Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

wosk ze świecy nieskończoności

detale

Substancja wiodąca:
Chemia:
Dawkowanie:
12ml olejku z gałki - ekstrakt z 36 gramów
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Późny piątkowy wieczór, domowe zacisze, niepewność co do oczekiwanych efektów
Wiek:
20 lat
Doświadczenie:
MJ-kilka razy, czysto od 2 miesięcy
Amfetamina-kilka razy, czysto od 2 tygodni
Kodeina-dwa razy, czysto od roku
HEXEN- dwa jedno-miesięczne ciągi, czysto od 5 miesięcy
Metylokatynon-kilkanaście razy, czysto od 2 tygodni
DIPT- dwa razy, czysto od 4 lat

wosk ze świecy nieskończoności

Na początek trochę o przygotowaniach: 36g mielonej gałki muszkatołowej wyekstrahowano w aparacie Soxhleta przez godzinę przy pomocy 150ml toluenu. Rozpuszczalnik odpędzono a pozostałą oleistą substancję zamrożono w foremce do lodu i spożyto w postaci wosku.

Godzina 17:30
T+0 Połamałem psychodeliczny wosk na kawałki, połknąłem bez gryzienia i popiłem wodą, uważam że jest to nieporównywalnie lepsza droga podania od jedzenia gałkowych trocin.

T+10m Pojawiły się mdłości ale równie szybko ustąpiły.

T+30m Odczuwam lekkie zmulenie, choć sądzę, że jest to efekt placebo. Zaczynam pisać tripraport.

T+1:15h Dźwięki zaczynają nabierać barw, miejskie światła w oddali tańczą, jakby obserwowane znad nagrzanego dachu samochodu. Z czwartego piętra moje miasto wygląda jak cmentarz w Dzień Zaduszny. Cały czas mam przeświadczenie że to wciąż efekt placebo, bo przecież wszystkie TR o gałce mówią o pierwszych efektach nawet po 7 godzinach po podaniu, jednak coś się dzieje, jest inaczej niż normalnie. Nie jest to taka zmiana w neurochemii mózgu jak po strzale 60mg HEXa lecz bardziej subtelne ciepło rozchodzące się od tułowia do kończyn, mówiące, że masz coś do przekazania dla podróżników w otchłani umysłu.

T+1:30h Jest dziwnie, bardzo dziwnie, wystraszył mnie dźwięk moich burczących jelit. Brzmiał jak śpiew godowy ropuchy, w sercu amazońskiej dżungli, choć tak naprawdę to było najzwyczajniejsze w świecie układanie się podwieczorku w brzuchu. Odchodzę od monitora i zarzucam jeszcze 300mg kofeiny bezwodnej.

T+2h Muzyka to jebana psychodela, tak, taki był właśnie zamiar użycia tego dosadnego słowa. Jak pewnie zauważyliście, od początku starałem się trzymać poziom wypowiedzi, ale teraz juz mam to gdzieś, mam ochotę się bawić, mam ochotę tańczyć, mam ochotę.... zatonąć w nostalgii, słuchając muzyki z przed lat. Każdy dźwięk penetruje moją czaszkę. Widzę siebie i dźwięki które odbijają się po stokroć o moje skronie. Moje ciało wzdryga się raz po raz od ciarek wywołanych dźwiękami. Gdy zamykam oczy widzę horyzont zdarzeń falujący w rytm każdej częstotliwości muzyki. Zaczyna się mimowolne śmieszkowanie. Jest magicznie!

T+3h Ogarniają mnie dziwne przemyślenia, jednocześnie wiem i nie wiem czego chcę. Czuję się połączony z wszechświatem a jednocześnie od niego odizolowany.

T+5h Kładę się spać podziwiając OEV-y na ciemnym suficie, co dziwne CEV-y nie występują

T+10h Jest dokładnie 3:30 nad ranem a ja zostałem obudzony przez suszę w ustach, miałem sięgnąć po wodę w butelce, która stała obok łóżka ale moją świadomość uderzyła niczym obuch, myśl... przecież ja jestem uwalony w cztery du.. OEV-y wszędzie, fraktalne wzory i wykwity psychodelicznych lilii przysłoniły mi całe pole widzenia. Sięgam ręką po telefon, żeby sprawdzić podaną już wcześniej godzinę, wciskam guzik odblokowania... nie rozpoznałem własnego telefonu. Przez dobre 5 minut macałem komórkę żeby upewnić się że jest mój. Kładę się dalej spać.

