moja pierwsza salvia
detale
raporty pilleater
- Mahometowżylnoprzeciwkaszlak
- Jeden z najlepszych tekstów, jakie przeczytałem na [H]
- Grzybowy bad trip.
- W naturze mamy ciągły ruch / by Adam Selene
- Siły drzemiące w naturze
- Moja pierwsza salvia
- Pierwszy lot, bardziej ślizg
- Pani Salvia
- Horror!
- Psychodeliczno-dysocjacyjny rozkład osobowści na czynniki pierwsze
moja pierwsza salvia
podobne
Autor: dawidzio; 04.02.2008
Witam wszystkich to mój pierwszy post na hyperrealu. Przeczytałem kilka ciekawych bad -tripów dotyczących działania salvii i postanowiłem dołączyć swój. Może komuś się spodoba.... Zacznę nie od samego bad-tripa lecz od tego, że od bardzo niedawna mieszkam w Irlandii w małej wiosce gdzie jedynymi oznakami cywilizacji jest osiodłany koń i zaorane pole. Przyjeżdżając tu nie znałem nikogo, ale skumałem się z jednym ziomkiem, który lubi poeksperymentować z dragsami...Wyciągnął mnie pewnego dnia do pięknego portowego miasta Cork. Tam na jednej z głównych ulic znajduje się sklep o nazwie MAD (polecam go) gdzie miedzy innymi znajdują się różne używki działające łudząco podobnie do tych nielegalnych lecz zrobione z substancji całkowicie legalnych w Polsce i w Irlandii, a obsługa sklepu zna nawet niektóre polskie słowa. Mnie dane było usłyszeć ?lufka? z irlandzkim akcentem...ale nie o tym mowa. Tam właśnie kupiliśmy 6 tabletek dających większego kopa niż te nasze, WAŻONE 3 gieciki palenia delikatnie jadącego rybką w cenie 30 euro i 20 krotny ekstrakt z salvii w cenie 50 euro zapakowany w plastikową fiolkę o pojemności 10 może 15 lufek...i lufkę oczywiście. Z tym w pełni legalnym (nie czytaj ?bezpiecznym?) ekwipunkiem ruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu fajnych miejscówek. Najpierw spaliliśmy giecika palenia. Faza wkręcała się nieco dłużej niż zwykle po MJ i była mniej śmieszna, dawała więcej do myślenia i czuć było wyraźnie ze siadała na oczach i czole dając uczucie założenia okularów do nurkowania. Tak zrelaksowani i nieświadomi kierunku, w którym podążamy natrafiliśmy zupełnie przypadkiem na muzeum więziennictwa, pod którym akurat tliliśmy lufkę. Postanowiliśmy delikatnie pozwiedzać. Okazało się, że był to strzał w 10. Dostaliśmy walkmany z kasetami w języku polskim, na których nagrany był polski lektor oprowadzający słuchaczy po wiezieniu. Upaleni ze słuchawkami na uszach ruszyliśmy odkrywać tajniki tego potężnego budynku. Cele były zapełnione wspaniale odwzorowanymi manekinami więźniów, pokazane warunki bytowe 18 wiecznego więzienia. Manekiny strażników pilnowały manekiny więźniów.... Biczowali ich......Grali w karty i różne inne. Ogólnie klimat raczej mroczny zarówno wizualny jak i audio, bo lektor na temat pozytywnych cech wiezienia za dużo do powiedzenia nie miał. Szybko kapnęliśmy się, że jesteśmy jedynymi zwiedzającymi i ziomek postanowił rozpalić to, jak to później nazwałem (czarne świństwo) jako kompletny laik w temacie salvii nie wiedząc, co mnie czeka.....nie zwracając uwagi na duży niebieski napis na opakowaniu ?20 x EXTRACT? zgodziłem się w korytarzu więziennym spalić trochę tego czarnego suszu. Usłyszałem tylko od ziomka, że będę miał przez 5 minut lekkie halunki, kupę śmiechu i uczucie ciągnięcia za łydki bo on z reguły tak miewa. Mowie OK. najpierw ziomek macha, potem ja, potem on ,potem znowu ja i on i koniec fifki..... Chwila spokoju i patrzę a ziomkowi wychodzą oczy zaczyna rechotać przykucnął i tak już został potem zaczął chodzić bez celu i rechotał tak głośno, że echo odbijało się nawet z najdalszych zakamarków budynku. Ja tez miałem kupę śmiechu, strażnicy łapczywie na mnie spoglądali a jeden z nich wykonał w mym kierunku kilka kroków. I po 2 minutach koniec.....poczekałem aż ziomek wróci do normy i mowie mu, że mnie chyba nie do końca wzięło bo nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia....zdziwił się. Postanowiliśmy oddać walkmany i wyjść z więzienia lecz okazało się, że przy wyjściu panie z recepcji zapraszają nas na seans. Zgodziliśmy się oczywiście. Zaprowadziły nas do ogromnego okrągłego pomieszczenia gdzie niegdyś odbywały się rozprawy sądowe. Było tam pełno figur mieszczan zgromadzonych na rozprawie, oskarżony, a role sędziego odgrywał wyświetlany w formie filmu przed nimi na ścianie gość w peruce skazujący tego nieszczęśnika na karę wiezienia. My usiedliśmy za tymi mieszczanami i oglądamy znowu będąc sami.
