doctor z horroru
detale
Tryptaminy (Grzyby, 4-ho-mipt, 4-aco-mipt, DMT)
Fenylki (MDMA)
Dysocjanty (difenidyna, DXM, o-pce, ketamina, n2o)
Stymulanty (metylofenidat, amfetamina, kokaina, 3-CMC, 4-CMC)
Opioidy (kodeina, morfina, oksykodon, PST, tramadol)
Benzodiazepiny i pochodne (estazolam, alprazolam, etizolam, clonazepam, diazepam)
GABA: (alkohol, zolpidem, fenibut, pregabalina)
Inne: (marihuana (palona/edibles), prometazyna, hydroksyzyna, noopept, oksyracetam, kwetiapina, perazyna, arypiprazol)
doctor z horroru
podobne
Po kilku miesiącach uprawiania sajkoszamanizmu, postanowiłem dać sobie spokój. Zauważyłem, że to nie jedyna dobra ścieżka w życiu oraz, że pod pretekstem niszczenia swojego ego, budowałem je coraz to większe. Mimo to, po siedmiu miesiącach od ostatnich grzybów, postanowiłem spróbować DOCa - substancji, która obrosła w legendy.
T+0
Byłem z moim przyjacielem w Gdańsku u znajomego. W palcach miałem malutką, czerwoną tabletkę. Wcześniej przez cały dzień jadłem tylko śniadanie i jakieś frytki z sosem popijane shakiem czekoladowym, lecz strach przed wymiotami wygrał i połknąłem tabletkę prawię na pusty żołądek. Nie wiedziałem jak szybko spodziewać się wejścia. Było to koło godziny 22, a już niedługo miała rozpocząć się impreza typu psytrance.
T+1
Ku mojemu zdziwieniu, już po niecałej godzinie substancja zaczęła działać. Zaczęło się od nieprzyjemnej presji na żołądku. Kiedy zawitałem do toalety, wszystkie kafelki dryfowały i ukazywały to coraz ciekawsze wzorki, ale trzeba było już wychodzić.
T+1.30
Dotarliśmy na imprezę. Wcześniej pochowaliśmy naboje z podtlenkiem po kieszeniach, ale okazało się, że i tak wszedłem z plecakiem... do tego nie było szatni, także byłem skazany z dźwiganiem mojego zestawu młodego podróżnika na plecach. Spotkałem znajomą, poznałem paru nowych, w porządku. Był to zimny wieczór co mi bardzo nie pasowało, zważając, że scena z muzyką była na dworze. Usiadłem w cieplejszym pomieszczeniu i zrobiłem sobie jednego balonika, tak o na dobry humor. Był to mój pierwszy balon na psychodeliku i zdecydowanie jest to połączenie warte uwagi... Jednak ja wciąż czułem, że mi zwyczajnie zimno, więc postanowiłem trochę potupać.
T+2
U mnie ze stymulacją jest tak, że całe ciało staje się takie żelazne, skóra zimna, a mi się nic nie chcę. Myślałem, że jak poskaczę, to uda mi się jakoś rozgrzać, ale nic z tego. Mimo ciepłej bluzy i długich spodni, moje wszelkie starania poszły na marne. DOC zdawał się co raz to bardziej rozkręcać. Z początku spodziewałem się wizuali lekkich, porównywalnych do 80-100 mikrogramów LSD, jednak to co widziałem, zaczynało powoli mnie przerastać i porównałbym z dawkami powyżej 200. Zacząłem się bać.
