Znowu widzę pułkownika B. — olbrzymia kupa płynnych świń wylała mu się z lewego oka, które zniekształciło się przy tym w sposób potworny. Scena teatralna — na niej potwory sztuczne. Ohydny świnio ryj w zielonej konfederatce z piórkiem. (Witkacy, Peyotl)
Kanał RSS neurogroove

zolpidem - 40mg halucynacji

detale

Substancja wiodąca:
Dawkowanie:
W sumie cztery tabletki po 10mg, dwie połknięte i dwie sniffem
Rodzaj przeżycia:
Set&Setting:
Nastawienie bardzo pozytywne, duża ciekawość, pusty dom wieczorem, delikatne oświetlenie.
Wiek:
18 lat
Doświadczenie:
Alkohol wiele razy, marihuana od kilku miesięcy weekendami, 3x piksy, jednorazowo: amph, lsd, pseudoefedryna+dxm

raporty andrew98

zolpidem - 40mg halucynacji

Godzina 16, poniedziałek po pracy. Będąc bardzo ciekawym znalezionej niedawno w internecie substancji, wybrałem się do lekarza po coś na moje (poniekąd prawdziwe) "problemy ze snem". Pierwszy w kolejce, wchodze do lekarza, mówię co trzeba (nie mogę spać, nie pomagają ziółka, budzę się w nocy po kilka razy) i dostaję receptę. Kilka minut później jadę do domu z paczką 20 tabletek upragnionego "Nasenu". To była moja druga wizyta u lekarza, za pierwszym razem dostałem hydroksyzynę, która nie sprawdziła się ani nasennie ani rekreacyjnie. W domu specjalnie aby nie zasnąć godzinna drzemka, następnie kawa i zaczynamy!

 

T 0:00 - godzina 19:00

Ładuje pierwszą tabletkę, popijam wodą. Siedzę przy komputerze i rozmawiam z koleżanką, prosi bym opisał jej swojego tripa, co przyda się później - niektóre rzeczy odtworzyłem dopiero na drugi dzień z naszej rozmowy. 

 

T +0:15

Zaczynam odczuwać pierwsze efekty - nogi zrobiły mi się miękkie, jednak nie na tyle żeby przeszkadzać w chodzeniu. Brak innych efektów. Postanawiam że jeśli o 20 nie zobaczę innych efektów to dorzucam kolejną tabletkę.

 

T +0:45

Kompletnie nadal nic, jedyny efekt to mało przyjemne zmulenie. postanawiam przejść się do sklepu bo zgłodniałem. Kupuję coś do jedzenia, trochę słodyczy. Przy kasie czuje jakby coś się na mnie uwiesiło, staje się ciężki. Myślę sobie że właśnie na dobre się zaczęło i czas wracać do domu, tak właśnie robię. Po drodze lekko się zataczam, koordynacja ruchowa kuleje, mam nadzieję że nikt nic nie zauważy. 

 

T +1:15

Wracam do domu, zdjęcie butów i wyłączenie światła w tym stanie uważam za spory sukces. Najmocniej daje o sobie znać nasenny efekt zolpidemu - chęć zamknięcia oczu i pójścia spać jest spora, ale wiem że jeśli nie zasnę to będzie ciekawiej. Czuje spokój, niczym się nie martwię.  Wszystko stało się odrobinę odrealnione, jakby nie było rzeczywistością tylko snem. Trochę zawiedziony jednak brakiem efektów wizualnych, dorzucam kolejne 0,5 tabletki wciąż relacjonując wszystko koleżance. Z pokoju przenoszę się do salonu.