T+14h Pobudka, na 8.00 wykłady, czuję że jestem potężnie upizgany ale zrywam się z łóżka, biegnę - dosłownie biegnę do kuchni żeby włączyć czajnik na kawę i padam na podłogę, mając fraktalne wizje przed oczami. Nie myślałem wtedy o niczym. Być może niektórzy z was, czytelnicy, wie jak to jest zemdleć. Osuwasz się w usianą fraktalami pustkę, a twój mózg, przestaje działać. Nie potrafię opisać tego stanu. Nagle pojawiła się w moim zamglonym mózgu myśl, że to właśnie tak wygląda śmierć. Nie było mi żal niczego, domu, rodziny, nie miałem w tamtym momencie żadnych wspomnień, żadnych powinności, żadnych zmartwień. Miałem świadomość istnienia tylko tego co było tu i teraz. Odczuwałem potworny ból w klatce piersiowej, mój oddech był szybki i płytki, czułem się jakbym się dusił. Ostatkiem sił wydusiłem z siebie imię mojej ukochanej. Z przerażeniem wykonywała moje instrukcje co do kawy z dodatkiem 500mg kofeiny. Całość tego feralnego przeżycia od upadku po wchłonięcie się w krwiobieg pierwszych cząsteczek kofeiny trwała w mojej głowie kilka sekund. Nie pamiętam nic od momentu prośby o kawę do któregoś z kolei łyka. Po odzyskaniu jako takiej świadomości zmierzyłem sobie ciśnienie.. 85/70 i puls 130 przy masie 110kg. Kawa postawiła mnie na nogi. Odzyskałem siły i chwiejnym krokiem zacząłem się ubierać na wykłady jak gdyby nigdy nic. Po wypiciu kawy poprawił mi się humor w znacznym stopniu. OEV-y w znacznej mierze ustąpiły. Wsiadam do samochodu, czuję się na siłach żeby jechać (choć był to kretynizm). Widziałem oszronione pobocza, myślałem że to normalne pod koniec listopada i przymrozki się zdarzają, z tym że na zewnątrz było 13 stopni.. Szczęśliwie dojechałem na miejsce i poszedłem na wykłady.

T+16h Czuję się już całkiem na siłach, lecz w ustach nadal sucho, oczy jaszczura przyciągają wzrok innych studentów. Czytam im w myślach. Wiem, że wiecie i wiem, że też chcecie. Miałem przeświadczenie, że chcą mi odebrać coś czego nie mogą i niesamowicie mnie to usatysfakcjonowało. Profesor przynudzał informacjami które wałkowałem przez 4 lata technikum więc nie miałem potrzeby uważnego słuchania tych wypocin. Świat był przesycony pigmentami. Wszystko było takie barwne, żywe i mimo paskudnej pogody na zewnątrz - ciepłe. Znów czułem jedność ze wszystkim dookoła, lecz bez empatii. Czas mijał szybko,słuchałem wykładów popijając napój energetyczny. Stan ten porównałbym do solidnego upalenia się sativą.

T+24h Wracam do domu, a psuchodeliczne efekty już prawie całkowicie ustąpiły. Jem obiad i relaksuję się oglądając film.

T+28h Sedatywne efekty nadzwyczaj mi się udzieliły, rzuciłem się na łóżko, żeby sięgnąć po ładowarkę leżącą za nim i po chwili na mojej świadomości pocałunek złożył Morfeusz.

T+38h Niedziela. Obudziłem się w ubraniu, zacząłem się przebierać i przygotowywać na kolejny dzień wykładów. Nawet bez kawy miałem niesamowity clearhead, porównywalny z mikrodawkami biedaketonów, lecz bez gadatliwości i natłoku pomysłów. Dzień mijał szybko a ja starałem się złożyć jakąkolwiek mapę wizji, wspomnień, przemyśleń lecz wszystko wyparowało. Po 40 godzinach od zażycia wszystkie efekty ustąpiły.
Podróż dobiegła końca.

