pierwszy lot, bardziej ślizg
detale
raporty pilleater
- Mahometowżylnoprzeciwkaszlak
- Jeden z najlepszych tekstów, jakie przeczytałem na [H]
- Grzybowy bad trip.
- W naturze mamy ciągły ruch / by Adam Selene
- Siły drzemiące w naturze
- Moja pierwsza salvia
- Pierwszy lot, bardziej ślizg
- Pani Salvia
- Horror!
- Psychodeliczno-dysocjacyjny rozkład osobowści na czynniki pierwsze
pierwszy lot, bardziej ślizg
podobne
Autor: kamiru, 7.05.2007
Set & settings: Ciemna sypialnia, cisza, opiekun
Substancja: ok. 0.16g ekstaktu X10 z bonga. Jeden megahit.
Doświadczenie: Pierwsza przygoda, wcześniej MJ
Kładę się na łóżku i zamykam oczy. Przez dwie sekundy nic się nie dzieje.
W inny świat zostaję wrzucony tak gwałtownie jakby kogoś śpiącego wyrzucić przez okno pędzącego pociągu. Czuję jakby kotłujący się tłum ludzi wynosił mnie z ciemności ponad las ich rąk. Każda część mojego ciała jest ściśnięta niewidzialnym, silnym uchwytem. Nie mogę się poruszyć ani złapać oddechu. Dwie osoby trzymają mnie za ręce i pomagają mi. Z jednej strony słyszę głos swojej opiekunki, z drugiej mówiący razem z nim chórem głos, który odbieram jak odbicie lustrzane tego pierwszego, ale brzmi on jak głos innej osoby, kobiety. Pierwszą rzeczą którą słyszę jest "oddychaj", brzmi to jakby ktoś uczył mnie pływać, utrzymać się na powierzchni.
Wciąż sparaliżowany zdaję sobie sprawę że mogę już oddychać, że pojąłem zasady gry , w której próby kontrolowania własnego ciała, czegokolwiek, nie mają sensu. Od tego momentu jest cudownie. Bardziej doświadczam niż widzę że jestem w przestrzeni w której obowiązują inne prawa fizyczne, która ma więcej niż 3 wymiary i zbudowana jest na kształt fraktala ,w którego środku zacząłem swoją podróż. Czuję siłę która ciągnie mnie jakbym ślizgał się plecami po wewnętrznej stronie fali. Wydaje mi się że oddalam się od centrum lub wierzchołka tej konstrukcji. Strach minął.
Pierwszą rzeczą którą widzę jest wielki płatek kwiatu. Zielony z żółtą krawędzią, która chowa sie pod kolejny płatek i tak tworzy się skręcona spiralnie konstrukcja z wielu płatków. Przede mną widzę siedzącą na jednym z nich jak na grzbiecie słonia postać mężczyzny. Nie wiem czy to moje odbicie czy ktoś obcy.
Świat w którym jestem jest przestrzennym "fraktalem" zbudowanym z zielonych płatków. Coś na kształt grawitacji działa w innym kierunku w każdym jego punkcie, siła działa w kierunku zewnętrznej strony łuków, z których jest zbudowany. Zachwyca mnie złożoność i odmienność tego miejsca.
Dostrzegam moją opiekunkę, siedzącą jak w oknie w otworze wyciętym w ścianie z płatków układających sie w jeden z tuneli dookoła mnie. Trzyma mnie za rękę. Jestem w stanie zbliżyć się do niej i powiedzieć że wszystko jest w porządku. Słyszę jak mówi do mnie i uspokaja mnie. Jestem coraz bardziej świadomy tego co się ze mną dzieje.
Urywanymi strzępami słów, a potem zdań, próbuję opowiedzieć jej o tym czego doświadczam, ale euforia nie pozwala mi dokończyć myśli.
W polu widzenia pojawia się pokój w którym jestem w rzeczywistości. Wizja cofa się, jakbym wysuwał się z jej wnętrza jak z rury. Obserwuję jak okrągły "ekran" robi się coraz mniejszy, równocześnie przesuwając się w górę i po suficie, by w końcu zniknąć nad moja głową. Gdzieś w połowie jego drogi po suficie zdaję sobie sprawę z tego jak realne są wciąż halucynacje.
Pokój jeszcze przez chwilę wydaje się zmieniony. Inaczej odbieram światło, każdy dźwięk powoduje osłabienie odczuć. Na chwilę pojawiają się w pokoju równomiernie rozmieszczone, małe zakrzywienia przestrzeni. Widzę je, ale równocześnie bardzo wyraźnie czuję ich obecność.
Przez całą podróż towarzyszyło mi uczucie takiego właśnie "odczuwania" wielu rzeczy. Czuję się dobrze zarówno fizycznie jak i psychicznie. Podróż trwała pół godziny, choć dla mnie czas płynął znacznie wolniej.
Nigdy wcześniej nie czułem tak potężnych emocji: strachu, który nie może już bardziej paraliżować i euforii, która wybucha konwulsyjnie falami w pół słowa.
Nie spotkałem istoty której świat odwiedziłem, ale być może słyszałem jej głos. Byłem w świecie o wielu wymiarach, być może tylko w mojej głowie, ale byłem tam.
- 8820 reads