Mówie do ziomka, ze może bym poprawił swoje wyniki w zgłębianiu salvii, bo ostatnie rezultaty mnie nie satysfakcjonują..... nic nie odpowiedział po prostu nabił fifikę i podał mówiąc ?trzymaj w płucach tak długo jak potrafisz? tak zrobiłem...jeden mach .....drugi mach........zrobiło się nagle tak spokojnie....zapomniałem o 3 machu i oglądałem rozprawę, aż tu po kilku sekundach jak grom z jasnego nieba zimą połączony z kopnięciem na skroń w mój umysł wdarła się salvia....... Moje pierwsze słowa pod jej wpływem brzmiały ? o ja pier..le? Nagle z pod ziemi wyszła wielka witrażowa ręka chwytająca mnie za żuchwę i wciągająca mnie pod podłogę w świat przeciążeń i halucynacji .... nieprzyjemnych halucynacji. Obraz w moim prawym oku zakrzywił się..... nagle jakaś ogromna siła zaczęła odpychać mnie od ziomka, którego chwyciłem się dwoma palcami za rękaw i trzymałem się go tak przez pół fazy. Zostałem zawieszony w próżni nie mając żadnej pomocy w postaci oparcia czy czegokolwiek, bo barierka, której chciałem się chwycić, nie mogąc wytrzymać naporu przeciążeń jak w myśliwcu, nagle wraz z moja ręka zapadła się pod ziemie..... kompletnie przestałem zdawać sobie sprawę w jakiej pozycji się teraz znajduję. W tle całej fazy słyszałem glos ziomka mówiącego ?spokojnie sobie siedź, to za parę minut przejdzie? ale dla mnie każda sekunda była godziną .... tyle się działo....w nanosekundowych przebłyskach ?zdrowego? myślenia postanowiłem obserwować swe nogi i wyciągać z nich wnioski.....jak są zgięte to siedzę, jak proste to pewnie już leżę na betonie bo o staniu nie mam mowy... spoglądam na swe nogi i .....o w morde!!! ....gdzie moje nogi?! Nie mam ich, są pod ziemią! .... podłoga zaczęła mnie wciągać!!....o jaaaa!.... przegięcie... zacząłem panikować, że zaraz ktoś wejdzie i zobaczy mnie na fazie, której nie sposób ogarnąć. Widziałem swoją dziewczynę odwiedzającą mnie w psychiatryku, bo byłem pewien, że tak mi już zostanie. Nagle zanurkowałem w wodzie gazowanej i bełkoczącym głosem zacząłem naśladować dźwięk bąbelków w wodzie mineralnej rozpryskujących się na jej powierzchni mówiąc w kółko ?pęk, pęk, pęk?. Sędzia wydający wyrok drwił sobie ze mnie a mieszczanie śpiewali chóralnymi głosami. Siedziałem na krześle, po którym rzucało mną jak Żydem po pustym sklepie. Podobno oddałem ziomkowi plecak i dokumenty twierdząc że nie jestem w stanie ogarnąć tego co się dzieje i żeby mi przypilnował. Postanowiłem opuścić to przygnębiające pomieszczenie i po kilku nieudanych próbach wstania w końcu dopiąłem swego. Ale nogi zdecydowanie odmawiały posłuszeństwa. Mówiąc ?nie nie, jeszcze nie teraz? usiadłem trzęsąc się ze strachu. Po jakimś czasie na nogach jak z waty podążyłem w kierunku wyjścia wyrzucając walkmana. Dochodzę ledwo do drzwi, a one zamknięte, mówię ?o ja jebie zamknęli nas tu!? i zaczynam walić w nie piesciami....ziomek odciąga mnie od nich mówiąc, że to nie drzwi tylko jakaś dykta i drzwi są kilka metrów w prawo i są otwarte. Pomyślałem, że to jakaś pułapka i postanowiłem uciec wyjściem ewakuacyjnym, które to okazało się wielkim oknem z kratą.... otworzyłem ją z buta i wybiegłem z budynku jak spłoszony zwierzak, ziomek za mną. Po krótkim czasie na świeżym powietrzu wszystko wróciło do normy. Największa jazda trwała może 5 do 10 minut. Przez resztę dnia nie mogłem uwierzyć, że ten susz ma taką moc powtarzając namiętnie ?ale hardcore, ale hardcore?.
Ogólnie nigdy żadna dawka alkoholu ani niczego innego mnie tak nie sponiewierała....ciężko to porównać z jakąkolwiek inną fazą, a według mnie porównania do MJ są tu zupełnie nie trafione....choć mogę się mylić bo próbowałem salvii tylko raz. Do teraz gryzę się, że dałem się tak sponiewierać i napewno niedługo podejmę wyzwanie ujarzmienia salvii....choć patrząc na ten czarny susz odczuwam niepokój.....na pewno też miejscówka będzie bardziej adekwatna, może jakaś łąka czy coś. Teraz wiem co mnie czeka jeśli nie docenię tej rośliny. Przygotuję się i dam radę. Aha i oczywiscie z opiekunem....bez niego bym zwariował w tym więzieniu......pozdrawiam.
- 16321 reads
Comments
mhm.
Z szacunkiem do salvii ; D. W polsce jest praktycznie niedostępna a szkoda.
:D
Ladny hardcore :D Ale szczerze mowiac watpie , zeby na to co nastapi dalo sie w jakis sposob przygotowac.. Salviowa Dama ma niezwykla moc :)
"Chaos nie daje odpowiedzi, nie ma celu. Jest tym, czym jest, i to wystarcza" Paul Kemp