T+2.30
Kupiłem wodę i zjadłem dwa batony musli. Czułem się wyczerpany, mimo, że tańczyłem zaledwie piętnaście-dwadzieścia minut. Muzyka była jak najbardziej w porządku, ale po prostu nie mogłem się wkręcić. Zwykle na imprezy chodzę na trzeźwo i tym razem mogłem postąpić podobnie, no ale cóż... Postanowiłem walnąć się na leżaku i spróbować kolejnego balona. DOC działał już bardzo mocno, ale byłem pewny, że chcę to zrobić i tego akurat nie żałuję - pierwszy raz przeżyłem coś w stylu "wyłączenia systemu" - przy zamkniętych oczach widziałem tunel podobny do tego doświadczonego wcześniej na chandze, płynąłem przez niego, a w głowie tworzyły się różne dźwięki, które zaczynały przyspieszać na częstotliwości. Było to stresujące, jednak dzięki doświadczeniom z medytacją, udało mi się uspokoić i "dać temu się rozwijać". Dźwięki przyspieszały i przyspieszały, ja leciałem z prędkością ponadczasową przez tunel, aż nagle wszystko zaczęło zwalniać, a dźwięki osiągnęły bardzo niski ton i tunel przestał się kręcić. Czułem się, jakby coś mi się zresetowało w głowie i uśmiechnąłem się do mojego przyjaciela, z którym tam byłem: "Ty, jeśli ego death faktycznie istnieje, to chyba je przeżyłem!"
T+3
Nie mam siły. Siedzę na kanapie i podsłuchuję, to rozmawiam z nowo napotkanymi osobami. Niestety rozmówcy dość mocno mnie poschizowali. Nie będę tutaj wchodził w szczegóły, ale po prostu tematyka rozmów była mocno depresyjna. Poszedłem do toalety, w której napotkałem kilku gości, którzy zmrozili moją krew w żyłach. Drgali, mieli żółte spojówki i uśmiechali się do mnie z powykręcanymi twarzami. Wystraszyłem się i spieprzyłem, po czym wróciłem do moich towarzyszy, żeby im o tym powiedzieć. Trochę się wstydziłem, no bo co, chłop 20 lat się boi pójść do toalety na imprezie? Jak w końcu wziąłem się na odwagę i o tym powiedziałem, to okazało się, że nie tylko ja się boję pójść załatwić. Zajebiście, teraz to już straciłem nadzieję na to, że to miejsce może przynieść mi coś dobrego. Zacząłem słyszeć coraz więcej przekleństw z różnych stron, ktoś się gdzieś z kimś zaczął się szturchać, gdzieś spada szklanka z piwem i słychać kolejne przekleństwa... pojawia się ochroniarz... Chłopaki, zwijamy stąd?
T+4
Jednak zostajemy jeszcze chwilę. Wychodzę na dwór, tam gadam ze znajomymi i tupam do rytmu muzyki. To pomogło, ale nagłe poczułem kłócie w klatce piersiowej. Masakra, co jeśli teraz dostanę jakiegoś zawału czy cholera wie czego? Wziąłem magnez z potasem i zmierzyłem sobie ciśnienie telefonem. 92 bicia na minutę. Ehhh... To nisko. Miałem ochotę się rozpłakać, efekty wizualne coraz to bardziej mnie przerastały, miejscówka w której się znalazłem też, co ja w ogóle tutaj robię, po jaką cholerę brałem tego pieprzonego DOCa? Mam za swoje. Pod językiem wylądował 1mg klonazepamu przygotowanego na trudną chwilę. Normalnie taka dawka spowodowałaby, że zasnąłbym nawet w autobusie, ale tym razem nic nie zbiła. Masakra...
T+4.30
Usiadłem z koleżanką i odsprzedałem jej 10 sztuk nabojów. Dałem też po naboju siedziącym obok koleżance i koledze, który wyglądał jak Bones. Zrobiło mi się trochę lepiej, ale dalej czułem się mocno osaczony, przestraszony i oziębły. Posiedziałem tak chwilę i znajomi stwierdzili, że jednak zwijamy.
T+5
Ziomki zapaliły jeszcze blanta, ale mi w takim stanie marzyło się tylko ciepłe łóżko. Wracamy do znajomego. Efekty wizualne wciąż rozpierdzielają mi głowę, ale w momencie jak opuściliśmy klub, zrobiłem się spokojniejszy. Wróciliśmy do głównej bazy wypadowej, tam podładowałem lekko telefon i ogarnąłem się na powrót. Tak bardzo się ogarnąłem, że lokalny znajomy powiedział, że jak zaraz nie wyjdę, to spóźnię się na pociąg. Skorzystałem jeszcze z toalety i wyszliśmy w stronę dworca, w pewnym momencie znajomy odprowadził mojego przyjaciela na autobus, a ja zostałem sam.