 

T +1:25

Czuje przede wszystkim ogromne zmęczenie, jestem ociężały, (wtedy opisałem to "jakbym był cały z żelaza"). Chwilę po tym zaczyna się to na co czekałem cały wieczór: ściana i światło na które patrzę, zaczynają płynąć w dół, jakby było wodospadem. Są dwa takie wodospady w moim salonie, na dwóch różnych końcach ściany, światło w tym stanie wygląda pięknie. Podchodzę do tapety na ścianie, zaczyna ona żyć własnym życiem, kłębić się, wybrzuszać i zapadać jednocześnie, jakby pod spodem było coś żywego, próbuję tego dotknąć lecz ściana pod moją ręką od razu staje się normalna. Siadam na kanapie i oglądam tę tapetę i moje prywatne pokojowe wodospady. Spoglądam na duży obraz z namalowanym leśnym krajobrazem, myślę że wyglądałby pięknie gdyby zaczął żyć, jednak nic się z nim nie dzieje. Przerzucam wzrok z powrotem na tapetę: widzę już bardziej realne kształty. Wcześniejsze wybrzuszenia układają się w ludzką postać, widzę głowę starca, przypomina mi bardzo świętego mikołaja - czupryna na głowie i bujna broda. Po kilku minutach obserwowania wracam wzrokiem do obrazu i jest to na co liczyłem - leśny krajobraz zaczął ożywać. Ptaki na które patrzę zaczęły się poruszać, obraz wychodzi z ramy, powiększa się, przekrzywia, drzewa poruszają się w górę i w dół, na boki. Widok jest naprawdę przepiękny, oglądam go na przemian z wodospadami i żyjącą tapetą. 

 

T +2:00

Cały czas oglądam rzeczy opisane powyżej, w miejscu głowy starca zaczyna wyświetlać mi się film: kłębiące się ciała ludzkie, kotłowanina, wygląda na coś w rodzaju orgii ale nie jestem pewien. Przypomina to film, widzę jak jakaś matka szuka swojego syna. Nie słyszę dźwięku ale skądś wiem że tak właśnie jest. Po jakimś czasie znajduje go, wśród kotłujących się ludzi i zaczyna nad nim płakać. Kończe oglądanie, próbuje wstać aby zasłonić rolety, jest to trudne - moje ruchy przypominają ruchy kogoś bardzo mocno pijanego. Kiedy uporałem się z roletami idę do pokoju i dorzucam pozostałe mi 0,5 tabletki nasenu. Wracam do salonu i napawam się widokami na ścianach.

 

T +3:30

Efekry zaczęły słabnąć, mam problem z zobaczeniem halucynacji - postanawiam dorzucić jeszcze jedną tabletkę, ale tym razem inną drogą - zlizuje ochronną otoczkę a tabletkę krusze i wciągam nosem. Ciężko powiedzieć czy działa to w ten sposób lepiej/szybciej, mogę jedynie stwierdzić że już po paru minutach pojawiają się kolejne halucynacje - butelki leżące na łóżku zaczęły układać się w sporego skorpiona. Jest przezroczysty i wygląda groźnie, chce mnie zaatakować ale mimo wszystko nie boję się go. W tym stanie mam ogromne już problemy z poruszaniem się, a nawet z pisaniem - moje wiadomości są niezrozumiałe nawet dla mnie, bo po kilku sekundach od napisania odwracam wzrok od ekranu i zapomniam co chciałem napisać - problemy z pamięcią krótkotrwałą. Idę do salonu, spomiędzy drzew na obrazie zaczęły błyskać różne rodzaje światła - żółte, zielone, niebieskie i inne, światła migają z różnych miejsc między drzewami cały czas. 

 

T +4:00

Senność staje się nie do wytrzymania, czuje że muszę coś zrobić żeby się jej nie poddać - pada na spacer z psem. Piszę koleżance że idę się przejść po czym na tyle na ile pozwala mi koordynacja ruchowa, biegnę do toalety - zwymiotować. Trochę ostudziło to mój zapał na spacery, jednak postanawiam to zrobić - podczas zakładania butów przynajmniej dwa razy tracę równowagę i uderzam głową w ścianę (To jest moment od którego niewiele pamiętam, dopóki nie przejrzałem rozmowy z koleżanką myślałem że ten spacer nie miał miejsca - a jednak). Spacer jest krótki, nie widzę w nim nic ciekawego więc szybko wracam do domu. Staram się wyglądać normalnie i mam wrażenie że nawet wychodzi, no może poza tym że raz czy dwa "lekko" się zatoczyłem. Na szczęście jest późno i mało kto może mnie zobaczyć. Wróciła mi zdolność pisania logicznych zdań.