Podsumowując, ekstrakt z gałki funduje stan jaki nie zapewni żaden inny psychodelik. Nie nadaje się do pracy, nauki czy relaksu. Nie nadaje się też dla poszukiwaczy sensu istnienia w odmętach swych umysłów, gdyż roślina ta powoduje przynajmniej u mnie spore luki we wspomnieniach mistycznych stanów i wizji. Swoich przeżyć nie jestem w stanie opisać słowami. Warto zarezerwować sobie do gałki odpowiednią ilość czasu, spokojne miejsce, trzeźwego opiekuna i spory zapas kawy lub energetyków-gałka krytycznie obniża ciśnienie krwi. Gałkowa świeca woskowa działa w moim mniemaniu nieco szybciej i krócej niż tradycyjne wióry czy jakieś napary i co najważniejsze nie powoduje odruchu wymiotnego. Nie czuję ulgi że faza się skończyła ani też nie czuję potrzeby żeby to w jak najkrótszym czasie powtórzyć. Nie był to ani badtrip ani też euforyczna faza, lecz raczej przeżycie mistyczne, które moja ukryta podświadomość zabierze (na moje nieszczęście) w tajemnicy przede mną do grobu.

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
20 lat
Set and setting: 
Późny piątkowy wieczór, domowe zacisze, niepewność co do oczekiwanych efektów
Ocena: 
Doświadczenie: 
MJ-kilka razy, czysto od 2 miesięcy Amfetamina-kilka razy, czysto od 2 tygodni Kodeina-dwa razy, czysto od roku HEXEN- dwa jedno-miesięczne ciągi, czysto od 5 miesięcy Metylokatynon-kilkanaście razy, czysto od 2 tygodni DIPT- dwa razy, czysto od 4 lat
chemia: 
Dawkowanie: 
12ml olejku z gałki - ekstrakt z 36 gramów

Odpowiedzi

Przeżycie mistyczne? Sorry ale ja mistycyzmu w tym raporcie nie widzę. Po prostu się ućpałeś tą gałką i tyle. Mam nadzieje, że nie jest to coś co chcesz powtórzyć, ale taka lekcja na przyszłość czego masz nie robić, ponieważ z opisu widać, że otarłeś się o katastrofę.

No wytłumacz mi jeszcze jedną sprawę. Mi też się zdarzały błędy w mojej karierze psychonauty ale wynikały one głównie z mojej niewiedzy. Ty pomimo posiadania wiedzy zrobiłeś głupotę. Bo widzę, że nie był to Twój pierwszy kontakt z gałką, wiec raczej wiedziałeś, że długo działa, a mimo to zwiołeś ją wiedząć, że następnego dnia czekały na Ciebie obowiązki na uczelni.

Widzę u Ciebie spory problem z czytaniem ze zrozumieniem. To jest pierwsza rzecz, jakiej należy się nauczyć zanim zaczniesz czytać, a tym bardziej komentować cudzą treść gdziekolwiek. Wiec szybciutko poszukaj jakiejs książeczki z, GÓRA, podstawówki i jedziesz z tym. Powinieneś zauważyć postępy już po kilku tygodniach, no może po kilku miesiącach jak jesteś niezbyt bystry. Jak już Ci się uda osiągnąć zamierzony cel to wroc tu i spróbuj raz jeszcze. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Nie martw się również, czasami osoby w Twoim wieku nie potrafią prostszych rzeczy - nigdy nie jest za późno na naukę, pamietaj.

W jaki sposób można się nauczyć czytania ze zrozumieniem ZANIM zacznie się czytać? W jakiej szkole Cię tak uczyli?

To tylko sen samoświadomości.

Ty tak na poważnie, czy po prostu robisz sobie jakieś przykre żarty? Nauczyć się odczytywać wyrazy i znać indywidualne znaczenie każdego z nich różni się od rozumienia całości danej treści. To, że potrafisz przeczytać załóżmy Pana Tadeusza, nie znaczy, że rozumiesz o czym jest ta przykładowa książka, badz że merytorycznie jest na Twoim poziomie pojmowania. Mam nadzieję, że tym razem zrozumiesz co napisałem, bo widzę, że do specjalnie inteligentnych osób się nie zaliczasz panie Szaman.

Towarzyszu, o czyim problemie z czytaniem ze zrozumieniem piszesz? Bo aktualnie nie widzę kontekstu w Twojej wypowiedzi.