T+5.30
Udając się na dworzec zorientowałem się, że nie wziąłem ze sobą portfela. Tak, zostawiłem go w bazie wypadowej u znajomego. Wracam się po ten pieprzony portfel, masakra, jak można w ogóle portfela zapomnieć?
T+6
Portfel odebrany. Niestety mój pociąg już odjechał, a kolejny miałem za trzy godziny. Zajebiście. Zauważyłem też, że po zakupie biletu na kolejny pociąg, zostało mi 4,50zł, które wydałem na ciepłą herbatę i toaletę.
T+6.30
Znalazłem się samotny na dworcu, bez picia, bez jedzenia, bez pieniędzy. Miałem ze sobą jedynie etizolam, którego nie miałem zamiaru jeść, bo brałbym na oko, a to wiemy jak się kończy. Do tego DOC wciąż rozwalał mnie od środka i to bardziej, niż zdawałem sobie sprawę, że to możliwe. Na szczęście dobra koleżanka była online, także pogadaliśmy. Za każdym razem jak nas rozłączało, czy ona musiała coś zrobić, słyszałem głos w prawym uchu, jakiejś kobiety. Spotkałem się z tym pierwszy raz w życiu i wystraszyło mnie to przepotwornie, potrzebowałem mojej koleżanki, żeby po prostu nie wskoczyć pod pociąg.
T+9:30
Gadaliśmy tak już którąś godzinę, mój pociąg miał przyjechać za 15 minut, ale ja ledwo co stałem na nogach. Byłem przerażony, wciąż pod wpływem mocnej psychodeli. Ze względu na prawo postanowiłem nawet wyrzucić cały mój etizolam do kosza... Nie wiem, spanikowałem. Nie wiedziałem co się dzieje, chciałem już wrócić do domu. Pociąg wreszcie przyjechał, jednak czekało mnie jeszcze 5h jazdy.
T+10
Usiadłem i podłączyłem telefon do ładowarki. Jechałem taki wysuszony i głodny, ale na szczęście koleżanka należy do tych bardzo opiekuńczych i nie wiem jak mam jej dziękować, ale przegadała ze mną całą jazdę. Obgadaliśmy wiele ciekawych tematów i było mi bardzo miło.
T+15
Dotarłem wreszcie do swojego miasta. Wizualnie zaczęło się już trochę uspokajać, jednak ja ciągle czułem strach, lęk, niepewność. Wsiadłem do autobusu, który podwiózł mnie prawie pod sam dom. Doczłapałem się tam, przywitałem się z rodzinką, na co mama powiedziała, że "nawet dobrze wyglądasz"... taaaa, żebyś Ty wiedziała.
T+16
Napiłem się dużo wody, przebrałem się, po czym zostałem zawołany na obiad rodzinny. Przyjęchali nawet wujek z ciotką. Nikt się nie domyślił, że coś ze mną nie tak, choć potrawka falowała mi na lewo i prawo. Oczy też miałem wywalone, ale dzięki moim ciemnobrązowym tęczówkom bardzo ciężko to zauważyć. Pojadłem, po czym poszedłem do pokoju.
T+17
Siedząc na łóżku kątem oka widziałem, jak kilka osób siedzi obok mnie. Było to przerażające. Do tego co chwila słyszałem te dziwne dźwięki w prawym uchu. Zadzwoniłem znów do koleżanki. Uspokoiła mnie i po 30 minutach udało mi się zasnąć.
Trip na DOCu uważam za jeden z najbardziej przerażających. Poważnie się martwiłem, że nie wrócę z niego cały. Pominąłem wiele istotnych rozmów szanując prywatność innych, ale uwierzcie mi, że nie chcielibyście przeżyć takiej katastrofy. Przez większość tripa towarzyszyło mi uczucie zgorszenia, paranoidalnego lęku i zimna. Nawet, jeśli macie doświadczenie z różnymi substancjami i wydaje Wam się, że dacie sobie ze wszystkim radę - uważajcie na siebie. Bardzo łatwo sobie zrobić kuku.
i tak, to było nieodpowiedzialne, trzymajcie się zdrowo!
- 8263 odsłony