 

T +4:30

Zaczęło ze mnie schodzić (w tym momencie zaczynam pamiętać więcej, już nie tylko z relacji), poza sennością nie czuje już żadnych innych efektów, decyduje się więc na czwartą tabletkę, ponownie sniffem. Po chwili wraca faza i halucynacje, znowu oglądam ściany i las na obrazie. 

 

T+5:30

Efekty lekko słabną, nadal mogę je zauważyć jednak wygrywa senność - pojawiają się kilkusekundowe sny, podczas których mam bardzo realne wizje - nie jestem w stanie ich odtworzyć jednak wyglądają jak w normalnych snach. Nie umiem już się powstrzymać, więc idę po kołdre i poduszkę i kładę się na kanapie w salonie - jakoś to miejsce wydaje mi się lepszym tej nocy, spędziłem tam zdecydowanie najwięcej czasu. Przed snem mam jeszcze jedną halucynacje - ściana będąca wcześniej wodospadem zagina się i "ucieka" na korytarz, wygląda to bardzo ciekawie. Po wszystkim kładę się spać i od razu zasypiam jak kamień - co jak co ale do tego ten specyfik również doskonale się nadaje, śpi się po nim znakomicie i bez przeszkód.

 

Podsumowując, zolpidem to myślę dość wartościowy środek, łatwo dostępny, a przeżycia po nim są naprawdę fajne i pozytywne. Jednak radzę mocno uważać z dawkowaniem - ja nastawiłem się przed braniem, że wezmę maksymalnie 3 tabletki, i gdybym nie zwymiotował to raczej tak bym zrobił - jednak to znacznie osłabiło działanie i zdecydowałem się na więcej. Naprawdę radzę uważać bo łatwo się zapomnieć i zjeść więcej, a efektów i tak się potem nie pamięta. Ja byłem na granicy utraty świadomości, pamiętam jeszcze przebłyski ze spaceru ale jeszcze dodatkowe pół tabletki zjedzone wcześniej i myślę że straciłbym panowanie na dobre. Mimo wszystko, jeśli jedzony z rozwagą - polecam!

Substancja wiodąca: 
Rodzaj przeżycia: 
Wiek: 
18 lat
Set and setting: 
Nastawienie bardzo pozytywne, duża ciekawość, pusty dom wieczorem, delikatne oświetlenie.
Ocena: 
Doświadczenie: 
Alkohol wiele razy, marihuana od kilku miesięcy weekendami, 3x piksy, jednorazowo: amph, lsd, pseudoefedryna+dxm
Dawkowanie: 
W sumie cztery tabletki po 10mg, dwie połknięte i dwie sniffem

Odpowiedzi

cześć. Po pierwsze jestem pod wrażeniem ze takie rzeczy udało ci sie odkryć na zolpiku. Gratuluję tak wyczulonej głowy albo zdolności pisarskich. Mam wrazeniejednak ze to co opisales jest mocno przesadzone. O ile Nasen faktycznie lamie człowieka na pol do spania itp, odmozdza, troche odkleja swiat, fikcje od prawdy nigdy nie miałam aż takich przeżyć które zakrawają praltycznie na dobry psychodelik. Nie chce cie broń buk urazić ale mój związek z Nasenem trwał około 4 lat i można to nazwać małżeństwem. Ostatni tripek pochłonął 4 tabletki (no może to dużo, a może nie) z czego po prostu po 2 wkroczyła amnezja i oderwanie, brak kontroli nad większością rzeczy. Nigdy nic nie błyskało, nie świeciło, czasami subtelne ruchy cieni przedmiotow albo wrażenie ze ktoś ci sciemnil obraz. Stad mocno poruszyl mnie twój raport. Bolu dupy za to nie mam ale dla mnie to nie jest substancja ktora cos może "pokazać" albo jak to inaczej nazwę "nauczyć" czy nawet zrelaksować... Na dłuższa metę. To w istocie dosyc ciezka cegła. Albo taki mały samolocik w momencie gorszego samopoczucia czy cos. Pewnie pomyślisz, to skąd u mnie tak dlugi związek z tymi tabletkami. otóż polubiłam stan pływania i bujania plus mega okrutne problemy ze snem. A niestety takie małe gowno a wciąga. Pozdrawiam, bye