Zanim zaczniesz czytać cudzą treść gdziekolwiek.* Bo strzelam, że do tego sie Pan Szamanki dojebawszy. Jak widzisz w powyższym tekście zdanie to jest nieco bardziej złożone. Uproscilem je dla Ciebie biedaczku. :( Pozdrawiam.

Oczywiście, że sobie z Ciebie jaja robię. Pouczasz chłopaka, jak ma czytać, a sam nie umiesz wyrazić się poprawnie po polsku. To, że rozumiem, co miałeś na myśli, nie oznacza, że wyraziłeś się jasno. Nadal nic nie uprościłeś. Zastanów się, jak to wygląda: "Zanim zaczniesz czytać cudzą treść gdziekolwiek, naucz się czytać ze zrozumieniem...". Czyli zanim zaczniesz gdziekolwiek chodzić, naucz się biegać. 

Nie wymagam od Ciebie jednak tego. Taki mały rewanżyk z mojej strony za te Twoje hejty. No ale jeśli nie będziesz za bardzo podskakiwał, to nie będę Cię już gasił. ;-) Pozdrawiam Klakierku.

To tylko sen samoświadomości.

Stary, Ty już lepiej nie baw się żadnymi substancjami, bo szkodzą Ci i to bardzo. Masz jakieś wyimaginowane spojrzenie na rzeczywistość, w której mają miejsce zupełnie inne rzeczy, niż Tobie się wydaje. Chyba właśnie przygasa Ci mózg i ciężko przychodzi Ci zdrowa ocena sytuacji, to jest niestety smutne. Musisz się wziąć w garść po porażce, zamiast wmawiać sobie, że jesteś od kogoś mądrzejszy bo masz problem właśnie ze zrozumieniem tego, co ktoś napisał. Może zamiast z kumplami chodzić na wagary i palić dopalacze w krzakach za boiskiem trzeba było jednak siedzieć na lekcjach? Teraz taki Sztywny Misza jak Ty, siedzi na forach i innych stronach i uważa się że mędrca i wszechwiedzącego durnia. xD Wiesz czemu śnieg jest żółty? 

Przyznam, że na początku myślałem, iż piszesz o mnie. Dopiero fragment z tymi dopalaczami w krzakach na wagarach uświadomił mi, że to Twoje wyznanie, a moja osoba służy Ci za lustro. Skąd mogłeś wiedzieć, że w czasach, gdy ja chodziłem do szkoły, to nie było żadnych dopalaczy... Rozumiem też już dlaczego wysyłałeś do mnie te dziwne mail'e... Trochę mi wstyd... Myślałem, że jesteś zwykłym hejterem i nieogarem, a Ty wołasz o pomoc...  Nie wiem, jak mogłem tego nie zauważyć... Na "przygasający" mózg zalecam przede wszystkim orzechy włoskie i wyciszenie. Przepraszam, że sobie z Ciebie kpiłem. Nie wiedziałem, że masz aż tak poważne problemy. Trzymaj się. Dasz radę. Wcale nie jesteś taki głupi, jak Ci się wydaje:-*

To tylko sen samoświadomości.

Uwielbiam twoje rozesłane do granic możliwości ego haha xD

Rozedmane* autokorekta rulez

Jakie? Chodzi Ci o rozdmuchane, czy o co? Co to jest "rozedmane"? Z jakiego to języka???

To tylko sen samoświadomości.

Z tego samoego co Twoja definicja bycia 

Wszystko czaję;-) Fajny z Ciebie chłopak chacken. Pierdolnąłeś już te pojebane opiaty?

To tylko sen samoświadomości.

Skurwysyńskie*

To tylko sen samoświadomości.

Ale Ty jesteś przykry, o kurwa. Chłopie, to co Ty wypisujesz, jest tak słabe, że jest mi Ciebie po prostu żal. I zastanów się kto z kogo robi sobie jaja - mam tutaj na mysli m.in. mail który Ci napisałem. Szkoda mi na Ciebie więcej niż kilka sekund, więc zakończę na wyrazie spierdalaj. xD

Jak to? Przecież ostatnio pisałeś, że to Twój kuzyn :-) Rozdwojenie jaźni?

To tylko sen samoświadomości.

Kurde, do wszystkiego potrafisz wyszukać informacji i udawać yntelygenta, a nie rozumiesz jednego słowa?

Łoooo pan tełoretyk znowu na góreczkę wskoczył czy po prostu naćpany?

 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media