jak poprawić sobie humor i mieć fajną banię
detale
Set: w miare okej zajarany że się upale
Nastrój: przyjemny
Myśli i oczekiwania: dość wysokie
Setting: Natura do okoła śpiewające ptaki
raporty ros
jak poprawić sobie humor i mieć fajną banię
podobne
Godzina koło 14 – dzień jak codzień w wakacje – obudziłem się i nie wiem co ze sobą zrobić. Zjadłem śniadanie i wyszedłem na miasto. Zobaczyłem 100zł w portfelu – na coś wydać je trzeba, i tak w moich rękach znalazły się 2g. Zadowolony wróciłem do domu było koło godziny 16, napisałem do kumpli z propozycją spotkania się i upalenia. Wszyscy się zgodzili.
Spotkaliśmy się o godzinie 17:30 w wyznaczonym spokojnym miejscu w środku lasu. Gdy już sobie wszyscy wygodnie usiedliśmy, wszyscy zaczęli między sobą rozmawiać a ja przeszedłem do rzeczy – skręciłem jointa z około 1g. Było nas czterech. Rozpaliłem i podałem dalej, i takim sposobem po paru kolejkach joint został wypalony. Czekamy. Po jednym z moich kumpli było widać że ma dobrego tripa. Pozostałych dwóch, oraz ja – czuliśmy suchość w gardle. Przełykanie śliny sprawiało wrażenie jakbym połykał żyletki. Wypiliśmy trochę wody i suchość ustała.
Dochodziła już wtedy godzina koło 18:10. Wszyscy mieli dobrą banię, ale ja stwierdziłem że mi mało. Wypaliłem pozostały 1g sam z bonga. W trakcie palenia poczułem, że zaczyna się już robić dobrze. Chłopaków w tym czasie złapała gastrofaza i poszli po coś do jedzenia. Zostałem sam. Nie było ich zaledwie 20 minut a miałem wrażenie że nie było ich 3 godziny. Czas się bardzo dłużył a ja, leżąc na hamaku, czułem jakbym w niego wpadał... zanurzał się. Stałem się przez to bardzo senny, ale wrócili chłopaki z jedzeniem – dwie paczki chipsów, jakieś ciastka i 3 rodzaje napojów. Konsumpcja tych rzeczy to było najpyszniejsze czego w życiu doświadczyłem. W sumie zawsze jak jestem upalony smaki były o wiele bardziej intensywne niż zwykle i smaczniejsze. Wszystkim się delektowałem.
Wybiła godzina 19 i stwierdziliśmy, że pora się przejść. Ja bardzo senny, ale mimo wszystko się zgodziłem. Kierunek naszej podróży to był pobliski staw i ławeczki. Chodzenie sprawiało mi dziwną trudność. Musiałem się skupić na tym że chcę iść. Wszystko dookoła było bardzo interesujące. Biegające koty, latające ptaki – wszystko było takie... idealne. Drzewa ułożone perfekcyjnie... Ponadto, miałem bardzo dobry humor. Wszystko też mnie śmieszyło, a z kumplami mieliśmy cały czas tematy do rozmów. W końcu doszliśmy do stawu. Nie pamiętałem jak tam doszliśmy, lecz nie ważne – zawsze tak miałem. Położyłem się na ławce jak żul i poszedłem w kimę.
Obudziłem się koło godziny 21:30. Było ze mną "lepiej" – bardziej kontaktowałem, ale dalej byłem senny, zrelaksowany i miałem trudność z rozumieniem i składaniem zdań. Koło 22 stwierdziliśmy że czas się zbierać. Nie pamiętam momentu kiedy się rozdzieliliśmy i jak wróciłem do domu – ale wróciłem, zjadłem kolację i poszedłem spać koło 23:00 (bardzo wczesna godzina i mam jeszcze problemy ze snem).
Obudziłem się koło godziny 11. Spało mi się bardzo dobrze i ogólnie bardzo polecam zapalić sobie raz na jakiś czas.
- 3064 odsłony