg domiesniowo, to efekty dosyc marne. To, co opisujesz mialam po 20 mg przyjetych doustnie. Moze celuj w wyzsze dawki.

Masz rację. Ostatnio wziąłem 30 mg+trochę zioła i już dosyć ładnie mnie wywaliło, pełna psychodela i świetne cev'y. Mam niestety takiego pecha, że zwykle potrzebuję wyższych dawek niż inni.

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media