 

"mój związek z Nasenem trwał około 4 lat"

Masz tolerke to nie masz bejerów, proste. Ja pierwsze razy z zolpi, albo po długich przerwach miałem bardzo podobne do tego co gościu opisuje, u mnie też wszędzie wodospady ze ścian, widziałem że ktoś do mnie przyszedł, gadałem z nim, miałem foto tapetę nowego yorku to nagle ona się znalazła wszędzie i jeździłem taksówkami po NY, chowałem się po mieszkaniu bo antyterroryści przyszli, drzewa w ludzi się zamienialy, ludzie w drzewa, te rozmowy z nieistniejącymi osobami/przedmiotami no przechuj (to z różnych faz)

Lol teraz mi się przypomniało jeszcze Grę o tron ogladałem i pamiętam że kurwa byłem jedym z wątków i gdy coś w serialu gadali to z nimi rozwarzałem sprawę apropo jakiejś wojny czy co to tam było i bardzo się przejmowałem tym co sie dzieje, potem wstałem i walczyłem z nimi, chyba ktoś tam zginął to latałem po sąsiadach żeby pomogli mi go uratować bo leży u mnie w mieszkaniu. No poprostu w chuj pojebane rzeczy i w 100% byłem pewny że to się dzieje na prawdę, więc przy okazji pisałem do znajomych na fb... że np. walczę na wojnie (hehjjehehjj alelelae fazhaaahaa), więc tu jak dla mnie nic nie jest przesadzone, bo zolpi raczej działa tak że jak se coś wkręcisz to to widzisz i z tego tripraportu właśnie to idzie wyciągnąć, ale jak się nie chce to się nie będzie miało halucynacji, to BARDZO autosugestywny środek, ale jak już się wkręci to lepiej żeby nie

Polecam, moja zolpidemowa tragedia życiowa:
https://neurogroove.info/trip/zolpidem-bo-ty-chyba-nie-chcesz-jeszcze-spa
Stare złe czasy ehhh

A jeżeli o zolpi chodzi to tak jak pisałem w swoim raporcie, jak ktos chce polatac bez kontroli to polecam, ale to może się skończyć tragicznie, bo jeden/drugi/trzeci raz jest spoko, ale za czwartym odpierdoli i pozamiatane :P

Pozatym gdzie on pisze że ta substancja co czegoś nauczyła/pokazała, miał haluny i tyle.
O to w tej fazie chodzi i z tym się zgodzę bo faza jest płytka jak cipa dziewicy ale są haluny dla gimbazy. 

Hej! Co do rodzaju halunów i ich mocy - zapewniam że moje opisy nie są ani trochę przesadzone, a miejscami nawet czuje że nie udało mi się dobrze oddać słowami ich prawdziwego wyglądu. Podobno tolerka na działanie halucynogenne rośnie najszybciej, ale nie mówię tego z doświadczenia gdyż była to jak na razie jednorazowa przygoda, z następną będę czekał długo żeby znowu było tak fajnie. Racja, substancja nie uczy i nie otwiera oczu jak np kwas, ale jak ktoś chce tak jak ja doświadczyć fajnych wizualnych wrażeń to jest odpowiednia. Co do uzależniania - ostatnio mam kłopoty ze snem i gapiąc się kolejną godzinę w sufit, myśli "a może by tak wziąć zolpi, tylko jedną tabletkę" są strasznie natarczywe i nie dają spokoju. Uzależnia dosyć łatwo, więc radzę uważać. Pozdro!

No czesc, tolerke nawet od początku brania? Nie.

albo były tez odstępy żeby cos pierdolnelo... I dla zdrowotności.

a motyw z pokazywaniem i uczeniem nie byl do autora tylko to był mój subiektywny komentarz co do tej substancji.

 

pozdrawiam

 

 

 

Zawartość serwisu NeuroGroove jest dostępna na licencji CC BY-SA 4.0. Więcej informacji: Hyperreal:Prawa_autorskie
© hyperreal.info 1996-2024
design: Metta Media